Temat: Najgorsza praca w waszym życiu

Czym się zajmowaliście? Dlaczego ta praca była dla was ciężka? 

jablkowa napisał(a):

jak do tej pory najgorsza moja praca bylo stanowisko kelnerki w hotelu, gdzie oprocz chodzenia z taca i nakrywania do stolow do moich obowiazkow nalezalo rowniez: polerowanie sztuccow, odkurzanie ogromnych sal bankietowych, prasowanie olbrzymich obrusow .. dodam, ze praca odbywala sie w godzinach 6-14, co wiazalo sie z koniecznoscia wstawania o 4  po miesiacu wspolpracy podziekowalam ..

To i tak miałaś lepiej w porównaniu do mnie. Ja musiałam myć gary, prasować , sprzątać sale, obsługiwać gosci, stać za barem, pomagać w kuchni, siedzieć na recepcji, zamawiać/przyjmować towar ! W zależności co było do zrobienia . Pracowałam czasami po 20 godzin a standardowo od 6 do 19, oczywiście nie codziennie ale jak był sezon to zdarzało się nawet po 6-7 dni z rzędu . Masakra trzymala mnie tam kasa i brak w tym mieście innej pracy. 

Pasek wagi

Doradca klienta w salonie optycznym. Pracowałam tam za nędzne pieniądze, po 12 godzin dziennie;  szefowa była chamską, toksyczną babą (zresztą cała "stara" ekipa była tam nieźle rąbnięta), atmosfera była taka, że nawet na cmentarzu było mi bardziej wesoło i miło. Każdego dnia flaki mi się wywracały na drugą stronę na myśl o tym, że muszę iść do tej roboty. Wytrzymałam tam troszkę ponad trzy miesiące. Do teraz żałuję, że nie rzuciłam tego w cholerę kiedy szefowa po raz pierwszy pokazała sporą część swojego repertuaru chamstwa i braku kultury. No ale cóż... Człowiek uczy się na błędach. Teraz mam fajną pracę, świetnych ludzi  a jak widzę tamtą kobietę, to udaję, że jej nie znam i nara.

Sekretarka w kancelarii adwokackiej prowadzonej przez dwóch braci - adwokatów. Jeden mnie opierdzielał przy klientach jak zapomniałam położyć podkladki na stół stawiając kawę, i to w taki sposób że klient był czerwony a ja - łzy na końcu nosa. Jednoczesnie wydawali polecenia i obrażali się jak robiłam to co każe ten drugi a nie on. Nie zapomnę tekstu: "Ja juz nawet nie wymagam od ciebie inteligencji, ja wymagam wykonywania poleceń..." Skutecznie mnie to zniechęciło do pracy z prawnikami.

Dla mnie to kasjerka jest najgorszym zawodem. Męczy mnie psychicznie takie siedzenie na kasie a do domu wracałam z bolącą głową codziennie....Na drugim miejscu telemarketing z beznadziejnym produktem, który trzeba wciskać ludziom.  

Roznoszenie ulotek.
Trafiłyśmy z przyjaciółką na zakompleksionego tłustego psychola który chciał zaruchać :)
Od początku wzbudzał mój niepokój, ale cwaniaczek posiadał wykształcenie psychologa i omotał moją przyjaciółkę, skrzywdził ją. 

Pasek wagi

Praca w Call Center i wysłuchiwanie bluzgów na swój temat oraz opinii ludzi na temat operatora sieci. Nigdy więcej.

Niania. Chłopczyk był przekochany, ale rodzice straszni. Za pracę dostawałam naprawdę marne grosze, ale wtedy wolałam to niż nic. Odpowiedzialność ogromna. Ojciec całe dnie był w domu i leżał w łóżku w swoim pokoju. Palił tyle, że w kuchni było siwo. Co kilka godzin wybuchał takim rykiem, w sensie płaczem, że niekiedy musiałam zabierać małego na dwór czy chociaż na balkon. Atmosfera ciężka, bałam się wychylić nosa z pokoju dziecka. Do tego liczyli za każdą minutę. Dosłownie na tablicy miałam napisane godziny wyjścia: 15.31 itd. 

Pasek wagi

Pracowałam w fabryce pierników na umowie studenckiej w Niemczech i nawet zamierzam wrócić tam w te wakacje, bo kasa się zgadza i bardzo dużo idzie zarobić...ale podejście niektórych osób załamuje. Raz - praca z co niektórymi Polakami - to jak niektórzy się zachowują i jest dość niesmaczne. Dwa, podejście osób nad "nami" - niektórych nie obchodziło, że ktoś nie miał przerwy. Praca przy taśmie (na której byłam rzadko, bo miałam szczęście i trafiłam na magazyn) jest naprawdę męcząca. Stanie 8 godzin w lekkim schyleniu idzie na kark. Ale co ich tam, zbierać pierniki :P bo lecą. Niektórzy uwielbiali się nieźle wydrzeć. Jak miało się zjebę po innej osobie to tez miło nie było. Najgorzej wspominam ciężką, fizyczną pracę za dwie, trzy osoby. Czasem brakowało ludzi, no i ktoś musiał zrobić to, co należało zrobić na danej zmianie. Ale nas studentów uwielbiali gonić do takiej roboty. 

Produkcja woreczków do transfuzji krwi. 

Praca sama w sobie nie była straszna mimo rygoru (min. mycie rąk min 30sekund, zero biżuterii, zero makijażu, praca w szczelnych kombinezonach, zmiany ciśnienia) ale liderzy przeginali z wymogami, ciągle krzyczeli żeby szybciej robić, codziennie podnosili limity dzienne, mylili części które leciały na taśmie za co nam się obrywało, taśmy puszczali za szybko, kazali szkolić nowe osoby mimo, że ktoś pracował 2tygodnie... Jakby zapomnieli, że najmniejszy błąd w układzie może kosztować kogoś życie, ważne były tylko dzienne limity

Roznoszenie ulotek po klatkach, pod nadzorem,jak najszybciej (ogłoszenie sprzedaży niemieckich proszków do prania)... wyzywanie przez mieszkańców, rzucanie we mnie z góry różnymi rzeczami,zamykanie drzwi i trzymanie ich bym nie wyszła (za to że śmiecę). Po takim bieganiu w środku zimy byłam póżniej nieźle chora,nie wróciłam tam nawet po swoje ostatnie pieniądze... 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.