Temat: Obrażanie osób grubych

Dlaczego ludzie szczupli wyśmiewają się i szydzą z osób z nadwagą? Jak byłam dzieckiem sama byłam pulchna i wiem doskonale, jak to boli, dlatego nigdy nie śmieję się z grubych ludzi...

Nie powinno się nikogo obrażać, ale tym bardziej oceniać. Większość osób tutaj kiedyś miała bądź ma nadwagę. Skoro uważacie, że grubszy oznacza żałosny, nie dbający o siebie, nie rozsądny to jakim cudem w ogóle doprowadziliście się do takiego stanu? Fajnie, że się ogarnęłyście i schudłyście, ale kiedyś byłyście jak osoby, które potępiacie. Myślicie, że to fair? No tak, bo w waszym przypadku to "stres, choroba, trudna sytuacja, kompulsy, problemy" a ci otyli ludzie, których spotykacie to po prostu lenie i łakomczuchy. Skąd możecie wiedzieć co doprowadziło do nadwagi? Bo to masywne objadanie się też się przecież z czegoś bierze, jest jakaś tego przyczyna. Każdy gruby zdaje sobie sprawę, jak wygląda, nie trzeba mu o tym przypominać, tak samo wie, że to niezdrowe. Niezdrowe jest też palenie papierosów czy picie alkoholu. Też każdemu o tym przypominacie? Schudnąć wcale nie jest tak łatwo. Nie każdy ma taka samo silną wolę czy tak samo dużo samozaparcia. Każdy ma inną sytuację życiową, inne warunki i nie może całego życia podporządkowywać odchudzaniu i idzie mu to wolniej lub wcale. Czy z tego powodu naprawdę jest gorszy? Bo co z tego, że większość z was nie mówi tego na głos, ale prawie każdy tak myśli co jest naprawdę przykre. 

Ja równie często słyszę szydzenie z osób szczupłych przez te z nadwagą, że "ale chuuuda, ja bym aż tak schudnąć nie chciała, fuj" - może się nie podobać ale może tej szczupłej jest dobrze ze swoim wyglądem. 

sadcat napisał(a):

Ja równie często słyszę szydzenie z osób szczupłych przez te z nadwagą, że "ale chuuuda, ja bym aż tak schudnąć nie chciała, fuj" - może się nie podobać ale może tej szczupłej jest dobrze ze swoim wyglądem. 

Ja myśle, że to zwykła zawiśc grubych do chudych :)

Myślę, że osoby szczupłe czują się lepszymi ludźmi od tych otyłych i stąd ich docinki bądź myśli których nie wypowiadają na głos. Ale czy grubsze znaczy gorsze? 

Ja też się wypowiem z perspektywy otyłej. Jestem gruba, bo to w 99 % moja wina i 1 % wina niedoczynności. Wiem,że mam problem i wiem,że mam schudnąć. Słyszałam to mamy, taty, lekarza. I wiem,że oni mówili to z troski o mnie i moje zdrowie. Oczywiście walczę, staram się zdrowo odżywiać, ćwiczyć. Czy zdarza mi się jeść McDonaldy i inne gówienka? Zdarza. To nie znaczy,że jej me codziennie i są one moim jedynym źródłem pożywienia. Czy ludzie na ulicy mówią mi w twarz, że jestem gruba? Raczej nie, jedynie za plecami, ewentualnie widać pogardę w ich oczach :D Natomiast internet to inna sprawa. Kiedy czytam komentarze pod zdjęciami jakichś modelek xxl (które są sto razy chudsze ode mnie) to ludzie wypowiadają się o nich z taką nienawiścią,że masakra. I nie, nie chodzi tu o słowo 'ale ona gruba', tylko np. mówienie, że wgl takich ludzi powinno się odizolować itp. Kiedyś też czytałam (mam nadzieję,że zmyśloną) wypowiedź dizewczyny, która uważała, że dla grubych powinny być oddzielne siłownie, bo jej przeszkadza widok grubych ludzi. Chore. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć, że kogoś razi widok grubej osoby jedzącej w McDonaldzie to  nie rozumiem jak można się wyśmieać z osób próbujących coś z tym zrobić. I potem właśnie otyli boją się wyjśc na basen, siłownie czy gdziekolwiek i nie bierze się to znikąd. Nawet tutaj na forum dziewczyna pisała,że sobie biegała a jakaś banda idiotów ją wyzywała. I to mnie najbardziej razi. Bo ja sama po sobie wiem,że jeżeli nie czuję się dobrze na siłowni czy w klubie fitness, bo ludzie się na mnie gapią to chodzenie tam będzie dla mnie męką i pewnie przestanę. 

I jeszcze chcę się odnieść do tego "uświadamiania". Uwierzcie mi, osoby grube, wiedzą,że są grube. Nie potrzebują mówienia im "powinnaś schudnąć" od jakichś obcych ludzi, czy znajomych z pracy. Mnie np wkurzałyby takie teksty. Może bym się nie obraziła, ale jeżeli nie pytam o poradę i wiem jak jest to naprawdę nie potrzeba takich tekstów. Wystarczy, że powie mi to lekarz czy bliska osoba, która rzeczywiście dba o mnie a nie mówi to,żeby mi dowalić i poczuć się lepiej.

AwesomeGirl napisał(a):

Myślę, że osoby szczupłe czują się lepszymi ludźmi od tych otyłych i stąd ich docinki bądź myśli których nie wypowiadają na głos. Ale czy grubsze znaczy gorsze? 

Myślę, że nic nie jest gorsze ani lepsze. Ani osoba otyła ani przeraźliwie chuda nie jest piekna. Ale nie ma co sie uszikowac na takim "wieszaku" lepiej wyglądają np. ubrania. Jak pokaże brzuch też lepiej wygląda niż u osoby otyłej. Chyba lepiej wygląda szczypła dziewczyna w topie i krótkich spodenkach niz z nadwagą +20kg? 

Lolka66 napisał(a):

AwesomeGirl napisał(a):

Myślę, że osoby szczupłe czują się lepszymi ludźmi od tych otyłych i stąd ich docinki bądź myśli których nie wypowiadają na głos. Ale czy grubsze znaczy gorsze? 
Myślę, że nic nie jest gorsze ani lepsze. Ani osoba otyła ani przeraźliwie chuda nie jest piekna. Ale nie ma co sie oszukiowac na takim "wieszaku" lepiej wyglądają np. ubrania. Jak pokaże brzuch też lepiej wygląda niż u osoby otyłej. Chyba lepiej wygląda szczupła dziewczyna w topie i krótkich spodenkach niz z nadwagą +20kg? 

Ja tam zawsze jak już słyszałam obrażanie z  powodu wyglądu, np w szkole to był to zawsze pojazd na pulchne osoby. Ja sama często słyszałam, że jestem chuda, koścista, że mało jem itp i to nie były dla mnie wyzwiska. Wręcz przeciwnie - nagroda po odchudzaniu, bo przecież włożyłam jakiś wysiłek w to, żeby tak wyglądać. Dla mnie słowo chudy nie ma zabarwienia negatywnego albo ja tak tego nie odbieram. Po prostu miałam gdzieś że jestem dla kogoś za chuda i np nie podoba mu się taka sylwetka, mi się miała podobać i się podobała. Własnie obrażanie się za takie rzeczy to kwestia kompleksów/przewrażliwienia na swoim punkcie. Jak czułam że jestem za gruba i ktoś zwrócił uwagę, że przytyłam to się przejmowałam. Jak teraz jestem szczupła i ktoś by mi powiedział że jestem grubas to bym go wyśmiała (powiedzmy, że człowiek o zdrowych zmysłach by tak nigdy nie powiedział nie dla żartu, no ale no dla jakiejś anorektyczki mogę być przecież gruba). Wszystko jest kwestią podejścia do siebie, własnych przekonań i dystansu. 

Jednak wracając do tematu to zawsze bolało mnie jak np koledzy z mojej byłej klasy wyśmiewali taką otyłą dziewczynę, krzycząc na wfie : "uwolnić orkę" :/  żaluję, że w tamtym momencie byłam zbyt mało asertywna i zbyt zahukana żeby coś zrobić, np przywalić im w łeb :/ Teraz jako dorosły człowiek już się z czymś takim nie spotykam. Ona również po pójściu na studia, mimo że nie schudła to ma masę znajomych i ogólnie widać że jej życie towarzyskie rozkwitło. 

Wilena napisał(a):

NineLives napisał(a):

Cyrica napisał(a):

NineLives napisał(a):

Cyrica napisał(a):

więc jak już jej lekarz powiedział, to otoczenie nie musi :)ja bym takiej osobie prędzej wytknęła jęczenie, ale jak znam życie większość nie darowałaby sobie RÓWNIEŻ uwag o wadze. 
Cyrica, jeśli nawet powiesz takiej osobie, żeby nie jęczała, bo sama jest sobie winna to i tak pośrednio nawiązujesz do jej problemu wagowego... 
ale właśnie nie powiedziałabym jej że jest sobie winna, bo to jest to wytykanie słabości o którym od początku mówię. Wszak to jej jęczenie mogłoby mnie irytować a nie waga. Natomiast ja zdaję sobie sprawę, że otyli ludzie być może sa przewrażliwieni, bo np. jeśli w autobusie instaluje się na siedzeniu koło mnie osoba, która spokojnie zajełaby póltora, i ja nie chcąc być wgnieciona w szybę czy uderzona łokciem, bo tak się zdarzało, wstanę, to ona wie doskonale czemu ja to robię. Doprawdy, często nie trzeba słów, więc można ich nie używać, nawet jeśli to tylko "niewinne" stwierdzenie faktu.
Oczywiście, żebyśmy się zrozumiały, nie podeszłabym do obcej osoby i nie powiedziałabym, że jest gruba i musi schudnąć, tak jak koleżance z pracy również nie wytykam, że zjada czekoladki. Wybacz, zacytuję sama siebie, bo wydaje mi się, że w poniższym komentarzu wyjaśniam o co mi dokładnie chodzi:Tu nie chodzi o szykanowanie kogoś, tylko o to, że w dzisiejszych czasach z otyłymi ludźmi trzeba się obchodzić jak z jajkiem... Cokolwiek nie powiesz to ich obrażasz i dyskryminujesz. Ja wiem, że te osoby wiedzą, że ważą za dużo, problem leży w osobach, które z tym NIC nie robią i się nad sobą użalają, a jak im powiesz "to może zapisz się na basen?" albo "to może weź sałatkę zamiast pizzy" to się obruszają, że im ktoś wagę wytyka! TYLKO o tym mówię, o niczym więcej.
Załóżmy, że masz problemy z mężem, Twoje koleżanki o tym wiedzą, siedzisz smutna/zamyślona/cokolwiek, a one mówią "to może się z nim rozwiedziesz?", "to może pójdziecie do poradni jakiejś", "trzeba było wyjść za tego Tomka z działu kadr lepiej". Albo masz przetłuszczające się włosy i regularnie słyszysz, że "może zmień pielęgnację?", "może byś myła te włosy częściej?", czy "może dieta zła i tak organizm reaguje?". Jeżeli prosiłaś o porady w zakresie małżeństwa i włosów to super, jeżeli nie to chyba jednak taki pytania/sugstie są nietaktem. 

muszę się zgodzić, nie ma nic gorszego niż takie ciocie dobre rady, nie proszone o opinie, (bo co innego proszone) a w większości same nie są idealne. 

Moim zdaniem śmianie się z grubych ludzi lub wytykanie ich palcami jest chamskie. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.