Temat: co sadzicie o dysleksji?

Dysleksja to dzis "choroba cywilizacyjna".w liceum bylam JEDYNA osoba w klasie, ktora nie miala zaswiadczenia o dysleksji. Choc przyznam, ze w podstawowce mi psycholog chciala takowe wcisnac, ale rodzice skorzystali z dobrodziejstw techniki i dziennie uzupelnialam 10 dyktand w internecie, az sie nauczylam. Dzieki im za to. Gdy patrzymy na naszych rodzicow, to ilu z nich ma dysleksje? Teraz kazdy mlody ma i uwaza, ze pisanie "menszczyzna" czy "przczola" to taka taka normalna choroba i nie mozna sie przyczepic. Wedlug mnie to zwykle lenistwo, bo najczesciej takie osoby z nauka czy ksiazkami maja niewiele wspolnego. Teraz na studiach (prawniczych) nikt nie robi ulg dla "dyslektykow" (no... Jednak prawnik powinien znac polski) nikt na te "dysleksje" nie patrzy i slysze pretensje, ze dostal 2, bo w jednym, prostym zdaniu udalo mi sie zrobic 10 bledow. Co wy o tym myslicie? Dla mnie to lenistwo i patrzac po znajomych i reszte mlodziezy, nikt mi nie wmowi, ze jest inaczej.

Pasek wagi

Dysleksja wciąż jest "na topie". Nie mówię, że problem nie występuje rzeczywiście, bo występuje, ale nie uwierzę, że (tak jak mówiłam) np. w całej klasie byłam jedyną osobą, która nie miała dysleksji. Pomijając już fakt, że te osoby wcale z tym nie walczyły w jakiś sposób a miały podejście "nie umiem pisać i tyle, papierek od lekarza mam. Szanuj moją chorobę". A leworęczność to kompletnie inny temat według mnie i nie powinno się porównywać tego z dysleksją czy Aspergerem. Kompletnie dwa, niezwiązane ze sobą światy.

Pasek wagi

Przyznam szczerze, jeszcze nie słyszałam, żeby prawie cała klasa miała dysleksje.
U Mnie w klasie 4 osoby miały na 30.

Pasek wagi

Jest to zaburzenie, a prawdziwą dysleksję, dysgrafię czy dyskalkulię (to ostatnie już w ogóle jest straszne), bardzo łatwo rozpoznać. Niestety aktualnie wiele osób to udaje. 

W większości przypadków jest to po prostu zwyczajne lenistwo, podpierają się papierkiem dla własnego, świętego spokoju. 

ariel88 napisał(a):

Nie, dysleksja nie jest lenistwem, jest zaburzeniem. Kilka lat temu była faktycznie "na topie", w sensie - psychologowie wydawali zaświadczenie o dysleksji nie przeprowadzając właściwych testów diagnostycznych lub niejednokrotnie za pieniądze. Stąd ten wysyp, a co za tym idzie - sceptyczne nastawienie do osób, które dyslektykami są lub się za takowych podają. Swoją drogą teraz modny jest zespół Aspergera ;) ale do rzeczy: poniżej przesyłam filmik (niestety po angielsku), który w dość przystępny i klarowny sposób pokazuje, jak funkcjonuje mózg dyslektyka. 

Ten film jest o moim synu :(  Przy dysleksji ma również zaburzenia koncentracji i choć na naukę przeznaczamy 4 a często 5 godzin dziennie to jego świadectwa są liche.  Tyle pracujemy a wyniki marne i często określają go mianem lenia.  Niby nie jest to jakaś ciężka choroba ale szczególnie w podstawówce ciężko jest i psychika takiego dziecka cierpi najbardziej.

Ja miałam dysgrafię i wiążąca się z nią dyskalkulię leksykalną. Trzy lata ćwiczeń, czytania od końca, szlaczków, testów i zagadek obrazkowych, żeby "nauczyć" mózg wykorzystywania innych ośrodków. Do dziś piszę wolno, paskudnie i część liter wygląda identycznie (m, n, u, w, r), sama się nie mogę momentami rozczytać, czytając na głos dukam jak pierwszoklasista, ale te świstki to jest jakiś dramat. Nie wszyscy mają te same zdolności, można to traktować właśnie jako brak uzdolnienia i pracować, bo się da. 

95% przypadków to lenistwo reszta to prawdziwi "dys" , też miałam kiedyś niewielki problem w podstawówce z ortografią , ale wystarczyło nauczyć się zasad ortografii i problem zniknął....cóż wystarczy chcieć. Niektórym rodzicom nie chce się poświęcić dziecku odrobiny czasu by dopilnować jego nauki tylko lecą do specjalisty. 

90% (a pewnie nawet więcej) 'dyslektyków' to lenie i, wybaczcie wyrażenie, zwyczajne debile.

Pasek wagi

Skąd bierzecie te %? 

Moim zdaniem większość osób z tym zaświadczeniem to zwyczajne nieuki. Znam gromadę takich osób, co potrafią napisać "muj", i się tłumaczą, że mają dysortografię, tak, tak, a w życiu żadnej książki nie przeczytali. Ale najłatwiej wymigiwać się błędami za pomocą "choroby". Nie znam w swoim otoczeniu ani jednej osoby, która ma dysortografię i starałaby się coś z tym robić. Zwyczajnie pisze źle i ma to w poszanowaniu, bo po co nad tym pracować jak jest chora? :?

Pasek wagi

Papierów na dysleksję nie dostaje się na zawołanie. Są odpowiednie procedury, badania w PPP :p Diagnozowałam dziecko w tym kierunku (bo pomimo ćwiczeń w podstawówce miało kłopoty z ortografią i to w miejscach co najmniej dziwnych - w pośpiechu pisało tak jak słyszało), ale wyszło, że leń śmierdzący a nie dyslektyk ;)i nikt nam papierka nie dał za ładne oczy. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.