Temat: Tatuaż u lekarza

Tematów o tatuażach było tutaj sporo, ale takie nie znalazłam. Bardzo ciekawi mnie Wasze zdanie jak zareagowałybyście gdyby lekarz (dajmy na to psychiatra, pediatra etc. taki który ma dużo większy kontakt z drugim człowiekiem niż np. radiolog czy medyk sądowy) do którego trafiłyście miał tatuaż w widocznym miejscu (np. przedramię czy cały lub pół-rękaw).  

Czy zraziloby Was to do niego ? 

Czułubyście się w jakiś sposób zagrożone przez ewentualny brak profesjonalizmu ?

Czy po prostu przeszłybyście nad tym do porządku dziennego i nie stanowiłoby to dla żadnego problemu ? 

Nie piszę tego żeby wywołać burzę czy falę krytyki, tylko żeby poznać Wasze zdanie w tym temacie. 

Pasek wagi

w żadnym wypadku, chyba że byłby dermatologiem...tak samo miałabym problem z grubym dietetykiem/trenerem na siłowni i cos pewnie by sie znalazlo :)  moze nie nazwalabym tego brakiem zaufania, ale mialabym pewien wewnętrzny problem. nie wiem o co mi chodzi ;)

Pasek wagi

KotkaPsotka napisał(a):

Endorphina napisał(a):

Już kiedyś o tym pisałam. Mi by to nie przeszkadzało ale a pewno może to zachwiać twoją wiarygodność jako lekarza. Przede wszystkim  dlatego, że tatuaże często kojarzone są z chorobami zakaźnymi. A każdy woli mieć lekarza bez HIVa niż z HIVem.
Chyba zartujesz! Mialas kiedykolwiek kontakt krew-krew z lekarzem albo jakis inny intymny kontakt???
 

Świadomie nie, ale różne rzeczy się zdarzają. Chodzi raczej o wyobraźnie i schemat ludzkiego myślenia, niż realne zagrożenie. Wszystko może się zdarzyć, dlatego eliminuje się potencjalne niebezpieczeństwo jakie niesie za sobą tatuaż i wybiera lekarza, u którego tatuażu nie ma lub go nie widać. 

Pasek wagi

Jakby tatuaż był ładny to zapytałabym czy może mi polecić swoje studio :p

Pasek wagi

HelloPomello napisał(a):

Ten temat był niedawno http://vitalia.pl/forum11,900513,0_Lekarz-z-tatuaz... sama mam tatuaże i nie wiem co miałby tatuaż do profesjonalizmu, nie żyjemy w jakimś ciemnogrodzie.

Dokładnie. Co ma piernik do wiatraka? To tak, jakby mi przeszkadzał fakt, że moja pani doktor się maluje i mocno podkreśla oko... wtf?
Owszem, jakby mój lekarz miał  gdzieś wytatuowaną swastykę, czy tym podobne, to bym zwątpiła w jego wiarygodność i zmieniła lekarza, ale tak poza tym, to co mi do tego? Jak ktoś chce mieć motylka, smoka, nutę, pieska czy cokolwiek innego na swoim ciele, niech a? Byleby to nie było na czole, bo to jednak o czymś świadczy :) 

są zawody w których nie wypada afiszować się ze swoimi poglądami czy osobowością. tatuaże jednak nadal wzbudzają pejoratywne skojarzenie, a umieszczanie ich w widocznym miejscu (nie oszukujmy się, w widocznym miejscu robią tylko ci którzy chcą pokazać tatuaż, a nie zaznaczyć w życiu ważny moment) z pewnością będzie wzbudzać u części pacjentów złe skojarzenia i napawać obawą. nasza lektor zwróciła nam uwagę na zajęciach, że wynajęła ostatnio adwokata by reprezentował ją w sądzie i była oburzona, że spod togi wystawały mu dżinsy. mówiła że jednak to jest zawód zaufania społecznego, prestiżowy i nie po to też komuś się płaci - choćby z podatków - by wyrażał w pracy siebie i nie zachował wąsko pojętego dress kodu w pracy. niektórzy obierając sobie ścieżkę kariery muszą sobie zdawać sprawę, że niektóre ich posunięcia w kwestii wyglądu mogą im zamknąć wiele dróg. równie niedobrze byłyby odbierane tunele w uszach czy piercing np. w nosie, brwi, wardze, albo jakaś łezka w policzku. nie którym nie wypada i tyle, ale jak zrobią to ich sprawa i to oni będą ponosić konsekwencje swoich czynów. ja mam poharatane uszy po milionie kolczyków robionych w liceum, mimo że nie noszę ich od jakichś 5 lat to dziurki są widoczne i czasem ktoś powie mi ,,o, ile masz dziurek" - to znaczy że to jest widoczne i moi patroni i klienci też będą to widzieć.

Mój ukochany lekarz psychiatra i internista właśnie był cały wydziarany, włącznie z szyją... Co nie zmienia faktu, że najbardziej kochały go babcie, które przesiadywałay u niego godzinami w przychodni. Cudowny człowiek. Doskonały lekarz. Tatuaż nie zmieniał jego kwalifikacji, dyplomu i umiejętności. 

Sama mam wytatuowane ramię i niezmiernie cieszy mnie większość Waszych odpowiedzi - że nie ma to dla Was znaczenia. Widzę, jak zmieniają się poglądy, choć istnieje jeszcze przeświadczenie, że jak ktoś ma tatuaż(mówię tu o dużych wzorach a nie pseudo serduszkach na nadgarstku), to od razu wyszedł z pierdla albo jest chory psychicznie. Posiadanie tatuażu nie powinno mieć wpływu na postrzeganie człowieka, a nierzadko niestety ma. Tym bardziej, nie powinno podważać jego kompetencji w zawodzie, bo to nie znaczy, że ktoś jest niedouczony, albo ma problemy z głową. Ostatnio byłam na zakupach w pewnym centrum handlowym i w znanym sklepie optycznym obsługiwał mnie mężczyzna, który miał wytatuowane całe ręce, a nawet dłonie i wcale się z tym nie krył. Jakoś niespecjalnie mi to przeszkadzało. 

A ja uważam, że szpital to nie miejsce na manifesty. Nie wyobrażam sobie,żeby mój lekarz miał wydziaraną np. szyje. Tu gdzie mieszkam ludzie są dziwnie podziarani, uczesani, pokolczykowani, w wielu zawodach, ale jednak istnieje taka granica- właśnie dotyczy ona lekarzy, policjantów, etc.

Nie uważam, że tatuaż wiąże się z brakiem kompetencji, ale nie uważam też, aby szpital był miejscem na pokazywanie dziar.

cancri napisał(a):

A ja uważam, że szpital to nie miejsce na manifesty. Nie wyobrażam sobie,żeby mój lekarz miał wydziaraną np. szyje. Tu gdzie mieszkam ludzie są dziwnie podziarani, uczesani, pokolczykowani, w wielu zawodach, ale jednak istnieje taka granica- właśnie dotyczy ona lekarzy, policjantów, etc.Nie uważam, że tatuaż wiąże się z brakiem kompetencji, ale nie uważam też, aby szpital był miejscem na pokazywanie dziar.

A czym się różni szpital od sklepu? Dlaczego sklepikarz może a lekarz nie może?

Sama mam spory tatuaż, a będzie jeszcze większy. Podoba mi się ten rodzaj sztuki i lubię oglądać naprawdę dobre prace na innych. Generalnie staram się nie skreślać nikogo i tym bardziej mówić mu, że tatuując się zrobił głupotę, skoro sama jestem pokolorowana. Jednakże uważam, że są pewne granice... Np. wspomniana przez cancri szyja. Szyja, twarz, jakieś "mocne" teksty w stylu gangsta na palcach, wierzch dłoni. Dla mnie są to już objawy jakiegoś zachwiania emocjonalnego.
Nie czepiam się też gustu osób wytatuowanych, który można poznać po tatuażach. O tym się nie dyskutuje, jednak tatuaże momentami niemal obsceniczne lub zwyczajnie głupawe mocno wpływają na moją ocenę danej osoby. Przykładowo. Ładny rękaw z motywów maoryskich, japońskich, biomechaniki, nawet kurde z kwiatków u faceta to jedno a ręka porysowana w gołe babki z cyckami i psiochami na wierzchu to już przegięcie i oznaka, że dumny właściciel ma jakiś problem pod deklem.
Reasumując, dopóki widać, że ktoś tatuuje się z rozmysłem to super i nie ma dla mnie różnicy, czy to jest lekarz, hydraulik, czy nauczycielka.
Swoją drogą ludzie wykonujący takie profesje sami liczą się często ze stereotypowym postrzeganiem i robią tatuaże, które na co dzień można ukryć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.