- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 lipca 2024, 17:27
Temat wyłącznie do wypowiedzenia się dla osób mieszkających za granicą, chodzi mi o imigrantów. Czy rzeczywiście są z nimi problemy? Boicie się? Ja za granicą nigdy nie mieszkałam, a często gdzieś widać w internecie narzekania. Ale chciałabym wiedzieć jak jest od osób, które mają z tym styczność, a nie tylko widziały filmy na YouTube albo gdzieś czytały. Tylko jak to jest na żywo. U nas są Ukraińcy, ale ja osobiście nigdy się nie spotkałam z niczym złym z ich strony, a mieszkam w Warszawie. A też są ludzie którzy ich nie lubią.
8 lipca 2024, 09:37
Menot, ale też trudno porównywać centra skandynawskich stolic i generalnie same stolice do takich miast jak Paryż czy Berlin. To jest w ogóle inna skala. Warszawa jest prawie dwa razy większa od Sztokholmu, a to największe miasto w Skandynawii. Sam Berlin to chyba 1/3 całej populacji Szwecji. Przez samą skalę różne problemy mają inny wymiar.
8 lipca 2024, 12:28
O, właśnie patrzę na mapki z wyborów i w liczbach bezwzględnych RN zdobyło najwięcej głosów i to tak z solidną przewagą - generalnie tyle, ile w Europejskich, gdzie system głosowania jest bardziej "normalny". Więc wielkie "zwycięstwo" demokracji, to po prostu specyfika Francuskiego systemu wyborczego, gdzie wynik wyborów można kompletenie zmienić przetasowaniami na listach kandydatów robionymi na ostatnią chwilę.
A w ogóle jak kogoś Francja ciekawi, to dla mnie najlepiej z Polskich komentatorów opowiada o niej Marcin Giełzak.
Edytowany przez menot 8 lipca 2024, 12:48
8 lipca 2024, 15:02
Coraz dalej się wyprowadzam od Londynu, ale to nie dlatego, że jest tam niebezpiecznie, ale po prostu drogo.
Tu jest dokładnie tak samo jak pisały dziewczyny, to zależy od okolicy/dzielnicy. Mieszkałam swego czasu w 3 strefie Londynu na Bounds Green, do Wood Green miałam dosłownie 10min pieszo. I to była różnica jak dzień i noc, a jak się człowiek dalej zapuścił na Tottenham albo Seven Sisters to już w ogóle. Nazywałam to londyńskim trójkątem bermudzkim. W pewnych dzielnicach czuję strach/napięcie, ale jak mieszkam w UK już 12 lat, to nic mi się nie przytrafiło. Nie licząc raz jak mi ukradli portfel w wagamamie. Poza 5 funtami straty, które miałam w gotówce, nie ucierpiałam.
Myślę, że problem jest, ale nie tylko z imigrantami, ale generalnie w społeczeństwie. Cost of living crisis spowodował, że sklepu muszą tagować już nawet mięso. Ostatnio byłam w Tesco w cetrum Londynu gdzie kasjer był za grubą szybą. Zkładam, że kradzieże są na porządku dziennym.
Niepokoje społeczne, wojny, bieda, pandemia. To się odbija na wszystkich.
Byłam w Paryżu raz, w 2010 (albo 2009) roku. To było moje marzenie, a dostałam szokiem kulturowym w twarz. Byłam wtedy studentką i stać nas było tylko na hostel w 13tej dzielncy. Spacer z hotelu do metra to chyba jedne z gorszych wspomnień.
8 lipca 2024, 15:24
Temat wyłącznie do wypowiedzenia się dla osób mieszkających za granicą, chodzi mi o imigrantów. Czy rzeczywiście są z nimi problemy? Boicie się? Ja za granicą nigdy nie mieszkałam, a często gdzieś widać w internecie narzekania. Ale chciałabym wiedzieć jak jest od osób, które mają z tym styczność, a nie tylko widziały filmy na YouTube albo gdzieś czytały. Tylko jak to jest na żywo. U nas są Ukraińcy, ale ja osobiście nigdy się nie spotkałam z niczym złym z ich strony, a mieszkam w Warszawie. A też są ludzie którzy ich nie lubią.
Mój mąż pracuje w policji we Fr - pracował chyba w większości rozpoznawalnych typów jednostek, włączając antyterrorystów czy obsługę protestów. I wg. jego opowieści z pracy, na chwilę obecną większość ludzi, z którymi ma do czynienia, to są nielegalni imigranci. Nie imigranci. Nie drugie czy trzecie pokolenie. Tylko ludzie, którzy totalnie we FR nie powinni być i funkcjonują poza systemem. Oczywiście imigranci i drugie pokolenie są zaraz za nimi, ale podium przejęli ludzie totalnie nie zintegrowani w jakikolwiek sposób.
Przy czym tego nie widać jeśli sobie mieszkasz w jakiejś fajnej dzielnicy, czy sympatycznym mieście i się starasz nie zapuszczać tam, gdzie się nie powinno zapuszczać - I uwierz mi, we FR na tej podstawie się kupuje mieszkania czy domy. Nie gdzie jest ładnie i blisko, ale gdzie jest bezpiecznie i możesz bez obaw dziecko do szkoły posłać.Kurde, ja bym serio nie miała nic przeciwko mieszaniu się kultur, ale na tę przestępczość nie da się przymykać oczu. Bo to nie jest tylko kwestia liczb, ale też brutalności. W PL moich znajomych przygody z obrabowaniem na ulicy, to był łysy kolo, który wymuszał oddanie telefonu. We Fr tego typu sytuacje kończą się pobiciem czy wyciągnięciem noża. To jest nie tylko ilościowa ale też jakościowa zmiana. Na gorsze.
Dokładnie.mysle że to w głównej mierze wina kiepskiej polityki migracyjnej. Bo jak ktoś jest nielegalnym emigrantem nie pójdzie normalnie do pracy. A jakoś musi przetrwać . Więc dlatego taka przestępsczosc.
mieszkam w Niemczech. Absolutnie się nie boje. Nigdy nie miałam żadnych problemów. Tylko tutaj nielegalntnych za wiele nie ma.
8 lipca 2024, 15:28
Temat wyłącznie do wypowiedzenia się dla osób mieszkających za granicą, chodzi mi o imigrantów. Czy rzeczywiście są z nimi problemy? Boicie się? Ja za granicą nigdy nie mieszkałam, a często gdzieś widać w internecie narzekania. Ale chciałabym wiedzieć jak jest od osób, które mają z tym styczność, a nie tylko widziały filmy na YouTube albo gdzieś czytały. Tylko jak to jest na żywo. U nas są Ukraińcy, ale ja osobiście nigdy się nie spotkałam z niczym złym z ich strony, a mieszkam w Warszawie. A też są ludzie którzy ich nie lubią.
Mój mąż pracuje w policji we Fr - pracował chyba w większości rozpoznawalnych typów jednostek, włączając antyterrorystów czy obsługę protestów. I wg. jego opowieści z pracy, na chwilę obecną większość ludzi, z którymi ma do czynienia, to są nielegalni imigranci. Nie imigranci. Nie drugie czy trzecie pokolenie. Tylko ludzie, którzy totalnie we FR nie powinni być i funkcjonują poza systemem. Oczywiście imigranci i drugie pokolenie są zaraz za nimi, ale podium przejęli ludzie totalnie nie zintegrowani w jakikolwiek sposób.
Przy czym tego nie widać jeśli sobie mieszkasz w jakiejś fajnej dzielnicy, czy sympatycznym mieście i się starasz nie zapuszczać tam, gdzie się nie powinno zapuszczać - I uwierz mi, we FR na tej podstawie się kupuje mieszkania czy domy. Nie gdzie jest ładnie i blisko, ale gdzie jest bezpiecznie i możesz bez obaw dziecko do szkoły posłać.Kurde, ja bym serio nie miała nic przeciwko mieszaniu się kultur, ale na tę przestępczość nie da się przymykać oczu. Bo to nie jest tylko kwestia liczb, ale też brutalności. W PL moich znajomych przygody z obrabowaniem na ulicy, to był łysy kolo, który wymuszał oddanie telefonu. We Fr tego typu sytuacje kończą się pobiciem czy wyciągnięciem noża. To jest nie tylko ilościowa ale też jakościowa zmiana. Na gorsze.
no właśnie dużo zależy od konkretnego kraju. Nie ma jednej ?zagranicy?. Na pewno bardziej niebezpiecznie jest w Paryżu, niż w Dublinie.
Myślę że tak, choć stawiam, że główna różnica jest w tym, gdzie się mieszka i gdzie się bywa w obrębie konkretnego miasta. Dlatego ludzie czasem piszą, że całe życie mieszkali w Paryżu i nic im się nigdy nie stało. No pewnie, w moim Vincennes gdzie mieszkałam przez dobrych X lat raczej ciężko o przestępczość uliczną, dlatego to miasto wybraliśmy - choć np. mieliśmy obozowiska bezdomnych w naszym parku i za cholerę bym tam dziecka samego nie puściła. Ja bym jeszcze dodała, że ludzie są trochę ślepi na to, co się dzieje na około nich. Nie wyłapują potencjalnej aktywności przestępczej, bo nie wiedzą na co patrzeć i nie chcą oceniać ludzi na podstawie pierwszego wrażenia, bo to rasistowskie. Mój mąż takich oporów nie ma i pamiętam wielokrotnie łażąc z nim po mieście potrafił z wyprzedzeniem wyłapać, że komuś ukradną torebkę czy wyrwą telefon (na naszych oczach. Telefon mu się udało odzyskać po spektakularnym pościgu, torebki nie, bo laska którą okradli była w takim szoku, że nie krzyknęła ani nie zareagowała kompletnie i było o kilka sekund za późno), że jakiś kolo jest naćpany, że inny sprzedaje narkotyki, że ta kobieta jest prostytutką i tak dalej. To jest tak w 40% to, na czym polega profilowanie policji, czego tak nie cierpią media lewicowe. Dla niego to jest oczywiste, dla mnie - ja bym tą ulicą szła i nie zauważyła niczego podejrzanego. Dla kontrastu - jak twierdzi mój, albo w PL mają inne kody przestępcze, albo tej aktywności praktycznie nie ma, bo mu się totalnie nie odpalają instynkty pracowe. Dodatkowo, mam wrażenie, że jak się mieszka w Paryżu, to człowiek przywyka do pewnych rzeczy, i w ogóle przestaje je widzieć jako problem. Bezdomni, agresywni żebracy, nagabywanie kobiet - mam wrażenie, że Francuzi na to już kompletnie już nie zwracają uwagi, to jest norma, która szokuje tylko kogoś z zewnątrz. W Ameryce mu się nie podobało, jak gdzieś poszli na przedmieścia DC. Przedmieścia mu się wydawały nie tak różne klimatem od Francuskich, ale jednak myśl, że dużo osób dodatkowo ma broń była dość przytłaczająca.
no widzisz - twojemu mezowi nie odpalaja sie instynkty w Pl a mi wlasnie w Polsce odpalaly sie i po tym jak sama zostalam okradziona w komunikacji miejskiej zaczelam za kazdym razem obserwowac wsiadajacych zanim sama wsiadlam i tez kilka razy widzialam panow w akcji, raz narobilam wrzasku i uciekli, innym razem zdarzylam zauwazyc jak wyskakiwali z autobusu zanim ruszyl.
Zlodzieje, przestepcy sa wszedzie.
Zyje i pracuje z duzymi grupami imigrantow , legalnych, szukajacych pracy, uczeszczajacych na kursy jezykowe, sa tez ci leniwi, ktorzy korzystajac z kursu za moje pieniadze podatkowe nie ucza sie i nie maja zamiaru zadbac o samodzielna prace.
takich leniwych to i tubylców nie brakuje. Ja widze często trochę odwrotne problemy. Częściej tym emigrantów na robocie bardziej zależy bo ich wywala jeśli nie będą mieć środków na życie a socjal tej się nie należy tak od razu.
8 lipca 2024, 16:01
Temat wyłącznie do wypowiedzenia się dla osób mieszkających za granicą, chodzi mi o imigrantów. Czy rzeczywiście są z nimi problemy? Boicie się? Ja za granicą nigdy nie mieszkałam, a często gdzieś widać w internecie narzekania. Ale chciałabym wiedzieć jak jest od osób, które mają z tym styczność, a nie tylko widziały filmy na YouTube albo gdzieś czytały. Tylko jak to jest na żywo. U nas są Ukraińcy, ale ja osobiście nigdy się nie spotkałam z niczym złym z ich strony, a mieszkam w Warszawie. A też są ludzie którzy ich nie lubią.
Mój mąż pracuje w policji we Fr - pracował chyba w większości rozpoznawalnych typów jednostek, włączając antyterrorystów czy obsługę protestów. I wg. jego opowieści z pracy, na chwilę obecną większość ludzi, z którymi ma do czynienia, to są nielegalni imigranci. Nie imigranci. Nie drugie czy trzecie pokolenie. Tylko ludzie, którzy totalnie we FR nie powinni być i funkcjonują poza systemem. Oczywiście imigranci i drugie pokolenie są zaraz za nimi, ale podium przejęli ludzie totalnie nie zintegrowani w jakikolwiek sposób.
Przy czym tego nie widać jeśli sobie mieszkasz w jakiejś fajnej dzielnicy, czy sympatycznym mieście i się starasz nie zapuszczać tam, gdzie się nie powinno zapuszczać - I uwierz mi, we FR na tej podstawie się kupuje mieszkania czy domy. Nie gdzie jest ładnie i blisko, ale gdzie jest bezpiecznie i możesz bez obaw dziecko do szkoły posłać.Kurde, ja bym serio nie miała nic przeciwko mieszaniu się kultur, ale na tę przestępczość nie da się przymykać oczu. Bo to nie jest tylko kwestia liczb, ale też brutalności. W PL moich znajomych przygody z obrabowaniem na ulicy, to był łysy kolo, który wymuszał oddanie telefonu. We Fr tego typu sytuacje kończą się pobiciem czy wyciągnięciem noża. To jest nie tylko ilościowa ale też jakościowa zmiana. Na gorsze.
Dokładnie.mysle że to w głównej mierze wina kiepskiej polityki migracyjnej. Bo jak ktoś jest nielegalnym emigrantem nie pójdzie normalnie do pracy. A jakoś musi przetrwać . Więc dlatego taka przestępsczosc.
mieszkam w Niemczech. Absolutnie się nie boje. Nigdy nie miałam żadnych problemów. Tylko tutaj nielegalntnych za wiele nie ma.
Nielegalni migranci pracują obchodząc system. Na apkach (dostawy jedzenia, paczek, Uber), na czarno. Często właśnie zalegalizowanie pobytu oznacza dla nich utratę pracy, bo w momencie, kiedy są w systemie, to przestają się opłacać, jak trzeba za nich płacić wysokie we Fr składki. Założenie, że bieda w jakiś sposób zwalnia przestępców z odpowiedzialności za swoje czyny jest dla mnie niemożebnie toksyczne i jest częścią problemu.
Imho, polityka imigracyjna we Fr wygląda tak, że jak już przyjedziesz, to jesteś i z samego faktu, że jesteś, to już ci się sporo rzeczy należy, wliczając w to np. opiekę zdrowotną. Jak zrobisz sobie dziecko albo lepiej kilka (ze 3), które od urodzenia są obywatelami FR, to jesteś praktycznie nie do ruszenia i kwalifikujesz się na stertę benefitów.
https://www.cleiss.fr/docs/reg...
Tabelka przykładowa, dopłaty dla rodzin. Dodaj do tego mieszkanie za ułamek ceny rynkowej. Bieda Francuskich przedmieść to nie jest bieda zagrażająca przetrwaniu, raczej bieda uzależniająca od pomocy państwa i sprawiająca, że najwięcej dzieci mają najbogatsi i ludzie, którzy zdecydowanie dzieci mieć nie powinni, bo bez dopłat nie byłoby ich na to absolutnie stać. Plus system opłat nie mobilizuje ani do szukania lepiej płatnej pracy ani do posiadania rozsądnej liczby potomków, jeśli ktoś nie ma za wysokich oczekiwań od życia. A jak ktoś przyjechał z Afryki Subsaharyjskiej, to nie ma.
No i też, ja kurczę nie mam nic przeciwko wspieraniu najuboższych, ale wspieranie najuboższych ma sens, jeśli założenie jest takie, że ich z tej biedy wyciągasz i już ich wspierać nie musisz, a nie, że non stop ściągasz 100 tys nowych rocznie, bo taka jest skala migracji we Fr.
Damn, w ogóle koncept lewicy we FR się nijak żadnej logiki nie trzyma i nie za bardzo sobie potrafię wyobrazić jak można patrzeć na ich program i nie mieć wrażenia, że to jest jakiś żart. A przy czym uważam, że państwo socjalne to jedyna rozsądna opcja na przyszłość. Depresyjny to dość temat dla mnie.
Edytowany przez menot 8 lipca 2024, 16:15
8 lipca 2024, 16:32
Temat wyłącznie do wypowiedzenia się dla osób mieszkających za granicą, chodzi mi o imigrantów. Czy rzeczywiście są z nimi problemy? Boicie się? Ja za granicą nigdy nie mieszkałam, a często gdzieś widać w internecie narzekania. Ale chciałabym wiedzieć jak jest od osób, które mają z tym styczność, a nie tylko widziały filmy na YouTube albo gdzieś czytały. Tylko jak to jest na żywo. U nas są Ukraińcy, ale ja osobiście nigdy się nie spotkałam z niczym złym z ich strony, a mieszkam w Warszawie. A też są ludzie którzy ich nie lubią.
Mój mąż pracuje w policji we Fr - pracował chyba w większości rozpoznawalnych typów jednostek, włączając antyterrorystów czy obsługę protestów. I wg. jego opowieści z pracy, na chwilę obecną większość ludzi, z którymi ma do czynienia, to są nielegalni imigranci. Nie imigranci. Nie drugie czy trzecie pokolenie. Tylko ludzie, którzy totalnie we FR nie powinni być i funkcjonują poza systemem. Oczywiście imigranci i drugie pokolenie są zaraz za nimi, ale podium przejęli ludzie totalnie nie zintegrowani w jakikolwiek sposób.
Przy czym tego nie widać jeśli sobie mieszkasz w jakiejś fajnej dzielnicy, czy sympatycznym mieście i się starasz nie zapuszczać tam, gdzie się nie powinno zapuszczać - I uwierz mi, we FR na tej podstawie się kupuje mieszkania czy domy. Nie gdzie jest ładnie i blisko, ale gdzie jest bezpiecznie i możesz bez obaw dziecko do szkoły posłać.Kurde, ja bym serio nie miała nic przeciwko mieszaniu się kultur, ale na tę przestępczość nie da się przymykać oczu. Bo to nie jest tylko kwestia liczb, ale też brutalności. W PL moich znajomych przygody z obrabowaniem na ulicy, to był łysy kolo, który wymuszał oddanie telefonu. We Fr tego typu sytuacje kończą się pobiciem czy wyciągnięciem noża. To jest nie tylko ilościowa ale też jakościowa zmiana. Na gorsze.
Dokładnie.mysle że to w głównej mierze wina kiepskiej polityki migracyjnej. Bo jak ktoś jest nielegalnym emigrantem nie pójdzie normalnie do pracy. A jakoś musi przetrwać . Więc dlatego taka przestępsczosc.
mieszkam w Niemczech. Absolutnie się nie boje. Nigdy nie miałam żadnych problemów. Tylko tutaj nielegalntnych za wiele nie ma.
Nielegalni migranci pracują obchodząc system. Na apkach (dostawy jedzenia, paczek, Uber), na czarno. Często właśnie zalegalizowanie pobytu oznacza dla nich utratę pracy, bo w momencie, kiedy są w systemie, to przestają się opłacać, jak trzeba za nich płacić wysokie we Fr składki. Założenie, że bieda w jakiś sposób zwalnia przestępców z odpowiedzialności za swoje czyny jest dla mnie niemożebnie toksyczne i jest częścią problemu. Imho, polityka imigracyjna we Fr wygląda tak, że jak już przyjedziesz, to jesteś i z samego faktu, że jesteś, to już ci się sporo rzeczy należy, wliczając w to np. opiekę zdrowotną. Jak zrobisz sobie dziecko albo lepiej kilka (ze 3), które od urodzenia są obywatelami FR, to jesteś praktycznie nie do ruszenia i kwalifikujesz się na stertę benefitów. https://www.cleiss.fr/docs/reg...Tabelka przykładowa, dopłaty dla rodzin. Dodaj do tego mieszkanie za ułamek ceny rynkowej. Bieda Francuskich przedmieść to nie jest bieda zagrażająca przetrwaniu, raczej bieda uzależniająca od pomocy państwa i sprawiająca, że najwięcej dzieci mają najbogatsi i ludzie, którzy zdecydowanie dzieci mieć nie powinni, bo bez dopłat nie byłoby ich na to absolutnie stać. Plus system opłat nie mobilizuje ani do szukania lepiej płatnej pracy ani do posiadania rozsądnej liczby potomków, jeśli ktoś nie ma za wysokich oczekiwań od życia. A jak ktoś przyjechał z Afryki Subsaharyjskiej, to nie ma.No i też, ja kurczę nie mam nic przeciwko wspieraniu najuboższych, ale wspieranie najuboższych ma sens, jeśli założenie jest takie, że ich z tej biedy wyciągasz i już ich wspierać nie musisz, a nie, że non stop ściągasz 100 tys nowych rocznie, bo taka jest skala migracji we Fr. Damn, w ogóle koncept lewicy we FR się nijak żadnej logiki nie trzyma i nie za bardzo sobie potrafię wyobrazić jak można patrzeć na ich program i nie mieć wrażenia, że to jest jakiś żart. A przy czym uważam, że państwo socjalne to jedyna rozsądna opcja na przyszłość. Depresyjny to dość temat dla mnie.
to co piszesz to jest wynik właśnie kiepskiej polityki migracyjnej . Gdyby ich wywalili czy nie dostali zasiłków jeśli są nielegalnie to by to inaczej wygladalo.
Kiepska polityka pro rodzinna też nie pomaga ( brak miejsc w przedszkolach żłobkach , nieżyciowe godziny otwarcia ). Akurat to nie dotyczy jedynie emigrantów.
8 lipca 2024, 16:32
Nie generalizowalabym z tymi emigrantami. Moi sasiedzi sa w De 3 rok i 3 rok nie moga dostac tu pracy w zawodach. Musza robic kursy jezykowe, lapac jakies dodatkowe prace typu makdonald, chociaz w Iranie mieli bardzo dobre zycie. To tez im powoli siada na psyche, jak z mieszkania 150m2 sie laduje na 50 m2. System nie pozwala im pojsc od razu do pracy w zawodzie, Niemcy nie chca zatrudniac. Ona jest po mikrobiologii, on architektem.
A prawda jest taka, ze np. w moim miescie 100k, nikt nie zatrudni obcokrajowca bez znajomosci jezyka, bo... Niemcy tu nie znaja angielskiego. A zeby miec taka zawodowa znajomosc jezyka, to nie jest rok na kursie integracyjnym, a lata praktycznej nauki.
Sa ludzie, ktorym na zasilkach jest super i ktorzy nie zamierzaja pracowac. Ale jest wiele osob, ktore nie moga pracowac. Tak samo jest z ludzmi na wizach, moja byla firma oferowala takie stawki na poczatek, ze moja kolezanka z Indii, ktora tam ma uprawnienia, nie dostala wizy, bo... za malo zarabiala. Wiec ekhm musieli jej dac wiecej, bo by nie mogla tu zostac - łaską. A niemieccy pracownicy normalnie za takie pieniądze pracują. Kolega, ktory przyjechal tu legalnie, z paskudnie droga wiza, nie byl w stanie przedluzyc jej pracujac w biurze architektonicznym i majac tu studiującą żonę, bo wtedy wymagane dochody niebotycznie wzrastaja. Nawet, jak ona pracowala gdzies na pol etatu.
System pozwala wszystkim przyjezdzac, po czym nie daje tym ludziom szans na nic. Trzeba przyjechac nielegalnie, bez dokumentow, bez wyksztalcenia, wtedy dostaje sie wszystko.
A w moim miescie powstalo przez ostatnie 3 lata bardzo duzo fryzjerow meskich, gdzie pracuje wielu emigrantow i robia bardzo dobra robote, za duzo nizsze stawki, niz sobie zycza niemieckie salony - cena za meskie ciecie ponad polowe nizsza.
Co do poczucia bezpieczenstwa, nie wiem, nasze miasto nie jest duze, raczej jest w miare bezpieczne. Nie zauwaza sie ani nie czyta o jakis nasilonych akcjach prowokowanych przez emigrantow. Mysle, ze w duzych miastach jest duzo gorzej, bo tam ciagnie wszystkich cwaniakow. Tu tak naprawde zostaja ludzie, ktorzy chca tu byc.
Edytowany przez cancri 8 lipca 2024, 16:33
8 lipca 2024, 16:50
Nie generalizowalabym z tymi emigrantami. Moi sasiedzi sa w De 3 rok i 3 rok nie moga dostac tu pracy w zawodach. Musza robic kursy jezykowe, lapac jakies dodatkowe prace typu makdonald, chociaz w Iranie mieli bardzo dobre zycie. To tez im powoli siada na psyche, jak z mieszkania 150m2 sie laduje na 50 m2. System nie pozwala im pojsc od razu do pracy w zawodzie, Niemcy nie chca zatrudniac. Ona jest po mikrobiologii, on architektem.
A prawda jest taka, ze np. w moim miescie 100k, nikt nie zatrudni obcokrajowca bez znajomosci jezyka, bo... Niemcy tu nie znaja angielskiego. A zeby miec taka zawodowa znajomosc jezyka, to nie jest rok na kursie integracyjnym, a lata praktycznej nauki.
Sa ludzie, ktorym na zasilkach jest super i ktorzy nie zamierzaja pracowac. Ale jest wiele osob, ktore nie moga pracowac. Tak samo jest z ludzmi na wizach, moja byla firma oferowala takie stawki na poczatek, ze moja kolezanka z Indii, ktora tam ma uprawnienia, nie dostala wizy, bo... za malo zarabiala. Wiec ekhm musieli jej dac wiecej, bo by nie mogla tu zostac - łaską. A niemieccy pracownicy normalnie za takie pieniądze pracują. Kolega, ktory przyjechal tu legalnie, z paskudnie droga wiza, nie byl w stanie przedluzyc jej pracujac w biurze architektonicznym i majac tu studiującą żonę, bo wtedy wymagane dochody niebotycznie wzrastaja. Nawet, jak ona pracowala gdzies na pol etatu.
System pozwala wszystkim przyjezdzac, po czym nie daje tym ludziom szans na nic. Trzeba przyjechac nielegalnie, bez dokumentow, bez wyksztalcenia, wtedy dostaje sie wszystko.
A w moim miescie powstalo przez ostatnie 3 lata bardzo duzo fryzjerow meskich, gdzie pracuje wielu emigrantow i robia bardzo dobra robote, za duzo nizsze stawki, niz sobie zycza niemieckie salony - cena za meskie ciecie ponad polowe nizsza.
Co do poczucia bezpieczenstwa, nie wiem, nasze miasto nie jest duze, raczej jest w miare bezpieczne. Nie zauwaza sie ani nie czyta o jakis nasilonych akcjach prowokowanych przez emigrantow. Mysle, ze w duzych miastach jest duzo gorzej, bo tam ciagnie wszystkich cwaniakow. Tu tak naprawde zostaja ludzie, ktorzy chca tu byc.
I to się sprowadza do tego, że przesycenie systemu w pewnym momencie zaczyna szkodzić również samym imigrantom. Bo się ląduje w worze z etykietką, z którego nie sposób się wyrwać.