15 września 2011, 22:58
Hej wszystkim :)
Od razu mówię, że nie należę do typowych kujonów niewidzących nic poza książkami. Mam chłopaka, znajomych, jestem nastolatką starającą się w jakimś stopniu cieszyć życiem ;) Ale wracając do tematu- uczę się codziennie od jakiejś 16 i codziennie zajmuje mi to do około północy lub 1... Czasem nawet dłużej. Oczywiście robię sobie przerwy na jedzenie + raz na jakiś czas coś obejrzę w tv dla relaksu lub przeczytam trochę książki, ale to max godzina, bo reszta to dla mnie marnowanie czasu. Po prostu nie wyrabiam się z niczym. Nie dość,że muszę przygotowywać się na lekcje do szkoły, to jeszcze muszę się uczyć i robić milion kserówek na korki z bio i chem. Chcę się dowiedzieć, czy ktoś z Was też tak bardzo się starał w LO ? Dodam, że jestem w klasie maturalnej. Cel-medycyna. Ale nie wiem czy nie wykituję niedługo, bo to wszystko zaczyna mnie przerastać. Co sądzicie?
Pozdrawiam. :)
- Dołączył: 2011-03-21
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 998
16 września 2011, 08:12
A ja Ci powiem, że gdybym wtedy była tak mądra jak jestem teraz to bym też w liceum zakuwała po nocach. No cóż, medycyna dużo wymaga a na studiach też jest dużo nauki, a od jej nadmiaru jeszcze nikt nie umarł:) Ale jeden dzień w tygodniu faktycznie sobie odpuść:)
16 września 2011, 08:14
no sporo się uczysz, daj odpocząć swojemu mózgowi, też jestem w klasie maturalnej, ale ja się tyle nie uczę ;p fakt faktem chcesz iść na medycynę, więc trochę wysiłku musisz w to włożyć, ale 8-9h dziennie to przesada ;p
16 września 2011, 08:17
Jak marzysz o medycynie to dobrze robisz. Ja sie nie uczylam -tez bylam na biol-chem- mature jakos zdalam z chemii i angola rozszerzona ale biologii nie ruszalam, bo nic sie nie uczylam i nic nie umiem ;)
- Dołączył: 2011-08-15
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 64
16 września 2011, 09:06
Ja się tak uczyłam.
Przychodziłam ze szkoły i od razu do nauki jeżeli następnego dnia była historia... Wtedy to potrafiłam siedzieć nawet 9h przy tym jednym przedmiocie. :) Ale efekt końcowy był zadowalający :D
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
16 września 2011, 09:10
Spece od coachingu zawodowego radza zeby nei rpacowac dluzej niz 2h pod rzad, potem robisz przerwe i znowu. Tylko te 2h masz faktacznei tylko i wylacznei rpacowac a w przerwie odpoczywac i eni skracac tych czasow. To jest bardzo wydajna metoda. Poszukaj na necie.
Czy za duzo sie uczysz? Chcesz isc na medycyne to chyba nei za duzo i nie chodzi mi tu o to ze sie przyzwyczajac do kucia musisz bo przyzwyczaic to sie jeszcze zdazysz a jest mozliwosc ze sie zniecheciesz tym co robisz (tzw. wypalenie).
Kwestia jest tylko taka ze jesli nei jestes naprawde dobra (ze tak powiem nie masz tego wrodzonego) to bedzie ci ciezko na tej medycynie bo bedziesz ryc nieustannie. A tu nie ma zmiluj sie bo albo jestes dobrym lekarzem albo nie powinno cie tu byc. Zauwaz ze juz sie zastanawiasz cz to nei za duzo dla ciebie. Zycie spedtzisz w ksiazkach kiedy np studenci lzejszych kierunkow beda balowali:D. Ja nad tym bardzo ubolewalam (nei studiowalam medycyny) ze ludzie z innych kierunkow sa tacy 'wolni' a my nic tylko nauka.
Btw. Kim jest kujon i czemu ma to takie zle znaczenie? Nei rozumiem tego zapierania sie rekami i nogami ze sie kujonem nei jest:D. To jakas zbrodnia czy obciach?
Edytowany przez KotkaPsotka 16 września 2011, 09:14
16 września 2011, 09:17
ja się nigdy tak nie uczyłam, chyba że przed samą maturą, choć i wtedy kiepsko było z takim zacięciem i motywacją.
po pierwsze sądzę, że to nie do końca zdrowe, po drugie- że nie warto. według mnie w zupełności by Ci wystarczyło rozłożenie nauki na mniejszą liczbę godzin dziennie. kiedy Ty się widujesz z przyjaciółmi, chłopakiem? w weekend? o której kończysz zajęcia?
po szkole dobrze zrobić sobie godzinę przerwy, a potem pouczyć się max 4 h. dalej organizm już nie jest w stanie wiedzy przyswajać tak, jak byśmy tego chcieli- a po co robic coś, co nie jest efektywne?
trochę luzu. na medycynie będziesz mieć dużo czasu, żeby się przekonać jaka nauka jest ciężka, ale trzeba teraz już nauczyć się jakiegoś dobrego balansu między życiem, a nauką.
- Dołączył: 2010-07-20
- Miasto: Costa Brava
- Liczba postów: 1910
16 września 2011, 09:39
Ja nigdy nie rozumiałam takich osób. Np moja koleżanka w LO w klasie maturalnej, ciągle narzekała że się nie może wyspać, przed klasówkami uczyła się zarywając noce i była z tego dumna. Ja się zastanawiałam, jak to możliwe, że ona zarywa noce w momencie gdy ja przez całą klasę maturalną zarwałam jedną noc, bo zabrałam się do wielkiego projektu dzień wcześniej. Jak zdała maturę? Dobrze, ale równie dobrze zdałaby ją nie zarywając nocy.
Jednak fakt, że chcesz dostać się na medycynę wszystko wyjaśnia :) Moja koleżanka przebimbała trochę 3 LO, tzn łaziła na wszystkie możliwe korki, chodziła nawet do szkoły w której przygotowują do matury (biol, chem, fiz) ale nic z tego nie wyszło. Kolejny rok nie idzie na studia i kolejny rok zamierza chodzić na te wszystkie zajęcia, a jak podliczyłyśmy to wyszło, że na jej naukę poszło ok 30 tys zł. Masakra jakaś. Dlatego w pełni Cię rozumiem. Ale warto przystopować, nie musisz uczyć się do 1 w nocy. Codzienna nauka to dla mnie już jakaś abstrakcja i na pewno wiele Ci da :)
Ja zawsze byłam obibokiem, robiłam niezbędne minimum albo mniej, ale ja nie zdawałam ścisłych przedmiotów, może to dlatego :) Nawet do matury za wiele się nie uczyłam, wzięłam książki dzień przed i poprzeglądałam wszystko :) Zdać zdałam- moim zdaniem dobrze, dostałam się na studia na które chciałam, nigdy nie potrafiłabym zarwać nocy na naukę, chyba że byłabym już w okropnej sytuacji :D
Edytowany przez FetiFet 16 września 2011, 09:41
16 września 2011, 10:30
jesli chcesz isc na medycyne to masz dobrze przygotowanie bo tam to dopiero bedziesz miala nauki
16 września 2011, 10:38
> planujesz medycyne?no to wprawiaj sie ;) będzie
> jeszcze ciężej
- Dołączył: 2010-04-01
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 70
16 września 2011, 10:54
A uczyłam się sporo.
Ale na wspomaganiu.
Aż w końcu wylądowałam na pogotowiu.
I po tym doświadczeniu, odpuściłam nieco...