Temat: Pragnienie długiego życia

Macie takie a jeśli tak to z jakiego powodu ? Ja nigdy takiego pragnienia nie mialam a jak widzę starszych ludzi czlapiacych w sklepie to ogarnia mnie przerażenie. Nie chciałabym dożyć takiego czasu. 

Pasek wagi

Ichigo000Emmey napisał(a):

Zależy od zdrowia. Jeśli byłabym zdrowa, to chciałabym żyć jak najdłużej. 

Moi rodzice mają 67 i 68 lat i niestety mają problemy zdrowotne - tata z sercem, dną moczanową, nadciśnieniem, ma też wycięte 3 kilo mięśni udowo-pośladkowych po jednej stronie, więc dużo chodzenia odpada. Moja mama z kolei ma duże problemy z kolanami, poza tym jest okazem zdrowia. Ale już aktywność wszelka odpada.

Z kolei jak jeżdżę na wycieczki objazdowe, to są tam nawet osoby 70+ w świetnej kondycji. Są to osoby, które bez problemu dają radę 12-14 godzin dziennie być cały czas w drodze. 

no wlasnie- kazdy ma " swoje" zdrowie, swoj organizm i nie koniecznie styl zycia jest decydujacy ( mam kilku znajomych na cmentarzu,ktorzy do stosunkowo wczesnej smierci, bo ptzed emerytura byli z tych Bio i fit) Twoi rodzice sa jeszcze mlodzi- ja bede dopiero szla na emetyture w wieku 67🙈🙈🙈. Moj partner ma 72 lata i czuje sie dobrze, mial juz tzoche ptoblemow ale np. teraz na urlopie zrobilismy 3,5 tys autem- on caly czas prowadzil, poniewaz sami remontowalismy mieszkanie - on ulozyl nowe podlogi w 4 pokojach. Nie odczuwal zadnych boli po tej dosyc uciazliwej pracy na kolanach. Zycze zdrowia rodzicom.

odkąd zachorowałam to moim marzeniem jest dożyć dorosłości mojego syna. Takiej dorosłości, że mogłabym mu zapewnić dobry start i byłby już samodzielny. Miałam go dość późno - mając 30 lat więc przydałoby się pożyć tak chociaż do 55. Mam 33 więc jeszcze sporo zostało. Czy się uda...? Pewnie nie.
O późniejszej starości nigdy nie myślałam, tym bardziej teraz nie myślę.

Pasek wagi

staram_sie napisał(a):

odkąd zachorowałam to moim marzeniem jest dożyć dorosłości mojego syna. Takiej dorosłości, że mogłabym mu zapewnić dobry start i byłby już samodzielny. Miałam go dość późno - mając 30 lat więc przydałoby się pożyć tak chociaż do 55. Mam 33 więc jeszcze sporo zostało. Czy się uda...? Pewnie nie.O późniejszej starości nigdy nie myślałam, tym bardziej teraz nie myślę.

absolutnie tak nie mysl, tak jak w innym watku pisalam- wiara ma ogromna sile uruchamiania nieznanych sil samoleczacych,wspomagajacych leczenie. Bedziesz szczesliwa mama mlodego na slubie, chrzcinach i komuniach ( jesli bedzie mial dzieci🥰). ❤️❤️❤️

Nigdy nie chciałam długo żyć a nawet mnie to przeraża. Mam nadzieję, że jeśli dożyje starości to eutanazja będzie dostępna na życzenie, a jak nie to zawsze pozostaje cyjanek  który jest w Polsce leganie dostępny. Uważam, że człowiek powinien móc wybierać czy chce żyć a szczególnie wtedy kiedy codzienna egzystencja przynosi mu wiele fizycznego cierpienia. 

Mój Dziadek ma 90 lat, jest w pełni sprawny umysłowo, szczupły, zadbany i ogarniający przy sobie, ale ze względu na wiek bardzo szybko się męczy, nie ma już prawie żadnych znajomych (bo pożegnali się ze światem), a odkąd umarła Babcia nie ma też specjalnej motywacji do życia. Z tego co widzę wiek nie jest dla niego żadnym powodem do radości, i sam przyznał że jakby mógł to wolałby umrzeć przed Babcią. Dodatkowo Polska to nie jest dobry kraj dla starych ludzi, jak się ostatnio gorzej poczuł to na sorze czekał 6h (!) bez jedzenia i bez picia bo okazało się że o nim zapomnieli (!!), a do lekarzy specjalistów każą mu czekać po 2 lata co jest nieśmiesznym żartem w jego wieku.

ja tam pragnę żyć długo, bo strasznie mnie świat ciekawi i wcale nie mam tu na myśli podróżowania. Mam troche problem, bo widze, że wiekszośc z Was kojarzy korzystanie z życia z jakąś tam aktywnością na powietrzu, względnie widzi starość jako siedzenie na ławce i karmienie gołębi. Myślę, że to nie są czasy na takie spojrzenie bo wiem, że za te 30 lat to bedę mogła zagladać we wszystkie komórki Ziemi przy technologii VR nie wychodząc z domu. Już dziś tych udogodnień dla osób nie całkiem sprawnych jest wiele, a będzie ich jeszcze więcej. Kontakty z ludźmi, rozmowy, pogłebianie zainteresowań via net to też nie jest jakiś problem. Ja sobie nie wyobrażam, że z człowieka który gromadzi wiedze przez całe życie naglę stane sie kimś, kto kupi telewizor i zacznie ogladać tvp z nudów. Zdrowie w niektórych obszarach dokucza mi juz teraz, wiec będzie dokuczać, jednak od tego to daleko do zamkniecia się w w zaciszu własnego umysłu, bo jeśli nie wysokogórska wspinaczka, to nic innego. I mam świadomość, że będę sobie tuptać do sklepu z wózeczkiem przez godzinę na popuchnietych nogach wywołując politowanie u tych, którzy oprócz chodzenia to nie wiedzą do czego człowiek może wykorzystywać życie, no ale trudno. 

Cyrica napisał(a):

ja tam pragnę żyć długo, bo strasznie mnie świat ciekawi i wcale nie mam tu na myśli podróżowania. Mam troche problem, bo widze, że wiekszośc z Was kojarzy korzystanie z życia z jakąś tam aktywnością na powietrzu, względnie widzi starość jako siedzenie na ławce i karmienie gołębi. Myślę, że to nie są czasy na takie spojrzenie bo wiem, że za te 30 lat to bedę mogła zagladać we wszystkie komórki Ziemi przy technologii VR nie wychodząc z domu. Już dziś tych udogodnień dla osób nie całkiem sprawnych jest wiele, a będzie ich jeszcze więcej. Kontakty z ludźmi, rozmowy, pogłebianie zainteresowań via net to też nie jest jakiś problem. Ja sobie nie wyobrażam, że z człowieka który gromadzi wiedze przez całe życie naglę stane sie kimś, kto kupi telewizor i zacznie ogladać tvp z nudów. Zdrowie w niektórych obszarach dokucza mi juz teraz, wiec będzie dokuczać, jednak od tego to daleko do zamkniecia się w w zaciszu własnego umysłu, bo jeśli nie wysokogórska wspinaczka, to nic innego. I mam świadomość, że będę sobie tuptać do sklepu z wózeczkiem przez godzinę na popuchnietych nogach wywołując politowanie u tych, którzy oprócz chodzenia to nie wiedzą do czego człowiek może wykorzystywać życie, no ale trudno. 

Cyrica, masz racje, chce jednak dodac mysl, ktora najwyrazniej ignorujesz- mozna byc niewiadono jak aktywnym umyslowo i ciekawym swiata i z dnia na dzien zmienic sie w osobe ogladajaca obrazki z tv i ich nawet nie rozumiejac. Tragedia dla mnie jest Fakt ze tak pozornie dosyc czesto bywa. Moja mama cale zycie aktywna, radosna mimo nie latwego zycia, zakladajaca dzialalnosc gospodarcza w wieku52 lat i pracujaca na swoim do czasu gdy dalej nie szlo. Niestety przyszla demencja, poczatkowo powoli, pozniej kilka porzadnych skokow choroby. Latem bylam u niej i plakac sie chce wiedzac ze nic z tym sie nie zrobi oprocz pomocy przy toalecie, jedzeniu, polozeniu sie spac, rozmowy nie majace za bardzo sensu, bo mama chce duzo powiedziec a nie daje rady przypomniec wyrazow, budowac zdan. Ja bylam dla niej mila pania ktora ja odwiedzila,nie poznaje mojej siostry,ktora ja pielegnuje. Nie jest to rzadki przypadek,pracowalam w opiece kilka lat, nie mialo znaczenia czy ktos byl kiedys Rektorem,bankierem czy innym aktywnym czlowiekiem. I sila woli tego nie zatrzymasz. Moja corka jest ciekawa swiata,podrozuje mimo zanikow pamieci, nie wiem jak dlugo i jak to moze sie skonczyc. To ze myslimy, chcemy,nie znaczy w przypadku chorob neurodegeneracyjnych NIC. 

Berchen napisał(a):

Cyrica napisał(a):

ja tam pragnę żyć długo, bo strasznie mnie świat ciekawi i wcale nie mam tu na myśli podróżowania. Mam troche problem, bo widze, że wiekszośc z Was kojarzy korzystanie z życia z jakąś tam aktywnością na powietrzu, względnie widzi starość jako siedzenie na ławce i karmienie gołębi. Myślę, że to nie są czasy na takie spojrzenie bo wiem, że za te 30 lat to bedę mogła zagladać we wszystkie komórki Ziemi przy technologii VR nie wychodząc z domu. Już dziś tych udogodnień dla osób nie całkiem sprawnych jest wiele, a będzie ich jeszcze więcej. Kontakty z ludźmi, rozmowy, pogłebianie zainteresowań via net to też nie jest jakiś problem. Ja sobie nie wyobrażam, że z człowieka który gromadzi wiedze przez całe życie naglę stane sie kimś, kto kupi telewizor i zacznie ogladać tvp z nudów. Zdrowie w niektórych obszarach dokucza mi juz teraz, wiec będzie dokuczać, jednak od tego to daleko do zamkniecia się w w zaciszu własnego umysłu, bo jeśli nie wysokogórska wspinaczka, to nic innego. I mam świadomość, że będę sobie tuptać do sklepu z wózeczkiem przez godzinę na popuchnietych nogach wywołując politowanie u tych, którzy oprócz chodzenia to nie wiedzą do czego człowiek może wykorzystywać życie, no ale trudno. 

Cyrica, masz racje, chce jednak dodac mysl, ktora najwyrazniej ignorujesz- mozna byc niewiadono jak aktywnym umyslowo i ciekawym swiata i z dnia na dzien zmienic sie w osobe ogladajaca obrazki z tv i ich nawet nie rozumiejac. Tragedia dla mnie jest Fakt ze tak pozornie dosyc czesto bywa. Moja mama cale zycie aktywna, radosna mimo nie latwego zycia, zakladajaca dzialalnosc gospodarcza w wieku52 lat i pracujaca na swoim do czasu gdy dalej nie szlo. Niestety przyszla demencja, poczatkowo powoli, pozniej kilka porzadnych skokow choroby. Latem bylam u niej i plakac sie chce wiedzac ze nic z tym sie nie zrobi oprocz pomocy przy toalecie, jedzeniu, polozeniu sie spac, rozmowy nie majace za bardzo sensu, bo mama chce duzo powiedziec a nie daje rady przypomniec wyrazow, budowac zdan. Ja bylam dla niej mila pania ktora ja odwiedzila,nie poznaje mojej siostry,ktora ja pielegnuje. Nie jest to rzadki przypadek,pracowalam w opiece kilka lat, nie mialo znaczenia czy ktos byl kiedys Rektorem,bankierem czy innym aktywnym czlowiekiem. I sila woli tego nie zatrzymasz. Moja corka jest ciekawa swiata,podrozuje mimo zanikow pamieci, nie wiem jak dlugo i jak to moze sie skonczyc. To ze myslimy, chcemy,nie znaczy w przypadku chorob neurodegeneracyjnych NIC. 

U mnie w rodzinie też u jednej babci pojawiła się demencja, druga miała udar, a dziadek zawał i też to doprowadziło w końcu do utraty zmysłów u obojga. Tylko jeden dziadek miał szczęście umrzeć szybko, we śnie. U mojego ojca też dostrzegam pierwsze objawy demencji, dlatego mam powody przypuszczać,że moja starość też może nie wyglądać różowo. Też mam nadzieję jak już jedna vitalijka przede mną, że kiedyś będzie możliwa u nas eutanazja, żeby móc odejść na swoich zasadach.

Nie zalezy mi, by dozyc poznej starosci, bo wlasnie zdrowie juz nie to, mobilnosc, umysl i mozliwosci. 
Problem w tym, ze o ile czlowiek nie zejdzie na zawal w mlodym wieku, to raczej odchodzenie jest malo przyjemne, zanim organizm sie podda z uwagi na wiek.

Nie chcialabym za wczesnie, bo chyba paru osobom byloby “przykro”, ale tez jakos nie wiedze siebie radosnie dobijajacej setki. 
U mnie eutanazja jest dozwolona prawem, ale wbrew temu, co niektore uzytkowniczki sobie wyobrazaja, jest obwarowana mnostwem przepisow i warunkow, procedurami. Nikt nie przeprowadza eutanazji, bo sie komus zycie znudzilo lub nie jest tak fajne jak przed. 

Dziewczyny, niczego nie ignoruję, szczególnie ze zmagam sie z neuropatią i subtelnie postepujacą atrofią. Sądzę, że TEN wątek zdecydowanie lepiej ilustruje temat o pozytywnym myśleniu niż ten poniżej, który o nim jest. Bardziej mnie interesuje, jakie sa w przyszłości możliwości, niż ograniczenia. Czy będzie możliwość konkretnej elektrostymulacji a nie eutanazji! Natomiast to wszystko ma niewielki związek z tym że ja CHCĘ długo żyć, po prostu CHCĘ. Umieranie szybko mnie nie interesuje, bo póki co świat nie zaspokoił mojej ciekawości. Jak mi się odechce, to Wam o tym powiem ;)

Berchen napisał(a):

staram_sie napisał(a):

odkąd zachorowałam to moim marzeniem jest dożyć dorosłości mojego syna. Takiej dorosłości, że mogłabym mu zapewnić dobry start i byłby już samodzielny. Miałam go dość późno - mając 30 lat więc przydałoby się pożyć tak chociaż do 55. Mam 33 więc jeszcze sporo zostało. Czy się uda...? Pewnie nie.O późniejszej starości nigdy nie myślałam, tym bardziej teraz nie myślę.

absolutnie tak nie mysl, tak jak w innym watku pisalam- wiara ma ogromna sile uruchamiania nieznanych sil samoleczacych,wspomagajacych leczenie. Bedziesz szczesliwa mama mlodego na slubie, chrzcinach i komuniach ( jesli bedzie mial dzieci?). ??????

dzięki ale no jednak statystyka jest nieubłagana. Przy moim zaawansowaniu jednak często są wznowy i/lub przerzuty. 
Na razie cieszę się życiem no ale z tyłu głowy coś tam jest. Wiesz, jak zachorowałam to w głowie już ułożyłam kilka scenariuszy filmików jakie chciałam nagrać dla syna na przyszłość... I w myślach już kilka listów napisałam. Nie miałam odwagi by zacząć je wtedy realizować ale w głowie je mam.

Tak poza tematem to ja powiem Ci, że u mnie problem "w głowie" zaczął się po zakończeniu leczenia. W trakcie leczenia miałam cel: wyzdrowieć. A jak zakończyło się leczenie to tak jakbym przeszła trochę w tryb oczekiwania na nawrót. Teraz jest już lepiej, trochę dzięki pewnemu programowi dla takich ludzi jak ja - nie mniej jednak czasami te myśli się pojawiają i zaczynają grać pierwsze skrzypce. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.