Temat: Wygodne życie?

Często spotyka się, że pary/małżeństwa zamiast dzieci wolą mieć zwierzę domowe np. pieska czy kociaka. Jakie jest wasze odczucie? Moja mama twierdzi, że lubię wygodne życie, a ,,kto na starość poda Ci szklankę z wodą?'' - standard. Myślę, że czasy się zmieniły i nie każdy po 18- nasce pragnie ślubu, dziecka itp. Czy faktycznie może to wynikać z wygodnictwa? Zresztą praca ze zwierzęciem też nie jest prosta. 

Pasek wagi

dzis sa takie czasy ze decyzja o braku dzieci to nie zawsze wygodnictwo - Ludzi nie stac na wlasne mieszkanie, a nie kazdy ma po babkci/cioci/rodzicach, praca z zarobkami 3-4-5 tys to obecnie zadne kokosy, gdzie tu warunki na dziecko? A to sa koszty na wiecej niz 18lat, bo to nie jest tak ze dzieci po 18 urodzinach nagle zaczynaja zyc i zarabiac na zycie. 

Dodalabym jeszcze ze wygodne zycie nie musi oznaczac brakku dzieci. Mozna zyc wygodnie razem z nimi. TYlko podloge trzeba czesciej myc. 

Pasek wagi
Ja przyznam że nie znam bezdzietnych osób, które by mówiły, że nie zdecydowały się na dzieci bo im tak wygodniej. Raczej jak już to albo po prostu nie przepadają za dziećmi, nie mają instynktu rodzicielskiego, nie mają warunków (to nie te czasy gdzie ludzie świadomie chcą sie gnieździć z dziećmi na jednym pokoju z kuchnią), praca im nie pozwala (czasy pracy 7-15 już dawno za nami), nie mają kasy. I oczywiście można zawsze powiedzieć jak to starsze pokolenie mawiało: a bo dzieci to się i w czasach powojennych rodziły, a myśmy mieli trójkę na jednym pokoju. Tak, ale też trzeba mieć na uwadze, że wtedy o antykoncepcji to się nie słyszało i często nie była to świadoma decyzja, tylko się trafiło, więc trzeba było sobie radzić i ot cała filozofia że kiedyś to w gorszych warunkach się miało i piątkę. Ja generalnie nie lubię zaglądania komuś pod kołdrę i pchania się z butami w życie. Lepiej nie mieć tych dzieci niż jak niektórzy mieć, a potem niech sobie radzą bo rodziców najzwyczajniej denerwuje ich obecność i że coś chcą. Nie każdy powinien być rodzicem, nie każdy chce być rodzicem. Najgorsze to robić coś wbrew sobie. Ale fakt, że społeczeństwo narzuca koncepcję tato+mama+dzieci, najlepiej minimum dwoje, bo jedno to też źle i jak ktoś wspomniał - wszystko co odbiega od tej "normy" musi być przez wszystkich szeroko komentowane jakby to była czyjakolwiek sprawa oprócz samych zainteresowanych.
Pasek wagi

bajdzo napisał(a):

Często spotyka się, że pary/małżeństwa zamiast dzieci wolą mieć zwierzę domowe np. pieska czy kociaka. Jakie jest wasze odczucie? Moja mama twierdzi, że lubię wygodne życie, a ,,kto na starość poda Ci szklankę z wodą?'' - standard. Myślę, że czasy się zmieniły i nie każdy po 18- nasce pragnie ślubu, dziecka itp. Czy faktycznie może to wynikać z wygodnictwa? Zresztą praca ze zwierzęciem też nie jest prosta. 

Po prostu ludzie już coraz częściej nie pchają się w "powinności" i częściej mają odwagę żyć w zgodzie ze sobą a nie tak jak się zawsze żyło bo co ludzie powiedzą. 

Kamykoid napisał(a):

bajdzo napisał(a):

Często spotyka się, że pary/małżeństwa zamiast dzieci wolą mieć zwierzę domowe np. pieska czy kociaka. Jakie jest wasze odczucie? Moja mama twierdzi, że lubię wygodne życie, a ,,kto na starość poda Ci szklankę z wodą?'' - standard. Myślę, że czasy się zmieniły i nie każdy po 18- nasce pragnie ślubu, dziecka itp. Czy faktycznie może to wynikać z wygodnictwa? Zresztą praca ze zwierzęciem też nie jest prosta. 

Po prostu ludzie już coraz częściej nie pchają się w "powinności" i częściej mają odwagę żyć w zgodzie ze sobą a nie tak jak się zawsze żyło bo co ludzie powiedzą. 

przyznam rację 

Pasek wagi

Są i tacy co robią sobie dzieci z wygodnictwa i co poradzisz.

A na starość potencjalne dzieci mogą się porozjeżdżać lub nawet nie utrzymywać kontaktu z rodzicami, więc też będzie słabo z tą szklanką wody :)

Pasek wagi

ludzie nie decydują się na posiadanie potomstwa z różnych względów. Jedni z wygodnictwa, drudzy z braku kasy inni po prostu nie chcą. Nie wiem czy w tych czasach zdecydowałabym się na dzieci. My mieliśmy na starcie dom, pomoc obojga rodziców plus stałą pracę. Teraz większość młodych nie zagrzeje miejsca w pracy na stałe, są na wynajmie albo spłacają kredyt. To nie przemawia za tym aby mieć dzieci. Dzieci to też wydatek i jak wspomniała Karolka kształtowanie ich osobowości. Jest to niezwykle ciężka praca. A jak się ma na pokładzie dwójkę z zbuntowanych nastolatków to łeb niemały. 


Argument o szklance wody do mnie nie przemawia. Nie z tego powodu rodziłam dzieci 

Pasek wagi

Myślę, że norma kiedyś będzie to, że nie trzeba się będzie zastanawiać i pytać czy posiadanie dzieci lub ich brak jest właściwe. 

Kamykoid napisał(a):

bajdzo napisał(a):

Często spotyka się, że pary/małżeństwa zamiast dzieci wolą mieć zwierzę domowe np. pieska czy kociaka. Jakie jest wasze odczucie? Moja mama twierdzi, że lubię wygodne życie, a ,,kto na starość poda Ci szklankę z wodą?'' - standard. Myślę, że czasy się zmieniły i nie każdy po 18- nasce pragnie ślubu, dziecka itp. Czy faktycznie może to wynikać z wygodnictwa? Zresztą praca ze zwierzęciem też nie jest prosta. 

Po prostu ludzie już coraz częściej nie pchają się w "powinności" i częściej mają odwagę żyć w zgodzie ze sobą a nie tak jak się zawsze żyło bo co ludzie powiedzą. 

👍 

bajdzo napisał(a):

Często spotyka się, że pary/małżeństwa zamiast dzieci wolą mieć zwierzę domowe np. pieska czy kociaka. Jakie jest wasze odczucie? Moja mama twierdzi, że lubię wygodne życie, a ,,kto na starość poda Ci szklankę z wodą?'' - standard. Myślę, że czasy się zmieniły i nie każdy po 18- nasce pragnie ślubu, dziecka itp. Czy faktycznie może to wynikać z wygodnictwa? Zresztą praca ze zwierzęciem też nie jest prosta. 

Ja mam tak, że sama miałam słabe dzieciństwo. Nigdy niczego nie doświadczałam. Wciąż siedziałam w domu, od początku były mi nałożone obowiązki i problemy dorosłych. Nie mogłam miec takiego super dzieciństwa z głupotami, zabawami, beztroską. Kazano mi się martwić o rachunki, pieniądze, czy będziemy mieli opał na zimę. Do pracy zaganiano mnie odkąd pamiętam. Nie było ulgi nawet w święta czy urodziny. 
Pieniądze zostały mi zabierane lub gospodarowane na konkretne cele np książki do szkoły i koniec tematu.

Dopiero w wieku 23 lat zaczęłam sobie odbijać to utracone dzieciństwo. Gdzieś wyjeżdżać, kupować to co chcę i wogóle myśleć o sobie i swoich potrzebach. Tylko to też trwało krótką chwilę, bo dorosłość. Rachunki, mieszkanie, podatki, praca itp. 

Mam 30 lat. Na ten moment myślę, że skrzywdziłabym siebie i dziecko sprowadzając je na świat. Jestem na etapie dorabiania się od zera wszystkiego. Gdybym teraz miała dziecko, to całkowicie musiałabym zrezygnować z siebie i marzeń żeby pogodzić pracę i wychowywanie dziecka a nie hodowanie.
+ Super jest w naszym kraju opieka zdrowia i wsparcie dla młodych. (oczywiście ironicznie to mówię). 
Ludzie rodzący dzieci z niepełnosprawnościami uciekają mieszkać w Holandii lub Niemczech, bo tutaj tylko biedowanie zostaje. 

W przyszłości chciałabym mieć dziecko, ale nie wiem czy zdążę. 

Galadriela30 napisał(a):

dzis sa takie czasy ze decyzja o braku dzieci to nie zawsze wygodnictwo - Ludzi nie stac na wlasne mieszkanie, a nie kazdy ma po babkci/cioci/rodzicach, praca z zarobkami 3-4-5 tys to obecnie zadne kokosy, gdzie tu warunki na dziecko? A to sa koszty na wiecej niz 18lat, bo to nie jest tak ze dzieci po 18 urodzinach nagle zaczynaja zyc i zarabiac na zycie. 

Dodalabym jeszcze ze wygodne zycie nie musi oznaczac brakku dzieci. Mozna zyc wygodnie razem z nimi. TYlko podloge trzeba czesciej myc. 

Z perspektywy osoby, która nic nie dostała od rodziny i sama się dorabiam od zera, to jest tragedia..  Odłożyłam 100 tys na mieszkanie, a teraz wszystko tak podrożało, że te 100 tys jest jak 30 tysięcy. Podatki co roku większe, inflacja większa, rachunki też, a wypłaty tak średnio rosną. 
Jak zaczynałam moją działalność to za dzisiejszą wypłatę byłam wyżyć prawie 3 miesiące. Teraz? Miesiąc i ledwo co zostaje. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.