- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 kwietnia 2024, 12:17
Często spotyka się, że pary/małżeństwa zamiast dzieci wolą mieć zwierzę domowe np. pieska czy kociaka. Jakie jest wasze odczucie? Moja mama twierdzi, że lubię wygodne życie, a ,,kto na starość poda Ci szklankę z wodą?'' - standard. Myślę, że czasy się zmieniły i nie każdy po 18- nasce pragnie ślubu, dziecka itp. Czy faktycznie może to wynikać z wygodnictwa? Zresztą praca ze zwierzęciem też nie jest prosta.
Edytowany przez bajdzo 16 kwietnia 2024, 12:17
16 kwietnia 2024, 12:22
Oczywiście, że to wygodnictwo - sama wiem po sobie. Niby człowiek chce, ale żeby faktycznie zacząć się świadomie starać o to dziecko, to jakoś ciężko się zebrać... A lata lecą 😉
16 kwietnia 2024, 12:29
Oczywiscie ze to wygodnictwo. Ja swiadomie nie chcialam miec dzieci a mam juz 38 lat wiec juz sie to nie zmieni. Jestem dosc leniwa, wygodnicka i lubie swoje zycie takie jakie jest. Aktualnie zyje w cieplych krajach pod palemką i dobrze mi jest tak jak jest. Rodzina gada po bokach ze a jak to tak ale mnie takie cos nie rusza
16 kwietnia 2024, 12:35
Ludzie nie decydują się na dzieci z różnych powodów, nie tylko z "wygodnictwa" natomiast niewątpliwie życie bez dzieci jest bardziej wygodne. Zajmowanie się dzieckiem a zwierzęciem to jednak zgoła co innego, owszem - zwierzak to także obowiązki, nie mniej jednak mniejsze aniżeli pierwsze lata dziecka.
16 kwietnia 2024, 12:39
Warto dodać, że ludzi nie stać na dzieci. Jeśli wiedziałabym, że nie zapewnię mu standardów ... po co?
16 kwietnia 2024, 12:39
Oczywiscie ze to wygodnictwo. Ja swiadomie nie chcialam miec dzieci a mam juz 38 lat wiec juz sie to nie zmieni. Jestem dosc leniwa, wygodnicka i lubie swoje zycie takie jakie jest. Aktualnie zyje w cieplych krajach pod palemką i dobrze mi jest tak jak jest. Rodzina gada po bokach ze a jak to tak ale mnie takie cos nie rusza
Czytając twój kom, zrobiło mi się aż cieplutko! Zazdroszczę.
16 kwietnia 2024, 13:21
Tak, decyzja nieposiadania dzieci u wielu osob zwiazana jest z wygoda. Ludzie nie chca rezygnowac ze swojego obecnego zycia, nie chca pakowac sie w dodatkowe obowiazki, chca sie rozwijac, zwiedzac swiat i nie widza tego w polaczeniu z dziecmi.
Natomiast posiadanie kota czy psa to rowniez obowiazki - mniejsze i na krotsza mete, niz dziecko, no ale wciaz.
16 kwietnia 2024, 13:22
Nie każdy decyduje się na brak dzieci z tego powodu, ale z perspektywy czasu i z dorobkiem dwójki dzieci no nie da się ukryć, że brak dzieci jest wygodniejszy. Wychowanie dzieci na porządnych ludzi to orka na ugorze :P I nie chodzi mi stricte o zajmowanie się dziećmi pod kątem: nakarm, przewiń itp. To jest cały proces kształtowania ich zachowań a prawie nigdy nie kończy się na jednym wytłumaczeniu czegoś, tylko trzeba powtarzać non stop te same rzeczy, tłumaczyć czemu tak a nie inaczej bo samo "nie, bo nie" absolutnie nie działa. Do tego do pewnego wieku dzieci, raczej można zapomnieć o spontanie w czymkolwiek ;) Wszystko musi być wiadomo wcześniej, zaplanowane co zabrać, o której wyjechać, o której wrócić itp. Im starsze dzieci, tym szala się przechyla z szeroko pojętego "opierunku" na wychowywanie, pilnowanie, tłumaczenie. Jedno męczy fizycznie, drugie psychicznie.
Co do "kto poda szklankę wody na stare lata?" - mnie ten argument zawsze śmieszy/drażni. No nie po to mam dzieci, żeby sobie wychować opiekunkę na stare lata. Oczywiście, jeśli relacja rodzinne są dobre, to dzieci zazwyczaj pomagają starszym rodzicom, ale ja osobiście nie traktowałam nigdy tego jako jakiś ich obowiązek czy mus. Nawet bym powiedziała, że wolałabym nie obciążać ich. Moja mama chyba z podobnego założenia wychodzi bo od zawsze mówiła, że jak będzie niedołężna to woli iść do domu opieki i żeby ją często odwiedzać niż żeby była dla nas ciężarem. Ja oczywiście wolałabym się rodzicami zajmować jak coś, ale chodzi mi o samo podejście do tego tematu ze strony rodzica. Natomiast jak relacje są ch..owe, rodzice są paskudni dla dziecka, to potem wymaganie, żeby się nimi zajmować też jest niepoważne, a masa jest takich historii. Znajoma mojej babci zawsze obgadywała swoje córki, że mają ją w dpie, nie pomagają ani finansowo ani nie przyjeżdżają do niej a ona im tyyyyle pomogła w życiu, nawymyślała niestworzonych historii, w które jej koleżaneczki wierzyły powtarzając te historie pocztą pantoflową po wsi i robiąc tym córkom koło dpy. A dziewczyny były za dzieciaka gnojone przez matkę, wyzywane od najgorszych, miały zrytą samoocenę, nikt się nimi nie zajmował, z domu wyszły z jedną reklamówką, dorobiły się wszystkiego same, matka chlała po kokardy i dzieci jej bardziej przeszkadzały niż się nimi zajmowała w jakikolwiek sposób. Tego oczywiście już nie pamięta, tylko że córki są złe. Smutne, ale częste niestety. Natomiast idąc do brzegu, dzieci się ma i się je kocha a nie ma się po to, żeby robiły za opiekunki na stare lata.
16 kwietnia 2024, 13:43
Chęć wygodnego życia nie jest dla mnie powodem dla którego nie zdecydowałam się na posiadanie dziecka/dzieci.
U nas w kraju dalej niektórym się wydaje, że wszyscy muszę "jechać na tym samym wózku", mieć męża/żonę i dzieci. Jeżeli ktoś się wyłamie z tego schematu to najlepiej uznać taką osobę za leniwą/wygodnicką. I oczywiście trzeba głośno i dobitnie komentować (z negatywnym wydźwiękiem) ten fakt wśród znajomych, "o patrzcie, jaka ta Kaśka wygodnicka, dziecka nie chce. No jak ona tak śmiała, ja się babrze w pieluchach i kupach, a ta nie, przecież powinna mieć tak samo przejebane jak ja xD". Chciałoby się dodać "ha tfu" na końcu.