Temat: Obrażanie osób grubych

Dlaczego ludzie szczupli wyśmiewają się i szydzą z osób z nadwagą? Jak byłam dzieckiem sama byłam pulchna i wiem doskonale, jak to boli, dlatego nigdy nie śmieję się z grubych ludzi...

Wilena napisał(a):

NineLives napisał(a):

Cyrica napisał(a):

NineLives napisał(a):

Cyrica napisał(a):

więc jak już jej lekarz powiedział, to otoczenie nie musi :)ja bym takiej osobie prędzej wytknęła jęczenie, ale jak znam życie większość nie darowałaby sobie RÓWNIEŻ uwag o wadze. 
Cyrica, jeśli nawet powiesz takiej osobie, żeby nie jęczała, bo sama jest sobie winna to i tak pośrednio nawiązujesz do jej problemu wagowego... 
ale właśnie nie powiedziałabym jej że jest sobie winna, bo to jest to wytykanie słabości o którym od początku mówię. Wszak to jej jęczenie mogłoby mnie irytować a nie waga. Natomiast ja zdaję sobie sprawę, że otyli ludzie być może sa przewrażliwieni, bo np. jeśli w autobusie instaluje się na siedzeniu koło mnie osoba, która spokojnie zajełaby póltora, i ja nie chcąc być wgnieciona w szybę czy uderzona łokciem, bo tak się zdarzało, wstanę, to ona wie doskonale czemu ja to robię. Doprawdy, często nie trzeba słów, więc można ich nie używać, nawet jeśli to tylko "niewinne" stwierdzenie faktu.
Oczywiście, żebyśmy się zrozumiały, nie podeszłabym do obcej osoby i nie powiedziałabym, że jest gruba i musi schudnąć, tak jak koleżance z pracy również nie wytykam, że zjada czekoladki. Wybacz, zacytuję sama siebie, bo wydaje mi się, że w poniższym komentarzu wyjaśniam o co mi dokładnie chodzi:Tu nie chodzi o szykanowanie kogoś, tylko o to, że w dzisiejszych czasach z otyłymi ludźmi trzeba się obchodzić jak z jajkiem... Cokolwiek nie powiesz to ich obrażasz i dyskryminujesz. Ja wiem, że te osoby wiedzą, że ważą za dużo, problem leży w osobach, które z tym NIC nie robią i się nad sobą użalają, a jak im powiesz "to może zapisz się na basen?" albo "to może weź sałatkę zamiast pizzy" to się obruszają, że im ktoś wagę wytyka! TYLKO o tym mówię, o niczym więcej.
Załóżmy, że masz problemy z mężem, Twoje koleżanki o tym wiedzą, siedzisz smutna/zamyślona/cokolwiek, a one mówią "to może się z nim rozwiedziesz?", "to może pójdziecie do poradni jakiejś", "trzeba było wyjść za tego Tomka z działu kadr lepiej". Albo masz przetłuszczające się włosy i regularnie słyszysz, że "może zmień pielęgnację?", "może byś myła te włosy częściej?", czy "może dieta zła i tak organizm reaguje?". Jeżeli prosiłaś o porady w zakresie małżeństwa i włosów to super, jeżeli nie to chyba jednak taki pytania/sugstie są nietaktem. 

Dokładnie tak! Nie napisałam, że takie rady dałabym komuś kto o nie nie prosi, to jest logiczne i jak pisałam wcześniej wynika z kultury osobistej. Ale jeśli ktoś bezustannie użala się, że jest gruby (miałam taką sytuację kilka lat temu na uczelni), dziewczyna przy każdej okazji użalała się nad sobą i tym jaka jest gruba (no obiektywnie rzecz ujmując była gruba)... Że już nie może, że żadna dieta jej nie pomaga (choć codziennie na II śniadanie kupowała sobie zapiekankę). Kiedyś jak stałyśmy w kolejce do bufetu ona znów zaczęła, że niedługo idzie na jakąś imprezę i w nic się nie może zmieścić, więc zapytałam szczerze i adekwatnie do sytuacji czy nie uważa w takim razie, że ta zapiekanka jest złym wyborem? I na drugi dzień miałam pozamiatane, bo się dowiedziałam, że wytknęłam jej, że jest gruba... Sama jestem teraz gruba, więc gdyby mi ktoś zwrócił taka uwagę, powiedziałabym chyba "Masz rację... Po co mi ta zapiekanka?". Chodzi mi wyłącznie o szczerość wobec siebie i o to, żeby czasem w komentarzach innych (nie mówię o chamskich, bezpodstawnie rzuconych tekstach) znaleźć motywację...

Rozróżnijmy też sytuację kiedy ktoś ewidentnie Cie obraża, a kiedy ktoś naprawdę mówi to z troski. Jak moja przyjaciółka mi mówi " eM.. dupa ci urosła, idziemy biegać albo koniec z czekoladą", to jest dla mnie jednoznacznie przekaz pozytywny...

To ja może się wypowiem z perspektywy osoby otyłej. Całe życie byłam większa (nie otyła a jedynie z lekką nadwagą) a złe nawyki żywieniowe wyniosłam z domu (moja mama również jest otyła). Całe życie słyszałam od brata że jestem tucznikiem a od mamy że powinnam schudnąć. Moje życie to nieustające pasmo sukcesów i porażek w odchudzaniu. No bo mając 15 lat i bawiąc się w kopenhaską to nie mogło się dobrze skończyć. Potem dukan kapuściana itp. Non stop byłam pod presją że w domu wiedzą że się odchudzam i ciągle patrzą i oceniają. Jedyne co mi to dało to to że skończyło się na ED. Ja doskonale wiedziałam że muszę schudnąć a odzywki w stylu "schudnij" tylko wpędzały mnie w kompleksy. Nikt nie wskazał drogi jak to zrobić, nikt nie pomógł. Każdy tylko wyzywał i mówił że powinnam schudnąć...Teraz mieszkam z narzeczonym który twierdzi że nie muszę się odchudzać bo mu się podobam taka jaka jestem ale twierdzi że skoro chudsza mam się czuć lepiej to mnie wspiera. Nie czuję już presji żeby schudnąć. Powoli i systematycznie kilogramy spadają. Mam świadomość że sama doprowadziłam się do otyłości i nikt nie musi mi tego mówić. No ale niektórzy spać nie będą mogli jak tego nie powiedzą. Teraz już się uodporniłam na takie odzywki. Ktoś mi powie że przytyłam? No ok przytyłam nie da się ukryć. Nie obrażam się. Ale jeśli niepytana o zdanie osoba zaczyna mi mówić żebym przeszła na dietę dukana... no to soryyyy, ale niech się ugryzie w język bo nikt o zdanie jej nie prosił.

A swoją drogą serio widujecie kobietę która je 3ci batonik pod rząd albo faceta który je 5te frytki? Bo ja nigdy nie widziałam. A jako osoba gruba wstyd mi kupować słodycze w sklepie w większych ilościach. W przeszłości objadałam się w domu w samotności (ze 20 tys kcal potrafiłam zjeść) a nie w miejscach publicznych dlatego dziwię się że spotyjacue takich ludzi.

nigdy nie śmieje się z grubszych ludzi, nie wiadomo czym jest to u nich spowodowane ( może zajadanie stresu, geny, choroby, leki ), a nawet jeśli są to osoby, które codziennie odwiedzają maca - mają do tego prawo i niech prowadzą swoje życie jak im się podoba. 

AwesomeGirl napisał(a):

A swoją drogą serio widujecie kobietę która je 3ci batonik pod rząd albo faceta który je 5te frytki? Bo ja nigdy nie widziałam. A jako osoba gruba wstyd mi kupować słodycze w sklepie w większych ilościach. W przeszłości objadałam się w domu w samotności (ze 20 tys kcal potrafiłam zjeść) a nie w miejscach publicznych dlatego dziwię się że spotyjacue takich ludzi.

Też właśnie chciałam o tym wspomnieć. Ja w ogóle nie bywam w restauracjach, publicznie nie zjem nawet jabłka bo się zwyczajnie wstydzę - jak widać słusznie, bo wielu ludzi twierdzi, że gruby to w ogóle nic nie powinien jeść. Nie raz zostałam wyśmiana w szkole podczas jedzenia drugiego śniadania - i nie, nie były to batoniki. Stare czasy ale zapadają w pamięć, człowiekowi to w psychice zostaje.

Veritaserum. napisał(a):

Zagubiona05 napisał(a):

FlatStanley napisał(a):

Jezeli nikt nie bedzie uswiadamial ludziom otylym ze maja problem, to pomysla one ze sa normalni i nie maja problemu. To juz sie dzieje na swiecie.
Też zauważyłam tę dziwną modę na udawanie, że otyłość jest okej... Co innego kilka kilo nadwagi, a co innego kilkanaście czy więcej. To jest problem i powinno się o tym mówić.
Każdy człowiek, który ma odrobinę rozumu wie, że nadwaga/otyłość jest niezdrowa i nie potrzeba wielkiego uświadamiania. Tak, jestem gruba i doskonale o tym WIEM, mam lustro w domu, mam wagę i mam też świadomość swojego problemu. I raczej wszędzie się trąbi o odchudzaniu, a nie o tym że grube jest fajne, więc nie wiem skąd wy bierzecie te informacje. Może część ludzi sobie próbuje podnieść samoocenę takimi zdjęciami, są też ludzie otyli, którzy trzymają się tezy o grubych kościach i genach, ale to są właśnie stereotypy na temat grubych i służą wam za argumenty. Dlaczego nie mówicie o tym ilu ludzi schudło, ilu walczy i jednak coś ze sobą robi? Może nie schudną za pierwszym czy drugim razem ale ciągle próbują. I naprawdę fajnie by było, gdyby te wszystkie rady wyglądały tak jak piszecie, w stylu "a może pójdziesz na basen czy na rower". Ja niestety z takim odzewem się w życiu nie spotkałam, zawsze było to rzucanie "grubymi świniami, maciorami, spaślakami..." a to już raczej nie jest w porządku. Nikt nie każe wam akceptować grubych, jeżeli uważacie że są obleśni i obrzydzający to wasze prawo, ale dajcie im żyć własnym życiem, bo takie komentarze nie są nikomu do szczęścia potrzebne.

Nigdy nikogo przez otyłość nie wyzywałam. Wręcz pamiętam jak w 4 klasie podstawówki broniłam otyłej koleżanki, nazywając chłopaka który ją obrażał szkieletem. Zostałam przez te nazwana grubasem (gdzie moja waga mieściła się jak myślę w dolnych granicach normy). :p

Jakbyś przeczytała wcześniej, próbowałam kiedyś przekonać otyłą koleżanka, że powinna coś z tym zrobić, ale jak grochem o ścianę. Chodzi mi o to, że ludzie starają się tłumaczyć swoją otyłość lub ja akceptować, to jest po prostu niezdrowe. Dobrze, że widzisz swój problem. Mam nadzieje, że uda Ci się zrzucić zbędne kilogramy, przede wszystkim zdrowo.

Veritaserum. napisał(a):

AwesomeGirl napisał(a):

A swoją drogą serio widujecie kobietę która je 3ci batonik pod rząd albo faceta który je 5te frytki? Bo ja nigdy nie widziałam. A jako osoba gruba wstyd mi kupować słodycze w sklepie w większych ilościach. W przeszłości objadałam się w domu w samotności (ze 20 tys kcal potrafiłam zjeść) a nie w miejscach publicznych dlatego dziwię się że spotyjacue takich ludzi.
Też właśnie chciałam o tym wspomnieć. Ja w ogóle nie bywam w restauracjach, publicznie nie zjem nawet jabłka bo się zwyczajnie wstydzę - jak widać słusznie, bo wielu ludzi twierdzi, że gruby to w ogóle nic nie powinien jeść. Nie raz zostałam wyśmiana w szkole podczas jedzenia drugiego śniadania - i nie, nie były to batoniki. Stare czasy ale zapadają w pamięć, człowiekowi to w psychice zostaje.

codziennie jeżdze autobusem i zdarzy sie, że widzę grubą osobe która je 2-3 batona a jak poszłam kiedyś do KFC z chłopakiem to osoby (rodzinka, wszyscy pokaźnych rozmiarów łącznie z dzieckiem) jedli 2 duże kubełki + kubełek frytek. Na prawde nie trzeba się jakoś zbytnio rozglądać :) A czy ktoś mpowiedział, że ktoś kogoś wyśmiewa? Tak jak pisałam wcześniej NIGDY nic takiej osobie nie powiedziałam, natomiast pierwsza myśl, jest jaka jest i jej nie zmienie. Jabłko a baton to chyba 2 różne rzeczy. Swoją drogą ktoś dobrze napisał, że osoby otyłe to nie jajko, że nic powiedziec nie wolno bo mają "słaba psychike" albo ich samoocena spadnie. Ja to zawsze uważam, żeby nazywac rzeczy o imieniu. Ze względu na kulturę osobistą nie powiem tego osobie obcej ale komuś z rodziny, koleżance owszem jak 90kilo żywej wagi przy 160-165cm lata w bikini/ w topie i miniówce bo to jest nie smaczne.

Bo to najbardziej boli gdy uderzysz w czuly punkt? Bo czuja sie lepsi? Bo media kreuja grubych ludzi na niezdary i nieudacznikow? Ja czasem slysze jakas obelge a nie mam otylosci a najlepsze jest ze nie raz uslyszalam negatywny komentarz na temat swojej wagi od osoby otylej. Skoro grubi ludzie siebie nawzajem obrazaja to cos w tym swiecie jest nie halo
Pasek wagi

AwesomeGirl napisał(a):

A swoją drogą serio widujecie kobietę która je 3ci batonik pod rząd albo faceta który je 5te frytki? Bo ja nigdy nie widziałam. A jako osoba gruba wstyd mi kupować słodycze w sklepie w większych ilościach. W przeszłości objadałam się w domu w samotności (ze 20 tys kcal potrafiłam zjeść) a nie w miejscach publicznych dlatego dziwię się że spotyjacue takich ludzi.

W Polsce trudno takie osoby spotkać, przynajmniej ja nie widywałam, bo polacy się wstydzą nadwagi. Ale od kiedy mieszkam w Londynie to takie osoby to norma, tutaj żaden człowiek niczego się nie wstydzi, i widok obżerającej się otyłej osoby to pikuś w porównaniu do osoby co ma spokojnie ponad 120kg i paraduje w bluzce odsłaniającej pępek. 

Pasek wagi

Nigdy nie byłem otyły, ale miałem nadwagę. Nie spotkałem się z tym, żeby ktoś prosto w twarz mówił mi, że jestem gruby. Dopiero potem, jak sporo, bardzo sporo schudłem, rodzinka zaczęła twierdzić, że teraz lepiej wyglądam i że kiedyś byłem przy kości. Jeśli chodzi o osoby otyłe, moi znajomi czasami komentują takich ludzi. Nie wyzywają ich, ale idziemy grupką i rzucą coś między nami. Nie spotkałem się z tym, żeby ktoś prosto w twarz powiedział do grubej osoby coś na temat jej wagi. Co innego tyczy się osób chudych. `Ty anorektyku, może byś przytył.`, `Masz nogi jak patyki, jak ty wyglądasz.` itd. Miałem koleżankę w gimnazjum, którą wszyscy ciągle tak wyzywali. Oczywiście, że było jej przykro.
Ludzie wyzywają innych, bo boją się inności. Chudość, nadwaga, piercing, makijaż, kolor włosów czy nawet zachowanie, prowokuje ludzi do tego, aby innych przezywać, obrażać czy poniżać. Robią tak ze strachu przed odmiennością i tyle.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.