- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 sierpnia 2015, 00:12
Czy jako goście na weselach widzieliście coś (zwyczaj, tendencję, fanaberię), które Wam zupełnie nie przypadły do gustu i możecie je nazwać terminem "wiocha"?
Bo dla mnie to jest chyba puszczanie przy pierwszym tańcu lub ogólnie na weselu utworu "windą do nieba". Bo słucham tak tych słów "Mój piękny panie, ja go nie kocham, taka jest prawda" i zastanawiam się, gdzie młodzi mieli uszy, wybierając ten utwór opowiadający o nieszczęśliwej miłości i małżeństwie bez uczucia. A w życiu słyszałam ten utwór w pierwszym tańcu na dwóch weselach, a na kilku innych był puszczany jako wolna piosenka (już nie taka "wiocha", ale nadal lekko niepokojące).
31 sierpnia 2015, 07:40
hektolitry alkoholu i awantury po nim. Wulgarne zabawy wiosenne,disco polo
31 sierpnia 2015, 07:43
ciepła wódka!!!, disco polo non stop, obrzydliwa garmażerka spływająca z pater, para młoda nie umiejąca zatańczyć układu na pierwszy taniec którego podobno uczyli się tyyyyyyle czasu- to nie jest obowiązek więc po co się ośmieszać, brak klimy w lokalu w środku lata przy 40 stopniach na zewnątrz - wtedy wszyscy są bardzo zdziwieni jak to jest gorąco-wtf?, organza/tiul na stołach, napoje w kartonach lub butelkach Pet, pijany zespół, itp itd
31 sierpnia 2015, 08:27
Branie olbrzymiego kredytu na huczne wesele , na którym jest uwzględniony nawet daleki krewny przyjaciela psa sąsiada mieszkającego w sąsiedniej wsi .... Nie dość, że wiocha , to totalny debilizm .... Oryginalność i rozrzutność na siłę , byle tylko przebić w tym kogoś tam i , by ludzie zobaczyli i zapamiętali jakie bogactwo, a jaka finezja.
31 sierpnia 2015, 08:58
dla mnie wiocha to jak ktoś się ubierze jak tania dziwka na potańcówkę do remizy albo w białą sukoenke
31 sierpnia 2015, 09:16
Masa rzeczy. Ogólnie byłam w życiu tylko na trzech weselach (mała rodzina a znajomym coś się nie spieszy :D) z czego tylko jeden mi odpowiadał: w górach, w restauracji z muzyką z lat 70-tych, kameralnie i z klasą. A te tradycyjne, wiejskie wesela to dla mnie po prostu porażka. Zaczynając od miliona tradycji i kamerzysty, który lata wszędzie i musi uwiecznić wszystko: panna młoda się maluje, panna młoda się przebiera,zastawy, wykupywanie przyszłej żony za wódkę, chleb, sól - oczywiście wszystko nagrywane po pięc razy. Disco polo: zauważyłam, że już przy takim disco najniższych lotów to akurat najlepiej bawi się pijany Wujek Władek (każdy takiego ma, to ten co ledwo stoi, cały czas inicjuje jakieś przyśpiewki i oczywiście musi wyobracać każdą młoda dziewczynę na parkiecie). Same przyśpiewki: rozumiem toasty natomiast wiocha jak diabli jak dwudziesty raz wszyscy wrzeszczą "ona temu winna ". Podziękowanie dla rodziców: sama koncepcja ładna tylko chyba powinna być intymna,jakieś podziękowanie bez angażowania stu pięćdziesięciu osób i zawsze do tego najgorsza piosenka ever "cudownych rodziców mam ". Oczepiny. Serio, dla mnie to chyba była najtrudniejsza cześć wesela. Zboczone zabawy, baloniki itp itd.
I satynowe sukienki w różnych kolorach tęczy :D
31 sierpnia 2015, 09:18
Śmieszne obyczaje z błogosławieństwem w tle.., Czyli silenie się na katolickie zwyczaje gdy kobieta faktycznie pierwszy raz opuszczała dom rodziców a para od dawna mieszka razem.. Głupie , nudne męczące zabawy weselne, zboczone konkursy. Wesele na kredyt a potem gnieżdżenie się w jednym domu/mieszkaniu z rodzicami. Fryzury na "bogato" i obciachowe zbyt kuse kiecki.
31 sierpnia 2015, 09:47
Biorąc pod uwagę, że "Wesele" Smarzowskiego i "Kogel-Mogel" to jedne z moich ulubionych filmów i lubię się śmiać z kiczowatych wesel to moja lista jest długa i szeroka ;), znaczną część "tradycji" uważam za żenujące. Nie lubię żadnych zabaw i konkursów, niektóre są wulgarne, inne z kolei sprawiają, że zadaję sobie pytanie czy to jest wesele dorosłych ludzi, czy impreza przedszkolaków, którzy muszą sobie na przykład wyrywać krzesła. Poza tym fryzura "na pudla" i niedobrana do figury suknia ślubna, dobrany pod kolor dodatków panny młodej krawat pana młodego, u gości skrajnie nieelegancki ubiór (na przykład sukienki pasujące na wyjście do klubu, sztuczna biżuteria - na ogół wielkie plastikowe naszyjniki i absolutny hit u panów - koszula z krótkim rękawem w połączeniu z krawatem). Disco-polo, ciepła wódka, przyśpiewki i zmuszanie pary młodej żeby się publicznie co chwilę całowała, wiecznie to samo menu i ciasta z masą, w której można wyczuć margarynę. Przesadzanie z alkoholem, "układ" do pierwszego tańca (albo pseudo-zabawny, albo próba udawania wielkich tancerzy kiedy ktoś tańczyć nie potrafi), nieumiejętność pilnowania swojego własnego dziecka jeżeli się z nim przyjdzie na wesele (jeżeli biega i przeszkadza tańczącym osobom), windą do nieba i brak zrozumienia słów tej piosenki, kiczowate dekoracje bez żadnego wyczucia. Sam ślub kościelny też uważam za żenujący, jeżeli jest na pokaz i osoby, które go zawierają tak naprawdę nie są katolikami, ale trzeba bo co by sąsiedzi powiedzieli.
Edytowany przez Wilena 31 sierpnia 2015, 09:48
31 sierpnia 2015, 10:14
Bylam na weselu, na ktorym okrzykami gorzko gorzko zmuszano swiadkow do calowania sie. Kazde z nich przyszlo ze swoim partnerem. Dla mnie to wiocha.
Brak klimatyzacji, pijana orkiestra, goscie kradnacy wodke ze stolu zamiast poprosic normalnie wprost o butelke do domu, sufit caly pokryty balonami, dyskusje przy stole o ZUSie i urzedzie skarbowym, o klerze itp.
Nieustajaca wiocha dla mnie- panna mloda w welonie z dzieckiem na reku.