Temat: Mój partner uderzył dziecko

Ciężko mi przejść na tym do porządku dziennego. Niby się pogodziliśmy i wszystko jest okay, ale jednak taka sytuacja miała miejsce i to na moich oczach i nie mogę o tym zapomnieć, jakoś mnie to dręczy. Po pierwsze to jest jego córka, więc chyba nie mam prawa się wtrącać, a po drugie to jednak zaświeciła mi się czerwona lampka, że skoro umie tak postąpić z własnym dzieckiem, to kiedyś może tak postąpić z naszym wspólnym, gdy będziemy je mieli. Ja jestem przeciwna wszelkiej przemocy, ale o ile zrozumiałabym klapsa danego kilkulatkowi co wkłada palce do kontaktu czy kopie kota lub psa, to już trudno mi zaakceptować, że mężczyzna, z którym jestem uderzył swoją córkę w twarz. Mnie po prostu zmroziło.

Pasek wagi

chceciastko napisał(a):

Autorko!Moi rodzice wychowywali mnie w czasach, kiedy w telewizji nie było "superniani" i nie był promowany sposób karania na karnym jeżyku (swoją drogą zobacz jak wychowała swoje dziecko). Moi rodzice starali się wychować mnie i mojego brata na wartościowych ludzie, z zasadmi, żebyśmy poradzili sobie w życiu. Mimo to, my czasem tego nie docenialiśmy. Powtarzali nam coś milion razy, a my jak to małolaty mieliśmy to gdzieś. Czasem zdarzyło nam się oberwać i uwierz, nie czuliśmy się upokorzeni. W ogóle. Nie chodziło o to, że baliśmy się bólu. Po prostu czasem zaczynaliśmy coś rozumieć dopiero gdy widzieliśmy tą bezsilność w rodzicach, że doprowadzamy ich swoim zachowaniem do kresu wytrzymałości. Dopiero wtedy przychodziła skrucha i jakieś tam przemyślenia. Wiemy, ze rodzice kochają nas nad życie, takie sytuacje nie zdarzały się bez powodu. My też ich kochamy i dopiero teraz ich rozumiemy. Wyszliśmy na ludzi tylko dzięki ich uporowi, wierz mi, że czasem rozmowa nic by nie dała. Dodatkowo mogę Ci zaznaczyć, że tata na mamę nigdy nie podniósł ręki- nigdy! Nawet nie krzyknął, bo praktycznie się nie kłócili. A na nas i owszem, więc nie ma co porównywać relacji między partnerami, a relacji między rodzicami a dziećmi. Rodzice są udanym małżeństwem od 30 lat, a my zdaje się "udanymi" dziećmi :D Nie ma co panikować, jeśli między Wami jest ok.
bardzo dobrze ujęte !

Kolorowa.1993 napisał(a):

Zmyłam się, bo poszłam spać po nocce i zaraz znowu idę na nockę. Partner nie ma 40+ (skąd taki wniosek?). Ma 36 i rozmowy o dziecku już były, tak więc dziecko było... ciągle jest w planach i chcemy tego oboje. On sam się spodziewał, że jak zwiąże się ze mną, to ja kiedyś mogę zechcieć być matką, on miał tego świadomość.Myślę też że ja nie miałam z jego córką złych relacji. Ponoć dlatego, że byłam bezpośrednią i się nie dałam. Po prostu nie obrażałam się o jej teksty i nie radziły mnie, ani nie chciałam na skargę. Nawet gdy wpadliśmy na pomysł, by razem zamieszkać, to Młoda nie była temu przeciwna. On jej nie postawił przed faktem dokonanym i w pewnym momencie to nawet ona sama rzuciła takim pomysłem, że dzięki temu w końcu będzie miała bliżej do znajomych i będzie miała zajebisty pokój z moimi rysunkami ma ścianach, bo u niego w domu pisanie po ścianach i malunki trupiej czaszki by nie przeszły.Z Młodą były różne problemy wcześniej, były tam jakieś wagary, było też gnębienie jakiegoś kolegi z klasy. Po prostu gdy jej koleżanka taka długoletnia wyjechała z rodzicami do Niemiec, to Młoda wkręciła się chyba w możliwie najgorszą grupkę nie tylko w klasie ale też szkole. I to od tego momentu zaczęły się problemy. Ja zauważyłam, że giną mi rzeczy, ginęły mi piwa z lodówki chociażby, ginęły też papierosy, jakieś drobne z popielniczki (bo ja tak zawsze rzucam jak wrócę z zakupów). Długi czas myślałam, że moja mama i nawet o te drobne nie byłoby problemu. Ona ma taki zwyczaj, że ile razy przychodziła i zamawiala pizze czy coś to "ja daję pięć dych a od Sandry weźmiemy drobne". Jednak nie mogłam przejść obojętnie jak mi zaczęły ginąć rzeczy z kieszeni, w tym już całe paczki papierosów i ducha, dwie... Ja powiedziałam więc głośno, że sobie tego nie życzę, tak by Młoda to usłyszała. Było nawet że jak coś potrzebuje to ma powiedzieć. I nie leciałam wtedy na skargę. Wkurzyłam się serio gdy zginęły mi prawie 2 stówy i ja zrobiłam o to aferę przed nocką i młoda się wysypała że "nie brałabym pieniędzy z kieszeni pewnie zgubiłeś" no i tu padło pytanie skąd ona w ogóle wie że one były w kieszeni, bo ja zazwyczaj nie noszę takiej gotówki po kieszeniach a w portfelu. Wtedy gdy wróciłam z nocki to byłam nastawiona , że mu powiem. Młoda była zdziwiona, że ja po pracy nie idę  spać tylko czekam. Tu miała chęć do gadania się, chciała mi oddać większość tej kasy i "4 dychy dorzucę ci przy okazji". Powiedziałam że okay ale, że i tak poczekam na jej ojca. Przy mnie się przyznała, przy nim się wspierała. Wyszła z tego afera ale ja się nawet nie spodziewałam, że on ją uderzy. Ja już tak naprawdę miałam wyjść i zostawić Ich samych gdy nagle był trzask i "siadam bo nie skończyłem". 

Teraz kiedy lepiej znam sytuację, mogę z pełną odpowiedzialnością podtrzymać swoją opinię - należało się rozwydrzonej gówniarze. 

mrovvka napisał(a):

Siadaj bo nie skończyłem? Czyli Ciebie też potraktował jak małolatę, jak widownię dla swoich czynów.
 

To powiedział do córki nie do mnie. Ona wstała mówiąc, że nie musi się nikomu tłumaczyć.

Pasek wagi

Młoda potrzebuje pomocy psychiatry/psychologa,  i koniecznie odseparowania jej od złego środowiska, zmiana szkoły , zmiana klasy na taką gdzie są grzeczne dzieciaki. bo to zaczyna iść w złą stronę niedługo nad nią nie zapanujecie, wyglądana to że Cie okrada bo chce się popisac przed znajomymi, typowy gówniarski wiek. jeśli chodzi o ten policzek wymierzony w twarz to myśle że to było przede wszystkim niepotrzebne bo myśle że nie rozwiąże problemu. Facetowi dałabym jeszcze szansę ale jeśli takie sytuacje zaczęłyby się powtarzać nagminnie, jeśli ciągle by ją bił zamiast pomóc jej w inny sposób wtedy zapaliłabym czerwoną lampkę że zamiast szukać skutecznych rozwiązan tłucze dzieciaka bo to by znaczyło ze nie bylby dobrym ojcem dla Twojego dziecka. Oby tak się nie  stało,Powodzenia!

Mnie rodzicie tłukli tak że chodziłam cała w siniakach, nie patrzyli na to czy to twarz czy to dupa, walili po całości. I zrobili mi tym krzywdę bo o ile dzisiaj nie jestem jakimś agresywnym zwyrodnialcem to nabawiłam się takiego lęku społecznego i takiego braku pewności siebie że w ogole dożycia się nie nadaje, zresztą na kogo miałam wyrosnąć jak dostawałam kablem za 4 z matmy albo za pokolorowanie liści na różowo nie brązowo, że miałam ślady w kształcie prętów na ciele. Raz matka mniepobiła przy nauczycielce ,ta nie zareagowała w ogóle. Zazdroszcze tym dzieciakom że żyją w takim świecie że wszyscy cackają się z nimi jak z jajkami i jednocześnie żałuje że ja nie miałam takiej szansy.: ( :( 

Ja myślę że nie ma sensu jej przenosić do klasy gdzie są grzeczne dzieci, bo nie ma takich klas, nie ma takich szkół, chyba że prywatne. Poza tym ja sama obracałam się w każdym towarzystwie i nie żałuję, bo w pracy potem też się różnych ludzi spotyka. Nie można się odgradzac murem od wszystkiego co złe, bo tak się nie da.

Pasek wagi

izabela19681 napisał(a):

Aspenn napisał(a):

Ukradla cos tobie bo chciala moze zwrocic na siebie uwage? i jeszcze dostala w twarz... straszne. A najgorsze ze twoj partner nie ma wyrzutow sumienia. Mloda napewno zapamieta ten policzek od ojca na cale zycie.Mnie raz jedyny mama zbila pasem i chociaz minelo 20 lat to ciagle to pamietam i nie potrafie zapomniec.
Miejmy tylko nadzieję, że będzie również pamiętała czyn za który dostała w twarz

Aspenn dokładnie

Pasek wagi

Aha, to tłuczcie ją po twarzy dalej i czekajcie aż sam się problem rozwiąże. Skoro to jest najgorsze towarzystwo w szkole to musi być jakieś lepsze.z tego co piszesz dziewczyna jest podatna na wpływy dlatego towarzystwo ambitniejszych dzieci dobrze by jej zrobiło. papierosy alkohol tylko patrzeć aż młoda sięgnie po narkotyki o ile już tego nie zrobiła. 

Sunniva89 napisał(a):

Aha, to tłuczcie ją po twarzy dalej i czekajcie aż sam się problem rozwiąże. Skoro to jest najgorsze towarzystwo w szkole to musi być jakieś lepsze.z tego co piszesz dziewczyna jest podatna na wpływy dlatego towarzystwo ambitniejszych dzieci dobrze by jej zrobiło. papierosy alkohol tylko patrzeć aż młoda sięgnie po narkotyki o ile już tego nie zrobiła. 

Ja nikogo nie tłukę. On na moich oczach zrobił to raz. I ja sama nie uważam, by zrobił dobrze, ale zmieniania szkół też nie uważam  za coś dobrego. Zwłaszcza, że to juz drugi rok gimnazjum, już na nauczycieli itd. Poza tym jeśli  w tej szkole ciągnie ją do gorszego towarzystwa, to nie zapragnie nagle przystać do lepszego, tylko też trafi do tej grupy zabawnych luzaków. Przynajmniej mi się tak wydaje. Ja bym tak zrobiła będąc  w jej wieku i pomimo zmiany szkoły, też nie zerwałabym z towarzystwem ze starej.

Pasek wagi

Mnie najbardziej przeszkadza fakt, że on nie widzi w tym nic złego. Gdzieś faktycznie mam obawę, że kiedyś może uderzyć może nie mnie, ale na przykład nasze wspólne dziecko, gdy będziemy je mieli. Ja chyba wolałabym by czuł się jakoś winny, czuł się z tym źle, a nie mówił, że ja przesadzam, że on córkę kocha i że przecież jej nie katuje, a wszystko ma jakieś granice. On sam uważa że oberwał od ojca nieraz i jakoś z tym żyje i nie jest mu z tym szczególnie źle. Dochodzi do mnie, że mamy zupełnie inny pogląd na wychowanie. Ja jestem naprawdę przeciwna przemocy, zrozumialabum puszczenie nerwów, ale jednak mimo wszystko wolałabym by ten komu puściły nerwy sam uważał to za błąd, a nie za jakąś normę i odpowiadał, że dziecko samo było tej sytuacji winne.

Pasek wagi

Kolorowa.1993 napisał(a):

Mnie najbardziej przeszkadza fakt, że on nie widzi w tym nic złego. Gdzieś faktycznie mam obawę, że kiedyś może uderzyć może nie mnie, ale na przykład nasze wspólne dziecko, gdy będziemy je mieli. Ja chyba wolałabym by czuł się jakoś winny, czuł się z tym źle, a nie mówił, że ja przesadzam, że on córkę kocha i że przecież jej nie katuje, a wszystko ma jakieś granice. On sam uważa że oberwał od ojca nieraz i jakoś z tym żyje i nie jest mu z tym szczególnie źle. Dochodzi do mnie, że mamy zupełnie inny pogląd na wychowanie. Ja jestem naprawdę przeciwna przemocy, zrozumialabum puszczenie nerwów, ale jednak mimo wszystko wolałabym by ten komu puściły nerwy sam uważał to za błąd, a nie za jakąś normę i odpowiadał, że dziecko samo było tej sytuacji winne.

dokładnie - zgadzam się:) Bądź ostrożna i nie śpiesz się z podejmowaniem ważnych decyzji (dziecko). Jesteś młodziutka, poczekaj.... poobserwuj....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.