Temat: Jak schudłyście na studiach?

Czasem słyszy się, ze ktoś będąc na studiach zrzucił kilka/ kilkanaście kilogramów?

Macie jakieś doświadczenie?

Czym to moze być spowodowane? Potrzebą oszczędzania na jedzeniu? Brakiem czasu na posiłki? czy może czymś zupełnie innym?

u mnei studia nie maja wiekszego wpływu na diete, plan miałam wypasny w zeszłym roku- na uczelni codziennie po 3 h (dwa zajecia) albo i mniej czasem ;d... teraz mam wiecej przedmiotow, plan beznadziejny, koncze późno ... zobaczymy jak bedzie, ale wracanie od domu po 19 i siadanie do obiado-kolacji mi sie nie usmiecha ;/

jedynym + dla kondycji to spacer 2xdziennie na przystanek i z powrotem choc z tym tez róznie bywało ;]
Pasek wagi
Generalnie ludzie na studiach tyją:) Ja też z 5 kg kilo przytyłam. Skutki- autobusy, pokusy na imprezach, kasa w portfelu a za tym idzie pokusa kupna czegoś niezdrowego, fastfoody, siedzenie na tyłku godzinami zamiast chodzenie  na wykłady:P, itd... ale spojrzałam w lustro i schudłam :)  zaczęłam unikać słodyczy i jeść warzywka, oczywiście do tego trochę ruchu.

przed wyjazdem na studia kupiłam sukienke na wesele do kuzynki ( była idelanie dopasowana) a po miesiącu jak ją założyłam przed ślubem miała sporo luzu:) nic szczególnego nie jadłam- ani mniej ani wiecej. więc przyczynił się do tego głównie stres- nowe doświadczenia, otoczenie. 


Pasek wagi
ja na studiach schudłam 10 kg, głownie to przez stres, niedojadanie bo nie miałam czasu jeść, tylko cały czas nauka....Ranne wstawanie a powrót na wieczór... i nie miałam na to aby kupować sobie coś na mieście...
Ja też przytyłam na studiach - imprezy, jedzenie nieregularne. Dodatkowo kolega na roku ustalił "tradycję" i raz w tygodniu zbieramy się w kilkanaście osób i wspólnie gotujemy. Fajna sprawa, można kwitnąć towarzysko ;) - tylko, że nie wszystkie dania są zdrowe i oczywiście wszystkie są robione późno. I zapijane alkoholem.
Dlaczego jeszcze przybrałam na wadze? Przestałam się ruszać. W domu ćwiczyłam na orbitreku - na studiach już go nie miałam. Niby coś tam biegałam, ale nic mi to nie dawało.
Teraz walczę z dodatkowymi kilogramami, bo chciałabym wrócić do wagi licealnej.


ja na początku odrobinę przybrałam, ale potem schudłam tak jak chciałam byłam na drodze do wymarzonej sylwetki a tu klopss. wakacje się zaczęły, powrót do domu i domowe obiadki, które w trakcie studiów tak mi smakują (do końca liceum prawie wcale nie jadłam obiadów, wybrzydzałam a teraz smakuje mi dosłownie wszystko) niedługo powrót na uczelnie więc mam nadzieję, ze ostatnie kg jakoś mi pójdą w niepamięć :d
> Pewnie wszystkim po trochu....stres brak kasy,
> student wiecznie gdzies lata...imprezki
> alkohol...a tak na powaznie, to niektorzy tam tyja
> wiec chyba nie ma reguly...ale znam typka, ktory
> sobie ustalil ze bedzie tygodniowo wydawal ok 20
> zl na jedzenie i bedzie oszczedzal....codziennie
> jadl makaron z biedronki z roznymi sosami...i cos
> tam jescze, po jakims czasie nie wytrzymal..zaczal
> normalnie jesc.
Ja wydawałam 20 złotych tygodniowo na jedzenie + dodatkowe wydatki na chleb i trochę żarcia na obiady z domu, na studiach oszczędzałam właśnie na jedzeniu, zakupy w biedronce i lider price i nic sie wyrzucałam, wszystko się zjadało. Ważyłam wtedy 48-49 kg.
Pasek wagi
Ja uważam , że nie ma reguły.
Wszystko zależy od wielu czynników. Głównie od planu zajęć i towarzystwa.
Ja np na początku studiów schudłam, właściwie nie zauważyłam niczego na wadze ale wszyscy tak mówili. Stres działał na mnie tak, że w czasie pierwszej sesji nie jadłam nic, jedynie fajki, kawka i na uczelnie. Potem dopiero jakoś się uspokoiłam.
A np teraz na czwartym roku to zażerałam dosłownie stres i w sumie byłam najgrubsza w swoim życiu.
Dlatego od końca czerwca staram się być na diecie...
Ja przez pierwsze pół roku przytyłam, a potem sie ogarnęłam i schudłam kilka kilo... Teraz mam zamiar wziążć się porządnie za odchudzanie...
Chociaz nie wiem jak to będzie, przez pierwszy semestr przytyłam głównie przez podziurawionby plan z mnóstwem okienek... Najblizsze miejsce gdzie można coś zjeść u mnie na uczelni to albo mcdonald albo fastfoodowy barek. Jeszcze gdyby nie ludzie z roku tobym tego nie jadła, ale często mnie namawiali... Z resztą, to też nie zdrowo nic nie jeść cały dzień...
A większośc moich znajomych przytyła. Szczególnie ci co żywią się byle czym, albo ci co biorą dużą wałówkę z domu ;P Moja przyjaciółka zwozi na studia tyle jedzenia, że jeszcze dla sąsiadów by starczyło...
ja. u mnie często dzień na studiach wygląda tak:

rano - kawa.
w drodze na uczelnie - tiger.
w połowie - jabłko + kawa.
po zajęciach czasem kanapki, czasem zupka w proszku czasem drożdżówka..
po południu - kawa.
wieczorem - wódka z energetykiem np tiger znów..
czasem w między czasie kfc lub mc donald...

po jakimś czasie już się nawet nie traci na wadze od tego.
Po prostu zaczyna brakować sił... a wtedy jeszcze więcej kawy i energetyków..

po roku taki ból brzucha że już na to nie zwracam uwagi.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.