Temat: Niepracujące matki

Co myślicie o niepracujących matkach? Nie mowię tu o mamach niemowlaków czy dzieci niepłnosprawnych. Ale matkach, ktore miją dziecko lub dwójkę w wieku wczesnoszkolnym lub późnoprzedszkolnym i tłumaczą swoje siedzenie w domu posiadaniem dzieci. Nie mogą pójść do pracy bo dzieci przecież nie mogą być poza domem do 16, bo tylko one potrafią z dziećmi odrobić lekcje, żaden inny opiekun, bo obiad trzeba ugotować, bo tyle prac w domu. Jak myślicie, jest to lenistwo czy nieporadność życiowa?

Sylwia_25 napisał(a):

Ja znowu jestem zdania, że bardzo dużo kobiet "spełniających się zawodowo" z nowobogackich domów ma przesłonki na oczach i nic się dla nich nie liczy tylko kariera i pieniądze. A dzieci stęsknione za rodzicami muszą zadowolić się jedynie towarzystwem opiekunek. Przykre :( 
 

A wcale ze nie. trzeba miec umiar we wszystkim. wcale nie jestem z nowobogackiego domu, ba nawet nie mam swojego i wcale praca nie przeslania mi wszystkiego. a moje dzieci sa szczesliwe, bo maja spelniona zawodowo mame, ktora po pracy poswieca im maksimum czasu. O matkach niepracujacych zdania nie zmienie. Nawet jeszcze dołoże. Potem na starosc tez nie beda miec emerytur i znow pozostanie mops i inne takie hocki klocki czyli cale zycie bedziemy na nie pracowac.

Pasek wagi
Nie mam dzieci.
Pasek wagi

Nie czytalam calego watku, wiec nie wiem co tam nawypisywalyscie. 

Dla mnie to jest uposledzanie dziecka, i tyle. I nie mowie o przypadkach, w ktorych matka nie ma nikogo, i musi siedziec w tym domu..Kurde, jak ja bylam w podstawowce w pierwszych klasach, to chodzilam odebrac brata z przedszkola, i z nim do babci... daleko to nie bylo, pomiedzy szkola a przedszkolem kilka ulic, no ale mam wrazenie, ze malo ktore matki w miescie dzis by na to pozwolily.

Nie wyobrazam sobie, zebym musiala po szkole wracac do domu, i siedziec z matka, ktora od a do zet wszystko za mnie robi, bo sie nudzi. Moi rodzice byli dostepni po 19, wiec szlam do babci, jadlam obiad, i potem mialam codziennie mase zajec dodatkowych, albo czasem spedzalam czas na podworku. 

Najbardziej nie rozumiem kobiet, ktore nie moga sobie pozwolic na niepracowanie, a mimo to zwalaja wszystko na nadmiar obowiazkow przy dzieciach, i do tej pracy nie ida.

A juz najbardziej nie rozumiem tej chorej paniki pod tytulem: moim dzieckiem beda sie opiekowac obcy ludzie. Potem rosna takie niedojdy zyciowe, ktore bez mamy sobie nigdzie i nigdy nie poradza.

30 lat - nie mam dzieci. 

Uważam, że to sprawa indywidualna każdej kobiety (jej preferencji, sytuacji zyciowej, pomocy rodziny lub jej braku )  i każdy powinien pilnować swoich sprw a nie oceniać innych ludzi. Każdy żyje jak chce. 

Potrafię zrozumieć chęć zostania z dzieckiem np do okresu rozpoczęcia szkoły - w kraju system żłobków i przedszkoli lezy i kwiczy. Najpierw musi być standardem system bezpłatnych przedszkoli / żłobków wspierajacy kobiety aby było można umożliwić chętnych kobietom powrót do pracy. Znam kilka którym trudno się dziwić, że jeszcze nie wracają do pracy: dwoje małych dzieci 2 i 5 lat, niemożność oddania ich do państwowego przedszkola, prwatne przedszkole (Wrocław) + koszty dojazdów pochłaniają większą część pensji.   

"Lola, a Ty jak zwykle siedzisz i pachniesz :D"

taka mialam strategie na zycie:) wiecej napisze pozniej,bo wlasnie pani Krysia przyszla dom posprzatac,musze otworzyc;)

Pasek wagi

pogwizdek1 napisał(a):

. Potem na starosc tez nie beda miec emerytur i znow pozostanie mops i inne takie hocki klocki czyli cale zycie bedziemy na nie pracowac.

Pracuja nie ich mezowie, oni tez placa podatki i skladki.Poza tym dlaczego uwazasz, ze maja jakies zasilki?To wcale nie latwe dostac zasilek. Zazwyczaj maja rodzinne i to na tyle.

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Nie czytalam calego watku, wiec nie wiem co tam nawypisywalyscie. Dla mnie to jest uposledzanie dziecka, i tyle. I nie mowie o przypadkach, w ktorych matka nie ma nikogo, i musi siedziec w tym domu..Kurde, jak ja bylam w podstawowce w pierwszych klasach, to chodzilam odebrac brata z przedszkola, i z nim do babci... daleko to nie bylo, pomiedzy szkola a przedszkolem kilka ulic, no ale mam wrazenie, ze malo ktore matki w miescie dzis by na to pozwolily.Nie wyobrazam sobie, zebym musiala po szkole wracac do domu, i siedziec z matka, ktora od a do zet wszystko za mnie robi, bo sie nudzi. Moi rodzice byli dostepni po 19, wiec szlam do babci, jadlam obiad, i potem mialam codziennie mase zajec dodatkowych, albo czasem spedzalam czas na podworku. Najbardziej nie rozumiem kobiet, ktore nie moga sobie pozwolic na niepracowanie, a mimo to zwalaja wszystko na nadmiar obowiazkow przy dzieciach, i do tej pracy nie ida.A juz najbardziej nie rozumiem tej chorej paniki pod tytulem: moim dzieckiem beda sie opiekowac obcy ludzie. Potem rosna takie niedojdy zyciowe, ktore bez mamy sobie nigdzie i nigdy nie poradza.

Całkowicie popieram (puchar)(puchar)(puchar)

Pasek wagi

pogwizdek1 napisał(a):

A ja na niepracujące matki nie mogę patrzec. Mam dwojke dzieci, które zostawiałam w wieku 7 i 6 miesiecy z opiekunka i szlam do pracy. Teraz starsza corka jest juz w podstawowce. Na 20 dzieci w klasie tylko jedna mama pracuje - ja. Reszta siedzi w domu, choc wszystkie maja juz dzieci w wieku szkolnym. W czasie gdy ja jade do pracy mijam te damulki jak chodzą sobie z kijami. Ja haruje a one nic nie robiac maja tyle samo pieniedzy co ja: fikcyjne separacje i alimenty od panstwa albo zasilki z mopsa bo oficjalnie nikt nie pracuje w rodzinie (maz zazwyczaj na czarno za granica). 
i z tego szczescia i zapracoeania plujesz jadem ze az milo . 

pogwizdek1 napisał(a):

Sylwia_25 napisał(a):

Ja znowu jestem zdania, że bardzo dużo kobiet "spełniających się zawodowo" z nowobogackich domów ma przesłonki na oczach i nic się dla nich nie liczy tylko kariera i pieniądze. A dzieci stęsknione za rodzicami muszą zadowolić się jedynie towarzystwem opiekunek. Przykre :( 
 A wcale ze nie. trzeba miec umiar we wszystkim. wcale nie jestem z nowobogackiego domu, ba nawet nie mam swojego i wcale praca nie przeslania mi wszystkiego. a moje dzieci sa szczesliwe, bo maja spelniona zawodowo mame, ktora po pracy poswieca im maksimum czasu. O matkach niepracujacych zdania nie zmienie. Nawet jeszcze dołoże. Potem na starosc tez nie beda miec emerytur i znow pozostanie mops i inne takie hocki klocki czyli cale zycie bedziemy na nie pracowac.

nawet lepiej Twoje dzieci beda na nie pracowac :D

a co do Zusu i emerytur z  niego to to mało kto chyba z tego wyzyje

cancri napisał(a):

Nie czytalam calego watku, wiec nie wiem co tam nawypisywalyscie. Dla mnie to jest uposledzanie dziecka, i tyle. I nie mowie o przypadkach, w ktorych matka nie ma nikogo, i musi siedziec w tym domu..Kurde, jak ja bylam w podstawowce w pierwszych klasach, to chodzilam odebrac brata z przedszkola, i z nim do babci... daleko to nie bylo, pomiedzy szkola a przedszkolem kilka ulic, no ale mam wrazenie, ze malo ktore matki w miescie dzis by na to pozwolily.Nie wyobrazam sobie, zebym musiala po szkole wracac do domu, i siedziec z matka, ktora od a do zet wszystko za mnie robi, bo sie nudzi. Moi rodzice byli dostepni po 19, wiec szlam do babci, jadlam obiad, i potem mialam codziennie mase zajec dodatkowych, albo czasem spedzalam czas na podworku. Najbardziej nie rozumiem kobiet, ktore nie moga sobie pozwolic na niepracowanie, a mimo to zwalaja wszystko na nadmiar obowiazkow przy dzieciach, i do tej pracy nie ida.A juz najbardziej nie rozumiem tej chorej paniki pod tytulem: moim dzieckiem beda sie opiekowac obcy ludzie. Potem rosna takie niedojdy zyciowe, ktore bez mamy sobie nigdzie i nigdy nie poradza.

No,ale mialas ta babcie z obiadem blisko. Jakby jej nie bylo siedzialabys glodna caly dzien.

Ja nie narzekalam bo moja mamc wracala wczesnie, ale jak bylam chora to musialam siedziec sama w domu i to nie bylo za fajne.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.