- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 kwietnia 2024, 19:44
… i nikt poza Wami ich nie zna. Macie takie?
Ja za dzieciaka często jadłam kaszę gryczaną ze skwarkami i wszystkie koleżanki się z tego śmiały xD A do niedzielnego obiadu często podawana była surówka: buraczki (świeże lub ze słoika), groszek konserwowy i majonez. Akurat w tej sałatce zakochał się też mój chłopak i bardzo często ją robimy do obiadu.
23 kwietnia 2024, 06:59
Ludzie się dziwią czasami jak słyszą o zupie kminkowej. Jak zostanie rosół, to wiadomo, można zrobić pomidorówkę. A moja prababcia robiła kminkową. Rosół się gotowało z dużą ilością kminku, potem się dodawało zasmażkę i zabielało. Z zabielanych zup to jeszcze barszcz (z tłuczonymi ziemniakami koniecznie, cześć zna, część kręci nosem, że jak to do barszczu śmietana). Też z dzieciństwa mi się kojarzą napoleonki. Na ogół ludzie mówią wymiennie kremówka i napoleonka. W Krakowie to nie jest to samo. Napoleonka ma różowy krem bezowy, jest bardzo wysoka, na górze koniecznie dekoracja w postaci bezika z tej różowej masy i wciśniętej do niej kostki galaretki. Teraz już je rzadko można spotkać. Kiedyś pamiętam, że były bardzo popularne, i się kupowało cały karton (np.do pracy pamiętam, że babcia zanosiła na imieniny). I kapuśniaczki takie jak kiedyś też już coraz rzadziej robią. Z grubą kminkową posypką.
to ciastko, które opisujesz nazywa sie ptyś. Napoleonka ma dwie warstwy ciasta francuskiego a w środku budyniowy krem
Ptyś jest z ciasta parzonego, jak na karpatkę. Napoleonka ma ciasto francuskie i różowy krem na bazie białek. Budyniowy krem na kremówka. U mnie, regionalnie, bo w skali kraju zdaję sobie sprawę, że ludzie takiej napoleonki nie znają.
23 kwietnia 2024, 07:20
Ludzie się dziwią czasami jak słyszą o zupie kminkowej. Jak zostanie rosół, to wiadomo, można zrobić pomidorówkę. A moja prababcia robiła kminkową. Rosół się gotowało z dużą ilością kminku, potem się dodawało zasmażkę i zabielało. Z zabielanych zup to jeszcze barszcz (z tłuczonymi ziemniakami koniecznie, cześć zna, część kręci nosem, że jak to do barszczu śmietana). Też z dzieciństwa mi się kojarzą napoleonki. Na ogół ludzie mówią wymiennie kremówka i napoleonka. W Krakowie to nie jest to samo. Napoleonka ma różowy krem bezowy, jest bardzo wysoka, na górze koniecznie dekoracja w postaci bezika z tej różowej masy i wciśniętej do niej kostki galaretki. Teraz już je rzadko można spotkać. Kiedyś pamiętam, że były bardzo popularne, i się kupowało cały karton (np.do pracy pamiętam, że babcia zanosiła na imieniny). I kapuśniaczki takie jak kiedyś też już coraz rzadziej robią. Z grubą kminkową posypką.
to ciastko, które opisujesz nazywa sie ptyś. Napoleonka ma dwie warstwy ciasta francuskiego a w środku budyniowy krem
Ptyś jest z ciasta parzonego, jak na karpatkę. Napoleonka ma ciasto francuskie i różowy krem na bazie białek. Budyniowy krem na kremówka. U mnie, regionalnie, bo w skali kraju zdaję sobie sprawę, że ludzie takiej napoleonki nie znają.
Takiej różowej napoleonki nie znam, ale zostając przy temacie ciast, to jako dziecko uwielbiałam "wuzetkę". A teraz też chyba ich w cukierniach zbytnio nie widuję.
23 kwietnia 2024, 07:53
Ludzie się dziwią czasami jak słyszą o zupie kminkowej. Jak zostanie rosół, to wiadomo, można zrobić pomidorówkę. A moja prababcia robiła kminkową. Rosół się gotowało z dużą ilością kminku, potem się dodawało zasmażkę i zabielało. Z zabielanych zup to jeszcze barszcz (z tłuczonymi ziemniakami koniecznie, cześć zna, część kręci nosem, że jak to do barszczu śmietana). Też z dzieciństwa mi się kojarzą napoleonki. Na ogół ludzie mówią wymiennie kremówka i napoleonka. W Krakowie to nie jest to samo. Napoleonka ma różowy krem bezowy, jest bardzo wysoka, na górze koniecznie dekoracja w postaci bezika z tej różowej masy i wciśniętej do niej kostki galaretki. Teraz już je rzadko można spotkać. Kiedyś pamiętam, że były bardzo popularne, i się kupowało cały karton (np.do pracy pamiętam, że babcia zanosiła na imieniny). I kapuśniaczki takie jak kiedyś też już coraz rzadziej robią. Z grubą kminkową posypką.
to ciastko, które opisujesz nazywa sie ptyś. Napoleonka ma dwie warstwy ciasta francuskiego a w środku budyniowy krem
Ptyś jest z ciasta parzonego, jak na karpatkę. Napoleonka ma ciasto francuskie i różowy krem na bazie białek. Budyniowy krem na kremówka. U mnie, regionalnie, bo w skali kraju zdaję sobie sprawę, że ludzie takiej napoleonki nie znają.
Dla mnie napoleonka to ciast francuskie z kremem budyniowym, takim lekkim natomiast kremówka to podobne ciasto ale krem jest budyniowo-maślany, raczej ciężki i dla mnie niejadalny. Niby wizualnie podobne ale smak zupełnie inny. Ptyś to tak jak piszesz całkiem inne ciasto i nadzienie bezowe a nie krem.
23 kwietnia 2024, 08:11
Ludzie się dziwią czasami jak słyszą o zupie kminkowej. Jak zostanie rosół, to wiadomo, można zrobić pomidorówkę. A moja prababcia robiła kminkową. Rosół się gotowało z dużą ilością kminku, potem się dodawało zasmażkę i zabielało. Z zabielanych zup to jeszcze barszcz (z tłuczonymi ziemniakami koniecznie, cześć zna, część kręci nosem, że jak to do barszczu śmietana). Też z dzieciństwa mi się kojarzą napoleonki. Na ogół ludzie mówią wymiennie kremówka i napoleonka. W Krakowie to nie jest to samo. Napoleonka ma różowy krem bezowy, jest bardzo wysoka, na górze koniecznie dekoracja w postaci bezika z tej różowej masy i wciśniętej do niej kostki galaretki. Teraz już je rzadko można spotkać. Kiedyś pamiętam, że były bardzo popularne, i się kupowało cały karton (np.do pracy pamiętam, że babcia zanosiła na imieniny). I kapuśniaczki takie jak kiedyś też już coraz rzadziej robią. Z grubą kminkową posypką.
to ciastko, które opisujesz nazywa sie ptyś. Napoleonka ma dwie warstwy ciasta francuskiego a w środku budyniowy krem
Ptyś jest z ciasta parzonego, jak na karpatkę. Napoleonka ma ciasto francuskie i różowy krem na bazie białek. Budyniowy krem na kremówka. U mnie, regionalnie, bo w skali kraju zdaję sobie sprawę, że ludzie takiej napoleonki nie znają.
Takiej różowej napoleonki nie znam, ale zostając przy temacie ciast, to jako dziecko uwielbiałam "wuzetkę". A teraz też chyba ich w cukierniach zbytnio nie widuję.
Bo są niemodne; teraz na chodzie są jakieś malinowe chmurki czy inne raffaella ;)
23 kwietnia 2024, 08:40
Ludzie się dziwią czasami jak słyszą o zupie kminkowej. Jak zostanie rosół, to wiadomo, można zrobić pomidorówkę. A moja prababcia robiła kminkową. Rosół się gotowało z dużą ilością kminku, potem się dodawało zasmażkę i zabielało. Z zabielanych zup to jeszcze barszcz (z tłuczonymi ziemniakami koniecznie, cześć zna, część kręci nosem, że jak to do barszczu śmietana). Też z dzieciństwa mi się kojarzą napoleonki. Na ogół ludzie mówią wymiennie kremówka i napoleonka. W Krakowie to nie jest to samo. Napoleonka ma różowy krem bezowy, jest bardzo wysoka, na górze koniecznie dekoracja w postaci bezika z tej różowej masy i wciśniętej do niej kostki galaretki. Teraz już je rzadko można spotkać. Kiedyś pamiętam, że były bardzo popularne, i się kupowało cały karton (np.do pracy pamiętam, że babcia zanosiła na imieniny). I kapuśniaczki takie jak kiedyś też już coraz rzadziej robią. Z grubą kminkową posypką.
to ciastko, które opisujesz nazywa sie ptyś. Napoleonka ma dwie warstwy ciasta francuskiego a w środku budyniowy krem
Ptyś jest z ciasta parzonego, jak na karpatkę. Napoleonka ma ciasto francuskie i różowy krem na bazie białek. Budyniowy krem na kremówka. U mnie, regionalnie, bo w skali kraju zdaję sobie sprawę, że ludzie takiej napoleonki nie znają.
Dobrze mówisz, potwierdzam jako krakuska ;) Dla mnie nasza napoleonka niejadalna :)
23 kwietnia 2024, 09:08
Nie wiem, czy nigdzie indziej nie znane, ale ja w dorosłym życiu nigdy tego nie jadłam:
- zupa owocowa (z truskawek, wiśni lub rabarbaru) z makaronem,
- zupa zalewajka na domowym zakwasie chlebowym, podawana z twarogiem przygotowanym z kwaśnego mleka,
- świeżonka - danie przyrządzane zaraz po ubiciu świniaka (uwielbiałam!),
- domowy przecier pomidorowy wymieszany ze śmietaną i cebulą, podawany z chlebem,
- chleb domowej roboty ze śmietaną i cukrem,
- czerstwy chleb obsmażany w jajku,
- smażona mortadela,
- bułka (porwana na kawałki) z mlekiem i cukrem.
Aż poczułam tęsknotę i za tym jedzeniem, i za tą dziecięcą beztroską, i za moją babcią (babcia żyje, ma 90 lat).
Edytowany przez LiuAnnee 23 kwietnia 2024, 09:10
23 kwietnia 2024, 09:43
Nie wiem, czy nigdzie indziej nie znane, ale ja w dorosłym życiu nigdy tego nie jadłam:
- zupa owocowa (z truskawek, wiśni lub rabarbaru) z makaronem,
- zupa zalewajka na domowym zakwasie chlebowym, podawana z twarogiem przygotowanym z kwaśnego mleka,
- świeżonka - danie przyrządzane zaraz po ubiciu świniaka (uwielbiałam!),
- domowy przecier pomidorowy wymieszany ze śmietaną i cebulą, podawany z chlebem,
- chleb domowej roboty ze śmietaną i cukrem,
- czerstwy chleb obsmażany w jajku,
- smażona mortadela,
- bułka (porwana na kawałki) z mlekiem i cukrem.
Aż poczułam tęsknotę i za tym jedzeniem, i za tą dziecięcą beztroską, i za moją babcią (babcia żyje, ma 90 lat).
Zalewajkę też jadłam jako dziecko, u mnie ze skwarkami. Z tego co mi wiadomo to danie znane w województwie łódzkim. Moja babcia pochodziła właśnie stamtąd.
Świeżonkę też kojarzę.
23 kwietnia 2024, 09:53
Nie wiem, czy nigdzie indziej nie znane, ale ja w dorosłym życiu nigdy tego nie jadłam:
- zupa owocowa (z truskawek, wiśni lub rabarbaru) z makaronem,
- zupa zalewajka na domowym zakwasie chlebowym, podawana z twarogiem przygotowanym z kwaśnego mleka,
- świeżonka - danie przyrządzane zaraz po ubiciu świniaka (uwielbiałam!),
- domowy przecier pomidorowy wymieszany ze śmietaną i cebulą, podawany z chlebem,
- chleb domowej roboty ze śmietaną i cukrem,
- czerstwy chleb obsmażany w jajku,
- smażona mortadela,
- bułka (porwana na kawałki) z mlekiem i cukrem.
Aż poczułam tęsknotę i za tym jedzeniem, i za tą dziecięcą beztroską, i za moją babcią (babcia żyje, ma 90 lat).
A mnie chleb w jajku nauczyl jesc moj chlopak gdzies tam w liceum dopiero, i to moja guilty pleasure do dzis 😂
23 kwietnia 2024, 10:15
Nie wiem, czy nigdzie indziej nie znane, ale ja w dorosłym życiu nigdy tego nie jadłam:
- zupa owocowa (z truskawek, wiśni lub rabarbaru) z makaronem,
- zupa zalewajka na domowym zakwasie chlebowym, podawana z twarogiem przygotowanym z kwaśnego mleka,
- świeżonka - danie przyrządzane zaraz po ubiciu świniaka (uwielbiałam!),
- domowy przecier pomidorowy wymieszany ze śmietaną i cebulą, podawany z chlebem,
- chleb domowej roboty ze śmietaną i cukrem,
- czerstwy chleb obsmażany w jajku,
- smażona mortadela,
- bułka (porwana na kawałki) z mlekiem i cukrem.
Aż poczułam tęsknotę i za tym jedzeniem, i za tą dziecięcą beztroską, i za moją babcią (babcia żyje, ma 90 lat).
jako dziecko często jadłam zupę wiśniową, chleb w jajku i bułkę w mleku u nas nazywała się snelka.
23 kwietnia 2024, 10:36
zupa owocowa tj. ciepły kompot z owocami i makaronem (nie znosiłam)
zupa mleczna czyli makaron z mlekiem
Mortadela w panierce ala kotlet
Czernina
Pyszne racuchy drożdżowe z piekarnika
Wątróbka 🤮 do dziś mam uraz
Nie wiem jak tam z modą, ja lubię zamawiać wztkę jako zestaw obowiązkowy 😁 W Wawie jest wszędzie w cukierniach
kluski z twarogiem na wytrawnie z cebulą i skwarkami