- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 lutego 2017, 20:59
Tak mnie naszło po temacie z wredną sąsiadką i drewnem... rozmawiacie ze swoimi sąsiadami czy tylko dzień dobry do widzenia albo mijanie się bez słowa? Lubicie ich? Nie lubicie? Są wam obojętni? Ja co prawda niedawno się wprowadziłam, ale nie znam w ogóle sąsiadów i w ogóle z nimi nie gadam. Wszyscy tu mijają się raczej bez słowa. Pamiętam, że jak byłam mała moi rodzice i dziadkowie mieli super kontakty z sąsiadami. W tamtych czasach sąsiedzi w naszym mieście sobie pomagali, odwiedzali się, rozmawiali prawie codziennie. Tu gdzie jestem sobie tego nie wyobrażam. A jak jest u was?
6 lutego 2017, 22:22
Jak mieszkałam w domku 4 rodzinnym - sąsiedzi z naprzeciwka i z dołu naprzeciwka - super towarzystwo. Imprezy razem, gadanie. Sąsiedzi z dołu - przejaw patologii i jak najmniejszy kontakt z nimi.
Teraz w domku - sąsiedzi z jednej strony i z domu naprzeciwko na zasadzie "cześć", "dzień dobry". Spoko ludzie. Sąsiedzi z drugiej strony to z kolei wieczne wojny i problemy.
6 lutego 2017, 22:23
Z kolei rodzice mojego faceta mieszkają w bloku. Sąsiedzi naprzeciwko i pod nimi to ich przyjaciele. We trzy rodziny przyjaźnią się już od lat i myślę, że tak zostanie. W weekendy piwkowanie, oglądanie filmów czy pogaduchy razem. Wspólne wyjazdy. Aż dziwne to dla mnie :D
6 lutego 2017, 22:37
tu gdzie aktualnie mieszkam to czasem z kimś porozmawiam, sąsiedzi są mili, pomocni, w poprzednich miejscach zamieszkania mówiłam tylko dzień dobry i tyle
6 lutego 2017, 23:33
u nas sąsiedzi założyli forum w internecie, mam nadzieję że dzięki temu trochę się poznamy... chyba będę mieć w bloku sporo młodych ludzi więc może nie będzie tak sztywno że tylko "dzień dobry"
7 lutego 2017, 00:55
u rodzicow lepsze czy gorsze kontakty ale znalo sie i gadalo , od 3 lat mieszkam w bloku...z sasiadami tylko dzien dobry,ledwo kojarze kto tam mieszka.para staruszkow tylko pod nami uprzykrza nam zycie,wszystko co sie dzieje zlego obwiniaja nas
7 lutego 2017, 08:29
Nie znam swoich sąsiadów ponieważ od kilku miesięcy mieszkam z rodzicami partnera - bardzo nieodpowiada mi ta sytuacja , ta okolica i ludzie w bloku .. czasem przy windzie powiem dzień dobry ,ale to wszystko .. Poprzednio jak wynajmowaliśmy to w pierwszym mieszkaniu nienawidzilismy sasiadow - stare plotkary , a w drugim mieszkaniu gdzie mieszkalismy rok raczej dobrze żylismy ,ale to byli raczej starsi ludzie ,wiec z nikim sie nie przyjaznilismy , natomiast od jednych Państwa pożyczaliśmy raz kombinerki , śrubokręty itp . i od tego czasu jakas krótka ,niezobowiązująca gadka zaczela sie nawiązywac jak sie spotykalismy przy windach czy pod blokiem . Moi dziadkowie ze swoimi sasiadami zyja raczej dobrze , z jedna Pania z góry zaprzyjaznili sie do tego stopnia ,ze jak jezdzilismy na grzyby to ona jezdzila z nami - wiec ja tez dobrze z nimi zylam jak z nimi mieszkalam , natomiast nigdy chyba nie bylam wylewna do sasiadów :)
7 lutego 2017, 08:54
my z sąsiadami jesteśmy tylko na dzien dobry, raz na jakiś czas zaczepi mnie sąsiadka zeby pogadać ale to rzadko
7 lutego 2017, 09:21
jak byłam dzieckiem wszyscy sie znali, chodzili na kawki, w lany poniedziałek potrafili zapukać i wylać wiadro wody do domu. Atmosfera była zupełnie inna ... moja mama nadal tam mieszka ale juz jest inaczej, duzo nowych ludzi , z którymi tylko sie mija na zasadzie " dzien dobry, do widzenia" . Moja teściowa za to jest bardzo ciepła i towarzyska osoba . Przeprowadziła sie kilka lat temu na nowe osiedle i zna większość sąsiadów , z tymi " przez balkon " gadają codziennie itd. Ja mam tylko jednego sąsiada przez płot , od mojego domu do płotu jest jakies 50m i serio, nigdy go noe widziałam a mieszkam tu 5 lat. Nie znam w ogole ludzi ( to wieś ) , ale nie licząc chyba tylko mnie wszyscy tu sie znają . Nawet moj maz zna duzo ludzi chociaż pół dnia spędza w pracy. Ja nie znam nikogo
7 lutego 2017, 09:53
Miałam już kilka mieszkan w swoim zycu i z reguly kojarzę tylko najbliższch sąsiadów i im sie klaniam, ew. komuś kogo spotkam na klatce, ale itak ich nie pamietam pozniej:P
Większosci nie kojarzę, nie znam, nie rozmawiam ani nie utrzymuję bliższych relacji. Swiety spokoj nie zna ceny, a szczerze... niebardzo jestem chętna na taką znajomosc. Juz bym widziala wiecznie odwiedzającą sąsiadkę i kłotnie zapewne, o nieee. Dziękuję:) Nie potrzebuję:)
Niektore znajome maja takie sąsiadki-koleżanki i zwykle niewiele ztego dobrego, bo albo się klocą, obgadują od czasu do czasu, albo jedna siedzi drugiej na glowie i zwykle wpada nie w porę:P
A u znajomych na wsi... To jest tra-ge-dia.
Nie ma spokoju, ludzie wszystko widzą i wiedzą, są bezczelni i jak widzą, ze np. ktos kogos odwiedzi, cos kupi, potrafią przyleźć i wypytać, odwiedziny wlasciwie calą dobę są możliwe, a nie da się udawać, ze nie ma kogos w domu, bo widac, poza tym pukają, dzwonią do oporu i szukaja a pozniej wypytują gdzie byles. Często wchodzą w plany i albo siedzisz w domu i rezygnujesz, albo delikatnie starasz się wyprosic, co zwykle marny skutek daje. Nigdy nie mieszkać na wsi, nie wytrzymalabym ani dnia albo bylabym gwiazda wsi, czyli wredna, bo nie tolerującą pewnych zachowan.
Edytowany przez martaxyz 7 lutego 2017, 09:58
7 lutego 2017, 09:56
ja mieszkam w szeregowcu. Z jednym sasiadem zawsze pogadamy, bardzo fajni ludzie - oboje pracuja jako pielegniarze plus on jeszcze jest pastorem, corka na uniwerku, teraz tylko na wakacje przyjezdza. Mieszkanie dalej - totalna patologia, koles cpa i sie awanturuje bez powodu - mijamy sie bez slowa, z drugiej strony mamy rodzine z dziecmi - mowimy sobie dzien dobry i tyle, a w ostatnim mieszkaniu nawet nie wiem kto mieszka bo ich nigdy nie widuje, wiem ze ktos mieszka bo swiatlo sie pali i czasem ktos tam przychodzi w odwiedziny, ale kto tam jest na stale - nie mam pojecia. Naprzeciwko za czesto sie zmieniaja sasiedzi, bo to domy do wynajecia, jedna rodzina jest tam na stale, tez na dzien dobry jestesmy.
U rodzicow jest zypelnie inaczej, zawsze jak tam jestem to pogadam z sasiadami, kartki na boze narodzenie sobie dajemy, bardzo fajni ludzie w wiekszosci.