Temat: Jak Wy nazywacie tą potrawę?

O tą:

To kotlety mielone, sznycle, klopsy a może karminadle?

U mnie od zawsze kotlety mielone i dopiero niedawno dowiedziałam się, że w różnych częściach Polski nazywa się je różnie.

.Daga. napisał(a):

Darjaaa87 napisał(a):

.Daga. napisał(a):

O tą:

To kotlety mielone, sznycle, klopsy a może karminadle?

U mnie od zawsze kotlety mielone i dopiero niedawno dowiedziałam się, że w różnych częściach Polski nazywa się je różnie.

mielone lub zrazy. Wlkp

O tego się nie spodziewałam. Dla mnie zrazy to takie roladki w sosie z mięsa wołowego ze słoniną i ogórkiem kiszonym w środku. O takie:

To my na nie mówimy zawijane 

Darjaaa87 napisał(a):

.Daga. napisał(a):

Darjaaa87 napisał(a):

.Daga. napisał(a):

O tą:

To kotlety mielone, sznycle, klopsy a może karminadle?

U mnie od zawsze kotlety mielone i dopiero niedawno dowiedziałam się, że w różnych częściach Polski nazywa się je różnie.

mielone lub zrazy. Wlkp

O tego się nie spodziewałam. Dla mnie zrazy to takie roladki w sosie z mięsa wołowego ze słoniną i ogórkiem kiszonym w środku. O takie:

To my na nie mówimy zawijane 

Ooo, tego nie słyszałam. Myślałam, że "zrazy" są ogólnokrajowe - pomijając tych, co mówią "rolady" (przecież rolada to ciasto albo deser lodowy i żadne inne tłumaczenie mnie nie przekona ;)

Zoe23 napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

W takiej postaci, smażone w bułce to są mielone.

Z tego samego mięsa można zrobić klopsiki, obtaczając w mące, lekko obsmażane i w sosie koperkowym.

Sznycel to zupełnie inny rodzaj mięsa, najczęściej cielęcinka. 

U mnie granica między mielonym a klopsikiem przebiega w sposobie przyrządzenia - mielone są smażone, a jeśli gotowane i podawane z białym sosem - to ewentualnie klopsy. A częściej jednak - gotowane mielone kotlety :D Określenie "sznycel" nie funkcjonowało w moim domu rodzinnym, choć oczywiście każdy wiedział, o jaki rodzaj kotleta chodziło - to smażony, duży na niemal całą patelnię płaski kawał mięsa. A określenie nie funkcjonowało, bo po prostu takich wielkich plaskaczy się u mnie nie przyrządzało i nadal nie przyrządza :)

Edit: Cielęcinę trudno dostać, czasami zamawiam w restauracjach zgodnie z przyjętą przeze mnie zasadą, żeby wybierać z menu takie potrawy, których nie jadam na co dzień, bo są albo czasochłonne, albo wymagają dużej ilości trudno dostępnych składników. Ostatnio jadłam na urlopie we włoskojęzycznej części Szwajcarii cielęcinę podaną w sosie z tuńczyka - z życiu nie przyszłoby mi do głowy takie połączenie, ale jak wiadomo jedzenie na wakacjach to inna kategoria - nie wlicza się tego do przyjętego limitu kalorii i wybranego sposobu odżywiania ?

A widzisz, to dla mnie gotowane mielone w sosie to pulpety 😂

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Zoe23 napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

W takiej postaci, smażone w bułce to są mielone.

Z tego samego mięsa można zrobić klopsiki, obtaczając w mące, lekko obsmażane i w sosie koperkowym.

Sznycel to zupełnie inny rodzaj mięsa, najczęściej cielęcinka. 

U mnie granica między mielonym a klopsikiem przebiega w sposobie przyrządzenia - mielone są smażone, a jeśli gotowane i podawane z białym sosem - to ewentualnie klopsy. A częściej jednak - gotowane mielone kotlety :D Określenie "sznycel" nie funkcjonowało w moim domu rodzinnym, choć oczywiście każdy wiedział, o jaki rodzaj kotleta chodziło - to smażony, duży na niemal całą patelnię płaski kawał mięsa. A określenie nie funkcjonowało, bo po prostu takich wielkich plaskaczy się u mnie nie przyrządzało i nadal nie przyrządza :)

Edit: Cielęcinę trudno dostać, czasami zamawiam w restauracjach zgodnie z przyjętą przeze mnie zasadą, żeby wybierać z menu takie potrawy, których nie jadam na co dzień, bo są albo czasochłonne, albo wymagają dużej ilości trudno dostępnych składników. Ostatnio jadłam na urlopie we włoskojęzycznej części Szwajcarii cielęcinę podaną w sosie z tuńczyka - z życiu nie przyszłoby mi do głowy takie połączenie, ale jak wiadomo jedzenie na wakacjach to inna kategoria - nie wlicza się tego do przyjętego limitu kalorii i wybranego sposobu odżywiania ?

A widzisz, to dla mnie gotowane mielone w sosie to pulpety ?

Też. Stosowało się zamiennie :) Klopsy / pulpety to po prostu coś małego i okrągłego. Ale jak coś jest spłaszczone i apetycznie przysmażone - jak na tytułowym zdjęciu Dagi - to kotlety mielone jak nic!

W Krakowie dla swoich sznycle, dla obcych mielone. Ten sam przypadek co z ciastem i plackiem. Na porządnie rozklepany, cienki kotlet z cielęciny też się mówi sznycel, ale z doprecyzowaniem że chodzi o sznycel po wiedeńsku. Klopsy są bez panierki z bułki tartej i gotowane w sosie, nie smażone. Karminadel - to po śląsku. I też się mówi raczej rolada niż zrazy. 






u nas mówiło się sznycel, ale po kilku latach życia w de, przebranżowilismy nasze słownictwo, ponieważ zaczęły nam się pierniczyć nazwy potraw mięsnych. Teraz jemy kotlety mielone, a sznycel oznacza schabowego :D 

p.s. Daga, zapomniałaś jeszcze o jednej nazwie: karminadle :) 

Krummel napisał(a):

u nas mówiło się sznycel, ale po kilku latach życia w de, przebranżowilismy nasze słownictwo, ponieważ zaczęły nam się pierniczyć nazwy potraw mięsnych. Teraz jemy kotlety mielone, a sznycel oznacza schabowego :D 

p.s. Daga, zapomniałaś jeszcze o jednej nazwie: karminadle :) 

nie zapomniałam :D 

Kotlety mielone smażone na patelni i obtoczone w bułce tartej. Bez bułki tartej, ale gotowane to klopsy/pulpety.  

tylko i wyłącznie mielońce

To są mielone albo po śląsku karminadle (to tak jak pączki albo kreple, używane zamiennie). Bez bułki tylko gotowane w sosie to pulpety. Rolady są z mięsa wołowego, nadziewane ogórkiem, papryką, boczkiem,  podawane z gumiklijzmi i modro kapustą. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.