Temat: Co jecie w kinie na diecie?

Pytanie tak jak w temacie? Popcorn słony, karmelowy m&m, nachiosy czy jeszcze coś innego będąc na diecie. Ja dzisiaj jadę z dziewczynami i po prostu wiem, że jakbym powiedziała, że ja tylko przy wodzie zostanę to by mnie zagryzły xD

Pasek wagi

Nie czaję oburzenia. Sama nie jem nic bo uważam,  ze wydanie dychy na trochę popcornu z mikrofali to słaby biznes ale jakoś nie przeszkadza mi to, że ktoś je. Od lat nie widziałam zapelnionej całej sali w kinie (ale też nie chodzę na premiery), zwykle siedzi kilka osób w sporej odległości od siebie i raczej trudno usłyszeć jakieś chrupanie czy siorbanie. Szczerze to nawet jak ktoś pije piwo na końcu sali, dopóki robi to dyskretnie to mi to nie przeszkadza, w sumie nie wiem dlaczego by miało. Dopóki nie śmierdzi w sali to mnie to wali. Brak kultury? Brakiem kultury jest robienie syfu na sali, glosna rozmowa albo wzięcie ze sobą bigosu, jedzenie popcornu i zapijanie go Coca Colą może być co najwyżej traktowane jako robienie bagna z żołądka a nie brak kultury. 

Odnośnie samego tematu - na miejscu autorki nie wzielabym nic jeśli to miałoby być wzięte tylko dla satysfakcji koleżanek. Bo i po co? Dwie dychy do tyłu, pięćset kalorii do przodu tylko po to żeby jakieś panny się krzywo nie spojrzaly.  

Popcorn, bo lubię. 

A to oburzenie jest trochę śmieszne...;-))) Ja nie jem popcornu, "bo nie wytrzymam 2h bez jedzenia". Jem, bo lubię kinowy popcorn i nieoddzownie kojarzy mi się z wypadami do kina. I tyle. Przytyki odnośnie świń, żarłoków i chamów, co szeleszczą papierkami, no cóż, są żenujące, i tyle.  Zwłaszcza, że jakoś nie zauważyłam, żeby inni ludzie nie jedli w kinie, zwykle niemal wszyscy coś wciągają...ale na Vitalii nie wypada ;-)))

Matylda111 napisał(a):

Jedzenie w kinie uchodzi tylko dzieciom na seansach dla nich przeznaczonych. W pozostałych przypadkach wnoszenie jedzenia na salę( szczególnie tego mocno pachnącego) , uważam za totalny brak kultury. Ja też nie lubię szeleszczących papierków, ale jeszcze gorszy jest duszący zapach chemicznych dodatków do żarcia. I uwierzcie - czasami nie da się tego wytrzymać!
kto ustalil takie zasady? Ty? Bo jakos na calym swiecie w kinach sa sprzedawane przekaski, napoje itp i jak zwykle w polsce wszystko przeszkadza :D odpowiadajac na pyt, ja kupuje popcorn i jakis napoj light

Po raz kolejny vitalia pokazała jaki mam brak kultury. Nie rozumiem oburzenia, nie zawsze jem w kinie ale film i nachosy z tymi 'śmierdzącymi' sosami meksykańskimi to dla mnie norma. Nie wiem jak to w Polsce wygląda ale w UK nikt o jedzeniu w kinie nie mówi jak o przestępstwie. 

Co do pytania, jeśli masz ochotę to popcorn ci nie zaszkodzi . Możesz też wziąć winogrona czy np. domowej roboty ciasteczka zbożowe 

mlodamama1 napisał(a):

Matylda111 napisał(a):

Jedzenie w kinie uchodzi tylko dzieciom na seansach dla nich przeznaczonych. W pozostałych przypadkach wnoszenie jedzenia na salę( szczególnie tego mocno pachnącego) , uważam za totalny brak kultury. Ja też nie lubię szeleszczących papierków, ale jeszcze gorszy jest duszący zapach chemicznych dodatków do żarcia. I uwierzcie - czasami nie da się tego wytrzymać!
kto ustalil takie zasady? Ty? Bo jakos na calym swiecie w kinach sa sprzedawane przekaski, napoje itp i jak zwykle w polsce wszystko przeszkadza :D odpowiadajac na pyt, ja kupuje popcorn i jakis napoj light

Ja tak uważam i ja nie lubię szeleszczących papierków. Nie umiesz czytać ze zrozumieniem??

Czy ja wiem, ja też jestem po stronie niejedzenia w kinie- dla mnie bardzo fajny zestaw to właśnie pójście na coś dobrego po albo przed kinem- to mi się kojarzy z wypadami. To nie jest zbrodnia ale jakoś tak no... Sytuacja, w której jem kanapkę w kinie/pije kawe to maratony filmowe, kiedy jestem tam 21.45-5.30 rano- to już nawet nie z głodu, ale żeby sie obudzić i trzymać system regularnego jedzenia w stanie aktywności:D

Kiedyś ktoś niedaleko mnie wyjął sałatkę z jakimś śledziem, cebulą i nie wiem czym jeszcze- to był moment, w którym...tak, w wyobraźni wprowadziłam zakaz żarcia w kinie pod karą grzywny:D

Btw mam czasem takie zwiechy myślowe patrząc na stoisko z popcornami i m&msami, kiedy przyrównuję jojczenia o tym jak ciężko z zarobkami, jak teatr i kino drogo, zestawiając je z cenami tam i kolejką XD

Matylda111 napisał(a):

mlodamama1 napisał(a):

Matylda111 napisał(a):

Jedzenie w kinie uchodzi tylko dzieciom na seansach dla nich przeznaczonych. W pozostałych przypadkach wnoszenie jedzenia na salę( szczególnie tego mocno pachnącego) , uważam za totalny brak kultury. Ja też nie lubię szeleszczących papierków, ale jeszcze gorszy jest duszący zapach chemicznych dodatków do żarcia. I uwierzcie - czasami nie da się tego wytrzymać!
kto ustalil takie zasady? Ty? Bo jakos na calym swiecie w kinach sa sprzedawane przekaski, napoje itp i jak zwykle w polsce wszystko przeszkadza :D odpowiadajac na pyt, ja kupuje popcorn i jakis napoj light
Ja tak uważam i ja nie lubię szeleszczących papierków. Nie umiesz czytać ze zrozumieniem??
pierwsze zdanie brzmi jakby to byla jakas powszechna norma spoleczna :D a nie wymyslona przez ciebie "zasada", poza tym czy dzieci mniej szeleszcza, halasuja i czy ich nachosy smierdza mniej czy co? Bo fascynuje mnie ta zelazna logika :d 

Zazwyczaj jeśli idę ze znajomymi do kina to nie jem podczas seansu, ponieważ przed lub po zawsze idzie się gdzieś pogadać i tam zjeść.

Uważam też, że jeśli ktoś nie jest w stanie wytrzymać tych 2h bez jedzenia ( i to śmieciowego) to raczej nie znaczy zbyt pochlebnie. Sama nigdy nic nie kupuje, jedyny wyjątek robię kiedy idę na maratony, ale tu siedzisz w kinie z 6-7 godzin.

Czy Wy serio myślicie, że ludzie jedzą popcorn w kinach, bo nie wytrzymają 2h bez jedzenia śmieci? No naprawdę jestem w szoku, że można w ogóle wymyśleć tak głupi argument...

Otóż nie. Większość tych ludzi nie je ani popcornu, ani nachosów przez cały boży miesiąc. Albo dwa. Albo trzy. Albo rok. Zależy jak często chodzą do kina. Jedzą to, bo lubią to jeść konkretnie w kinie. A nie, bo są nienażartymi świniami i padną z głodu jak nie wpieprzą śmieci przez 2h.  A na to właśnie wskazuje ten Wasz śmieszny argument...

To samo, co zwykle, orzechy, pokrojone warzywa, owoce. Wafli ryżowych już np. nie zabieram, bo nie lubię kruszenia na podłogę i głośnego chrupania, które mogłoby innym przeszkadzać.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.