- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 czerwca 2015, 16:46
Jak oceniałyście swoją pracę magisterską? Ja mam oddanie w piątek, ale uważam że jest beznadziejna. Miałam mało czasu (myślałam, że będę mogła bronić się we wrześniu) i kilka innych osobistych problemów, które mnie zajmowały. Boję się, że promotor uzna, że nie może jej przyjąć...
8 czerwca 2015, 18:14
Miałam piątkę z pracy. Bardzo lubię pisać, byłam zadowolona ze swojej pracy. Promotor zaprosił mnie do siebie na doktorat, żeby rozwijać temat :-) Aczkolwiek uważam, że takie pisanie na siłę pracy przez wszystkich jest bez sensu. Przepisywanie z książek tak, aby zbyt dużo słów się nie powtórzyło :-P Powiem Ci jeszcze, że czasami pomagam w ostatecznej redakcji pracy ludziom, którzy nie mają czasu robić tego sami (choć sądzę, że w większości to głąby z wyższej szkoły tego i owego) i potem dowiaduje się, że mimo żenującego poziomu pracy taka osoba broni się na piątkę ;-) Nie dygaj, na prywatnych uczelniach samo oddanie pracy równa się zaliczeniu egzaminu dyplomowego :-)
8 czerwca 2015, 18:19
Miałam piątkę z pracy. Bardzo lubię pisać, byłam zadowolona ze swojej pracy. Promotor zaprosił mnie do siebie na doktorat, żeby rozwijać temat :-) Aczkolwiek uważam, że takie pisanie na siłę pracy przez wszystkich jest bez sensu. Przepisywanie z książek tak, aby zbyt dużo słów się nie powtórzyło :-P
Mądrze prawi kobieta - polać jej :)
8 czerwca 2015, 18:30
to promotor nie widział Twojej pracy? Nie dawalas mu do sprawdzenia? Ludzie "takie magistry" to porażka, naprawde.
nie taki magister to porażka, tylko taki promotor to porażka.
8 czerwca 2015, 18:49
Miałam piątkę z pracy. Bardzo lubię pisać, byłam zadowolona ze swojej pracy. Promotor zaprosił mnie do siebie na doktorat, żeby rozwijać temat :-) Aczkolwiek uważam, że takie pisanie na siłę pracy przez wszystkich jest bez sensu. Przepisywanie z książek tak, aby zbyt dużo słów się nie powtórzyło :-P Powiem Ci jeszcze, że czasami pomagam w ostatecznej redakcji pracy ludziom, którzy nie mają czasu robić tego sami (choć sądzę, że w większości to głąby z wyższej szkoły tego i owego) i potem dowiaduje się, że mimo żenującego poziomu pracy taka osoba broni się na piątkę ;-) Nie dygaj, na prywatnych uczelniach samo oddanie pracy równa się zaliczeniu egzaminu dyplomowego :-)
hahah wielka inteligentka. A z mojej uczelni tego i owego 7(na50)! osób poszło robić doktorat na państwowej uczelni. Gdybyś ten doktorat robiła 10-15lat temu wtedy to by było coś. Po drugie zanim zaczniesz obrażać ludzi i wyzywać od głąbów, sama się zastanów głąbie, co piszesz, bo rozumiem, że na prywatnej uczelni nie studiowałaś. I jeszcze się przyznajesz do pisania za pieniądze prac mgr:/ porażka
8 czerwca 2015, 19:03
hahah wielka inteligentka. A z mojej uczelni tego i owego 7(na50)! osób poszło robić doktorat na państwowej uczelni. Gdybyś ten doktorat robiła 10-15lat temu wtedy to by było coś. Po drugie zanim zaczniesz obrażać ludzi i wyzywać od głąbów, sama się zastanów głąbie, co piszesz, bo rozumiem, że na prywatnej uczelni nie studiowałaś. I jeszcze się przyznajesz do pisania za pieniądze prac mgr:/ porażkaMiałam piątkę z pracy. Bardzo lubię pisać, byłam zadowolona ze swojej pracy. Promotor zaprosił mnie do siebie na doktorat, żeby rozwijać temat :-) Aczkolwiek uważam, że takie pisanie na siłę pracy przez wszystkich jest bez sensu. Przepisywanie z książek tak, aby zbyt dużo słów się nie powtórzyło :-P Powiem Ci jeszcze, że czasami pomagam w ostatecznej redakcji pracy ludziom, którzy nie mają czasu robić tego sami (choć sądzę, że w większości to głąby z wyższej szkoły tego i owego) i potem dowiaduje się, że mimo żenującego poziomu pracy taka osoba broni się na piątkę ;-) Nie dygaj, na prywatnych uczelniach samo oddanie pracy równa się zaliczeniu egzaminu dyplomowego :-)
Ale taka prawda, madziutek.magda z tego co kojarzę studiowała prawo - na tym kierunku liczy się tylko kilka państwowych uczelni, te prywatne mają poziom na ogół dna, co potem zresztą boleśnie weryfikują zewnętrzne egzaminy na aplikację. Też multum studiujących osób uważam za zwyczajnie głupie - jakoś nie wzbudza mojego uznania ktoś kto pisze pracę na zasadzie ctrl+c i ctrc+v, albo wałkuje ten sam temat po raz milionowy. Takie wtórne przepisywanie świadczy o ograniczeniu przepisującego, bo gdyby był zdolny i ambitny to w oparciu o cudzy dorobek starałby się wnieść coś swojego, a nie ukraść cudzą własność intelektualną tak sprytnie by nie wyłapał tego program antyplagiatowy. Moim zdaniem na tym polu sztuczna poprawność polityczna jest bardzo szkodliwa - jak ktoś jest głąbem to powinien mieć chociaż na tyle przyzwoitości żeby się potrafić do tego przyznać, a nie wbijać w innych zęby (jakby bycie intelektualistką było inwektywą - sic!). Takie komentarze zawsze mnie rozkładają na łopatki, bo przypominają mi sytuację z marnych komedii kiedy to złodziej krzyczy żeby łapać złodzieja - kogoś próbujesz (chyba) obrazić, a potem sama się chełpisz tymi doktoratami z Twojej uczelni. Obłuda i bieda intelektualna, że aż boli.
A odnośnie tematu - pracy jeszcze nie napisałam, więc nie mam pojęcia jaka będzie, ale jestem na czwartym roku i już mam plan, znaczną część materiałów i fragmenty konsultowane z promotorem. Nie oddałabym pracy gdybym uważała ją za kiepską, zwyczajnie byłoby mi wstyd, że sygnuję swoim nazwiskiem coś co nie trzyma poziomu. I szczerze? - w większości wypadków brak kontaktu z promotorem wygląda tak - promotor nie naciska na sprawdzanie prac, a studenci się cieszą, bo mają spokój. Prawo do narzekania ma moim zdaniem ktoś kto był, chodził na seminarium, na dyżur, prosił o sprawdzenie, a promotor go olał - wtedy jasne, jego lenistwo. W innym wypadku? - szukanie wymówek.
Edytowany przez Wilena 8 czerwca 2015, 19:03
8 czerwca 2015, 20:51
Jak ja sobie przypomnę moje pisanie pracy... miałam świetną promotorkę, uwielbiałam ją jako wykładowcę - taka naprawdę z powołania i pracowało mi się z nią też super, ALE... z racji pełnienia innych funkcji na uczelni ciągle nie miała czasu... to ja starałam się gonić z pracą O.o pisałam na bazie ankiet, które zaraz na początku roku akademickiego przeprowadziłam i których analiza zajęła mi masę czasu... aczkolwiek jak wspomniałam wcześniej - cały czas goniłam i to ja ciągle pytałam co dalej powinnam zrobić, co mi zadała to starałam się jej dostarczyć jak najszybciej... aż w końcu strasznie długo zaczęła zwlekać ze sprawdzaniem tego, co oddałam, zwlekała z dalszymi moimi poczynaniami itd... nastawiłam się więc na wrzesień, bo czasu było już bardzo mało a ja poza wynikami nic nie miałam... i w tydzień do upływu terminu oddania prac moja pani prof. "no to co, zdążymy...?" Był poniedziałek a ja musiałam oddać gotową pracę do niedzieli, nie mając nic z teorii, żadnego wstępu, podsumowania itd itd.... I pisałam po 19h na dobę. . . pod koniec tygodnia chodziłam jak zombie O.o Pracę wysłałam dokładnie 15.50 w niedzielę, pamiętam, a siedziałam do 5 nad ranem, drzemka do 9 i dalejxD I nie powiem, bo pisało mi się świetnie, miałam niezłą wenę i byłam bardzo zadowolona z efektu końcowego.:) Moja promotorka powiedziała, że świetnie piszę i że nie miała mniej problemowego magistranta ode mnie, że w sumie nie musiała sie przy mnie wysilać kompletnie:D
Jak widać - wszystko się daxD Masz jeszcze masę czasu do piątku, więc mając gotową pracę możesz dopieścić ją do perfekcji;)
8 czerwca 2015, 21:02
Zależy na jaki temat piszesz. Ja mam napisaną inż, i w czerwcu zamierzam oddać. Wybrałem temat, w którym bardzo dobrze czuje się i promotor to widział. Nie korzystałem z książek, z neta a sam pisałem:) Mimo to, po przejrzeniu jest parę tematów w którym bym jeszcze napisał, ale promotor powiedział , że starczy i abym już oddawał do dziekanatu. Musisz wiedzieć czego oczekujesz od swojej pracy magisterskiej. A odpowiadając na pytanie zawarte w temacie, to oceniam na 5, a jak obrona mi pójdzie, zobaczę.
8 czerwca 2015, 21:37
hahah wielka inteligentka. A z mojej uczelni tego i owego 7(na50)! osób poszło robić doktorat na państwowej uczelni. Gdybyś ten doktorat robiła 10-15lat temu wtedy to by było coś. Po drugie zanim zaczniesz obrażać ludzi i wyzywać od głąbów, sama się zastanów głąbie, co piszesz, bo rozumiem, że na prywatnej uczelni nie studiowałaś. I jeszcze się przyznajesz do pisania za pieniądze prac mgr:/ porażkaMiałam piątkę z pracy. Bardzo lubię pisać, byłam zadowolona ze swojej pracy. Promotor zaprosił mnie do siebie na doktorat, żeby rozwijać temat :-) Aczkolwiek uważam, że takie pisanie na siłę pracy przez wszystkich jest bez sensu. Przepisywanie z książek tak, aby zbyt dużo słów się nie powtórzyło :-P Powiem Ci jeszcze, że czasami pomagam w ostatecznej redakcji pracy ludziom, którzy nie mają czasu robić tego sami (choć sądzę, że w większości to głąby z wyższej szkoły tego i owego) i potem dowiaduje się, że mimo żenującego poziomu pracy taka osoba broni się na piątkę ;-) Nie dygaj, na prywatnych uczelniach samo oddanie pracy równa się zaliczeniu egzaminu dyplomowego :-)
A dziękuję, po to właśnie się uczę, aby do tego zacnego grona społeczeństwa się zaliczać :)
Nie obraziłam nikogo, kogo osobiście nie poznałam i o kim w 100% nie mogę powiedzieć, że nie grzeszy wiedzą i pędem do nauki.
Poza tym nigdzie nie napisałam, że piszę prace za pieniądze. Dziwi mnie taka konkluzja u Ciebie, bo czytania ze zrozumieniem wymagają już na maturze a nie tylko w "szkole wyższej".
Znasz takie przysłowie - uderz w stół a nożyce się odezwą?
Pozdrawiam
8 czerwca 2015, 21:38
Ja z licencjatu miałam 5, a uważam, że można go było napisać lepiej, tzn. wnikliwiej. Chociaż w zasadzie byłam zadowolona ;) i jeszcze przewodniczący komisji podczas egzaminu stwierdził, że bardzo miło się mnie słuchało
Magisterki jeszcze nie obroniłam, powstała w ekspresowym tempie, ale też jestem z niej w miarę zadowolona, zobaczymy jak inni, mądrzejsi ;]
Edytowany przez it.girl 8 czerwca 2015, 21:39