- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 czerwca 2015, 11:08
Często spotykam się z ludźmi, a w sumie to ze związkami w których źle na siebie mówią. Wyzywają się od debili, kretynów(to są oczywiście najładniejsze określenia) itd. Wam też zdarza się tak powiedzieć na swojego partnera/ partnerkę? Ja mam koleżankę, której związek od zawsze uważałam za idealny, jednak po ostatniej rozmowie z nimi zauważyłam, że rozmawiają ze sobą tak jak ja bym nigdy nie rozmawiała z moim facetem. Nie wyobrażam sobie (chociaż juz jestem w związku od 2 lat) powiedzieć czegoś takiego na swojego chłopaka. Zazwyczaj jak się pokłócimy to przestajemy ze sobą rozmawiać dopiero następnego dnia tłumaczymy sobie wszystko na spokojnie.
3 czerwca 2015, 13:56
Czasem w żartach obrzucimy się jakimś śmiesznym okresleniem, ale nie żeby obrazic, raczej żeby rozładowac atmosferę po trudnej rozmowie. Nigdy w życiu nikogo nie wyzwałam od idioty i wolałabym tego nie słyszec o sobie.
3 czerwca 2015, 14:12
Czasami mu mówię, że jest głupi albo nienormalny, on też mi tak mówi, ale to nie dotyczy poważnych sytuacji, tylko właśnie jakichś wygłupów. W chwilach jakiegoś sporu nigdy nie padają ostrzejsze epitety niż "niepoważny" albo "bezmyślny".
3 czerwca 2015, 15:11
Zdarza się, nie jestem z tego szczególnie dumna. Mojemu facetowi też, ale on tak bardziej 'w przestrzeń' wyzywa.
3 czerwca 2015, 15:16
Najgorsze co sobie mówimy to "ale Ty jesteś głupi /głupia " i to powiedziane na żarty ;) Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli się tak do siebie odzywać ;)
3 czerwca 2015, 15:39
Nie wyobrażam sobie wyzywać swojego Męża od "debila, kretyna czy idioty ", też nie wyobrażam sobie, żeby on tak do mnie mówił. Nawet w największej złości nie zdarzyło mi się do niego w taki sposób odezwać, nie mówiąc już o gorszych wyzwiskach. Tyle że my nie przeklinamy. Może z tego to wynika. Widziałam jeden taki burzliwy związek, wyzywali się, rozstawali a potem schodzili, i tak przez kilka lat. W końcu definitywnie się rozeszli.
3 czerwca 2015, 15:50
Traktuję Lubego jak rodzinę.
A że rodzina to moja najświętsza wartość (bronię honoru rodzeństwa i rodziców jak lwica :D), to słowa złego na niego nie powiem przy kimś obcym.
3 czerwca 2015, 16:16
Z moim jesteśmy razem od prawie czterech lat. Jak na poważnie jesteśmy pogniewani to nigdy nie użwamy wyzwisk – przezwiska lecą tylko gdy kłócimy się na żarty, ale są to wyrażenia typu: robal, glizda, gniot, cycek...nigdy nie rozumiałam jak można nazwać debilem czy idiotą kogoś kogo samemu sobie wybieramy na partnera...ale to chyba się wynosi z domu, osobiście nigdy nie byłam świadkiem kłótni rodziców pomimo, że wiem, że wielkiej miłości między nimi nie ma, raczej to coś co nazwałabym symbiozą, umową partnerską (on zarabia, ona zajmuje się domem)
3 czerwca 2015, 16:41
Nie nigdy tak do siebie nie mowimy, nawet jak mamy ostra wymiane zdan/dyskusje
3 czerwca 2015, 16:58
Nie wyzywam swojego narzeczonego. I On też tego nie robi, chociaż czasem zdarzy nam się podnieść głos jednak bez epitetów. Jednak na studiach mam taką parę. Chłopak śmieje się ze swojej przyszłej żony ( bo planują ślub) przy wszystkich w grupie. Jak dla mnie to jest niesmaczne. I brak szacunku dla drugiej połówki.