- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 stycznia 2025, 13:22
Witam, niedawno zostałam zmuszona do wyprowadzki z wynajmowanego od 3, 5 roku mieszkania, które przejął syn właścicieli. Za mój budżet dałam radę wynająć piwnicę czyjegoś domu. Niby nie jest źle, poza brakiem ogrzewania w łazience (jest lodowato) i straszną duchotą i wilgocią. Kaloryfery już skręciłam na 2, ale niewiele to zmieniło, pyza tym, że jest zimno. Kilka razy wstaję w nocy, żeby otworzyć okna, bo nie daję rady spać, tam aż ciężko oddychać.
Niestety, okna nie otwierają się całkiem, tylko tak trochę uchylają. Poza tym, w dużym pokoju jest taka mała kratka wentylacyjna i to wszystko. Jest tak wilgotno, że nawet nie mogę kupić ilości pieczywa, której nie zjem tego samego dnia, już kilka razy chleb mi zapleśniał 2 dni przed terminem. Może ktoś ma pomysł, co zrobić, ale żeby nie wydać Bóg wie, ile. W grudniu musiałam zapłacić czynsz za poprzednie mieszkanie oraz kaucję i czynsz za obecne, na co musiałam pożyczyć pieniądze...
4 stycznia 2025, 07:40
Hej no...tu naprawdę nie jest źle
cd.
cd.
c.d
Życzę Ci z całego serca żeby wasza sytuacja była co raz lepsza i rozumiem to że mimo niewielkich środków człowiek pragnie mieć zwierzęta. A może problem jest w ilości i rozmieszczeniu okien w tym lokalu,ile ich jest?
Edit:
Widze że w łazience masz wentylację, zdjęła bym ten plastik który zasłania otwór wentylac. Kratka w pokroju jest w takim miejscu że nie wymusza cyrkulacji powietrza przez całe pomieszczenie. Pomyślała bym nad jakąś blokadą do drzwi, żeby były lekko uchylone. No i według mnie grzejniki muszą być gorące żeby osuszać powietrze.
Edytowany przez Noir_Madame 4 stycznia 2025, 09:10
4 stycznia 2025, 09:02
Wybacz ale nie da się czytać o tym z jaką troską piszesz o kotach, a dzieciak nie ma normalnych warunków do życia i lata po obcych chatach, w mojej ocenie jesteś nie zaradna życiowo, po co ci koty jak ty o dziecko nie potrafisz zadbać, często widzę jak ludzie biedni biorą sobie na głowę małe zoo, bieda to stan umysłu i ty jesteś tego najlepszym przykładem po co generować sobie dodatkowy koszt mając zerowy budżet?
Odpisując jeszcze odnośnie pytania, nic nie zrobisz bo ta piwnica nie jest przystosowana do mieszkania, owszem są takie piwnice w których można mieszkać, ta ewidentnie do takich nie należy.
Kiedy instytucje państwowe zaczną edukować takich ludzi.
Autorka daje sobie radę jak może, po co jeszcze starasz się jej dokopać? Zero empatii. Nie od dziś wiadomo, że pewne wzorce wynosi się z domu. Nie wiadomo kiedy koty nabyła, jest z nimi związana emocjonalnie no i dobrze, że o nie dba. O córkę jak widać, też się stara, pomyślała i o kawałku ogrodu i o osobnym mieszkaniu. Sto razy wolałabym mieszkać sama w zaduchu niż wynajmować pokój z obcymi.
Autorko, tak jak dziewczyny pisały, porozmawiaj z właścicielem, czy zapewni odwilżacz, bo standardy kiepskie. Jeśli nie, to sama kupiłabym taki odwilżacz lub szukała czegoś nowego do wynajmu. Dasz radę, nie daj sobie wmówić, że sobie nie radzisz. Powodzenia!
Jeśli z domu wyniosło się złe wzorce, to należy robić wszystko, by w dorosłym (i odpowiedzialnym, jego mać!) życiu owe wzorce wyrugować i zastąpić je właściwymi. Autorka od zawsze żyła w nędzy, czego nie ukrywa, a koty sprawiła sobie stosunkowo niedawno - bo sama o tym pisała, zapożyczając się jednocześnie na opłacenie weterynarza. Poza tym pracuje na czarno - bez ubezpieczenia - bo kryje się przed wierzycielami. Można by tak długo pisać, ale to bezcelowe - wyżej padło już słuszne określenie sytuacji autorki - życiowa niezaradność. Bo nikt zaradny i odpowiedzialny nie rozpływałby się nad faktem, że latem dziecko pośpi sobie w namiocie w ogrodzie, nie zauważając, że przez pozostałe 50 tygodni w roku żyje w warunkach urągających godności.
myślę, że problem z wynajmem normalnego lokum wynika z posiadania właśnie tych kotów, jak można generować sobie dodatkowy nie potrzebny koszt mając dziecko, długi i brak własnego chociaż małego mieszkanka, ale co tam ja miałam kiepskie życie, to taki sam los zgotuje swoim dzieciom niech się hartują, autorko zacznij czytać jakieś książki i się edukować bo ci dzieciaka zabiorą i nie daj boże jeszcze koty.
Autorko zacznij czytać książki i wyrzuć koty, to poprawi twoja sytuację - oto rady od wykształconej i oczytanej osoby 😅😅😅
Edytowany przez SukienkaWgroszki 4 stycznia 2025, 09:07
4 stycznia 2025, 09:44
Tak czytam to i aż ciężko uwierzyć. Ktoś pisał, że nie jesteś zaradna życiowo. Ja bym powiedziała, że jesteś mocno oderwana od rzeczywistości.
Za 2-3 lata się przeprowadzisz do Piaseczna za 2200-2300 zł i już nikt Was nie wykopie. Za 2-3 lata to może być jeszcze większa inflacja/ceny nieruchomości i wynajmu mogą pójść jeszcze bardziej do góry, i może się okazać, że już wynajmiesz nie za 2300, a za 3000. Skoro pracujesz na czarno, to całkiem możliwe że nawet jak podniosą wysokość minimalnego wynagrodzenia, to Ty go nie dostaniesz. Całkiem możliwe, że będziesz się męczyć tyle czasu, a potem i tak nic się nie zmieni. Dla Ciebie może to są tylko dwa, czy tam trzy lata. Z perspektywy dziecka to jest duży kawał życia. Gdzie np. będzie potem pamiętała jak pół szkoły spędziła w mieszkaniu gdzie się nie dało oddychać. To, że nikt Cie nie wykopie, bo są tylko mieszkania na wynajem? W każdej chwili ktoś może Ci powiedzieć "wie pani, córka kuzynki potrzebuje, wolę wynająć komuś z rodziny". Tak samo jeżeli ceny pójdą w górę, to mogą chcieć też podnieść czynsz i łatwiej im będzie znaleźć sobie nowych lokatorów, którzy będą skłonni zapłacić więcej.
Stać Cię na leczenie kotów. Przy czym masz teraz odłożone 200 zł. Na kaucję musiałaś pożyczyć. To nie, nie stać Cię na leczenie kotów. Nie raz ludzie dostają rachunki na kilka tysięcy od weterynarza. Jak jest wszystko dobrze, i masz tylko rutynowe kontrole to super, ale różnie może być.
Dziecko trochę tu, trochę tam, trochę siam, i jeszcze troszeczkę gdzieś indziej. Bo tak lubi, i babcie ją kuszą wizją przejażdżki konnej, albo proszą o zakupy. No nie wiem. Moi dziadkowie też mi dawali kasę/zabierali na wycieczki/prosili żeby im w czymś pomóc, ale mieszkałam normalnie, z rodzicami, w jednym domu. Nie ma nic złego w tym, żeby raz na jakiś czas np. została u babci na noc. Ale takie tułanie się od domu, do domu? Wygląda jakby uciekała. I nie dziwię się, ciężko oczekiwać, że będzie chciała żyć w miejscu, w którym nawet nie może normalnie oddychać. Jakbym się budziła kila razy w nocy i nie dała rady normalnie oddychać we własnym pokoju, a mama by mi powiedziała "nie przejmuj się kochanie, może teraz się dusisz, ale latem sobie rozbijesz namiocik w ogródku" to byłabym na nią wściekła i bardzo rozżalona, że dlaczego ja mam tak żyć. Może bym nic nie powiedział, gdybym widziała, że jej też ciężko, żeby nie kopać leżącego (zwłaszcza jak to własna mama), no ale w środku bym się gotowała. Wychowujesz dziewczynę, która prawdopodobnie będzie powielać Twoje błędy, wejdzie w dorosłość z ogromnym bagażem negatywnych doświadczeń, i pewnie będzie się nadawała na terapię. I oby się na tym skończyło, bo już nie wspominam o tym, że mieszkając dłużej w takich warunkach możesz jej zafundować też astmę, alergie i inne problemy zdrowotne.
Moim zdaniem kupowanie osuszacza jest bez sensu. Kupisz, zapożyczysz się, nie masz żadnej gwarancji że to w jakiś wymierny sposób pomoże (zaduch może być dalej). Tak samo nie wiesz co się dzieje pod farbą. Niedocieplone z jednej strony (łazienka), zaduch i wilgoć z drugiej, słaba wentylacja =wysoce prawdopodobne, że już jest grzyb, tylko został za malowany, bo właściciel to odnawia byle jak, byle było. Ja bym wolała mieć jeden pokój, gdzie dam radę normalnie oddychać i nie będę się martwić o własne zdrowie, niż takie warunki w piwnicy.
4 stycznia 2025, 10:13
w pierwszej kolejności porozmawiaj z właścicielem - to jego lokal i ma obowiązek się tym zająć, nie ty.
Staram się rozumieć, że żyjac całe dzieciństwo w biedzie, ciepła woda i prąd odbierane są przez ciebie jako luksus, nie standsrd. I obecne mieszkanie spełnia twoje oczekiwania.
Większym problemem od warunków mieszkaniowych, jest wg mnie sytuacja finansowa autorki posta i na jej miejscu, skupilabym się właśnie na tym. Bo nie ma co się czarować, ale kolejna przeprowadzka to następne koszta, a jej na to nie stać.
4 stycznia 2025, 10:33
Autorko, ciężko do Ciebie dotrzeć, nikt tu nie napisał, że nie dbasz o koty, widzę że masz wózek dla nich, szelki, żwirek, dobrą karmę, wizyty u weta itd. super tu stanęłaś na wysokości zadania jak przystało na odpowiedzialnego właściciela ale gdzie w tym wszystkim jest Twoja córka? Bo ta ciemna, zawilgocona, duszna piwnica to warunki jakie zapewniłaś swojej córce i nigdy tego nie zrozumie, bo koszt miesięczny utrzymania tych kotów to około 250-300 zł nie lepiej to odłożyć i już przestać się zadłużać, dla mnie jesteś totalnie bezrefleksyjna i nie potrafisz ułożyć sobie priorytetów w życiu.
4 stycznia 2025, 10:52
Autorko, ciężko do Ciebie dotrzeć, nikt tu nie napisał, że nie dbasz o koty, widzę że masz wózek dla nich, szelki, żwirek, dobrą karmę, wizyty u weta itd. super tu stanęłaś na wysokości zadania jak przystało na odpowiedzialnego właściciela ale gdzie w tym wszystkim jest Twoja córka? Bo ta ciemna, zawilgocona, duszna piwnica to warunki jakie zapewniłaś swojej córce i nigdy tego nie zrozumie, bo koszt miesięczny utrzymania tych kotów to około 250-300 zł nie lepiej to odłożyć i już przestać się zadłużać, dla mnie jesteś totalnie bezrefleksyjna i nie potrafisz ułożyć sobie priorytetów w życiu.
Pienoadze to nie wszystko, gdyby tak było ludzie,dzieci nie uczęszczałyby na terapię ze zwierzętami.Skoro autorka te zwierzęta ma widocznie są jej potrzebne.
4 stycznia 2025, 11:02
Autorko, ciężko do Ciebie dotrzeć, nikt tu nie napisał, że nie dbasz o koty, widzę że masz wózek dla nich, szelki, żwirek, dobrą karmę, wizyty u weta itd. super tu stanęłaś na wysokości zadania jak przystało na odpowiedzialnego właściciela ale gdzie w tym wszystkim jest Twoja córka? Bo ta ciemna, zawilgocona, duszna piwnica to warunki jakie zapewniłaś swojej córce i nigdy tego nie zrozumie, bo koszt miesięczny utrzymania tych kotów to około 250-300 zł nie lepiej to odłożyć i już przestać się zadłużać, dla mnie jesteś totalnie bezrefleksyjna i nie potrafisz ułożyć sobie priorytetów w życiu.
Pienoadze to nie wszystko, gdyby tak było ludzie,dzieci nie uczęszczałyby na terapię ze zwierzętami.Skoro autorka te zwierzęta ma widocznie są jej potrzebne.
tylko tu nie chodzi o autorkę tematu, tylko o dziecko, które nie ma stabilizacji i robi wszystko by nie tkwić w tej dziurze, nawet kotki nie są wstanie jej zachęcić. W życiu tak jest, że jak pojawiają się dzieci na świecie to rodzic bierze za to dziecko odpowiedzialność, tego nie da się uniknąć, autora bezrefleksyjnie żyje sobie w jakimś swoim świecie ma plany oderwane od rzeczywistości bo tak jak ktoś już napisał dużo może się zmienić w tym czasie i z planów nici, ten tok myślenia jest jak u 14 letniego dziecka, a nie dojrzałej kobiety. Autorka też nie pisze całej prawdy o mieszkaniu komunalnym mamy z pamiętnika wynika, że jej mama doprowadza lokal do totalnego syfu.
4 stycznia 2025, 11:02
nie wiem co powiedzieć. Mnie by serce pękło jakbym musiała szukać nowego właściciela dla mojego rudzielca. Ale mam jednego kota w swoim mieszkaniu. Latami marzyłam o własnym kącie i kocie. Oddać koty nie tak łatwo ani psychicznie ani praktycznie kogoś znaleźć i jeszcze jazda w komentarzach.
masz dziecko, masz koty, musisz więcej zarabiać aby ich utrzymać
jakie masz szanse zwiększyć dochody? Zmiana pracy, dodatkowa praca?
w sprawie wilgoci dobrze porozmawiać z właścicielem, czy może coś zrobić i daj mu czas na wypowiedź. Dopiero jak będzie niechętny, możesz powiedzieć , że moE mogłabyś kupisz jakieś urządzenie, ale czy on byłby skłonny obniżyć czynsz i to urządzenie by tu zostało po wyprowadzce.
jak podpisała umowę na czas określony, to jak szybciej się wyprowadzisz, to stracisz kaucje, ale nie to nie jest mieszkania na długi czas.
z jednej strony sobie jakoś radzisz, pomimo wielu przeciwności, a z drugiej strony jakies małe potknięcie i możesz wylądować na ulicy, bo nie masz żadnego zabezpieczenia. Ktoś pisał, że pracujesz na czarno. To jest duże ryzyko, że z dania na dzień nie zapłacą lub Cię wyrzuca.
nie poddawaj się, trzymaj sie
4 stycznia 2025, 11:29
nie wiem co powiedzieć. Mnie by serce pękło jakbym musiała szukać nowego właściciela dla mojego rudzielca. Ale mam jednego kota w swoim mieszkaniu. Latami marzyłam o własnym kącie i kocie. Oddać koty nie tak łatwo ani psychicznie ani praktycznie kogoś znaleźć i jeszcze jazda w komentarzach.
masz dziecko, masz koty, musisz więcej zarabiać aby ich utrzymać
jakie masz szanse zwiększyć dochody? Zmiana pracy, dodatkowa praca?
w sprawie wilgoci dobrze porozmawiać z właścicielem, czy może coś zrobić i daj mu czas na wypowiedź. Dopiero jak będzie niechętny, możesz powiedzieć , że moE mogłabyś kupisz jakieś urządzenie, ale czy on byłby skłonny obniżyć czynsz i to urządzenie by tu zostało po wyprowadzce.
jak podpisała umowę na czas określony, to jak szybciej się wyprowadzisz, to stracisz kaucje, ale nie to nie jest mieszkania na długi czas.
z jednej strony sobie jakoś radzisz, pomimo wielu przeciwności, a z drugiej strony jakies małe potknięcie i możesz wylądować na ulicy, bo nie masz żadnego zabezpieczenia. Ktoś pisał, że pracujesz na czarno. To jest duże ryzyko, że z dania na dzień nie zapłacą lub Cię wyrzuca.
nie poddawaj się, trzymaj sie
Mysle że autorka może bać się o cokolwiek zapytać właściciela z obawy przed tym że znajdzie się na ulicy. Niestety życie niektórych osób jest bardzo ciężkie, ciągle kłody pod nogi. Co się trochę podźwignął to pojawiają się nowe problemy. Nawet ludzie dobrze sytuowani mogą z dnia na dzień znaleźć się w czarnej dopie. Wydaje nam się że mamy życie pod kontrolą, nic bardziej mylnego, niestety.
4 stycznia 2025, 12:07
Autorko, ciężko do Ciebie dotrzeć, nikt tu nie napisał, że nie dbasz o koty, widzę że masz wózek dla nich, szelki, żwirek, dobrą karmę, wizyty u weta itd. super tu stanęłaś na wysokości zadania jak przystało na odpowiedzialnego właściciela ale gdzie w tym wszystkim jest Twoja córka? Bo ta ciemna, zawilgocona, duszna piwnica to warunki jakie zapewniłaś swojej córce i nigdy tego nie zrozumie, bo koszt miesięczny utrzymania tych kotów to około 250-300 zł nie lepiej to odłożyć i już przestać się zadłużać, dla mnie jesteś totalnie bezrefleksyjna i nie potrafisz ułożyć sobie priorytetów w życiu.
Pienoadze to nie wszystko, gdyby tak było ludzie,dzieci nie uczęszczałyby na terapię ze zwierzętami.Skoro autorka te zwierzęta ma widocznie są jej potrzebne.
tylko tu nie chodzi o autorkę tematu, tylko o dziecko, które nie ma stabilizacji i robi wszystko by nie tkwić w tej dziurze, nawet kotki nie są wstanie jej zachęcić. W życiu tak jest, że jak pojawiają się dzieci na świecie to rodzic bierze za to dziecko odpowiedzialność, tego nie da się uniknąć, autora bezrefleksyjnie żyje sobie w jakimś swoim świecie ma plany oderwane od rzeczywistości bo tak jak ktoś już napisał dużo może się zmienić w tym czasie i z planów nici, ten tok myślenia jest jak u 14 letniego dziecka, a nie dojrzałej kobiety. Autorka też nie pisze całej prawdy o mieszkaniu komunalnym mamy z pamiętnika wynika, że jej mama doprowadza lokal do totalnego syfu.
rozumiem, ze rozmawialas z dzieckiem autorki, ktore wyznali ci, ze "robi wszytsko by nie tkwic w tej dziurze"?
A moze nadinterpretujesz sobie, albo wzielas jakies srodki wspomagajace fantazje? A moze po prostu szukadz juz na sile argumentow, by dokopac autorce, bo wtedy poczujesz sie lepiej? Moze pomysl o jakiejs terapii?