Temat: Lubicie o siebie dbać?

Witam.

Tak się czasem zastanawiam, czy ze mną jest coś nie tak pod tym względem? Bo dbanie o siebie to dla mnie straszny wysiłek, który rzadko podejmuję. Kąpię się raz w tygodniu, mniej więcej, a wszystkie kosmetyki, których używam to mydło, dezodorant, szampon, pasta do zębów i jedwab do włosów. Golę tylko pachy, a zęby i twarz (twarz mydłem) myję raz dziennie, nie robię makijażu, czasem używam perfum, ale zazwyczaj zapominam. Bardzo tego nie lubię i zdecydowanie wolę poświęcić dodatkowe 5 minut, na spacer, ulubioną książkę, film, coś, co sprawia mi przyjemność. 

Lubię dbać o siebie, żeby być zdrową, wypoczęta i szczęśliwą kobietą. Dla mnie dbanie o siebie przebiega na kilku płaszczyznach, choć rozumiem, że Tobie najbardziej chodzi o dbanie o wygląd zewnętrzny. Zabiegi kosmetyczne nie sprawiają mi jakiejś wybitniej przyjemności ale jest kilka zabiegów na które chodzę regularnie. Mam 40 lat więc stawiam na dobre kremy do twarzy. Na co dzień robię delikatny makijaż, pełny make-up na większe wyjścia. Chodzę regularnie do fryzjera, dodatkowo raz w roku robię nanoplastie na włosy. Chodzę też na paznokcie (hybryda). 

PustynnaRoza napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Mnie dbanie o siebie sprawia przyjemność i nie muszę wybierać między prysznicem/pielęgnacją a czytaniem czy spacerem. Pełen makeup robię rzadko, ale krem BB, tusz, coś na usta i perfumy to taki must have.

A mani/pedi/masaż ciała/kobido na twarz/to są dla mnie sposoby na odprężenie, więc nie szkoda mi na nie czasu zupełnie

A ja strasznie tego nie lubię i naprawdę czuję, że tracę czas, którego przed pracą mam i tak mało, a czasem chcę zrobić coś dla siebie, co naprawdę sprawia mi przyjemność... tylko jak słucham, jak inni o siebie dbają, to mi jakoś nieswojo... może powinnam się zmuszać? 

nieno, zmuszać to nie. Choć myć się trzeba, ale to chyba nie jest "dbanie o siebie" takie urodowe. Po prostu znajdź coś, co działa i Ci sprawia przyjemność. Ja lubię gładkie ciało, więc peeling i balsam, lubię gładkie stopy, więc pedi i nie lubię zmarszczek, więc botox, serum, krem, masaż. 

PustynnaRoza napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Mnie dbanie o siebie sprawia przyjemność i nie muszę wybierać między prysznicem/pielęgnacją a czytaniem czy spacerem. Pełen makeup robię rzadko, ale krem BB, tusz, coś na usta i perfumy to taki must have.

A mani/pedi/masaż ciała/kobido na twarz/to są dla mnie sposoby na odprężenie, więc nie szkoda mi na nie czasu zupełnie

A ja strasznie tego nie lubię i naprawdę czuję, że tracę czas, którego przed pracą mam i tak mało, a czasem chcę zrobić coś dla siebie, co naprawdę sprawia mi przyjemność... tylko jak słucham, jak inni o siebie dbają, to mi jakoś nieswojo... może powinnam się zmuszać? 

A czemu tego nie lubisz? Czemu masz do wyboru albo dbanie o higienę, albo przeczytanie książki? Masz aż tak mało czasu? Może musisz się lepiej zorganizować? Mycie zębów to podstawa i trwa 2-3 minuty. Prysznic też nie musi trwać długo.

Lubię dbać o higienę, ale nie oznacza to, że nie czytam książek, nie chodzę na spacery albo zaniedbuję dziecko.

PustynnaRoza napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Mnie dbanie o siebie sprawia przyjemność i nie muszę wybierać między prysznicem/pielęgnacją a czytaniem czy spacerem. Pełen makeup robię rzadko, ale krem BB, tusz, coś na usta i perfumy to taki must have.

A mani/pedi/masaż ciała/kobido na twarz/to są dla mnie sposoby na odprężenie, więc nie szkoda mi na nie czasu zupełnie

A ja strasznie tego nie lubię i naprawdę czuję, że tracę czas, którego przed pracą mam i tak mało, a czasem chcę zrobić coś dla siebie, co naprawdę sprawia mi przyjemność... tylko jak słucham, jak inni o siebie dbają, to mi jakoś nieswojo... może powinnam się zmuszać? 

Wiesz co, jak dla mnie to takie zabiegi pielęgnacyjne (nie związane stricte z higieną tylko dodatkowe typu makijaż, godziny układania włosów, balsamowanie się po kilka razy dziennie, kosmetyczki itp) powinny raczej sprawiać radość. Jak musisz się zmuszać, to nic pozytywnego z tego nie wyniknie oprócz wiecznej frustracji. Jedni lubią na takich zabiegach spędzać czas a inni nie. Ja się kwalifikuję do drugiej kategorii. To co trzeba zrobić bo wynika z jakiegoś tam mojego poczucia bycia czystą i higieniczną to robię, ale raczej na zasadzie czegoś co jest oczywiste (czyli oczywiste, że muszę się umyć, umyć zęby, rozczesać włosy, obciąć paznokcie, zadbać, żeby nie mieć tony brudu pod nimi, ubrać czyste ciuchy a nie jakieś zaplamione i śmierdzące potem itp.). Natomiast nie kręci mnie spędzanie czasu na malowaniu się, dobieraniu coraz to nowych odcieni czegoś tam, eksperymentowaniu na twarzy, balsamowaniu się od stóp do głów (o ile nie wymaga tego jakaś chwilowa suchota skóry). No nie lubię, nie przepadam, nie kręci mnie to i raczej czułabym się przymuszona, żeby to robić niż wynikałoby to z jakiejś mojej wewnętrznej potrzeby. Natomiast jak przychodzi czas, że np uważam, że makijaż jest konieczny (typu idę na weselę, stroję się w kieckę itp) to nie robię wtedy tego z przymusu. Ale na co dzień nie szczególnie mam na to ochotę, więc tego nie robię. Plus tego taki, że mój arsenał kosmetyków mieści się w jednej szafce łącznie z męża rzeczami ;) Kiedyś jak byłam u koleżanki, to zafascynowała mnie ilosć kosmetyków wszelakich w łazience - na 3 półkach, na umywalce i na pralce, plus jakieś koszyki poustawiane na podłodze. A było tam wszystko - od niezliczonej ilości paletek z kolorówką, po tuziny różnych, pootwieranych balsamów, kremów, odżywek, lakierów - wszystko. Dla mnie kosmos :D

Pasek wagi

Oprócz dbania o włosy ( ale myję raz w tygodniu bo uważam że częstsze mycie moim włosom nie jest potrzebne bo się nie przetłuszczają) czasem częściej gdy uznam że to konieczne. Po myciu i w tygodniu nakładam jedwab i olejek, farbuję szamponetka raz na 3-4 tygodnie.So kosmetyczki nie chodzę, kiedyś chodziłam na masaże całego ciała, może wrócę do tego.Do fryzjera chodzę tylko podcinać włosy raz na rok albo rzadziej.Do twarzy nie używam nawet kremu,zmywam wodą micelarną, używam odżywkę do rzęs bo nie lubię norek a czasem na jakieś wyjście tuszuje i chcę żeby były długie. Paznokci nie maluję, krótko obcinam i dbam o to żeby były czyste.  Gole co trzeba.Jeśli chodzi o higienę to myję zęby(kilka razy dziennie) i myję się, kąpiel biorę raz w tygodniu lub czasem częściej biorę prysznic jeśli uznam że to konieczne,dodam że się nie pocę( nawet siedząc w saunie 40 minut ledwo parę kropel potu mam na ciele) i nie widzę konieczności wysuszania skóry codziennymi przyszniczmi. Na ciało nakładam balsam po kąpieli.Zmieniam codziennie bieliznę, skarpetki. Z zachowania ludzi widzę że nie śmierdzę bo czasem rozmawiając ze mną stają tak blisko że prawie dotykają mnie swoim ciałem CZEGO NIE ZNOSZĘ.

Zawsze używam dobrych perfum.

Pasek wagi

NewEra2023 napisał(a):

PustynnaRoza napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Mnie dbanie o siebie sprawia przyjemność i nie muszę wybierać między prysznicem/pielęgnacją a czytaniem czy spacerem. Pełen makeup robię rzadko, ale krem BB, tusz, coś na usta i perfumy to taki must have.

A mani/pedi/masaż ciała/kobido na twarz/to są dla mnie sposoby na odprężenie, więc nie szkoda mi na nie czasu zupełnie

A ja strasznie tego nie lubię i naprawdę czuję, że tracę czas, którego przed pracą mam i tak mało, a czasem chcę zrobić coś dla siebie, co naprawdę sprawia mi przyjemność... tylko jak słucham, jak inni o siebie dbają, to mi jakoś nieswojo... może powinnam się zmuszać? 

A czemu tego nie lubisz? Czemu masz do wyboru albo dbanie o higienę, albo przeczytanie książki? Masz aż tak mało czasu? Może musisz się lepiej zorganizować? Mycie zębów to podstawa i trwa 2-3 minuty. Prysznic też nie musi trwać długo.

Lubię dbać o higienę, ale nie oznacza to, że nie czytam książek, nie chodzę na spacery albo zaniedbuję dziecko.

Ja się do tego po prostu zmuszam, zero przyjemności. Nie lubię i już. Sto razy wolę w tym czasie robić coś, co sprawia mi przyjemność. Czas bym znalazła, gdybym chciała.

Dbam o higienę, bo nie lubię gdy czuć ode mnie. Włosy muszę myć dosyć często (chociaż jak rzadziej myję, to takie przetłuszczone mi się lepiej układają). Używam kremów, balsamów,bo jak się nie smaruje to robi mi sie sciągnięta skóra. A makijaż to przy wyjsciu do pracy. Ostatnio nie mam motywacji do ubioru, bo jak przytyłam, to nic na mnie dobrze nie leży. W pracy mam dziewczyną, która ma na sobie tonę makijażu- dla mnie to okropnie wyglada z bliska, bo z daleka ta dziewczyna ślicznie wygląda. Nie byłabym w stanie siedzieć godziny przy lustrze i się malować, bo to strata czasu. 

mogę zrozumieć ze ktoś nie lubi robić makijażu czy nakładać masek na włosy. Ale mycie się raz w tygodniu uważam za mega obleśne. Latem przy 30 stopniach tez się myjesz raz w tygodniu ? Sorry ale aż mi się niedobrze zrobiło 

Pasek wagi

Moze oddziel dbanie o higiene od zabiegow, ktore mozna ale nie trzeba. Nie trzeba sie malowac czy chodzic na masaze. Nie trzeba farbowac wlosow czy chodzic na manicure.

Ale myc sie raz w tygodniu? Naprawde? Wspolczuje domownikom, wspolpracownikom i kogo tam mijasz po drodze do pracy. 
Prysznic raz dziennie, zeby dwa razy dziennie, czyste i obciete paznokcie to takie minimum. Nie musisz lubic, to sie po prostu robi automatycznie. Dla siebie i otoczenia.

nie ma sprawiedliwości, bo aby sprawiać wrażenie równie świeżej i higienicznie nienagannej osoby, nie każdy musi poświecić taką sama ilośc czasu. Ja nie mam z tym najmniejszego problemu, nie robię praktycznie nic. Regularnie używam kosmetyków w rotacji - nawilzających i skórotwórczych, to sa dwie minuty rano i wieczorem, a reszta to normalna higiena - prysznic, podgolic gdzie odrasta, wyrwać zagubiony włos na brwi, włosy umyć, paznokcie obciąć raz na jakis czas i koniec. Maluje się raz od wielkiego dzwonu, perfum za to używam zawsze. Ale... ja nie mam fryzury, wiec nie muszę o nia dbać, nie mam mani i pedi, wiec mi sie nie przeterminowują, nie mam żadnych doróbek na twarzy i ciele, wiec nie muszę uzupełniać. Ja po prostu nienawidzę jak obcy ludzie zbliżaja mi sie do twarzy/głowy z rękami i tak zrealizowałam mój plan, powiedzmy, wizerunkowo-urodowy, żeby nie musiec się w niczyją opiekę oddawać ;). 

I oczywiście, że znalazłoby sie mnóstwo ludzi, którzy stwierdza, że powinnam coś przy sobie zrobić, żeby było widać że... yyy, coś przy sobie robię. Bo to może takie oczywiste. No więc nie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.