Temat: co sadzicie o dysleksji?

Dysleksja to dzis "choroba cywilizacyjna".w liceum bylam JEDYNA osoba w klasie, ktora nie miala zaswiadczenia o dysleksji. Choc przyznam, ze w podstawowce mi psycholog chciala takowe wcisnac, ale rodzice skorzystali z dobrodziejstw techniki i dziennie uzupelnialam 10 dyktand w internecie, az sie nauczylam. Dzieki im za to. Gdy patrzymy na naszych rodzicow, to ilu z nich ma dysleksje? Teraz kazdy mlody ma i uwaza, ze pisanie "menszczyzna" czy "przczola" to taka taka normalna choroba i nie mozna sie przyczepic. Wedlug mnie to zwykle lenistwo, bo najczesciej takie osoby z nauka czy ksiazkami maja niewiele wspolnego. Teraz na studiach (prawniczych) nikt nie robi ulg dla "dyslektykow" (no... Jednak prawnik powinien znac polski) nikt na te "dysleksje" nie patrzy i slysze pretensje, ze dostal 2, bo w jednym, prostym zdaniu udalo mi sie zrobic 10 bledow. Co wy o tym myslicie? Dla mnie to lenistwo i patrzac po znajomych i reszte mlodziezy, nikt mi nie wmowi, ze jest inaczej.

Pasek wagi

Oczywiście, że w to nie wierzę. Tak samo jak w ADHD i inne, jak to ładnie nazwałaś, "choroby cywilizacyjne" :) Jako dzieciak też nie potrafiłam pisać bez błędów. Mama siedziała ze mną godzinami na zasadzie:
-  Wróbel?
- "Ó" zamknięte!
- Pszenica?
- Przez "sz"!
I tak dalej. Tego można się nauczyć. Dysleksja dla mnie nie istnieje.

Sporo osób łączy dysleksję jedynie z robieniem błędów ortograficznych, podczas gdy jest dużo głębsze zaburzenie. I tak, istnieje. U dyslektyków obserwuje się zaburzenia w linearnym przetwarzaniem danych i to nie tylko językowych. Takie dzieci mają problem, żeby np. się ubrać, umyć zęby, bo nie wiedzą, jaka ma być kolejność działań. Nie "widzą" szczegółów, dla nich "ó" i "o" to to samo, mają problem z dniami tygodnia, miesiącami, często nie rozumieją, co to znaczy "przed", a co "po". Te dzieci często też nie słyszą również pewnych rzeczy, nie rozróżniają czasem głosek.. Napisanie słowa "król" przez u otwarte nie czyni człowieka dyslektykiem. Dyslektycy potrafią napisać "dęzn" zamiast "dzień". Praca z takimi dziećmi jest trudna, ale da się wytrenować wiele umiejętności.

Emilka02920 napisał(a):

Piep**enie! Nie mówie,że nie powinno się nad tym pracować i ,że to dużo daje samo w sobie.  Ale przy tym zabużeniu inaczej funkcjonuje mózg i to jest raczej udowodnione naukowo. Pomijam fakt,ze wygodniej jest mieć takie zaświadczenie i muc się obijać. Ale bez jaj to się sprawdza w podstawówce. Ja miałam dodatkowy czas i czytano nam pytania (dzięki Bogu). Ale jak się jest dorosłym to i tak tłumaczenie  się dysleksją nie przejdzie i jest żenujące.  Więc człowiek i tak nie uniknie pracy nad sobą.  Serio raczej nie wydaje mi się, że pisanie własnego imienia  przez odwrócone E czyli 3 czyli w sumie to przez cyferkę wynika z mojego lenistwa i braku wiedzy. Serio jestem bebilem? 

Nie jesteś debilem,ale popraw ten błąd bo oczy bolą :x

Myślę, że jakiś procent/promil ludzi rzeczywiście ma problem i mimo ogromu włożonych chęci, starań, pracy nie jest w stanie nauczyć się pisać poprawnie. Ale to naprawdę kropla w morzu tych wszystkich zaświadczeń. Rodzice włączają dziecku kreskówkę, zamiast kupić mu książkę, a potem sukcesywnie dziecko nie chce czytać - uważam, że często to wina rodziców, bo jeżeli sami nie czytają, to dziecko nie ma od kogo czerpać wzorców i po prostu "zarazić się" sympatią do literatury. W większości wypadków błędy wynikają z tego, że się mało czyta - nie tylko ortograficzne, bo to można jeszcze ćwiczyć dyktandami, ale wszystkie inne też. Mylenie bynajmniej z przynajmniej - już wiem, że ktoś nie czyta, bo gdyby czytał to wiedziałby jak to jest używane w kontekście i co znaczy. Ja się nauczyłam czytać jak miałam 5 lat, w zerówce tata mi zabierał swoje kryminały, bo to nie książki dla dzieci. Mój młodszy brat w tym wieku czytał opasłe tomy o samochodach i żaglówkach. Moje kuzynki, lat sześć, też już potrafią płynnie czytać, a ciocia opowiada, że były w zerówce dzieci, które nie potrafiły nawet się podpisać i nie znały liter. Przecież to upośledzanie dziecka na starcie (i obniżanie poziomu innym) - a potem kontynuacja "Taka gruba książka?! 50 stron? Przecież mój Kubuś ma tylko 10 lat". Same dyktanda nie wystarczą.

Widzę, że większość forumowiczek nie ma pojęcia co to jest dysleksja. Jak ktoś piszę, że to jest ,,lenistwo", ,,wymówka" czy coś takiego, to aż się we mnie gotuje. Może takie osoby po przeczytaniu mojej skróconej historii zmienią zdanie.  Miałam, mam i będę mieć dysleksję. W podstawówce dostawałam same dwóje, psycholog poinformowała moich rodziców, że albo jestem leniwa albo powinnam pójść do szkoły specjalnej. Rodzice się nie poddali, poszliśmy do specjalisty i  wyszło, dysleksja, dysortografia itd. Zaczęły się batalie o lepsze jutro, zajęcia dodatkowe, ćwiczenia w domu. Nauczyłam się jak się uczyć i polubiłam naukę.  Gimnazjum kończyłam ze średnią 4.2, a liceum 4.5, później studia- dwa kierunki techniczne , teraz podyplomówka i  praca konstruktora projektanta- zawsze byłam dobra z matmy i fizyki. Niestety prawda jest taka, że  mimo, iż nad książkami spędzałam całe dnie ( zero zabaw, zero przyjaciół, tylko po to aby skończyć szkołę i coś w życiu osiągnąć) to nigdy nie mogłam dostać najwyższej oceny. Nauka przychodziła mi bardzo trudno, łzy, stres, a języki obce to jakaś katastrofa.   Tak jak napisałam, dziś pracuje, mam odpowiedzialne stanowisko i zanim ,,wypuszczę " kolejny projekt to muszę  go 10 razy  sprawdzić i skonsultować się z innymi, aby po prostu sprawdzili błędy czy przypadkiem zamiast 30mm, nie ma 50cm. Dysleksja bardzo mi przeszkadza w życiu. Mimo iż świetnie znam zasady ortografii to  robię byk na byku i jestem w wielkim stresie kiedy muszę  coś napisać ręcznie.  Trudno jakoś żyję, ale najgorszemu wrogowi nie życzę tej upierdliwej ,,choroby", albo jak większość tutaj  uważa ,,lenistwa". 

subaruimpreza napisał(a):

  Gimnazjum kończyłam ze średnią 4.2, a liceum 4.5, później studia- dwa kierunki techniczne , teraz podyplomówka i  praca konstruktora projektanta- zawsze byłam dobra z matmy i fizyki. Niestety prawda jest taka, że  mimo, iż nad książkami spędzałam całe dnie ( zero zabaw, zero przyjaciół, tylko po to aby skończyć szkołę i coś w życiu osiągnąć) to nigdy nie mogłam dostać najwyższej oceny. Nauka przychodziła mi bardzo trudno, łzy, stres, a języki obce to jakaś katastrofa.   Tak jak napisałam, dziś pracuje, mam odpowiedzialne stanowisko i zanim ,,wypuszczę " kolejny projekt to muszę  go 10 razy  sprawdzić i skonsultować się z innymi, aby po prostu sprawdzili błędy czy przypadkiem zamiast 30mm, nie ma 50cm. 

Potwierdzasz tylko to co powiedzialem ze to wymowki dla leni. W zyciu jak to w zyciu trzeba zapierdzielac ab cos osiagnac. Ty zapierdzielalas no to zaowocowalo.

Dla mnie to żadne lenistwo. Nigdy nie miałam zaświadczenia o dysleksji bo się o nie nie starałam choć dysleksję mam na pewno. Nie przeszkodziło mi to w zdaniu rozszerzonej matury z polskiego na ponad 90% ale sprawiło, że nie raz czy nie dwa było mi naprawdę wstyd, że napisałam coś tak a nie inaczej czy, że nie potrafię zapamiętać tego jak coś się piszę. Bo to jest tak, że mózg pomija pewne rzeczy i ich nie widzi chociaż ma się wiedzę. Od dziecka dużo czytałam i pisałam, grałam w gry edukacyjne, ortograficzne więc mam bardzo dobrą znajomość zasad ortografii i codzienny kontakt ze słowami ale czasami błędy tak jakby robią się same pomimo tego kontatu. Nie umiem tego wyjaśnić. W szkole zdarzało mi się mieć dyktanda ze znajomością zasad ortografii. Wyglądało ono tak, że najpierw pisaliśmy dyktando, potem obracaliśmy kartkę na drugą stronę (albo oddawaliśmy je i pisaliśmy je na nowej) i były wybierane słowa z powyższego dyktanda i należało wyjaśnić zasadę. Dlaczego to słowa piszę się tak, a nie inaczej. Z zasad zawsze miałam 6, natomiast jeżeli chodzi o dyktando nigdy nie udało mi się dostać więcej jak 3, a były to te same słowa. Bardzo często były to oceny 1 i 6. Czy znaczy to, że byłam leniwa i nie wiedziałam jak coś mam napisać? Zasady znam a i tak piszę błędnie. Przez długi czas miałam w ogóle problem z nauczeniem się i rozróżnianiem wyrazów dźwiękonaśladowczych z dź i dz. Miałam ogromną trudność z rozróżnianiem ich. Najgorsze są wyrazy gdzie nie ma reguły i trzeba je zapamiętać i jeszcze są dziwnie podobne z innymi problematycznymi chociaż o innym znaczeniu. Nawet mam w głowie listę wyrazów, w przypadku których nie mam zielonego pojęcia jak się je piszę i dokładnie wiem co to za słowa i, że przed napisaniem ich muszę je sprawdzić. Po prostu nie potrafię ich zapamiętać, a pisałam te słowa milion razy. Mieszam litery w słowach i nawet o tym nie wiem, gubię połowę albo je odwracam np. zamiast d piszę b lub p. Niespecjalnie lubię czytać na głos bo trudniejsze teksty dukam. Nie wiem czemu przeskakują mi linijki. Po cichu czytam 5 razy szybciej. Jakby 2 równe poziomy czytania.

W ogóle mam wrażenie, że tu chyba musi zawodzić genetyka. Mój tata w latach 70, gdy problem dysleksji był uznawany za nieuctwo (chociaż nie rozumiem dlaczego tak jest teraz) dostawał 2 oceny. Nauczycielka jakoś też zdążyła zauważyć, że mój ojciec potrafi poprawnie rozumować i napisać coś z sensem więc za to miał dobre stopnie. No i dostawał drugą za ortografię gdzie nie było już tak kolorowo.

Mój brat ma stwierdzoną dysleksję. Codziennie czytał, przepisywał teksty, uczył się zasad ortografii i był z tego regularnie odpytywany przez parę lat w szkole i poradni. Dalej ma problem. Mniejszy bo mniejszy ale problem jest.

Nawet sobie nie wyobrażacie ile pracy trzeba włożyć żeby móc widzieć efekty.

lenistwo jest wtedy kiedy świstek traktuje się jak zwolnienie a nie jako siłę napędową do nauki ;)

Magduska1983 napisał(a):

lenistwo jest wtedy kiedy świstek traktuje się jak zwolnienie a nie jako siłę napędową do nauki ;)

Juz mi sie nie chcialo edytowac poprzedniego wpisu ale tak ogolnie to z tym dys... jest jak ze wszystkim w zyciu. Albo poddajemi sie sytuacji, albo szukamy wyjscia z niej.

Basti81 napisał(a):

subaruimpreza napisał(a):

  Gimnazjum kończyłam ze średnią 4.2, a liceum 4.5, później studia- dwa kierunki techniczne , teraz podyplomówka i  praca konstruktora projektanta- zawsze byłam dobra z matmy i fizyki. Niestety prawda jest taka, że  mimo, iż nad książkami spędzałam całe dnie ( zero zabaw, zero przyjaciół, tylko po to aby skończyć szkołę i coś w życiu osiągnąć) to nigdy nie mogłam dostać najwyższej oceny. Nauka przychodziła mi bardzo trudno, łzy, stres, a języki obce to jakaś katastrofa.   Tak jak napisałam, dziś pracuje, mam odpowiedzialne stanowisko i zanim ,,wypuszczę " kolejny projekt to muszę  go 10 razy  sprawdzić i skonsultować się z innymi, aby po prostu sprawdzili błędy czy przypadkiem zamiast 30mm, nie ma 50cm. 
Potwierdzasz tylko to co powiedzialem ze to wymowki dla leni. W zyciu jak to w zyciu trzeba zapierdzielac ab cos osiagnac. Ty zapierdzielalas no to zaowocowalo.

Szkoda tylko, że nie zrozumiałeś jej wypowiedzi. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.