- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 grudnia 2023, 08:16
Jak dostałam pozytywny test na covid, to sobie wzięłam wolne - a co. A tak to nie biorę nawet jak jestem chora, pracuję z domu, zawsze tam można tak pracę rozłożyć, żeby nie było potrzeby bawić się w zwolnienia. W tym roku nic nie wzięłam.
powiem tak, sformulowanie tej wypowiedzi sugeruje ze w zasadzie cala reszta bioraca zwolnienie w czasie choroby to lenie i matoly nie umiejace pogodzic choroby z praca. Sugestia ta jest przykra i krzywdzaca.
Ja jak jestem lekko przeziebiona czy mam jakies dolegliwosci, ktore mozna zagluszyc Ibuprofenem tez lacze to z praca, jednyk covid rozlozyl mnie kilka razy na tyle ze nadrobilam moja srednia chorobowa z calego zycia. I stan w jakim wtedy bylam byl blizszy temu by przezyc niz temu by biegac z tym do pracy.
Czemu ma w zasadzie sluzyc pytanie z tematu tez nie rozumiem, to czy ktos jest za zwolnieniu nie powinno chyba wynikac ze sredniej statystycznej a po prostu z koniecznosci w danej chorobie. Jeden bedzie zdrowy dwadziescia lat a drugi majac obnizony system odpornosciowy bedzie czesciej chorowal, chyba oczywiste.
W zupelnosci sie zgadzam. Tez nie wiem czemu ma sluzyc licytacja ile kto byl czy nie byl na zwolnieniu, bo takie wlasnie odnioslam wrazenie.
Korzystanie ze zwolnien zalezy od wielu czynnikow. Nawet zakladajac, ze nie jest sie leniem i nie wykorzystuje, a korzysta wtedy kiedy faktycznie trzeba. Te czynniki to ogolny stan zdrowia i typ pracy, a takze faktycznie wykonywane obowiazki, zakres.
Ja tez z tych co biora jak juz nie maja wyjscia, osoby ktorej przeziebienia i grypy jakos nigdy sie nie czepialy, a teraz przy pracy w domu to juz wcale.
Mam jednak czeste migreny, i zdarzaja sie takie (1 -2 do roku, ze nic kompletnie nie pomaga, leze i marze by przezyc), wiec wowczas melduje sie chora. Jakos pewnie wychodzi w sumie 2-3 dni max rocznie. Inaczej sie nie da. Ty Berchen masz inna prace i jak podczas gdy niektorzy przy przeziebieniu czy grypie np otworza laptopa z lozka i poudaja, ze pracuja, to juz ktos, kto pracuje poza domem nie ma takiej opcji. Ja nawet pracujac z domu, nie mam mozliwosci ?poudawac?, bo taka mam prace, wiec albo jestem i w formie, albo mnie nie ma.
u mnie dochodzi jeszcze czynnik odpowiedzialnosci za male dzieci, raz ze bedac chora nie ma sie tej wydolnosci zeby " zarzadzac" grupa stajaca na glowie, to tez trzylatki lepiace sie, wymagajace ciaglej bliskosci i przejmujace przy tym kazdy wirus.
Dokladnie. Czyli licytacja “ja bylam tyle a Ty tyle” jest zupelnie bez sensu. Kazdy ma inna sytuacje, prace, wiec zakladajac, ze nikt nie chodzi specjalnie “sie pobyczyc” to nadal te ilosci dni wygladaja inaczej.
Byly watki na Vitce ile kto pracuje, jak pracuje itd. i juz na podstawie takich tematow mozna wywnioskowac, ze nie kazdy ma identyczna sytuacje.
Edytowany przez LinuxS 7 grudnia 2023, 08:17
7 grudnia 2023, 08:22
Jak dostałam pozytywny test na covid, to sobie wzięłam wolne - a co. A tak to nie biorę nawet jak jestem chora, pracuję z domu, zawsze tam można tak pracę rozłożyć, żeby nie było potrzeby bawić się w zwolnienia. W tym roku nic nie wzięłam.
powiem tak, sformulowanie tej wypowiedzi sugeruje ze w zasadzie cala reszta bioraca zwolnienie w czasie choroby to lenie i matoly nie umiejace pogodzic choroby z praca. Sugestia ta jest przykra i krzywdzaca.
Ja jak jestem lekko przeziebiona czy mam jakies dolegliwosci, ktore mozna zagluszyc Ibuprofenem tez lacze to z praca, jednyk covid rozlozyl mnie kilka razy na tyle ze nadrobilam moja srednia chorobowa z calego zycia. I stan w jakim wtedy bylam byl blizszy temu by przezyc niz temu by biegac z tym do pracy.
Czemu ma w zasadzie sluzyc pytanie z tematu tez nie rozumiem, to czy ktos jest za zwolnieniu nie powinno chyba wynikac ze sredniej statystycznej a po prostu z koniecznosci w danej chorobie. Jeden bedzie zdrowy dwadziescia lat a drugi majac obnizony system odpornosciowy bedzie czesciej chorowal, chyba oczywiste.
W zupelnosci sie zgadzam. Tez nie wiem czemu ma sluzyc licytacja ile kto byl czy nie byl na zwolnieniu, bo takie wlasnie odnioslam wrazenie.
Korzystanie ze zwolnien zalezy od wielu czynnikow. Nawet zakladajac, ze nie jest sie leniem i nie wykorzystuje, a korzysta wtedy kiedy faktycznie trzeba. Te czynniki to ogolny stan zdrowia i typ pracy, a takze faktycznie wykonywane obowiazki, zakres.
Ja tez z tych co biora jak juz nie maja wyjscia, osoby ktorej przeziebienia i grypy jakos nigdy sie nie czepialy, a teraz przy pracy w domu to juz wcale.
Mam jednak czeste migreny, i zdarzaja sie takie (1 -2 do roku, ze nic kompletnie nie pomaga, leze i marze by przezyc), wiec wowczas melduje sie chora. Jakos pewnie wychodzi w sumie 2-3 dni max rocznie. Inaczej sie nie da. Ty Berchen masz inna prace i jak podczas gdy niektorzy przy przeziebieniu czy grypie np otworza laptopa z lozka i poudaja, ze pracuja, to juz ktos, kto pracuje poza domem nie ma takiej opcji. Ja nawet pracujac z domu, nie mam mozliwosci ?poudawac?, bo taka mam prace, wiec albo jestem i w formie, albo mnie nie ma.
Prawda jest, ze osoby, ktore sa na samozatrudnieniu w chorobie pracuja dopoki nie padna, bo im za to chorobowe nikt nie zaplaci.
Ja juz sie nauczylam, ze za tyranie z goraczka nikt mi nie podziekuje. Jeszcze nie wiem, dostanie sie opierdziel, ze sie pracuje wolniej czy popelni jakis blad, HO ludzie toleruja, bo musza, a i tak za plecami swoje gadaja. Poza tym, w mojej pracy sa mocne restrykcje covidowe i pocovidowe. Masz kaszel to spadasz na chorobowe, a nie zarazasz pol biura.
Na Vitalii jak zawsze same superbohaterki ;-) Moja mama tez chodzi do pracy chora, bo jak pojdzie na chociaz 1 dzien chorobowego, to straci cala premie, ktora jest wysoka w stosunku do podstawy jej wynagrodzenia. Wiec, czy to sa wlasciwe powody?
Dokladnie tak. Kazdy sam ocenia swoja sytuacje (rodzaj choroby, mozliwosci, konsekwencje).
Ja bylam kiedys na dzialanosci i o ile generalnie moge sie zgodzic, ze “latwiej” zameldowac sie chorym na etacie niz na dzialnosci, to u mnie “meldowanie” sie wygladalo w sumie tak samo. Ja caly czas zakladam, ze meldujemy sie jak faktycznie nie da rady pracowac. Inna sprawa, ze cos co juz wspomnialam: kazdy ma inna sytuacje. U mnie praca z domu jest norma, a juz jak ktos jest nawet przeziebiony, to bardzo mile widziane, jesli sie nie pokaze w biurze, czyli znow zalezy od warunkow.
Troche mozw sarkastycznie, ale wiele Vitalijek narzeka na zdrowie i rozne dolegliwosci, a tu takie cyborgi nie do zdarcia ;-)
7 grudnia 2023, 08:35
Jak dostałam pozytywny test na covid, to sobie wzięłam wolne - a co. A tak to nie biorę nawet jak jestem chora, pracuję z domu, zawsze tam można tak pracę rozłożyć, żeby nie było potrzeby bawić się w zwolnienia. W tym roku nic nie wzięłam.
powiem tak, sformulowanie tej wypowiedzi sugeruje ze w zasadzie cala reszta bioraca zwolnienie w czasie choroby to lenie i matoly nie umiejace pogodzic choroby z praca. Sugestia ta jest przykra i krzywdzaca.
Ja jak jestem lekko przeziebiona czy mam jakies dolegliwosci, ktore mozna zagluszyc Ibuprofenem tez lacze to z praca, jednyk covid rozlozyl mnie kilka razy na tyle ze nadrobilam moja srednia chorobowa z calego zycia. I stan w jakim wtedy bylam byl blizszy temu by przezyc niz temu by biegac z tym do pracy.
Czemu ma w zasadzie sluzyc pytanie z tematu tez nie rozumiem, to czy ktos jest za zwolnieniu nie powinno chyba wynikac ze sredniej statystycznej a po prostu z koniecznosci w danej chorobie. Jeden bedzie zdrowy dwadziescia lat a drugi majac obnizony system odpornosciowy bedzie czesciej chorowal, chyba oczywiste.
W zupelnosci sie zgadzam. Tez nie wiem czemu ma sluzyc licytacja ile kto byl czy nie byl na zwolnieniu, bo takie wlasnie odnioslam wrazenie.
Korzystanie ze zwolnien zalezy od wielu czynnikow. Nawet zakladajac, ze nie jest sie leniem i nie wykorzystuje, a korzysta wtedy kiedy faktycznie trzeba. Te czynniki to ogolny stan zdrowia i typ pracy, a takze faktycznie wykonywane obowiazki, zakres.
Ja tez z tych co biora jak juz nie maja wyjscia, osoby ktorej przeziebienia i grypy jakos nigdy sie nie czepialy, a teraz przy pracy w domu to juz wcale.
Mam jednak czeste migreny, i zdarzaja sie takie (1 -2 do roku, ze nic kompletnie nie pomaga, leze i marze by przezyc), wiec wowczas melduje sie chora. Jakos pewnie wychodzi w sumie 2-3 dni max rocznie. Inaczej sie nie da. Ty Berchen masz inna prace i jak podczas gdy niektorzy przy przeziebieniu czy grypie np otworza laptopa z lozka i poudaja, ze pracuja, to juz ktos, kto pracuje poza domem nie ma takiej opcji. Ja nawet pracujac z domu, nie mam mozliwosci ?poudawac?, bo taka mam prace, wiec albo jestem i w formie, albo mnie nie ma.
Prawda jest, ze osoby, ktore sa na samozatrudnieniu w chorobie pracuja dopoki nie padna, bo im za to chorobowe nikt nie zaplaci.
Ja juz sie nauczylam, ze za tyranie z goraczka nikt mi nie podziekuje. Jeszcze nie wiem, dostanie sie opierdziel, ze sie pracuje wolniej czy popelni jakis blad, HO ludzie toleruja, bo musza, a i tak za plecami swoje gadaja. Poza tym, w mojej pracy sa mocne restrykcje covidowe i pocovidowe. Masz kaszel to spadasz na chorobowe, a nie zarazasz pol biura.
Na Vitalii jak zawsze same superbohaterki ;-) Moja mama tez chodzi do pracy chora, bo jak pojdzie na chociaz 1 dzien chorobowego, to straci cala premie, ktora jest wysoka w stosunku do podstawy jej wynagrodzenia. Wiec, czy to sa wlasciwe powody?
Ja u siebie nie pozwałam pracownikom przychodzić w czasie choroby nawet, bo zarażają innych. Jak się czuja lepiej, to pracuja z domu, albo idą na l4. Te premie za obecnośc to jakiś absurd. Chociaż z drugiej strony, pracowałam kiedyś w biurze przy ogromnym sklepie-w święta, długie weekendy ludzie brali zwolnienia, bo było ciężko urlop dostać. Nagle połowy obsady nie było, więc podejrzewam, że tym się firmy kierują przy takich premiach
Edytowany przez agazur57 7 grudnia 2023, 08:36
7 grudnia 2023, 10:35
Jak dostałam pozytywny test na covid, to sobie wzięłam wolne - a co. A tak to nie biorę nawet jak jestem chora, pracuję z domu, zawsze tam można tak pracę rozłożyć, żeby nie było potrzeby bawić się w zwolnienia. W tym roku nic nie wzięłam.
powiem tak, sformulowanie tej wypowiedzi sugeruje ze w zasadzie cala reszta bioraca zwolnienie w czasie choroby to lenie i matoly nie umiejace pogodzic choroby z praca. Sugestia ta jest przykra i krzywdzaca.
Ja jak jestem lekko przeziebiona czy mam jakies dolegliwosci, ktore mozna zagluszyc Ibuprofenem tez lacze to z praca, jednyk covid rozlozyl mnie kilka razy na tyle ze nadrobilam moja srednia chorobowa z calego zycia. I stan w jakim wtedy bylam byl blizszy temu by przezyc niz temu by biegac z tym do pracy.
Czemu ma w zasadzie sluzyc pytanie z tematu tez nie rozumiem, to czy ktos jest za zwolnieniu nie powinno chyba wynikac ze sredniej statystycznej a po prostu z koniecznosci w danej chorobie. Jeden bedzie zdrowy dwadziescia lat a drugi majac obnizony system odpornosciowy bedzie czesciej chorowal, chyba oczywiste.
W zupelnosci sie zgadzam. Tez nie wiem czemu ma sluzyc licytacja ile kto byl czy nie byl na zwolnieniu, bo takie wlasnie odnioslam wrazenie.
Korzystanie ze zwolnien zalezy od wielu czynnikow. Nawet zakladajac, ze nie jest sie leniem i nie wykorzystuje, a korzysta wtedy kiedy faktycznie trzeba. Te czynniki to ogolny stan zdrowia i typ pracy, a takze faktycznie wykonywane obowiazki, zakres.
Ja tez z tych co biora jak juz nie maja wyjscia, osoby ktorej przeziebienia i grypy jakos nigdy sie nie czepialy, a teraz przy pracy w domu to juz wcale.
Mam jednak czeste migreny, i zdarzaja sie takie (1 -2 do roku, ze nic kompletnie nie pomaga, leze i marze by przezyc), wiec wowczas melduje sie chora. Jakos pewnie wychodzi w sumie 2-3 dni max rocznie. Inaczej sie nie da. Ty Berchen masz inna prace i jak podczas gdy niektorzy przy przeziebieniu czy grypie np otworza laptopa z lozka i poudaja, ze pracuja, to juz ktos, kto pracuje poza domem nie ma takiej opcji. Ja nawet pracujac z domu, nie mam mozliwosci ?poudawac?, bo taka mam prace, wiec albo jestem i w formie, albo mnie nie ma.
Prawda jest, ze osoby, ktore sa na samozatrudnieniu w chorobie pracuja dopoki nie padna, bo im za to chorobowe nikt nie zaplaci.
Ja juz sie nauczylam, ze za tyranie z goraczka nikt mi nie podziekuje. Jeszcze nie wiem, dostanie sie opierdziel, ze sie pracuje wolniej czy popelni jakis blad, HO ludzie toleruja, bo musza, a i tak za plecami swoje gadaja. Poza tym, w mojej pracy sa mocne restrykcje covidowe i pocovidowe. Masz kaszel to spadasz na chorobowe, a nie zarazasz pol biura.
Na Vitalii jak zawsze same superbohaterki ;-) Moja mama tez chodzi do pracy chora, bo jak pojdzie na chociaz 1 dzien chorobowego, to straci cala premie, ktora jest wysoka w stosunku do podstawy jej wynagrodzenia. Wiec, czy to sa wlasciwe powody?
Ja u siebie nie pozwałam pracownikom przychodzić w czasie choroby nawet, bo zarażają innych. Jak się czuja lepiej, to pracuja z domu, albo idą na l4. Te premie za obecnośc to jakiś absurd. Chociaż z drugiej strony, pracowałam kiedyś w biurze przy ogromnym sklepie-w święta, długie weekendy ludzie brali zwolnienia, bo było ciężko urlop dostać. Nagle połowy obsady nie było, więc podejrzewam, że tym się firmy kierują przy takich premiach
Wiesz Agazur, w okresie swiatecznym mozna zrozumiec, że a) jest duzo wiecej pracy b) sa naduzycia. ale u mojej mamy ludzie z covidem caly rok przychodza. A w czasie pandemii to i w trakcie pracy chyba 2 osoby zmarly na covid. Mordor po prostu. A jak masz stracic spory procent do wyplaty, to juz pojdziesz z kaszlem i goraczka. Jakby nic na tym nie tracili, to by nie szli, tylko brali chorobowe 🤷♀️
Edytowany przez cancri 7 grudnia 2023, 10:36
7 grudnia 2023, 10:57
Roznie bywało. Czasem zero czasem wpadło kilka-kilkanascie dni. Ogólnie jestem dosyć odporna. Jak już szłam to faktycznie było już źle. Natomiast nie brałam nigdy L4 lewego w przeciwieństwie do innych którzy wiem że potrafili w czasie niby choroby jechać na wakacje. Ogólnie ludzie dzielą się na tych co nie biorą dla zasady, biorą jak trzeba lub biorą bo czemuż by nie skorzystać i odpocząć a urlopu szkoda. Mąż mówi że ma kolegę w pracy który zawsze jak ma chore dziecko to bierze opiekę chociaż jego żona nie pracuje i jest w domu. Żona zdrowa żeby nie było, dziecko przedszkolne. Może jakiś ukryty powód jest ale trochę wygląda jak korzystanie z okazji no bo skoro się ustawowo należy...
w takiej sytuacji nie ma prawa do opieki na dziecko bo nie przysługuje jeśli jest w gospodarstwie domowym inna osoba, która może się dzieckiem zająć.
Jeśli chodzi o mnie to na zwolnienie "chodziłam" tylko po chemioterapii - w sumie w ciągu całej terapii zebrało się ok 40 dni.
7 grudnia 2023, 10:58
Przez 16 lat pracy bylam raz na zwolnieniu przez tydzien, bo mialam zapalenie pluc.
7 grudnia 2023, 11:04
ale generalnie uważam, że choćczęsto zwolnienia są nacięgane - zwłaszcza w ciąży, tak jeśli ktoś jest chory to powinien chodzić na zwolnienie i tyle.
7 grudnia 2023, 12:17
Roznie bywało. Czasem zero czasem wpadło kilka-kilkanascie dni. Ogólnie jestem dosyć odporna. Jak już szłam to faktycznie było już źle. Natomiast nie brałam nigdy L4 lewego w przeciwieństwie do innych którzy wiem że potrafili w czasie niby choroby jechać na wakacje. Ogólnie ludzie dzielą się na tych co nie biorą dla zasady, biorą jak trzeba lub biorą bo czemuż by nie skorzystać i odpocząć a urlopu szkoda. Mąż mówi że ma kolegę w pracy który zawsze jak ma chore dziecko to bierze opiekę chociaż jego żona nie pracuje i jest w domu. Żona zdrowa żeby nie było, dziecko przedszkolne. Może jakiś ukryty powód jest ale trochę wygląda jak korzystanie z okazji no bo skoro się ustawowo należy...
w takiej sytuacji nie ma prawa do opieki na dziecko bo nie przysługuje jeśli jest w gospodarstwie domowym inna osoba, która może się dzieckiem zająć.
Jeśli chodzi o mnie to na zwolnienie "chodziłam" tylko po chemioterapii - w sumie w ciągu całej terapii zebrało się ok 40 dni.
Ja nie wiem co on nagadał oficjalnie. Może w papierach wszystko się zgadza.
7 grudnia 2023, 12:59
Ja w tym roku byłam 26 dni na l4 w tym było 6 dni opieki na dziecko. Mniej więcej wychodzi podobnie w każdym roku, rekord miałam w 2021, około 3 miesiące opieki/l4, ale w to wchodziło covidowe siedzenie z dzieckiem w domu podczas zamknięcia szkoły.
Jeśli się źle czuje to nie pracuje, z szacunku do swojego ciała i zdrowia oraz dla zdrowia innych, żeby nikogo nie zarażać. Na szczęście mój pracodawca nie ma z tym problemu i oczywistym jest, ze pracownik nie będzie chodził do pracy kaszlących i zakatarzony.