- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 października 2014, 09:11
Co myślicie o niepracujących matkach? Nie mowię tu o mamach niemowlaków czy dzieci niepłnosprawnych. Ale matkach, ktore miją dziecko lub dwójkę w wieku wczesnoszkolnym lub późnoprzedszkolnym i tłumaczą swoje siedzenie w domu posiadaniem dzieci. Nie mogą pójść do pracy bo dzieci przecież nie mogą być poza domem do 16, bo tylko one potrafią z dziećmi odrobić lekcje, żaden inny opiekun, bo obiad trzeba ugotować, bo tyle prac w domu. Jak myślicie, jest to lenistwo czy nieporadność życiowa?
31 października 2014, 10:44
A ja na niepracujące matki nie mogę patrzec. Mam dwojke dzieci, które zostawiałam w wieku 7 i 6 miesiecy z opiekunka i szlam do pracy. Teraz starsza corka jest juz w podstawowce. Na 20 dzieci w klasie tylko jedna mama pracuje - ja. Reszta siedzi w domu, choc wszystkie maja juz dzieci w wieku szkolnym. W czasie gdy ja jade do pracy mijam te damulki jak chodzą sobie z kijami. Ja haruje a one nic nie robiac maja tyle samo pieniedzy co ja: fikcyjne separacje i alimenty od panstwa albo zasilki z mopsa bo oficjalnie nikt nie pracuje w rodzinie (maz zazwyczaj na czarno za granica).
Jakoś wierzyć mi się nie chce, że wszystkie 19 kobiet pobiera alimenty od państwa albo zasiłki z mopsu. Same Ci się przyznały, czy to tak od sąsiadki, sąsiadki pani Krysi z warzywniaka wiesz?
31 października 2014, 10:45
przemawia przez ciebie zazdrość, bądź tak bystra jak one , bo dziś kto nie kombinuje nie ma nic
Nie przemawia przez mnie zazdrość tylko złość bo poniekąd to Ja i inni którzy pracują ze swoich podatków płacimy na tych nierobów
31 października 2014, 10:49
Gdybym ja mogła sobie wymarzyć idealne życie, wyglądałoby tak:
- trójeczka dzieci, z którymi siedziałabym w domu do 3-4 roku życia (nie z lenistwa, ja po prostu naprawdę bardzo chciałabym to przeżyć ! Cieszyć się każdą chwilą z dzieckiem), dbać o ognisko domowe, pyszne obiadki, ciasta, czas z dziećmi na zabawę, zadbany dom, zadbana i nieprzemęczona ja. Wieczorki z moim mężem. Spotkania z przyjaciółmi i rodziną, organizowanie wspólnych świąt, obiadów, wypadów.
Plus czas dla siebie: możliwość realizowania się, jakieś kursy, może zumba lub fitness
Gdy dzieci byłyby większe żłobek/przedszkole (najstarsze pewnie zaczęłoby już edukację): praca na pół etatu/ewentualnie 3/4, żeby dzieci nie musiały siedzieć gdzieś do wieczora, żeby wracały do ciepłego domu, na ciepły posiłek, żeby był ktoś kto spędzi z nimi czas i porozmawia o tym jak spędziły dzień.
Rzeczywistość jest inna.. nie mówię, że niemożliwe jest zajmowanie się domem, dziećmi, mężem, sobą i praca zawodowa ale nie wierzę, że w którymś momencie, któraś część tego nie ucierpi.. Mówcie co chcecie ale nie wierzę, przyjdą momenty, gdy z czegoś trzeba zrezygnować..
W końcu coś jest zaniedbane.
Ciężko znaleźć pracę, w której się siedzi od 7-15.
Mój facet jest zmianowcem, ja mam być zmianowcem a dzieci? Będziemy się wymieniać, tak? To gdzie czas dla męża? małżeństwa? rozmów? wspólnego rozwiązywania problemów?
A jak bede miala pracę do 18 to zanim z niej wyjdę, wrócę do domu (po drodze trzeba iśc po dzieci) pewnie wpadnę do kuchni przygotować jakiś posiłek,pranie, ogarnięcie, dzieci-każde coś chce, coś mówi, zajrzeć do lekcji, wykąpać, położyć spać.. i sama padałabym na pysk za przeproszeniem.
Pracowałam z kobietami-matkami, nikogo nie obchodziło nic- masz zostać dłużej w pracy i koniec ! Dzwoniły, prosiły się kogoś, żeby dziecko odebrał i się zajął, same mając wyrzuty sumienia "dziecko pyta mnie czy jeszcze je kocham albo ciągle wypytuje kiedy w końcu spędze czas z nim, obiecałam dawno temu kino i tylko termin przesuwam"
Sama miałam rodziców pracujących i wiele razy mi ich brakowało.. najlepsze chwile jakie pamiętam to te gdy wracałam do domu, pachniało jakimś dobrym jedzeniem, mama krzątająca się po kuchni, uśmiechnięta, pytała jak spędziłam dzień, siadałam na blacie w kuchni, pomagałam jej coś robić i nawijałam o wszystkim i niczym :) Źle wracało sie do pustego, zimnego, ciemnego domu, odgrzać sobie obiad trzeba było albo go ugotować..wiedziałam, że rodzice wrócą koło 23, to ja już spać będę, nie było do kogo się odezwać, czasem nie widziałam sie z rodzicami kilka dni, bo się mijaliśmy.. zostawały kartki na stole, dobrze że chociaż kotki miałam całe życie :) To nie czułam się aż tak samotna.:)
Nie mam nic do kobiet siedzących w domu, o ile rzeczywiście radzą sobie materialnie :)
Pewnie sama będę matką pracującą, bo takie jest życie ale nie znaczy to wcale, że to moje marzenie jest :)
Kobieta może "siedzieć" w domu i wcale nie być kurą domową, można się realizować na mln sposobów :)
31 października 2014, 10:49
A ja na niepracujące matki nie mogę patrzec. Mam dwojke dzieci, które zostawiałam w wieku 7 i 6 miesiecy z opiekunka i szlam do pracy. Teraz starsza corka jest juz w podstawowce. Na 20 dzieci w klasie tylko jedna mama pracuje - ja. Reszta siedzi w domu, choc wszystkie maja juz dzieci w wieku szkolnym. W czasie gdy ja jade do pracy mijam te damulki jak chodzą sobie z kijami. Ja haruje a one nic nie robiac maja tyle samo pieniedzy co ja: fikcyjne separacje i alimenty od panstwa albo zasilki z mopsa bo oficjalnie nikt nie pracuje w rodzinie (maz zazwyczaj na czarno za granica).
To jak ci sie to oplacalo do gratulacje. Ja bym musiala na opiekunke na dwoje takich dzieci wywalic swoja wyplate i jeszcze z meza dolozyc.Ostatnio pracowalam na popoludnia,pol etattu, a mlody w zlobku, ale sie pochoprowal, a moge tylko 10 dni rocznie zwolnienia wziac wiec z pracy zrezygnowalac musialam bo nie nialam go z kim zostawic(chporowal wiecej niz 10 dni).
31 października 2014, 10:57
Jakoś wierzyć mi się nie chce, że wszystkie 19 kobiet pobiera alimenty od państwa albo zasiłki z mopsu. Same Ci się przyznały, czy to tak od sąsiadki, sąsiadki pani Krysi z warzywniaka wiesz?A ja na niepracujące matki nie mogę patrzec. Mam dwojke dzieci, które zostawiałam w wieku 7 i 6 miesiecy z opiekunka i szlam do pracy. Teraz starsza corka jest juz w podstawowce. Na 20 dzieci w klasie tylko jedna mama pracuje - ja. Reszta siedzi w domu, choc wszystkie maja juz dzieci w wieku szkolnym. W czasie gdy ja jade do pracy mijam te damulki jak chodzą sobie z kijami. Ja haruje a one nic nie robiac maja tyle samo pieniedzy co ja: fikcyjne separacje i alimenty od panstwa albo zasilki z mopsa bo oficjalnie nikt nie pracuje w rodzinie (maz zazwyczaj na czarno za granica).
no własnie tez mnie to zastanawia, bo jakoś nie widzę 19 kobiet, które stają i mówią, że biorą zasiłki na lewo i prawo. od dawna wiadomo, że zawsze ktoś " uprzejmie doniesie".
31 października 2014, 11:01
jeśli sytuacja finansowa na to pozwala, to dlaczego nie? Moja ciocia nigdy nie pracowała, bo mąż wystarczająco zarabiał, spełniała się w innych dziedzinach, praca zawodowa nie była czymś co uważała za spełnienie.
Kiedyś kobiety nie pracowały i nikt do tego się nie wtrącał, a teraz to najlepiej żeby całą ciążę do pracy, po urodzeniu też dziecka nie widzą, a potem się dziwią że nie potrafią rozmawiać z własnymi dziećmi i dzieci tylko komputery i tablety
31 października 2014, 11:03
Nie przemawia przez mnie zazdrość tylko złość bo poniekąd to Ja i inni którzy pracują ze swoich podatków płacimy na tych nierobówprzemawia przez ciebie zazdrość, bądź tak bystra jak one , bo dziś kto nie kombinuje nie ma nic
Ahahahahahaha - jak bym swojego tatę słyszała. Dogadalibyście się. Nie chcesz na nie płacić to nie pracuj. Albo załóż firmę i pozatrudniaj te wszystkie kobiety. Ja znowu jestem zdania, że bardzo dużo kobiet "spełniających się zawodowo" z nowobogackich domów ma przesłonki na oczach i nic się dla nich nie liczy tylko kariera i pieniądze. A dzieci stęsknione za rodzicami muszą zadowolić się jedynie towarzystwem opiekunek. Przykre :(
31 października 2014, 11:08
Niepracujace matki to pol biedy,ja jestem taka nieporada zyciowa i leniem ze ani dzieci,ani pracy i " siedze" w domu.To to dopiero tragedia.ludzie bardzo mi wspolczuja takiej sytuacji i wiele kobiet zwlaszcza tych urobionych i ledwo wiazacych koniec z koncem bardzo mi wspolczuje,ze one by tak nie potrafily...czest kwitujac " ty to sie ustawilas" " ty to masz szczescie" " ty to masz dobrego meza" ...ale ja bym tak nie potrafila. yyyyhhhhyyy.
31 października 2014, 11:10
no wlasnie szkoda... bo wydaje mi sie, ze mogloby pasc pare rozwiazan, czy pomyslow dla osob, ktore sobie nie wyobrazaja jak mozna pracowac zawodowo majac male dzieci... :)w koncu kazdy sobie JAKOS radzi, niezaleznie w jakiej sytuacji zyciowej pozostaje...Kij w mrowisko, temat na ciekawą dyskusją czy tylko chęć wywołania burzy na forum?
No szkoda, szkoda ... ale większość tego rodzaju tematów wcześniej lub później sprowadza się do licytacji kto da więcej (komu lepiej/gorzej).
Lola, a Ty jak zwykle siedzisz i pachniesz
Edytowany przez 186e91775f8e4ecc580fa25cd80e3efc 31 października 2014, 11:11