Temat: Co z tą duchotą i wilgocią?

Witam, niedawno zostałam zmuszona do wyprowadzki z wynajmowanego od 3, 5 roku mieszkania, które przejął syn właścicieli. Za mój budżet dałam radę wynająć piwnicę czyjegoś domu. Niby nie jest źle, poza brakiem ogrzewania w łazience (jest lodowato) i straszną duchotą i wilgocią. Kaloryfery już skręciłam na 2, ale niewiele to zmieniło, pyza tym, że jest zimno. Kilka razy wstaję w nocy, żeby otworzyć okna, bo nie daję rady spać, tam aż ciężko oddychać.

Niestety, okna nie otwierają się całkiem, tylko tak trochę uchylają. Poza tym, w dużym pokoju jest taka mała kratka wentylacyjna i to wszystko. Jest tak wilgotno, że nawet nie mogę kupić ilości pieczywa, której nie zjem tego samego dnia, już kilka razy chleb mi zapleśniał 2 dni przed terminem. Może ktoś ma pomysł, co zrobić, ale żeby nie wydać Bóg wie, ile. W grudniu musiałam zapłacić czynsz za poprzednie mieszkanie oraz kaucję i czynsz za obecne, na co musiałam pożyczyć pieniądze...

To jest po prostu brak wentylacji - okna nie mają nawiewników, więc nie ma napływu świeżego powietrza. Ta kratka to wentylacja grawitacyjna - jak nie ma napływu powietrza, to jak wentylacja ma odprowadzać powietrze ze zbyt dużą ilością CO2? Nie da się. 

Dodatkowo jak nie ogrzewacz, to powietrze robi się wilgotne (ściany fundamentowe są nie dogrzane itd.), grzejniki dodatkowo wysuszają powietrze w zimie. 

Moja przyjaciółka mieszkała 2 lata w piwnicy przerobionej na pokoje - miała problem właśnie z wilgocią, ale też z pająkami, non stop sprzątała, ścierała najmniejsze kurze. A i tak jak np. wyjechała na weekend, to miała w pokoju 30 pająków. Dodatkowo brak słońca. 

Nic tu nie zrobisz moim zdaniem, trzeba oszczędzać i zmienić lokum. 

Zgadzam się z poprzedniczkami, nie wiem dlaczego często osoby biedne mają zwierzęta. Przecież to koszt kilkuset złotych miesięcznie. Znajoma mieszka w kawalerce z mężem, 2 dzieci i 3 kotami i zółwiem... Tam nawet dla tych dzieci nie ma miejsca, a co dopiero dla zwierząt. Tutaj tak samo - nie lepiej byłoby te pieniądze zainwestować we własny rozwój i polepszyć swoją sytuację finansową ? 

Pasek wagi

W jakis sposo  jestem w stanie zrozumiec ze zwierzeta daja ogrom radosci (a wiadomo w sytuacji roznych problemow, w tym materialnych te powody do radosci sa w deficycie)...

Ale.... No trzeba zachowac rozsadek. Dziecko powinno byc absolutnym priorytetem (samo sie na swiat nie pchalo, podejmujac decyzje o rodzicielstwie bierze sie na siebie odpowiedzialnosc). Kawalek ogrodka to zaden argument- pare tygodni wzglednej frajdy i okolo 10 miesiecy warunkow szkodzacych zdrowiu. 

To bardzo smutne ze dziecko "pomieszkuje" i to przynajmniej w dwoch lokalizacjach w slabych warunkach. Gdzie tu jakas stabilizacja? 

Autorko jesli faktycznie pracujesz na czarno z uwagi na dlugi- to moze warto sie zastanowic jak to rozwiazac? Mozna np oglosic upadlosc konsumencka i zaczac z wzglednie czysta karta.... bo bardzo ryzykujesz- wystawiasz swoje zdrowie na ogromne ryzyko nie majac ubezpieczenia zdrowotnego? 

No i faktycznie te koty- koszt spory, utrudnienie w najmie.... rozumiem ze to przykre ale nie rozumiem jak mozesz stawiac zwierzeta ponad dobro wlasnego dziecka. Plus jeśli te koty zaczną chorowac- masz z czego je leczyć? Pewnie nie... 

To że zylas w gorszych warunkach powinno być motywacja by zapewnić dziecku dobre warunki i lepszy start. Nawet nie chce myslec jaki ma na dziecko wplyw rotacyjne pomieszkiwanie...

Ach te plastikowe pochłaniacze z wkładami powinny trochę pomóc, choć mają swoje ograniczenia. Nie zapobiegną jednak grzybowi w tej sytuacji- a może nawet już go masz pod farba. A grzyb jest naprawdę niezdrowy.

Szukaj jakiegoś rozwiazania, może pomocy dla osób w kryzysie? Kogoś kto ci doradzi jak to ogarnąć wszystko.

Pasek wagi

Kaliaaaaa napisał(a):

W jakis sposo  jestem w stanie zrozumiec ze zwierzeta daja ogrom radosci (a wiadomo w sytuacji roznych problemow, w tym materialnych te powody do radosci sa w deficycie)...

Ale.... No trzeba zachowac rozsadek. Dziecko powinno byc absolutnym priorytetem (samo sie na swiat nie pchalo, podejmujac decyzje o rodzicielstwie bierze sie na siebie odpowiedzialnosc). Kawalek ogrodka to zaden argument- pare tygodni wzglednej frajdy i okolo 10 miesiecy warunkow szkodzacych zdrowiu. 

To bardzo smutne ze dziecko "pomieszkuje" i to przynajmniej w dwoch lokalizacjach w slabych warunkach. Gdzie tu jakas stabilizacja? 

Autorko jesli faktycznie pracujesz na czarno z uwagi na dlugi- to moze warto sie zastanowic jak to rozwiazac? Mozna np oglosic upadlosc konsumencka i zaczac z wzglednie czysta karta.... bo bardzo ryzykujesz- wystawiasz swoje zdrowie na ogromne ryzyko nie majac ubezpieczenia zdrowotnego? 

No i faktycznie te koty- koszt spory, utrudnienie w najmie.... rozumiem ze to przykre ale nie rozumiem jak mozesz stawiac zwierzeta ponad dobro wlasnego dziecka. Plus jeśli te koty zaczną chorowac- masz z czego je leczyć? Pewnie nie... 

To że zylas w gorszych warunkach powinno być motywacja by zapewnić dziecku dobre warunki i lepszy start. Nawet nie chce myslec jaki ma na dziecko wplyw rotacyjne pomieszkiwanie...

Ach te plastikowe pochłaniacze z wkładami powinny trochę pomóc, choć mają swoje ograniczenia. Nie zapobiegną jednak grzybowi w tej sytuacji- a może nawet już go masz pod farba. A grzyb jest naprawdę niezdrowy.

Szukaj jakiegoś rozwiazania, może pomocy dla osób w kryzysie? Kogoś kto ci doradzi jak to ogarnąć wszystko.

Mam z czego leczyć koty, są odrobaczane, sterylizowane, a dobra pucha dla nich (Animonda Carny, nie jakiś tam Whiskas) kosztuje 5,5 na dobę dla obu. Córka jest w rozjazdach, bo... jest przekupywana przez babcie. Jedna płaci jej za konie i ma córkę w tym samym wieku, druga zabiera ją na wycieczki i zgadza się smażyć jej frytki o trzeciej nad ranem... Trzecia ma kotka i prosi o pomoc z zakupami itd., Młoda nie umie odmówić.

A to mieszkanie jest na przeczekanie, bo u nas w Piasecznie jest osiedle, gdzie są mieszkania tylko na wynajem za 2200-2300. Tylko czeka się ok 2-3 lata na wolny lokal. I takie są moje plany (bo tam nikt mi nie powie, że potrzebuje mieszkania dla kumpla). A póki mieszkamy tu, chcę nam to jak najbardziej ułatwić. Przetrwamy, doczekamy do wynajmu mieszkania w bloku. Ja tylko proszę o rady, jak przetrwać.


Hej no...tu naprawdę nie jest źle 

PustynnaRoza napisał(a):

Hej no...tu naprawdę nie jest źle 

cd.

PustynnaRoza napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

Hej no...tu naprawdę nie jest źle 

cd.

cd.

PustynnaRoza napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

Hej no...tu naprawdę nie jest źle 

cd.

cd.

c.d

PustynnaRoza napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

W jakis sposo  jestem w stanie zrozumiec ze zwierzeta daja ogrom radosci (a wiadomo w sytuacji roznych problemow, w tym materialnych te powody do radosci sa w deficycie)...

Ale.... No trzeba zachowac rozsadek. Dziecko powinno byc absolutnym priorytetem (samo sie na swiat nie pchalo, podejmujac decyzje o rodzicielstwie bierze sie na siebie odpowiedzialnosc). Kawalek ogrodka to zaden argument- pare tygodni wzglednej frajdy i okolo 10 miesiecy warunkow szkodzacych zdrowiu. 

To bardzo smutne ze dziecko "pomieszkuje" i to przynajmniej w dwoch lokalizacjach w slabych warunkach. Gdzie tu jakas stabilizacja? 

Autorko jesli faktycznie pracujesz na czarno z uwagi na dlugi- to moze warto sie zastanowic jak to rozwiazac? Mozna np oglosic upadlosc konsumencka i zaczac z wzglednie czysta karta.... bo bardzo ryzykujesz- wystawiasz swoje zdrowie na ogromne ryzyko nie majac ubezpieczenia zdrowotnego? 

No i faktycznie te koty- koszt spory, utrudnienie w najmie.... rozumiem ze to przykre ale nie rozumiem jak mozesz stawiac zwierzeta ponad dobro wlasnego dziecka. Plus jeśli te koty zaczną chorowac- masz z czego je leczyć? Pewnie nie... 

To że zylas w gorszych warunkach powinno być motywacja by zapewnić dziecku dobre warunki i lepszy start. Nawet nie chce myslec jaki ma na dziecko wplyw rotacyjne pomieszkiwanie...

Ach te plastikowe pochłaniacze z wkładami powinny trochę pomóc, choć mają swoje ograniczenia. Nie zapobiegną jednak grzybowi w tej sytuacji- a może nawet już go masz pod farba. A grzyb jest naprawdę niezdrowy.

Szukaj jakiegoś rozwiazania, może pomocy dla osób w kryzysie? Kogoś kto ci doradzi jak to ogarnąć wszystko.

Mam z czego leczyć koty, są odrobaczane, sterylizowane, a dobra pucha dla nich (Animonda Carny, nie jakiś tam Whiskas) kosztuje 5,5 na dobę dla obu. Córka jest w rozjazdach, bo... jest przekupywana przez babcie. Jedna płaci jej za konie i ma córkę w tym samym wieku, druga zabiera ją na wycieczki i zgadza się smażyć jej frytki o trzeciej nad ranem... Trzecia ma kotka i prosi o pomoc z zakupami itd., Młoda nie umie odmówić.

A to mieszkanie jest na przeczekanie, bo u nas w Piasecznie jest osiedle, gdzie są mieszkania tylko na wynajem za 2200-2300. Tylko czeka się ok 2-3 lata na wolny lokal. I takie są moje plany (bo tam nikt mi nie powie, że potrzebuje mieszkania dla kumpla). A póki mieszkamy tu, chcę nam to jak najbardziej ułatwić. Przetrwamy, doczekamy do wynajmu mieszkania w bloku. Ja tylko proszę o rady, jak przetrwać.

obawiam sie ze nie da sie przetrwac bez dostepu do normalnego powietrza, sen w takim pomieszczeniu bedzie prowadzil do chorob , moze nie za miesiac ale za pol roku zaczniesz to konkretnie odczuwac. Moja corka wynajmowala mieszkanie, wlasciciel pod farba ukryl grzyba, ktory zaczal sie szybko rozprzestrzeniac. Wszyscy chorowali, kaszel, alergie nie majace konca, udalo im sie w koncu znalezc inne mieszkanie , suche i na dodatek wieksze i tansze, Zdrowie ogolnie wrocilo do normy,  wnuczka nadal ma silne alergie.

Berchen napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

W jakis sposo  jestem w stanie zrozumiec ze zwierzeta daja ogrom radosci (a wiadomo w sytuacji roznych problemow, w tym materialnych te powody do radosci sa w deficycie)...

Ale.... No trzeba zachowac rozsadek. Dziecko powinno byc absolutnym priorytetem (samo sie na swiat nie pchalo, podejmujac decyzje o rodzicielstwie bierze sie na siebie odpowiedzialnosc). Kawalek ogrodka to zaden argument- pare tygodni wzglednej frajdy i okolo 10 miesiecy warunkow szkodzacych zdrowiu. 

To bardzo smutne ze dziecko "pomieszkuje" i to przynajmniej w dwoch lokalizacjach w slabych warunkach. Gdzie tu jakas stabilizacja? 

Autorko jesli faktycznie pracujesz na czarno z uwagi na dlugi- to moze warto sie zastanowic jak to rozwiazac? Mozna np oglosic upadlosc konsumencka i zaczac z wzglednie czysta karta.... bo bardzo ryzykujesz- wystawiasz swoje zdrowie na ogromne ryzyko nie majac ubezpieczenia zdrowotnego? 

No i faktycznie te koty- koszt spory, utrudnienie w najmie.... rozumiem ze to przykre ale nie rozumiem jak mozesz stawiac zwierzeta ponad dobro wlasnego dziecka. Plus jeśli te koty zaczną chorowac- masz z czego je leczyć? Pewnie nie... 

To że zylas w gorszych warunkach powinno być motywacja by zapewnić dziecku dobre warunki i lepszy start. Nawet nie chce myslec jaki ma na dziecko wplyw rotacyjne pomieszkiwanie...

Ach te plastikowe pochłaniacze z wkładami powinny trochę pomóc, choć mają swoje ograniczenia. Nie zapobiegną jednak grzybowi w tej sytuacji- a może nawet już go masz pod farba. A grzyb jest naprawdę niezdrowy.

Szukaj jakiegoś rozwiazania, może pomocy dla osób w kryzysie? Kogoś kto ci doradzi jak to ogarnąć wszystko.

Mam z czego leczyć koty, są odrobaczane, sterylizowane, a dobra pucha dla nich (Animonda Carny, nie jakiś tam Whiskas) kosztuje 5,5 na dobę dla obu. Córka jest w rozjazdach, bo... jest przekupywana przez babcie. Jedna płaci jej za konie i ma córkę w tym samym wieku, druga zabiera ją na wycieczki i zgadza się smażyć jej frytki o trzeciej nad ranem... Trzecia ma kotka i prosi o pomoc z zakupami itd., Młoda nie umie odmówić.

A to mieszkanie jest na przeczekanie, bo u nas w Piasecznie jest osiedle, gdzie są mieszkania tylko na wynajem za 2200-2300. Tylko czeka się ok 2-3 lata na wolny lokal. I takie są moje plany (bo tam nikt mi nie powie, że potrzebuje mieszkania dla kumpla). A póki mieszkamy tu, chcę nam to jak najbardziej ułatwić. Przetrwamy, doczekamy do wynajmu mieszkania w bloku. Ja tylko proszę o rady, jak przetrwać.

obawiam sie ze nie da sie przetrwac bez dostepu do normalnego powietrza, sen w takim pomieszczeniu bedzie prowadzil do chorob , moze nie za miesiac ale za pol roku zaczniesz to konkretnie odczuwac. Moja corka wynajmowala mieszkanie, wlasciciel pod farba ukryl grzyba, ktory zaczal sie szybko rozprzestrzeniac. Wszyscy chorowali, kaszel, alergie nie majace konca, udalo im sie w koncu znalezc inne mieszkanie , suche i na dodatek wieksze i tansze, Zdrowie ogolnie wrocilo do normy,  wnuczka nadal ma silne alergie.

Ja mogę kupić jakiś oczyszczacz powietrza. Tylko jaki? Tani ale dobry. Może  mi ktoś wziąć na raty, które ja będę spłacać.




PustynnaRoza napisał(a):

Berchen napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

Kaliaaaaa napisał(a):

W jakis sposo  jestem w stanie zrozumiec ze zwierzeta daja ogrom radosci (a wiadomo w sytuacji roznych problemow, w tym materialnych te powody do radosci sa w deficycie)...

Ale.... No trzeba zachowac rozsadek. Dziecko powinno byc absolutnym priorytetem (samo sie na swiat nie pchalo, podejmujac decyzje o rodzicielstwie bierze sie na siebie odpowiedzialnosc). Kawalek ogrodka to zaden argument- pare tygodni wzglednej frajdy i okolo 10 miesiecy warunkow szkodzacych zdrowiu. 

To bardzo smutne ze dziecko "pomieszkuje" i to przynajmniej w dwoch lokalizacjach w slabych warunkach. Gdzie tu jakas stabilizacja? 

Autorko jesli faktycznie pracujesz na czarno z uwagi na dlugi- to moze warto sie zastanowic jak to rozwiazac? Mozna np oglosic upadlosc konsumencka i zaczac z wzglednie czysta karta.... bo bardzo ryzykujesz- wystawiasz swoje zdrowie na ogromne ryzyko nie majac ubezpieczenia zdrowotnego? 

No i faktycznie te koty- koszt spory, utrudnienie w najmie.... rozumiem ze to przykre ale nie rozumiem jak mozesz stawiac zwierzeta ponad dobro wlasnego dziecka. Plus jeśli te koty zaczną chorowac- masz z czego je leczyć? Pewnie nie... 

To że zylas w gorszych warunkach powinno być motywacja by zapewnić dziecku dobre warunki i lepszy start. Nawet nie chce myslec jaki ma na dziecko wplyw rotacyjne pomieszkiwanie...

Ach te plastikowe pochłaniacze z wkładami powinny trochę pomóc, choć mają swoje ograniczenia. Nie zapobiegną jednak grzybowi w tej sytuacji- a może nawet już go masz pod farba. A grzyb jest naprawdę niezdrowy.

Szukaj jakiegoś rozwiazania, może pomocy dla osób w kryzysie? Kogoś kto ci doradzi jak to ogarnąć wszystko.

Mam z czego leczyć koty, są odrobaczane, sterylizowane, a dobra pucha dla nich (Animonda Carny, nie jakiś tam Whiskas) kosztuje 5,5 na dobę dla obu. Córka jest w rozjazdach, bo... jest przekupywana przez babcie. Jedna płaci jej za konie i ma córkę w tym samym wieku, druga zabiera ją na wycieczki i zgadza się smażyć jej frytki o trzeciej nad ranem... Trzecia ma kotka i prosi o pomoc z zakupami itd., Młoda nie umie odmówić.

A to mieszkanie jest na przeczekanie, bo u nas w Piasecznie jest osiedle, gdzie są mieszkania tylko na wynajem za 2200-2300. Tylko czeka się ok 2-3 lata na wolny lokal. I takie są moje plany (bo tam nikt mi nie powie, że potrzebuje mieszkania dla kumpla). A póki mieszkamy tu, chcę nam to jak najbardziej ułatwić. Przetrwamy, doczekamy do wynajmu mieszkania w bloku. Ja tylko proszę o rady, jak przetrwać.

obawiam sie ze nie da sie przetrwac bez dostepu do normalnego powietrza, sen w takim pomieszczeniu bedzie prowadzil do chorob , moze nie za miesiac ale za pol roku zaczniesz to konkretnie odczuwac. Moja corka wynajmowala mieszkanie, wlasciciel pod farba ukryl grzyba, ktory zaczal sie szybko rozprzestrzeniac. Wszyscy chorowali, kaszel, alergie nie majace konca, udalo im sie w koncu znalezc inne mieszkanie , suche i na dodatek wieksze i tansze, Zdrowie ogolnie wrocilo do normy,  wnuczka nadal ma silne alergie.

Ja mogę kupić jakiś oczyszczacz powietrza. Tylko jaki? Tani ale dobry. Może  mi ktoś wziąć na raty, które ja będę spłacać.

wyzej podpowiadano ci zebys sie nie obciazala kolejnymi kosztami, sprobuj najpierw rozmawiac o tym z wlascicielem mieszkania. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.