15 września 2011, 22:58
Hej wszystkim :)
Od razu mówię, że nie należę do typowych kujonów niewidzących nic poza książkami. Mam chłopaka, znajomych, jestem nastolatką starającą się w jakimś stopniu cieszyć życiem ;) Ale wracając do tematu- uczę się codziennie od jakiejś 16 i codziennie zajmuje mi to do około północy lub 1... Czasem nawet dłużej. Oczywiście robię sobie przerwy na jedzenie + raz na jakiś czas coś obejrzę w tv dla relaksu lub przeczytam trochę książki, ale to max godzina, bo reszta to dla mnie marnowanie czasu. Po prostu nie wyrabiam się z niczym. Nie dość,że muszę przygotowywać się na lekcje do szkoły, to jeszcze muszę się uczyć i robić milion kserówek na korki z bio i chem. Chcę się dowiedzieć, czy ktoś z Was też tak bardzo się starał w LO ? Dodam, że jestem w klasie maturalnej. Cel-medycyna. Ale nie wiem czy nie wykituję niedługo, bo to wszystko zaczyna mnie przerastać. Co sądzicie?
Pozdrawiam. :)
- Dołączył: 2008-10-14
- Miasto: Plymouth
- Liczba postów: 3394
16 września 2011, 03:39
powiem tyle " o ja pie**ole" moj facet powiedzial : zajebiscie...
a tak powaznie laska miej troche zycia.. ja w liceum po 1 godzinie nauki dziennie dostalam sie na matematyke i ekonomie... skonczylam ekonomie i teraz w przyszlym roku bede bronic magistra z zarzarzania..
nie katuj sie tak.. ... bo jesli sie tyle uczysz w samym lo to wyglada to tak jakbys leciala tylko i wylacznie na pamieciowe.. co na sudiach ta sama technika bedzie ci pochlaniala 10h..;/
jak dla mnie przesadzasz..
Edytowany przez boberus87 16 września 2011, 03:40
16 września 2011, 06:16
Jeśli nie zamierzasz być w przyszłości lekarzem chirurgiem, to sobie odpuść.
Ja zawsze uczyłam się na podobnym poziomie - podstawówka i ginmazjum - 4; liceum i studia - 3 i 4. Miałam kumpele w klasie w liceum co srały po gaciach jak nie dostały 5 na jakimś sprawdzianie, non stop w książkach, a teraz wylądowały na tej samej uczelni co ja i uczą się przeciętnie. Nie ma co sobie wyprówać żył. Mając 20 kilka lat będziesz żałowała, że zamiast cieszyć się młodością, ciągle siedziałaś w książkach. Ostatecznie i tak po studiach wylądujesz na bezrobociu lub w nijakiej pracy i koledzy po fachu będą bez matury.
16 września 2011, 06:20
Jeszcze kilka słów.
Pamiętaj, że dla polskich pracodawców liczy się bardziej doświadczenie zawodowe od tego jaki kierunek skończyłaś, więc jeśli skończysz liceum, zamiast znowu się spinać, to sobie odpuść i swoje ambicje przełóż na zdobywanie doświadczenia, bo tylko to popłaca.
- Dołączył: 2011-03-21
- Miasto: Bytom
- Liczba postów: 849
16 września 2011, 06:50
sprawdz ile naprawde siedzisz przy nauce bo mam wrazenie ze bardzo to sobie rozciagasz w czasie... najpierw wspominalas ze robisz przerwy, jasne - jedzenie ale tez tv, potem dodajesz regularny sport i godzinna drzemke, przygotowywanie materialow na korki (jesli dobrze zrozumialam ty ich udzielasz a nie potrzebujesz, tak ? ) to dla mnie tez nie nauka tylko inna aktywnosc. chyba powinnas popracowac nad zarzadzaniem czasem... jesli faktycznie wyjdzie ci ze tak duzo nad ksiazkami siedzisz to tak jak ktos wspominal, raczej ciezko ci bedzie na medycynie, co nie znaczy ze nauke masz sobie calkowicie odpuscic...
- Dołączył: 2009-11-06
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 380
16 września 2011, 07:20
Ja tam nie wiem, medycyna to poważna sprawa, nie to co moje laightowe kierunki studiów....
- Dołączył: 2010-03-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1204
16 września 2011, 07:22
Po pierwsze pomyśl o tym ,że jeśli się dostaniesz to będzie tej nauki jeszcze więcej ,a wtedy co zrobisz ? Będziesz się uczyć od 16 do 8 rano żeby wyrobić się z nauką ? Niewykonalne. CKE na swojej stronie ma poradnik do wydrukowania jak się uczyć ,aby szło szybciej ,jak się najlepiej zapamiętuje itd. Polecam Ci go ! :)
Ja równiez jestem w trzeciej klasie i staram się o indeks na kierunku medycznym ,uczę się codziennie od 16 do mniej więcej 21-22. Też chodzę na dodatkowe z biologii i chemii i wiem co to znaczy i jak wiele to dodatkowych obowiązków. W jeden dzień tygodniu się nie uczę ( czwartek ,bo w piątek mam luzne lekcje) i po prostu odpoczywam ,w piątek też ,a w soboty zaczynam już powtórki :)
Powodzenia !
Edytowany przez Karolinasdz 16 września 2011, 07:25
16 września 2011, 07:42
Moim zdaniem uczysz się dużo, w sumie można by powiedzieć zamiast tego "długo". Nikt nie może Ci powiedzieć, że masz się uczyć mniej. Tak naprawdę nie wiemy ile jesteś w stanie wiedzy przyswoić w tym czasie, tylko Ty to wiesz i możesz porównać np do rówieśników. Ja uczyłam się mniej. Na medycyne się nie dostałam :) jestem na analityce medycznej. Ale i tak jest mi ciężko. Nigdy nie byłam przyzwyczajona do "kucia na pamięć" a tak to mniej więcej wygląda. Zawsze uczyłam się bo rozumiałam. Tu to nie ma większego znaczenia. Przynajmniej u mnie na kierunku, wiadomo, są przedmioty wyjątki. W każdym razie przypuszczam,. że na medycynie jest podobnie, tylko gorzej. Więc moim zdaniem nie powinnaś pytać czy za dużo się uczysz, a sama siebie zapytać ile w tym czasie jesteś przyswoić i czy dasz sobie radę na takich studiach. No i jeżeli dasz czy to nie będzie kosztem życia, bo jeżeli będzie to musisz przemyśleć czy chcesz tyle poświęcić.
16 września 2011, 07:57
Ja w LO też się tyle uczyła a to przez to że mi się zachciało do najlepszego w mieście iść, gdzie nawet babka od wf nas męczyła i też siedziałam od 16 do 1 potem spałam do 5 i znowu wszystko powtarzałam a teraz jestem na studiach i nic mi się nie chce już robić
![]()
i nawet przed sesją się nie uczę a jakoś sobie radzę, choć Ty na studiach medycznych to będziesz musiała się uczyć, ale co do twojego kucia mi się wydaje że lepiej teraz pocierpieć i się dostać na tą medycynę niż potem żałować że mogło się zrobić więcej, ale w weekend sobie odpuść trochę
- Dołączył: 2011-06-10
- Miasto: Charlotte
- Liczba postów: 17
16 września 2011, 08:00
Jak dla mnie to normalne, sama przez całe LO uczyłam się dniami i nocami. I nie to, że mi to jakoś przeszkadzało, po prostu to lubiłam. Poza tym non stop były jakieś klasówki, kartkówki itp do tego uczestniczyłam w wielu konkursach (matma, geografia, turystyka, biologia...) więc przygotowania też mi zajmowały trochę czasu. Telewizję oglądałam tylko jak miałam już ochotę coś zjeść... i też miałam masę znajomych, weekendy w górach, imprezy itp. także jedno drugiego nie wyklucza! :) Z drugiej strony to musiałam się poświęcić bo pochodzę z bardzo małego miasteczka i żeby dostać się na studia to musiałam sama się uczyć po szkole. Myślę, że wszystko zależy od Ciebie. Jeżeli Ci to odpowiada to rób tak dalej. Jeżeli Cię to przerasta to rób sobie więcej przerw i najlepiej wychodź na chociaż 20 minutowy spacer - to pomaga!
- Dołączył: 2011-04-10
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1053
16 września 2011, 08:04
miałam tak samo :) też chciałam iść na medycynę i gdy przychodziłam ze szkoły do domu, siadałam w ksiązkach. Identycznie jak mówisz. Tez nie byłam kujonem ale nawet lubiłam się uczyć. Miałam często myśli zeby przestac sie uczyc czy cos, ale ja to na prawdę lubiłam :) pozniej gdy w 3 klasie maturalnej stwierdziłam, że jednak nie idę na medycynę - żeby nie uczyć się całe życie, postanowiłam że idę na dietetykę - olałam całkowicie bio :) i tak na prawdę olewałam przedmioty jak już miałam wystawione oceny i nic nie mogło mi zagrozić. Inaczej nie umiałam. Wszyscy powtarzali ze na swiadectwo nigdzie nie patrzą, ale ja po prostu nie chialam miec niezszej oceny niż na jaką zasłuzylam. No :) więc nie przejmuj się :) :) jeżeli to lubisz, to jest wszytsko ok :)