Temat: korzyści z e spaceru...

Jakie są korzyści ze spaceru. Spacer wolny i około 2 km około pól godziny...Nie chodzi mi o odchudzanie a raczej kontakt z naturą...

Pasek wagi

Zależy gdzie chodzisz na spacer, ale jeżeli w jakieś spokojne miejsce gdzie jest sporo zieleni, to myślę, że to może wpływać pozytywnie na nastawienie do życia. Z pewnością taki spacer uspokaja, dotlenia, pozwala się wyciszyć. Myślę też, że ma wpływ na budowanie odporności o ile chodzisz w różnych warunkach atmosferycznych. Odkąd mam psa moja odporność jest lepsza ;-)

Karolka_83 napisał(a):

Wy się nie śmiejcie z e-spaceru, bo takie coś, jak głupio by nie brzmiało, to jak najbardziej istnieje ? Wygooglajcie ;)

Ja też pomyślałam o e-spacerze i myślę: WTF?! A potem mi się skojarzyło, że przecież jest coś takiego, że można np. oglądać za pomocą Google Maps wnętrza jakiś muzeów, galerii i tak dalej.

Pasek wagi

popatrzyłam na statystyki. W ciągu ostatniego roku zrobiłam 2500km. Gdy zaczynałam po 6km padałam, teraz robię 15 i tego nie czuje. Podobno już 4tys kroków znacząco wpływa na zdrowie, a szczególnie na zapobieganie chorobom wieńcowym. Ja się lepiej czuje, w miedzy czasie słucham muzyki, radia itp. Taki spacer dotlenia organizm. Ważne jest też tempo. Lepiej to trzasnąć w szybszym tempie, wtedy wzrasta ciśnienie i krew szybciej krąży.

ja sie wyciszam, zawsze wybieram spacer wśród drzew, po prostu wśród drzew, nawet jeśli wypadają tylko jako alejka gdzieś wzdłuż pola, jestem szczęśliwa 🤷, bezpieczna i wdzięczna za wszystko 😍

spacer wśród pól, po plaży, czy na torfowisku jest super, wycisza, relaksuje, ale drzewa.... kocham je po prostu... 

moglabym stać i słuchać ich szumu godzinami, spacerować wśród nich godzinami, wąchać ich zapach latami

agazur57 napisał(a):

popatrzyłam na statystyki. W ciągu ostatniego roku zrobiłam 2500km. Gdy zaczynałam po 6km padałam, teraz robię 15 i tego nie czuje. Podobno już 4tys kroków znacząco wpływa na zdrowie, a szczególnie na zapobieganie chorobom wieńcowym. Ja się lepiej czuje, w miedzy czasie słucham muzyki, radia itp. Taki spacer dotlenia organizm. Ważne jest też tempo. Lepiej to trzasnąć w szybszym tempie, wtedy wzrasta ciśnienie i krew szybciej krąży.

Też właśnie zerknęlam i w ciągu ostatniego roku 2800 km, całkiem nieźle. Głównie z psem. 

Dla mnie spacer to przede wszystkim relaks, wyciszenie i o niebo lepsza kondycja. Mam pracę siedzącą i tego nienawidzę, więc z wielką przyjemnością biorę psa i idę. 



Galadriela30 napisał(a):

odkad mam psa na spacer chodze prawie codziennie, czesto tez podjezdzam z nia do lasu, bo ona uwielbia sobie niuchac i obzerac jagody. Dla mnie pierwszy raz w zyciu moge obserwowac las o roznych porach roku, w sloncu i deszczu, czasem sniegu. Do tej pory to sie do lasu jezdzilo glownie na grzyby. 

Poznalam tez sporo fajnych ludzi z psami tej samej rasy, czesto jezdzimy wspolnie.

Naprawde nigdy wczesniej nie chodzilas tak do lasu, poza grzybami?

clio napisał(a):

agazur57 napisał(a):

popatrzyłam na statystyki. W ciągu ostatniego roku zrobiłam 2500km. Gdy zaczynałam po 6km padałam, teraz robię 15 i tego nie czuje. Podobno już 4tys kroków znacząco wpływa na zdrowie, a szczególnie na zapobieganie chorobom wieńcowym. Ja się lepiej czuje, w miedzy czasie słucham muzyki, radia itp. Taki spacer dotlenia organizm. Ważne jest też tempo. Lepiej to trzasnąć w szybszym tempie, wtedy wzrasta ciśnienie i krew szybciej krąży.

Też właśnie zerknęlam i w ciągu ostatniego roku 2800 km, całkiem nieźle. Głównie z psem. 

Dla mnie spacer to przede wszystkim relaks, wyciszenie i o niebo lepsza kondycja. Mam pracę siedzącą i tego nienawidzę, więc z wielką przyjemnością biorę psa i idę. 

wbrew pozorom dziennie to dużo nie wychodź.

KOCHAM CHODZIĆ! 

W naturze najlepiej, ale każdy rodzaj chodzenia dobrze mi robi na wielu poziomach.

Przede wszystkim - poprawia nastrój. Już samo wyjście z domu, na odkrytą przestrzeń, widok pól, dróg, lasów i horyzontu - sprawia, że zaczynam się czuć fenomenalnie. Co mnie czasami zaskakuje, bo bywają dni, że nie chce mi się, wręcz się zmuszam do wyjścia, mam podły humor, ale jak wyjdę taka anty - nastawiona do świata i widzę po raz setny to samo - TAK! Wszystko się zmienia. Czasami muszę przejść się dłużej dla poprawy humoru,k a czasami wystarczy już tylko to, co opisałam wcześniej.

Chodzenie daje mi poczucie wolności. Wszystko to, co w jakiś sposób mnie przytłacza w codzienności (nudna rutyna, obowiązki, humory innych, praca) zostaje daleko z tyłu, kiedy idę w las lub w pola. Przestrzeń to wolność, a ja mam wrażenie, że jestem wtedy w centrum własnego życia. Ja i natura.

Czasami zapominam się w tym chodzeniu, głowa się uspokaja, natłok myśli ustaje - idę - jest to forma medytacji w ruchu. Fenomenalnie mnie uspokaja, daje taki powiew świeżości wobec powtarzalności życia. Obserwuję otoczenie, dostrzegam drobiazgi, kolory drzew, ich fakturę, ptaki, czasami chmury potrafią tworzyć wspaniałe show kształtów i barw na niebie. Słońce o różnej porze dnia ma swoje różne odcienie. Wszystko to jest na wyciągnięcie ręki i tylko dla mnie ;)

Chodzenie wycisza układ nerwowy i znika stres, spada poziom kortyzolu, jeżeli życie doprowadziło do tego, że został on permanentnie podniesiony. Chodzenie w naturze potrafi też obniżyć ciśnienie u ludzi z nadciśnieniem, efekt nie jest stały, dlatego warto chodzić częściej. Nadciśnienie jest związane dość często z insulinoopronością (świetnie wyjaśnia to dr B. Bikman), a chodzenie to forma ruchu, która uwrażliwia komórki na działanie insuliny, pomaga obniżyć poziom cukru we krwi - to wszystko od strony fizjologicznej pomaga przeciwdziałać nadciśnieniu.

Chodzenie w naturze zwiększa kreatywność, pojawiają się nowe pomysły, mózg działa sprawniej. Dzieje się to poprzez dotlenienie, ale też wyciszenie układu współczulnego (odpowiedzialny za reakcje walcz - uciekaj) i tym samym aktywację układu przywspółczulnego odpowiedzialnego za relaks i wyciszenie. Kiedy nie musisz stawiać życiu czoła i zmagać się ze stresującymi obowiązkami, masz więcej przestrzeni w głowie do nowych pomysłów, które wpadają w chwilach błogości, braku jakiejś zbyt absorbującej czynności. Najwięksi filozofowie stosowali chodzenie i rozprawianie jednocześnie. Najstarsze uniwersytety w Europie mają obszerne dziedzińce, po których spacerowali wykładowcy wraz z uczniami, rozprawiając o tym, co ich pasjonowało.

"Chodzenie ma w sobie coś, co pobudza i ożywia mą myśl; nie jestem prawie zdolny myśleć, kiedy siedzę w miejscu; trzeba, by ciało było w ruchu, aby pobudzić mój umysł" - to słowa Jeana-Jacques Rousseau, który uwielbiał się włóczyć. Nie on jeden: Kant, Rimbaud, Nietzsche, Thoreau, Kierkegaard. Arystoteles znany był z ciągłych przechadzek z uczniami i prowadzonych w tym czasie rozpraw filozoficznych - nazywali się parypatetykami - "ludźmi lubiącymi się przechadzać podczas rozmowy". Także chodzenie to też część życia największych umysłów świata.

Chodzenie w lesie pobudza układ immunologiczny, zwiększa liczbę komórek antynowotworowych NN (natural killers) w związku z wdychaniem leśnych fitoncydów i monoterpenów, bakterii glebowych. Po deszczu w lesie jest mnóstwo jonów ujemnych, które wspierają nasze zdrowie - poczytaj sobie o tym. Możesz nawet spacerować po lesie w pewien specyficzny sposób (shinrin-yoku, po polsku "kąpiel leśna") uaktywniając wszystkie zmysły. Korzyści jest też całkiem sporo. Tu pisałam jakie.

Chodzenie wzmacnia cały układ ruchu człowieka, kości, mięśnie, wiązadła, ścięgna oraz układ krwionośny - tak w bardzo wielkim skrócie. Chodzenie to najprostsza, najlepsza i darmowa forma "konserwacji" na stare lata, jeżeli kogoś przerasta inna forma ruchu. Kiedyś, gdzieś przeczytałam zatrważający wniosek, że niektórzy ludzie chodzą mniej od skazanych w więzieniach, którzy mają obowiązek wychodzenia na spacerownik.


cancri napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

odkad mam psa na spacer chodze prawie codziennie, czesto tez podjezdzam z nia do lasu, bo ona uwielbia sobie niuchac i obzerac jagody. Dla mnie pierwszy raz w zyciu moge obserwowac las o roznych porach roku, w sloncu i deszczu, czasem sniegu. Do tej pory to sie do lasu jezdzilo glownie na grzyby. 

Poznalam tez sporo fajnych ludzi z psami tej samej rasy, czesto jezdzimy wspolnie.

Naprawde nigdy wczesniej nie chodzilas tak do lasu, poza grzybami?

wiesz, w sumie jak sie tak zastanowic to nie. Cale zycie mieszkalam w miescie, najpierw w Warszawie, potem w Minsku, rowerem czasem sie do lasu pojechalo w okresie nie grzybowym, np ale jak sie jedzie rowerem to czlowiek nie zwraca uwagi na szczegoly ze np kwitna jagody. Albo jak wyglada stado losi przebiegajace 5 metrow przed toba (nie polecam). 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

cancri napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

odkad mam psa na spacer chodze prawie codziennie, czesto tez podjezdzam z nia do lasu, bo ona uwielbia sobie niuchac i obzerac jagody. Dla mnie pierwszy raz w zyciu moge obserwowac las o roznych porach roku, w sloncu i deszczu, czasem sniegu. Do tej pory to sie do lasu jezdzilo glownie na grzyby. 

Poznalam tez sporo fajnych ludzi z psami tej samej rasy, czesto jezdzimy wspolnie.

Naprawde nigdy wczesniej nie chodzilas tak do lasu, poza grzybami?

wiesz, w sumie jak sie tak zastanowic to nie. Cale zycie mieszkalam w miescie, najpierw w Warszawie, potem w Minsku, rowerem czasem sie do lasu pojechalo w okresie nie grzybowym, np ale jak sie jedzie rowerem to czlowiek nie zwraca uwagi na szczegoly ze np kwitna jagody. Albo jak wyglada stado losi przebiegajace 5 metrow przed toba (nie polecam). 

Wiesz, ja sie wychowalam w Karkonoszach, w ZHP i dla mnie do momentu doroslosci haha las byl moim drugim srodowiskiem. Wiec nawet nigdy nie pomyslalam, ze sa ludzie, ktorzy tak malo do lasu chodza...badz nigdy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.