- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 lutego 2015, 17:10
Przepraszam ze zabrzmialo to jak żądanie.
To nie praca domowa - lubie czytać takie opowiadania
Edytowany przez kamilaaaaaaaaaa 3 lutego 2015, 17:41
3 lutego 2015, 23:58
Moj dziadek przed smiercia jak lezal w szpitalu opowiedzial nam historie, jak wyszedl gdzies jako maly chlopak z kanalow, i stali Niemcy z karabinami wycelowanymi w ten wlaz. Jeden powiedzial, ze sie tym zajmie, wiec pozostali odeszli, a on powiedzial im, ze maja tam iles sekund, zeby uciec. A dziadek mial wtedy z 10 lat.
Jeden moj pradziadek byl kowalem i podkuwali konie Pilsudskiemu.
Edytowany przez cancri 4 lutego 2015, 00:01
4 lutego 2015, 01:09
4 lutego 2015, 08:03
moja babcia trafila w wieku 13 lat na sluzbe do niemca miala tam sprzatac, wiec ona o niemcach nic tak nie mowila. potem jak ruscy weszli to ja zabrali a juz miala 17 lat i kazali jej kopac rowy. ona powidziala nie na to rusek bede strzelac do ciebie a ona na to to strzelaj. Jak widac babcia przezyla i urodzila dwojke dzieci. Co do dziadkow od strony taty to nie wiele wiem tylko tyle ze uciekali z Ukrainy.
4 lutego 2015, 09:24
Moi dziadkowie urodzili się po wojnie, ale z opowiadań mojej mamy wiem, że jedni z pradziadków służyli u Niemców i wcale nie było im tak źle - jak ktoś trafił na służbę, to tak naprawdę miał szczęście. Na owej służbie się poznali, potem doczekali się 5 dzieci, 11 wnucząt, a prawnucząt to już sama nie potrafię zliczyć :P Mój przyjaciel opowiadał mi za to dużo o swoim dziadku, który podczas wojny stracił nogę. Należał do AK. Przez całe życie wszyscy zastanawiali się, skąd u jego dziadka pojawiła się pasja do pszczelarstwa (zapasy miodu mają do dziś). Po latach dowiedzieli się, że "kółko pszczelarskie", do którego należał jego dziadek, to tak naprawdę podziemne spotkania Armii Krajowej. No bo jakiemu Niemcowi przyszłoby do głowy sprawdzać kółko pszczelarskie? :))
dobre z tym kółkiem pszczelarskim j a wiem tylko tyle, że jeden mój dziadek był w stalagu II A, skąd potem trafił do pracy w niemieckim gospodarstwie, a z jego opowieści wiem, że od Niemców zdecydowanie gorsze były Niemki. Pracował za marną pajdę chleba ze smalcem, pamiętam, że do końca swojego życia kroił nam wnukom kromki chleba o grubości 3 - 4 cm, żeby sobie wreszcie nie żałować chleba. Inny pradziadek z kolei kilka dni i nocy spędził ze strzelbą na drzewie, bo chcieli go zgarnąć do obcych oddziałów, i tak udało mu sie przeczekać łapankę. Za to babcię mojego męża (była wtedy kilkuletnią dziewczynką), razem z rodziną Niemcy przegonili do stodoły czy obory i tam mieszkali, za to Niemcy rozpanoszyli sie w domu.
4 lutego 2015, 10:53
Ja może dłuższa historia, począwszy od moich pradziadków których bardzo dobrze pamiętam i wiele słyszałam o raz cioci ( kuzynka dziadka).
Kuzynka mojego dziadka z całą rodziną mieszkała we Lwowie sąsiedzi ukraińcy wraz z niby żołnierzami Ukraiński pewnego dnia bez powodu zaatakowali wszystkich Polaków tam mieszkających. Pamiętam jak ciocia która jako jedyna z rodziny przeżyła opowiadała jak udało się jej uciec gołej w zimie przez las. Cała jej rodzina została zamordowana ona mając chyba 11 lat przeżyła tylko dlatego, że została zgwałcona przez kilku ukraińców i zostawiona na "potem". widziała jak jej bracie mama i tata gineli w okrutnych męczarniach. Jeden z jej braci został żywcem nabity na pal, matce ucieli sierpem piersi i zostawili konającą. Ciocia uratowała się tylko dlatego, że Ukraińcy zajeli się dzieleniem dobytkiem polaków. Ona była przywiązana w stajni, udało jej się uwolnić i uciekła do lasu, gdzie biegnąc ileś tam km spotkała 3 Polaków którym też udało się uciec i udało im się dostać do Tarnowa( już nie pamietam jak).A póżniej z tarnowa udalo się jej dostać do moich pradzaidków którzy przyjeli ją i wychowywali jak swoją córkę. Dodam, że ciocia nigdy już nie była do końca normalna, pamiętam jak strasznie płakała i krzyczała przez sen. nigdy nie wyszła za mąż i często siedziała na ławeczce przed domem i płakała.
Brat mojego dziadka został złapany przez Niemców do kopania rowów to już było na końcu wojny gdy niemcy się wycofywali i udało mu się uciec gdy kopali pod lasem. Opowiada do dzisiaj jak kątem oka obserwował niemców i powoli przesuwał się w stronę lasu, a będąc przy lesie czmychnał ile miał sił w nogach. Uciekł do mojego dziadka który wraz ze swoim ojcem i sąsiadem ukrywali się w "gnoju". Zrobili sobie w gnojowniku prymitywne pomieszczenie i przykryli to gnojem . W nocy obrabiali gospodarstwo a w dzień siedzieli, raz nawet moja babcie miała nalot żołnierzy bo ktoś doniósł, że widział mojego dziadka i sprawdzali czy się gdzieś nie ukrył. Pod koniec już gdy już powoli opuszczali wsie zabrali cały inwentarz i przez kilka tygodni ludzie nie miel co jeść. Ostatnia garść żołnierzy uciekając w popłochu zostawiła ogromny gar zupy. Ludzie ze wsi zebrali się wokół i zastanawiali jeść czy niejsć, bo pewnie otruli uciekając. Mieli już wylewać gdy nagle sąsiad dziadka powiedział, że ma to gdzieś jest głodny i przynajmniej umierając zje ciepły posiłek. Ludzie patrzyli jak na wariata ale jadł wziął dokladke i nic mu nie było więc wszyscy rzucili się na te zupe. dodam tylko, że do lat 60 we wsi mojego dziadka były dyżury raz na miesiąc, ponieważ Ukraińcy potrafili podpalać w nocy domy i w roku 50 którymś splaili żywcem dwie rodziny, a kobiete która wydostała się z dzieckiem została zabita. Połowa ukraińców chyba 6 została złapana w tym był 14 letni chłopak który mowił, że: Smiert lachom- slawa Ukrainie. (niewiem jak to się pisze).
Dlatego ja jestem pełna obaw patrząc w stronę ukrainy zyt dużo czerwono-czarnych flag na majdanie. Partia svoboda to nie idze w dobrym kierunku. Jestem przeciwna wojnie ale Ukraincom nie wierze, biorąc pod uwagę, że moja ciocia pomimo , że chiała odzyskać dom rodziców została potraktowa infantylnie przez sąd ukraiński, który wówczas stwierdził, że sama odstąpiła od swojej gospodarki uciekając. Pomagamy ukraińcom kredytując ich dając 100 mld euro a wystarczy wejśc na siepomaga.pl i zobaczyć ile ludzi potrzebuje pomocy.
4 lutego 2015, 10:55
Mojej koleżanki babci siostra uratowała całą rodzinę jak szli ruscy do wsi, wybiegła, żeby polecieli za nią a rodzina się schowała, było ich z 20, wszyscy ją gwałcili a na koniec odcięli piersi, głowę i powiesili na jakimś płocie.
Moja babcia tez pracowała u niemckiego rolnika na gospodarce ale mówiła, że był dobry.
Edytowany przez 4 lutego 2015, 11:00
4 lutego 2015, 14:17
Moja babcia urodziła się w 1938r, wiec wojna przypadła na jej dzieciństwo. Mieszkała we wsi w okolicy Krakowa. Ojciec (mój pradziadek) był partyzantem i znikał na kilka dni w lesie. Któregoś razu już nie wrócił...
Babcia pamięta, że kilka razy w nocy przyszli do domu Niemcy i czegoś tam szukali. Wydawali jej się ogromni w tych wysokich, skórzanych butach, mundurach... za którymś razem pojawił się problem, bo jej dziadek (ojciec jej mamy, a mój prapradziadek) pędził w domu bimber. Nie miał tego dużo, ale był to zabroniony proceder. No i Niemcy zapytali, po co mu to, a on odpowiedział, że dla chorego dziecka... a oni się zaczęli bardzo gromko śmiać. Babcia bardzo się bała i nie wiedziała o co w ogóle chodzi. Nic im nie zrobili, zabrali tylko aparaturę i zapas trunku.
Raz z jakiegoś powodu razem z całą rodziną i jakimiś sąsiadami uciekli do lasu. Z dobytkiem i zwierzętami, którym związano mordki, żeby nie kwiczały... babcia mówiła, że spędzili tak kilka dni i potem wrócili do domu.
Inna historia dotyczy jej sąsiadek: matki oraz córki. To były kobiety, które...hmmm... randkowały z niemieckimi żołnierzami i zapraszały ich do siebie. Któregoś razu zostały pobite przez Polaków i ogolono im głowy, a babcia widziała je ogolone.
Ostatnia historia jest najgorsza. ktoś we wsi ukrywał Żydówkę z dwójką dzieci. Spędzono wszystkich mieszkańców na jakiś główny plac i tam na ich oczach rozstrzelano chłopca, dziewczynkę, a na końcu ich matkę oraz tego pana, który ich ukrywał u siebie. Babcia patrzyła razem ze wszystkimi.
Druga babcia też urodziła się w 1938 i również pochodziła z okolic Krakowa, ale z zupełnie innej miejscowości. Jej ojciec (a mój pradziadek) był prostym górnikiem i podczas całej wojny normalnie pracował w kopalni. Przemysł wydobywczy był Niemcom potrzebny, poza tym pradziadek i prababcia mieli typowo aryjską urodę, do której nie miał kto się przyczepić. Oboje wysocy, jasne włosy i niebieskie oczy, do tego chłopskie pochodzenie i krótkie, łatwe do wymówienia przez Niemców nazwisko. Tej rodziny nikt nie niepokoił - przynajmniej babcia nie pamięta niczego szczególnego, poza faktem, że jeden z jej starszych braci zaraz na początku wojny poszedł do wojska i zginął. Prababcia rozpaczała z tego powodu przez resztę życia i codziennie się za niego modliła, co pamięta nawet moja mama.
Jeden z dziadków urodził się 1932 i chodził do partyzantów do lasu i nosił im jakieś jedzenie, czy coś, z czym go wysyłali dorośli. Wiem, że nie miał butów i biegał tam na boso. Szczegółów nie znam i już nigdy nie poznam.
4 lutego 2015, 14:55
Moja babcia była przepiękną kobietą, podczas wojny miała zwykłego chłopaka, kochała go. Do wsi przyjechali Niemieccy żołnierze jeden, oficer zakochał się w niej, starał się o nią, ona nie kochała go, lecz uległa pod groźbą zabicia całej wioski. Wyszła za niego. Czyli poświęciła się ludziom.
Następnie on był bardzo podły dla niej, bił ją, zdradzał. Wyjechał i już nie wrócił. a babcia poślubiła swoją miłość, który na nią czekał całe życie <3
aah długo by pisać. to jeden wielki skrót.
Przepiękne, prawda?
Edytowany przez Aysee 4 lutego 2015, 14:58
4 lutego 2015, 15:25
Mi jedna z babć zawsze opowiadała mnóstwo historii związanych z wojną, bo zawsze jej o to suszyłam głowę. Uwielbiałam słuchać wszelkich historii przepełnionych trwogą, radością z prostych rzeczy. Miało to swój urok, a na pewno działało na moją wyobraźnię.
Jedną z takich historii było choćby to, gdy moja prababcia została ranna w jakiejś strzelaninie ulicznej w Krakowie. Gdy jeden z niemieckich lekarzy dowiedział się, że prababcia osieroci szóstkę dzieci postanowił jej pomóc. Umawiali się regularnie w ciemnej uliczce na wyciągnięcie pocisku, następnie na zmiany opatrunków. Prababcia dobrze wspominała opiekę tego lekarza, opowiadała też, że był głęboko wierzący i sam miał piątkę dzieci, które bardzo kochał. Swoje działania tłumaczył chęcią uchronienia dzieci przed losem sierot, właśnie wiarą oraz obowiązkiem zawodowym. Inną historią jest między innymi ochrona Żydówki pod podłogą w pokoju dziennym. Właz skrywał obszerny dywan, a na dywanie był ustawiony stół jadalny. Kobieta nigdy nie została odnaleziona przez Niemców, a prababcia pomogła jej uciec.
Kolejną historią jest historia mojej babci, która będąc małą dziewczynką w czasie wojny poszukiwała różnych zabaw. Jedną z nich było... wsadzanie fasolki do nosa! Babcia tak daleko zapchała fasolkę, że nos zaczął puchnąć, boleć, a babcia pomału nie mogła oddychać. Ratował ją lekarz weterynarii - Niemiec. Usunął fasolkę za pomocą szpilki z koka swojej żony ;)
Jest naprawdę wiele opowiedzianych przez babcię historii, ale nie pamiętam teraz dokładnie każdej ;) Opowiadała o ich podróżach, o ucieczce przed Niemcami, o partyzantach, o tym, jak ukrywali się w chacie w Zakopanem (pradziadek również należał do partyzantów), o ich wspólnej Wigilii... Partyzanci przynieśli wówczas świerka wyciętego z lasu, a po nabożeństwie w małym kościółku usiedli wszyscy razem w największej izbie. W kącie stała choinka przybrana suszonymi owocami, papierkami, wszystkim, co można było pozyskać, a było kolorowe. Był opłatek - to pamiętam, jak mówiła babcia. Były też jakieś placki, które prababcia wypiekała na piecu. Partyzanci musieli szybko się przemieszczać, bo bywało, że miasto było nękane przez okupantów. Babcia mówiła też o tym, jak Rosjanie byli brutalni. Kradli, zabijali, gwałcili. Niemcy "byli lepsi", a na pewno bardziej wyrafinowani i eleganccy. Zawsze schludni, czego nie można było powiedzieć o Rosjanach.
Druga babcia zbyt wiele nie pamięta na temat wojny, ale opowiadała mi tylko o przesiedleniu. O tym, gdy czekali na inny pociąg nawet po dwa tygodnie, a ich dobytek został skradziony przez Rosjan. Dziadek natomiast został zesłany na Syberię, gdzie walczył z głodem. Podobno odżywiał się samymi korzonkami roślin. Pradziadek niestety zginął w Rosji, a jego ciało znajduje się w jakimś zbiorowym grobie właśnie na Syberii. Dziadek nie lubi opowiadać o tym okresie swojego życia.
4 lutego 2015, 15:26
Moja babcia była przepiękną kobietą, podczas wojny miała zwykłego chłopaka, kochała go. Do wsi przyjechali Niemieccy żołnierze jeden, oficer zakochał się w niej, starał się o nią, ona nie kochała go, lecz uległa pod groźbą zabicia całej wioski. Wyszła za niego. Czyli poświęciła się ludziom.Następnie on był bardzo podły dla niej, bił ją, zdradzał. Wyjechał i już nie wrócił. a babcia poślubiła swoją miłość, który na nią czekał całe życie <3 aah długo by pisać. to jeden wielki skrót.Przepiękne, prawda?
Chętnie poznałabym historię w całości, bo brzmi pięknie i bardzo romantycznie <3