Temat: Spowiedź po latach.

Vitajcie ;)

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad Spowiedzią.
Przyznam się szczerze, że nie pamiętam kiedy raz byłam u spowiedzi... było to 6, 4 lub 2 lata temu...
W pewnym sensie nie do końca uznaję idei spowiadania się w konfesjonale... wynika to z tego co się działo w moim życiu, rozpadu mojej rodziny, z tego czego naoglądałam w televizji, z nieudolnego nauczania księdza na religii, z różnych afer w mojej parafii... wiem, nie każdy Ksiądz jest taki zły, niektórzy naprawde mają powołanie... ale jakoś mnie do tego nie ciągnie... wole sama w kościele przeprosić Boga za swoje grzechy... tak jak np w Protestantyzmie jest spowiedź powszechna.... bo w gruncie rzeczy spowiedź służyła niegdyś do kontrolowania ludu przez panujących duchownych, którzy dzięki temu wiedzieli co się dzieje na ich ziemi...

Ale tym o co chodzi mi konkretnie w tym poście to pytanie...
Jak dawno nie byliście u spowiedzi i dlaczego? 

Ja mimo tych wszystkich swoich powodów i "nie do końca uznawania idei spowiedzi" czasem myślę o tym by do niej przystąpić... ale to szybko mija...

jaki Wy macie pogląd?

Salemka napisał(a):

.Śmieszy mnie sama idea spowiedzi, ale jeszcze bardziej wybiórcza wiara... Znam sporo osób, które uważają się za praktykujących katolików, ale spowiedzi nie uznają :D



Niestety z religii też wybieram tylko to, co mi odpowiada i z czym mogę się zgodzić. Zazwyczaj są to tzw.  prawdy uniwersalne, a już "nauki Kościoła" zupełnie nie maja na mnie wpływu.
Pasek wagi
a wy wszystkie, które nie uznajecie spowiadania się przed człowiekiem i uważacie, że sam Bóg wam wystarczy chodzicie może jeszcze same do Komunii Świętej? O_____o 
ja byłam 3 dni temu ze względu na chrzciny na których zostałam chrzestną. Poznałam naszego nowego proboszcza, dusza człowiek, normalnie z nim porozmawiałam a nie za pomocą formułki:)

ozfiolkow napisał(a):

Salemka napisał(a):

.Śmieszy mnie sama idea spowiedzi, ale jeszcze bardziej wybiórcza wiara... Znam sporo osób, które uważają się za praktykujących katolików, ale spowiedzi nie uznają :D
Niestety z religii też wybieram tylko to, co mi odpowiada i z czym mogę się zgodzić. Zazwyczaj są to tzw.  prawdy uniwersalne, a już "nauki Kościoła" zupełnie nie maja na mnie wpływu.


No to o czego potrzebny Ci Kościół? Można trzymać się zasad moralnych i być dobrym człowiekiem bez niego.

Tula. napisał(a):

ja byłam 3 dni temu ze względu na chrzciny na których zostałam chrzestną. Poznałam naszego nowego proboszcza, dusza człowiek, normalnie z nim porozmawiałam a nie za pomocą formułki:)



Dla mnie taka spowiedź na łonie natury, jest totalnie bez sensu.
Nie jest problemem powiedzieć "obraziłam koleżankę",
bo w głowie to każdy powtarza sobie 100 razy jak mu z tym źle.
Wyczynem za to jest pójście, i głośne przyznanie się do tego,
powiedzenie, jak bardzo się żałuje tego, co się zrobiło,
i proszenie o przebaczenie.

Tak w głowie spowiadamy się co 5 minut.
"Zjadłam ciastko, to było złe, amen".

Salemka napisał(a):

ozfiolkow napisał(a):

Salemka napisał(a):

.Śmieszy mnie sama idea spowiedzi, ale jeszcze bardziej wybiórcza wiara... Znam sporo osób, które uważają się za praktykujących katolików, ale spowiedzi nie uznają :D
Niestety z religii też wybieram tylko to, co mi odpowiada i z czym mogę się zgodzić. Zazwyczaj są to tzw.  prawdy uniwersalne, a już "nauki Kościoła" zupełnie nie maja na mnie wpływu.
No to o czego potrzebny Ci Kościół? Można trzymać się zasad moralnych i być dobrym człowiekiem bez niego

Potrzebuję wierzyć w coś jeszcze, np. w coś co może dawać nadzieję, kiedy nic już nie ma. W opatrzność boską? Że Ktoś jednak nade mną czuwa? Że kiedy umrę to nie zniknę na zawsze? Że to co mnie spotyka w życiu ma jakiś sens?

Jak ktoś chce to może sobie wierzyć w tzw. "czarna dupę" - o ile jest mu to do czegoś potrzebne :). Mi akurat odpowiada to co wyżej.
Pasek wagi

cancri napisał(a):

Dla mnie taka spowiedź na łonie natury, jest totalnie bez sensu.Nie jest problemem powiedzieć "obraziłam koleżankę",bo w głowie to każdy powtarza sobie 100 razy jak mu z tym źle.Wyczynem za to jest pójście, i głośne przyznanie się do tego,powiedzenie, jak bardzo się żałuje tego, co się zrobiło,i proszenie o przebaczenie.Tak w głowie spowiadamy się co 5 minut."Zjadłam ciastko, to było złe, amen".


Z perspektywy człowieka wierzącego oczywiście masz rację, ale jeżeli ktoś nie wierzy to taki rachunek sumienia i swoich uczynków jest jak najbardziej pozytywny.

ozfiolkow napisał(a):

Potrzebuję wierzyć w coś jeszcze, np. w coś co może dawać nadzieję, kiedy nic już nie ma. W opatrzność boską? Że Ktoś jednak nade mną czuwa? Że kiedy umrę to nie zniknę na zawsze? Że to co mnie spotyka w życiu ma jakiś sens?


Rozumiem to. Niektórzy ludzie bardziej niż inni potrzebują oparcia i wiary, że coś nas później czeka, ale w takim razie myślę, że stosowanie wszystkich sakramentów Ci tylko pomoże.

Bo tak to ani wedle swojej wiary nie jesteś godna życia wiecznego, ani nie jesteś 'wolnym' duchem, ze tak powiem. To takie zawieszenie. Moim zdaniem oczywiście. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam.

Bardzo szanuję głęboko wierzących ludzi.


Ja byłam ostatnio w sobotę po dwumiesięcznej przerwie. Chciałabym się spowiadać co miesiąc.
Jeśli masz potrzebę pójścia do spowiedzi, to nie czekaj... Zrób rachunek sumienia i wyrzuć to wszystko z siebie. Zaznasz oczyszczenia duszy i będziesz mogła przyjąć ciało Jezusa Chrystusa. Dzięki Komunii Świętej zło nie będzie miało do Ciebie aż takiego dostępu. 
Gdy nazbierało mi się już trochę grzechów, nie mogłam Go przyjąć do czasu spowiedzi. Zaczęłam znowu działać przeciwko sobie i Bogu... 

Salemka napisał(a):

cancri napisał(a):

.Bo tak to ani wedle swojej wiary nie jesteś godna życia wiecznego, ani nie jesteś 'wolnym' duchem, ze tak powiem. To takie zawieszenie. Moim zdaniem oczywiście. Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam.Bardzo szanuję głęboko wierzących ludzi.


Bez przesady :) Każdy punkt widzenia jest ciekawy.
(coś mi tu "słabo" się cytuje)
Pasek wagi

Agneees napisał(a):

Nie byłam u spowiedzi od mojego bierzmowania... Czyli ponad 10 lat. Ja mam spory problem ze swoją wiarą... Wierzę, ale kompletnie nie uznaje Kościoła, jako instytucji. Nie podoba mi się co się dzieje w Kościele, gdzie się wtrąca i co wymyśla. Czasami nachodzi mnie ochota, żeby iść do pobliskiej Katedry. Usiąść i pomyśleć. Takie miejsca maja w sobie specyficzną energię.Spowiedź? Najpewniej pójdę do spowiedzi przed własnym ślubem, nie wcześniej ;-) Musze do tego znaleźć odpowiedniego Księdza.


nie uznajesz kompletnie kosciola ale slub bedziesz brac W KOSCIELE?! co za hipokryzja, czy wy jestescie normalni?

nie uznaje kosciola, wiec nie chodze do spowiedzi. sila wyzsza a kosciol katolicki to dwie rozne sprawy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.