- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2024, 20:17
Zauważyłam, że boję się śmierci. To straszne, że człowiek sobie żyje a nagle umiera i koniec. I po kilkunastu latach nikt o nim nie pamięta, po prostu się zaciera jego istnienie....
Edytowany przez Użytkownik5529305 14 maja 2024, 09:20
7 maja 2024, 08:42
Obecnie ciężko choruję i mogę śmiało powiedzieć, że samej śmierci się nie boję. Inna sprawa, że bardzo jej nie chcę. Chcę żyć! Mam jeszcze mnóstwo planów i jestem łakoma każdego dnia. A śmierć... przyjdzie, kiedy zechce. Mam nadzieję, że jednak się do mnie nie śpieszy i jeszcze poszaleję żywa ?
ja przed tym jak zachorowałam na raka to bałam się nawet pomyśleć o śmierci.
A jak zajrzała mi w oczy i stanęła blisko to strach odszedł i póki co śmierci się nie boję. Ale mam właśnie tak jak Ty - nie boję się ale nie chcę jej ;)!
7 maja 2024, 09:17
Boję się przedwczesnej śmierci. Mój brat zmarł w styczniu w wieku 36 lat i jedyne o czym mogę myśleć to to, że z resztą rodzeństwa za jakieś 20 lat będziemy mieli tylko strzępki wspomnień, nie przeżyjemy z nim już nic więcej.
Boję się też tego co Karolka - zniedołężnienia i uzależnienia od innych na starość.
7 maja 2024, 11:23
Nie boję się, bo jest nieunikniona. Jeżeli żadna z nas nie będzie kimś sławnym to pamięć o nas kiedyś i tak zaginie. Prawnuki i dalsze pokolenia nie będą pamiętać o jakiejś tam pra lub prapraprababci. Nasze życie jest ulotne i nie ma najmniejszego sensu. Ludzie próbują się okłamywać wiarą w boga, niebo czy życie wieczne, ale to mrzonki. Jedyne czego nie chciałabym to umrzeć przed 70 rokiem życia, bo jednak chciałabym pożyć trochę na emeryturze.
7 maja 2024, 11:42
Tak na codzień o tym nie myślę, więc się nie boję. Ale jak już się nad tym zastanawiam to bardziej boję się tego,że będę chora i będę cierpiała, albo tego,że moi bliscy będą cierpieć po mojej śmierci. Samego końca życia to się nie boję, bo myślę,że jak ustaje praca mózgu to koniec.
7 maja 2024, 13:00
Ja się trochę boję. Boję się też śmierci najbliższych. Myślę o tym czasem, żeby sobie temat oswoić, ale tak - budzi we mnie niepokój.
7 maja 2024, 13:09
Same tchórzliwe kobity. Xd
7 maja 2024, 15:47
Bardziej niż samej śmierci, boje się niedołężnej starości i uzależnienia od innych. O śmierci nie myślę za dużo. Wiem że nadejdzie i tyle. Ale fakt że ciężko mi sobie wyobrazić że nagle mnie nie będzie, zniknie cała moja świadomość a to co teraz wydaje się ważne, na co się pracuje, nie będzie miało żadnego znaczenia. Śmierć dla osoby która umiera tak na prawdę nie jest jakaś straszna bo kończy się życie i tyle. Ci co zostają żywi bardziej tą twoja śmierć przeżywają, tęsknią, są smutni. Ja umrę i nie będę tego nawet wiedziała.
Mam bardzo podobnie.
Natomiast tak jak nie myślę i nie boję się swojej śmierci z jakimś rozczulaniem się że mnie nie będzie i już nic nie przeżyję martwię się o swoich bliskich- że będą cierpieć, i martwię się o ich śmierć. Niestety zetknęłam się już ze śmiercią bardzo bliskich mi osób, które były dość młode, że zostawiło to we mnie duży ślad i ostatnio moje lęki nasilają się coraz bardziej.
Edytowany przez sacria 7 maja 2024, 15:53
7 maja 2024, 15:52
Nie rozmyślam o tym, ale raczej nie boję się śmierci w tym sensie, że co to będzie ze mną dalej, gdzie trafi moja dusza itd... W tej chwili jestem jeszcze dość młoda, mam dwoje dzieci i schorowanych rodziców, nie chciałabym ich zostawiać. W starszym wieku (chyba) nie ma się już tak wielu spraw na głowie.
7 maja 2024, 17:16
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).