Temat: co sadzicie o dysleksji?

Dysleksja to dzis "choroba cywilizacyjna".w liceum bylam JEDYNA osoba w klasie, ktora nie miala zaswiadczenia o dysleksji. Choc przyznam, ze w podstawowce mi psycholog chciala takowe wcisnac, ale rodzice skorzystali z dobrodziejstw techniki i dziennie uzupelnialam 10 dyktand w internecie, az sie nauczylam. Dzieki im za to. Gdy patrzymy na naszych rodzicow, to ilu z nich ma dysleksje? Teraz kazdy mlody ma i uwaza, ze pisanie "menszczyzna" czy "przczola" to taka taka normalna choroba i nie mozna sie przyczepic. Wedlug mnie to zwykle lenistwo, bo najczesciej takie osoby z nauka czy ksiazkami maja niewiele wspolnego. Teraz na studiach (prawniczych) nikt nie robi ulg dla "dyslektykow" (no... Jednak prawnik powinien znac polski) nikt na te "dysleksje" nie patrzy i slysze pretensje, ze dostal 2, bo w jednym, prostym zdaniu udalo mi sie zrobic 10 bledow. Co wy o tym myslicie? Dla mnie to lenistwo i patrzac po znajomych i reszte mlodziezy, nikt mi nie wmowi, ze jest inaczej.

Pasek wagi

Tak Pepa, ale jeśli już wydają to wydają. Kiedyś dopiero po nie prowadzącej w sumie donikąd terapii zajęciowej :)

Uważam że dysleksja jest wymysłem i wynikiem chorej rywalizacji rodziców w kwestii "moje dziecko jest najlepsze bo..."

Ambitni rodzice chcą żeby ich dziecko było "naj" zapisują na kółka, zajęcia, chwalą się... Ale tu nagle Pani od polskiego pokazuje na zebraniu, że ich synek/córeczka dostali jedynkę na dyktandzie!

CO TERAZ?! MOJE DZIECKO NIE JEST JUŻ IDEALNE, i zaczynają się zastanawiać DLACZEGO. Bo to przecież niemożliwe żeby ich cudowne dziecko, które nauczyło się pisać w wieku 3 lat i chodziło na specjalne zajęcia dostało pałę z polskiego. TO NA PEWNO CHOROBA. 

Na pewno dysleksja. 

Teraz rodzice są spokojni bo mają wymówkę przy rodzinie/znajomych.

Rodzina A: Mój Karolek dostał dziś 6 z dyktanda

Rodzina B: Nasz Kubuś 4, ale on ma dysleksję więc jesteśmy z niego bardzo dumni.

Tak więc rodzice zadowoleni, bo nie mają "głupiego" dziecka tylko chore na dysleksję.

Osobiście nie uważam, że dzieci są głupie, to są chore ambicje rodziców które robią z nich idiotów. Uważam że każdy ma jakiś talent i gorsze strony i jest to normalne. Nie ma ludzi idealnych. Teraz za dużo szuka się wymówek i powodów dlaczego nam coś nie wychodzi, szukamy drugiego, trzeciego dna i wcale nam to na dobre nie wychodzi

Pasek wagi

U mnie w podstawówce (dawno temu to było) nikt takiego świstka nie miał, mimo, że były osoby, które notorycznie robiły błędy... Zresztą jak patrzę teraz na szkołę swojego syna to mam wrażenie, że większości dzieci stara się "coś wcisnąć" na siłę- fakt, to wtedy otwiera możliwości dodatkowych zajęć, co nie zmienia faktu, że większości rodziców na etapie 1 klasy nie chce się przysiąść z dzieckiem i od początku tłumaczyć zasad ortografii, Mój Młody też czasem pisze fonetycznie, ale nie usprawiedliwiam tego że ma 8 lat i jest w 1 kl, ale od razu staram się mu pokazać, jak dany wyraz się odmienia i że dlatego pisze się tak a nie inaczej... czy załapie to? mam nadzieję, ale często jak nie wie jak coś napisać to zwyczajnie pyta..

Po zamieszczonych tutaj wypowiedziach od razu widać jak wiele osób nie ma pojęcia jak wygląda praca z dzieckiem cierpiącym na dysleksję .... ech .... 

Piep**enie! Nie mówie,że nie powinno się nad tym pracować i ,że to dużo daje samo w sobie.  Ale przy tym zabużeniu inaczej funkcjonuje mózg i to jest raczej udowodnione naukowo. Pomijam fakt,ze wygodniej jest mieć takie zaświadczenie i muc się obijać. Ale bez jaj to się sprawdza w podstawówce. Ja miałam dodatkowy czas i czytano nam pytania (dzięki Bogu(uff)). Ale jak się jest dorosłym to i tak tłumaczenie  się dysleksją nie przejdzie i jest żenujące.  Więc człowiek i tak nie uniknie pracy nad sobą.  Serio raczej nie wydaje mi się, że pisanie własnego imienia  przez odwrócone E czyli 3 czyli w sumie to przez cyferkę wynika z mojego lenistwa i braku wiedzy. Serio jestem bebilem?(loser) 

Pasek wagi

Pepa_ napisał(a):

Po zamieszczonych tutaj wypowiedziach od razu widać jak wiele osób nie ma pojęcia jak wygląda praca z dzieckiem cierpiącym na dysleksję .... ech .... 

Uczyłam kiedyś matematyki dziewczynkę z dyskalkulią i nie podołałam. Strasznie ciężka praca i to naprawdę widać, że nie jest to jej wina, tylko mózg inaczej pracuje.

Pepa_ napisał(a):

Po zamieszczonych tutaj wypowiedziach od razu widać jak wiele osób nie ma pojęcia jak wygląda praca z dzieckiem cierpiącym na dysleksję .... ech .... 

jak dziecko ma stwierdzoną dys i rodzice z nim pracują to ok, ale jak traktują to jako wymówkę to fajnie już nie jest 

Magduska, nie do końca, bo poziom owych "dys" jest różny. Są tacy, z którymi praca nie przyniesie żadnych efektów. 

Nie wiem jak jest aktualnie z tymi zaświadczeniami, ale kiedyś nie było tak absolutnie, że dziecko dostawało 5 z dyktanda pomimo błędów, ale dyktanda po prostu nie pisało, i zaliczenia nie miało. Było też oczywiste, że osoba z taką dysfunkcja, która nie ma zaliczonego pełnego programu nauczania, do liceum na równych prawach z innymi nie pójdzie, jednak umożliwiało własnie skonczenie szkoły na poziomie podstawowym bez wszystkich zaliczeń, bo to nie tylko kwestia dyktand. Można się z tym kłócić, albo nie. Diagnozowanie odbywało się w 7 klasie, wtedy kiedy dzieci teoretycznie zasady pisowni i ortografii znać musiały, i było fakultatywne.

Cyrica napisał(a):

Magduska, nie do końca, bo poziom owych "dys" jest różny. Są tacy, z którymi praca nie przyniesie żadnych efektów. Nie wiem jak jest aktualnie z tymi zaświadczeniami, ale kiedyś nie było tak absolutnie, że dziecko dostawało 5 z dyktanda pomimo błędów, ale dyktanda po prostu nie pisało, i zaliczenia nie miało. Było też oczywiste, że osoba z taką dysfunkcja, która nie ma zaliczonego pełnego programu nauczania, do liceum na równych prawach z innymi nie pójdzie, jednak umożliwiało własnie skonczenie szkoły na poziomie podstawowym bez wszystkich zaliczeń, bo to nie tylko kwestia dyktand. Można się z tym kłócić, albo nie. Diagnozowanie odbywało się w 7 klasie, wtedy kiedy dzieci teoretycznie zasady pisowni i ortografii znać musiały, i było fakultatywne.

ale ja nie miałam na myśli samych efektów pracy, tzn syt kiedy rodzic z dzieckiem pracuje a efekty są albo i nie, myślałam raczej o sytuacji, kiedy świstek o dys jest wymówką do nic nierobienia bo i takie sytuacje są... nie wiem jakie są procedury, bo mam za małe dzieci... 

Lenie, że aż śmierdzą. Wszystko da się wytrenować, udoskonalić. Nawet niewymawianie głupiego "r" można naprawić. To samo z dysleksją, tylko zamiast zapierd...i robić ćwiczenia, gimnastykować mózg, wolą w piłkę pograć czy na inernetach siedzieć, bo przecież mają papierek od psychologa.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.