- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2024, 20:17
Zauważyłam, że boję się śmierci. To straszne, że człowiek sobie żyje a nagle umiera i koniec. I po kilkunastu latach nikt o nim nie pamięta, po prostu się zaciera jego istnienie....
Edytowany przez Użytkownik5529305 14 maja 2024, 09:20
7 maja 2024, 19:21
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).
"umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne." - chyba nie wiesz jak wyglada umieranie trwajace miesiace, lata, gdy kazda komorka ciala boli,rany nie goja sie, sa w stanie rozkladu, nie zawsze dzialaja srodki usmiajace. Jedynie zgodze sie z faktem ze smierc jest wtedy uwolnieniem od cierpienia.
7 maja 2024, 22:25
nie boje się, bardziej mnie martw czy ktoś się zorientuje, że umarłam i co się stanie z moim majątkiem.
jak będziesz miała duży majątek to się szybko zorientują 😎
8 maja 2024, 02:47
Nie.. Tyle razy czułam, że umieram, byłam na granicy życia kilka razy, w śpiączce raz... i faktycznie miałam niesamowicie dużo szczęścia, bo z jakiegoś powodu dalej żyje mimo kilku ekstremalnych sytuacji. Ufam, że wszystko jest dokładnie tak jak ma być, a ja nie przeżyje ani dnia dłużej lub krócej niż jest mi pisane.
8 maja 2024, 08:49
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).
"umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne." - chyba nie wiesz jak wyglada umieranie trwajace miesiace, lata, gdy kazda komorka ciala boli,rany nie goja sie, sa w stanie rozkladu, nie zawsze dzialaja srodki usmiajace. Jedynie zgodze sie z faktem ze smierc jest wtedy uwolnieniem od cierpienia.
A to coś złego, że nie wie jak to jest? Bo Twoja wypowiedź trochę brzmi tak jakby się miała albo wstydzić za to albo chodzić na klęczkach do Częstochowy żeby dziękować, że jej się to nie przytrafiło.
8 maja 2024, 08:54
nie boje się, bardziej mnie martw czy ktoś się zorientuje, że umarłam i co się stanie z moim majątkiem.
jak będziesz miała duży majątek to się szybko zorientują ?
No w sumie nie do końca. Na moim osiedlu umarł facet, lat 46. Jego rodzice odeszli jakiś czas temu, nie miał rodzeństwa, żony czy dzieci. Mieszkał sam w dużym mieszkaniu 4-pokojowym. Umarł w łóżku i jego ciało leżało tam przez 2 miesiące. Podobno dosłownie wtopił się w kanapę. Sąsiedzi wezwali służby, gdy smród na klatce był nie do zniesienia.
8 maja 2024, 09:33
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).
"umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne." - chyba nie wiesz jak wyglada umieranie trwajace miesiace, lata, gdy kazda komorka ciala boli,rany nie goja sie, sa w stanie rozkladu, nie zawsze dzialaja srodki usmiajace. Jedynie zgodze sie z faktem ze smierc jest wtedy uwolnieniem od cierpienia.
A to coś złego, że nie wie jak to jest? Bo Twoja wypowiedź trochę brzmi tak jakby się miała albo wstydzić za to albo chodzić na klęczkach do Częstochowy żeby dziękować, że jej się to nie przytrafiło.
dosyc arogancka i glupia ta twoja wypowiedz. Gdzie napisalam ze to cos zlego - niewiedza. Niewiedza to po prostu niewiedza, nie kazdy mial do czynienia z cierpieniem i tym co z czlowiekiem robia niektore choroby. Osobie , ktora stwierdza ze to nie straszne podpowiadam, by najpierw poznala to o czym mowi i wtedy bedzie mogla faktycznie ocenic.
Moze moglam inaczej sformulowac i zamiast stwierdzic zadac pytanie- ile wie na temat powolnego umierania, czy widziala kogos kogo trzeba przekladac, myc, przebierac a cialo jest tak owrzodzone, ze nie ma gdzie dotknac by nie spowodowac krwawien i bolu.
8 maja 2024, 09:49
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).
"umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne." - chyba nie wiesz jak wyglada umieranie trwajace miesiace, lata, gdy kazda komorka ciala boli,rany nie goja sie, sa w stanie rozkladu, nie zawsze dzialaja srodki usmiajace. Jedynie zgodze sie z faktem ze smierc jest wtedy uwolnieniem od cierpienia.
A to coś złego, że nie wie jak to jest? Bo Twoja wypowiedź trochę brzmi tak jakby się miała albo wstydzić za to albo chodzić na klęczkach do Częstochowy żeby dziękować, że jej się to nie przytrafiło.
dosyc arogancka i glupia ta twoja wypowiedz. Gdzie napisalam ze to cos zlego - niewiedza. Niewiedza to po prostu niewiedza, nie kazdy mial do czynienia z cierpieniem i tym co z czlowiekiem robia niektore choroby. Osobie , ktora stwierdza ze to nie straszne podpowiadam, by najpierw poznala to o czym mowi i wtedy bedzie mogla faktycznie ocenic.
Moze moglam inaczej sformulowac i zamiast stwierdzic zadac pytanie- ile wie na temat powolnego umierania, czy widziala kogos kogo trzeba przekladac, myc, przebierac a cialo jest tak owrzodzone, ze nie ma gdzie dotknac by nie spowodowac krwawien i bolu.
Czyli według Cb na te tematy mogą wypowiadać się jedynie osoby, które przeżyły lub widziały takie cierpienie? Każdy sobie chyba zdaje sprawę, że takie sytuacje się zdarzają, ale nikt nie życzy sobie by tak umierać lub by spotkało to kogoś z rodziny czy najbliższych. Nie każdy też dobrowolnie chciałby zobaczyć tak cierpiące osoby, np. w hospicjum czy domu spokojnej starości. To, że Ty mogłaś to zobaczyć (wnioskuje po wypowiedzi) to nie znaczy, że inni chcą lub będą mieli okazję (oby nie).
I daruj sobie przytyki w moją stronę.
8 maja 2024, 12:00
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).
"umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne." - chyba nie wiesz jak wyglada umieranie trwajace miesiace, lata, gdy kazda komorka ciala boli,rany nie goja sie, sa w stanie rozkladu, nie zawsze dzialaja srodki usmiajace. Jedynie zgodze sie z faktem ze smierc jest wtedy uwolnieniem od cierpienia.
A to coś złego, że nie wie jak to jest? Bo Twoja wypowiedź trochę brzmi tak jakby się miała albo wstydzić za to albo chodzić na klęczkach do Częstochowy żeby dziękować, że jej się to nie przytrafiło.
dosyc arogancka i glupia ta twoja wypowiedz. Gdzie napisalam ze to cos zlego - niewiedza. Niewiedza to po prostu niewiedza, nie kazdy mial do czynienia z cierpieniem i tym co z czlowiekiem robia niektore choroby. Osobie , ktora stwierdza ze to nie straszne podpowiadam, by najpierw poznala to o czym mowi i wtedy bedzie mogla faktycznie ocenic.
Moze moglam inaczej sformulowac i zamiast stwierdzic zadac pytanie- ile wie na temat powolnego umierania, czy widziala kogos kogo trzeba przekladac, myc, przebierac a cialo jest tak owrzodzone, ze nie ma gdzie dotknac by nie spowodowac krwawien i bolu.
Czyli według Cb na te tematy mogą wypowiadać się jedynie osoby, które przeżyły lub widziały takie cierpienie? Każdy sobie chyba zdaje sprawę, że takie sytuacje się zdarzają, ale nikt nie życzy sobie by tak umierać lub by spotkało to kogoś z rodziny czy najbliższych. Nie każdy też dobrowolnie chciałby zobaczyć tak cierpiące osoby, np. w hospicjum czy domu spokojnej starości. To, że Ty mogłaś to zobaczyć (wnioskuje po wypowiedzi) to nie znaczy, że inni chcą lub będą mieli okazję (oby nie).
I daruj sobie przytyki w moją stronę.
chyba nie zrozumialas wypowiedzi, rozmowa z toba jest jak ze sciana, wiec sobie ja daruje. Przemysl jesli ci sie zechce watek rozmowy od poczatku, moze wpadniesz na sens. Wypowiadac moze sie kazdy i kazdemu kto nie zna realiow mozna o nich przypomniec. Mozna dac Impuls do zastanowienia. Ale odbiorca najpierw musi miec wole myslenia.
8 maja 2024, 17:16
Ja się boję nagłej, niespodziewanej śmierci, na przykład w wypadku, tego, gdy wiadomo, że nie można nic już zrobić, żeby uniknąć kolizji, zderzenia itp. Boję się momentu poprzedzającego taką nagłą śmierć. Chociaż od zginięcia w wypadku czy katastrofie gorsze moim zdaniem byłoby życie ze skutkami tego zdarzenia, jak trwałe kalectwo. Natomiast jeśli chodzi o umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne. Wręcz uważam to za uwolnienie od wszelkiego cierpienia. Nie chcę dożyć do późnej starości, długość życia nie jest dla mnie życiowym celem. Zawsze zastanawiało mnie, po co ludzie się rozmnażają, wiedząc, że i tak każdego czeka śmierć. Osobiście mam żal do swoich rodziców, że decydując się na moje poczęcie, automatycznie skazali mnie na śmierć (a po drodze na różne cierpienia związane z faktem życia).
"umieranie powolne, w wyniku choroby, słabości, to nie jest to dla mnie straszne." - chyba nie wiesz jak wyglada umieranie trwajace miesiace, lata, gdy kazda komorka ciala boli,rany nie goja sie, sa w stanie rozkladu, nie zawsze dzialaja srodki usmiajace. Jedynie zgodze sie z faktem ze smierc jest wtedy uwolnieniem od cierpienia.
A to coś złego, że nie wie jak to jest? Bo Twoja wypowiedź trochę brzmi tak jakby się miała albo wstydzić za to albo chodzić na klęczkach do Częstochowy żeby dziękować, że jej się to nie przytrafiło.
dosyc arogancka i glupia ta twoja wypowiedz. Gdzie napisalam ze to cos zlego - niewiedza. Niewiedza to po prostu niewiedza, nie kazdy mial do czynienia z cierpieniem i tym co z czlowiekiem robia niektore choroby. Osobie , ktora stwierdza ze to nie straszne podpowiadam, by najpierw poznala to o czym mowi i wtedy bedzie mogla faktycznie ocenic.
Moze moglam inaczej sformulowac i zamiast stwierdzic zadac pytanie- ile wie na temat powolnego umierania, czy widziala kogos kogo trzeba przekladac, myc, przebierac a cialo jest tak owrzodzone, ze nie ma gdzie dotknac by nie spowodowac krwawien i bolu.
Czyli według Cb na te tematy mogą wypowiadać się jedynie osoby, które przeżyły lub widziały takie cierpienie? Każdy sobie chyba zdaje sprawę, że takie sytuacje się zdarzają, ale nikt nie życzy sobie by tak umierać lub by spotkało to kogoś z rodziny czy najbliższych. Nie każdy też dobrowolnie chciałby zobaczyć tak cierpiące osoby, np. w hospicjum czy domu spokojnej starości. To, że Ty mogłaś to zobaczyć (wnioskuje po wypowiedzi) to nie znaczy, że inni chcą lub będą mieli okazję (oby nie).
I daruj sobie przytyki w moją stronę.
chyba nie zrozumialas wypowiedzi, rozmowa z toba jest jak ze sciana, wiec sobie ja daruje. Przemysl jesli ci sie zechce watek rozmowy od poczatku, moze wpadniesz na sens. Wypowiadac moze sie kazdy i kazdemu kto nie zna realiow mozna o nich przypomniec. Mozna dac Impuls do zastanowienia. Ale odbiorca najpierw musi miec wole myslenia.
Odbijam piłeczkę i kończę. Twoja wypowiedź jest głupia i arogancka.
Edytowany przez .Daga. 8 maja 2024, 17:16
8 maja 2024, 19:54
Raczej nie bałam się jej nigdy. Boję się za to, że mama umrze. Boję się, że nie zdążymy się dogadać, spędzić czasu jak matka z córką. W moim przypadku śmierć by była wyzwoleniem od bólu i od przeszłości. Boję się tylko , żeby nie była za wcześnie. Jeszcze muszę dzieci odchować, zapewnić im start, pomóc wejść w dorosłość. Choroba jednak trochę zmienia też myślenie. Od kiedy zachorowałam myślę o śmierci częściej i częściej się zaczynam obawiać, żeby nie przyszła za wcześnie.