- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 grudnia 2016, 07:59
Ciężko mi przejść na tym do porządku dziennego. Niby się pogodziliśmy i wszystko jest okay, ale jednak taka sytuacja miała miejsce i to na moich oczach i nie mogę o tym zapomnieć, jakoś mnie to dręczy. Po pierwsze to jest jego córka, więc chyba nie mam prawa się wtrącać, a po drugie to jednak zaświeciła mi się czerwona lampka, że skoro umie tak postąpić z własnym dzieckiem, to kiedyś może tak postąpić z naszym wspólnym, gdy będziemy je mieli. Ja jestem przeciwna wszelkiej przemocy, ale o ile zrozumiałabym klapsa danego kilkulatkowi co wkłada palce do kontaktu czy kopie kota lub psa, to już trudno mi zaakceptować, że mężczyzna, z którym jestem uderzył swoją córkę w twarz. Mnie po prostu zmroziło.
7 grudnia 2016, 16:16
Według mojego kodeksu moralnego, łatwiej jest mi usprawiedliwić policzek, niż złodziejstwo, którego miałam okazję dwukrotnie paść ofiarą.
widać mamy inne miary moralności, bo ja wolałabym, żeby mi coś ukradli niżeli miałabym dostać w twarz od bliskiej osoby (a dla tej dziewczynki jedynej, najbliższej - bo mamy już nie ma :()
7 grudnia 2016, 16:45
Autorko!
Moi rodzice wychowywali mnie w czasach, kiedy w telewizji nie było "superniani" i nie był promowany sposób karania na karnym jeżyku (swoją drogą zobacz jak wychowała swoje dziecko). Moi rodzice starali się wychować mnie i mojego brata na wartościowych ludzie, z zasadmi, żebyśmy poradzili sobie w życiu. Mimo to, my czasem tego nie docenialiśmy. Powtarzali nam coś milion razy, a my jak to małolaty mieliśmy to gdzieś. Czasem zdarzyło nam się oberwać i uwierz, nie czuliśmy się upokorzeni. W ogóle. Nie chodziło o to, że baliśmy się bólu. Po prostu czasem zaczynaliśmy coś rozumieć dopiero gdy widzieliśmy tą bezsilność w rodzicach, że doprowadzamy ich swoim zachowaniem do kresu wytrzymałości. Dopiero wtedy przychodziła skrucha i jakieś tam przemyślenia. Wiemy, ze rodzice kochają nas nad życie, takie sytuacje nie zdarzały się bez powodu. My też ich kochamy i dopiero teraz ich rozumiemy. Wyszliśmy na ludzi tylko dzięki ich uporowi, wierz mi, że czasem rozmowa nic by nie dała. Dodatkowo mogę Ci zaznaczyć, że tata na mamę nigdy nie podniósł ręki- nigdy! Nawet nie krzyknął, bo praktycznie się nie kłócili. A na nas i owszem, więc nie ma co porównywać relacji między partnerami, a relacji między rodzicami a dziećmi. Rodzice są udanym małżeństwem od 30 lat, a my zdaje się "udanymi" dziećmi :D Nie ma co panikować, jeśli między Wami jest ok.
7 grudnia 2016, 17:05
widać mamy inne miary moralności, bo ja wolałabym, żeby mi coś ukradli niżeli miałabym dostać w twarz od bliskiej osoby (a dla tej dziewczynki jedynej, najbliższej - bo mamy już nie ma :()Według mojego kodeksu moralnego, łatwiej jest mi usprawiedliwić policzek, niż złodziejstwo, którego miałam okazję dwukrotnie paść ofiarą.
Ale o czym Ty mówisz i co Ty porównujesz?! Ja też bym wolała być okradziona, niż dostać w twarz od bliskiej osoby.
I nijak ma się to do tego, że uważam, iż złodziejom należy się co najmniej strzał w pysk.
7 grudnia 2016, 17:14
widać mamy inne miary moralności, bo ja wolałabym, żeby mi coś ukradli niżeli miałabym dostać w twarz od bliskiej osoby (a dla tej dziewczynki jedynej, najbliższej - bo mamy już nie ma :()
oczywiście, szczególnie jakby Ci kto miał zamiar cos ukraśc w odwecie za Twoją kradzież. Jakbyś natomiast dostała za to w twarz, to byś już więcej bardzo nie chciała i mniej więcej o to chodzi.
Widzisz, dziewczyna zrobiła cos bardzo nagannego z pełną premedytacją i musi teraz wziąć na klatę tego konsekwencje. Konsekwencją było to, że ktoś się wpiórował i również zrobił cos nagannego, zdzielił ją w twarz, poczuła ból i upokorzenie. To nawet nie jest element wychowania, po 15-latce już naprawde nie trzeba tłumaczyć że się nie kradnie bo to złe. Po prostu spotkała się z nieoczekiwaną reakcją. Ale jak następnym razem wpadnie na pomysł by komus cos podpieprzyć, to ten ktoś może zareagowac jeszcze inaczej, zależy na kogo trafi.
7 grudnia 2016, 17:33
Nie wiemy co ukradła więc nie ma co po niej psy wieszać. A autorka się zmyła zamiast coś więcej napisać.
I nie wydaje mi się by jej partner (40+?) miał ochotę mieć więcej dzieci
7 grudnia 2016, 18:10
Nie wiemy co ukradła więc nie ma co po niej psy wieszać. A autorka się zmyła zamiast coś więcej napisać.I nie wydaje mi się by jej partner (40+?) miał ochotę mieć więcej dzieci
A co to za roznica co ukradla? Co by to nie bylo jest to niedopuszczalny czyn.
7 grudnia 2016, 18:17
A jak wzięła tampony bo ojciec nie dał jej pieniędzy na ich zakup to też jest straszny czyn?
7 grudnia 2016, 18:20
Zmyłam się, bo poszłam spać po nocce i zaraz znowu idę na nockę. Partner nie ma 40+ (skąd taki wniosek?). Ma 36 i rozmowy o dziecku już były, tak więc dziecko było... ciągle jest w planach i chcemy tego oboje. On sam się spodziewał, że jak zwiąże się ze mną, to ja kiedyś mogę zechcieć być matką, on miał tego świadomość.
Myślę też że ja nie miałam z jego córką złych relacji. Ponoć dlatego, że byłam bezpośrednią i się nie dałam. Po prostu nie obrażałam się o jej teksty i nie radziły mnie, ani nie chciałam na skargę. Nawet gdy wpadliśmy na pomysł, by razem zamieszkać, to Młoda nie była temu przeciwna. On jej nie postawił przed faktem dokonanym i w pewnym momencie to nawet ona sama rzuciła takim pomysłem, że dzięki temu w końcu będzie miała bliżej do znajomych i będzie miała zajebisty pokój z moimi rysunkami ma ścianach, bo u niego w domu pisanie po ścianach i malunki trupiej czaszki by nie przeszły.
Z Młodą były różne problemy wcześniej, były tam jakieś wagary, było też gnębienie jakiegoś kolegi z klasy. Po prostu gdy jej koleżanka taka długoletnia wyjechała z rodzicami do Niemiec, to Młoda wkręciła się chyba w możliwie najgorszą grupkę nie tylko w klasie ale też szkole. I to od tego momentu zaczęły się problemy. Ja zauważyłam, że giną mi rzeczy, ginęły mi piwa z lodówki chociażby, ginęły też papierosy, jakieś drobne z popielniczki (bo ja tak zawsze rzucam jak wrócę z zakupów). Długi czas myślałam, że moja mama i nawet o te drobne nie byłoby problemu. Ona ma taki zwyczaj, że ile razy przychodziła i zamawiala pizze czy coś to "ja daję pięć dych a od Sandry weźmiemy drobne". Jednak nie mogłam przejść obojętnie jak mi zaczęły ginąć rzeczy z kieszeni, w tym już całe paczki papierosów i ducha, dwie... Ja powiedziałam więc głośno, że sobie tego nie życzę, tak by Młoda to usłyszała. Było nawet że jak coś potrzebuje to ma powiedzieć. I nie leciałam wtedy na skargę. Wkurzyłam się serio gdy zginęły mi prawie 2 stówy i ja zrobiłam o to aferę przed nocką i młoda się wysypała że "nie brałabym pieniędzy z kieszeni pewnie zgubiłeś" no i tu padło pytanie skąd ona w ogóle wie że one były w kieszeni, bo ja zazwyczaj nie noszę takiej gotówki po kieszeniach a w portfelu. Wtedy gdy wróciłam z nocki to byłam nastawiona , że mu powiem. Młoda była zdziwiona, że ja po pracy nie idę spać tylko czekam. Tu miała chęć do gadania się, chciała mi oddać większość tej kasy i "4 dychy dorzucę ci przy okazji". Powiedziałam że okay ale, że i tak poczekam na jej ojca. Przy mnie się przyznała, przy nim się wspierała. Wyszła z tego afera ale ja się nawet nie spodziewałam, że on ją uderzy. Ja już tak naprawdę miałam wyjść i zostawić Ich samych gdy nagle był trzask i "siadam bo nie skończyłem".
7 grudnia 2016, 18:31
Siadaj bo nie skończyłem? Czyli Ciebie też potraktował jak małolatę, jak widownię dla swoich czynów.
7 grudnia 2016, 18:37
No to powiem ci, że mnie by też mogło trafić. Bo taki policzek, to tak jak ktoś pisał bardzo często wyraz totalnej bezsilności rodzicielskiej. Bo to upokarzające, dla ojca, kiedy jego córka kradnie.Nie pochwalam, ale potrafię zrozumieć (zaraz się podniesie larum, ale serio - dzieci wiedzą jak grać z rodzicami, żeby ich maksymalnie wyprowadzić z równowagi).
Mój. mąż miał podobną historię, ukradł pieniądze, dostał porządne lanie, twierdzi że jego ojciec bardzo dobrze wtedy zrobił, pogadanke miałby w duupie, a to sobie zapamiętał i nigdy więcej po nie swoje nie sięgnął.
Sama jak zasłużyłam też w dupe zarobilam, za fajki na przykład, nie mam pretensji. Sama nie wiem co bym zrobiła na miejscu rodziców. Oczywiście, w twarz to bardzo złe, jednak potrafię faceta zrozumieć i na pewno nie byłby to powód do rozstania,a porownania że partnerkę też uderzy są grubą przesadą moim zdaniem.