Temat: Mieszkanie - Załamka

Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie. 

Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt. 


Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/ 

Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej.. 


Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;( 

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. 
jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. 
spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

Pasek wagi

Porównywanie zachodnich zwyczajów wynajmowania całe życie z realiami polskimi jest niepoważne. Na zachodzie nie przeznacza się całej pensji na kiepskie małe mieszkanko w kiepskiej małej mieścinie, z którego w każej chwili mozna zostać wywalonym z trzymiesiecznym okresem wypowiedzenia z opcją zakazu wbicia gwoździa w ściane i permanenetnie wyłażącym grzybem. U nas wynajemcami są analogi Januszów biznesu, na zachodzie zajmują się tym wyspecjalizowane administracje. W takim mieszkaniu mozna spędzić całe życie i ani razu nie pomyśleć, że cię z niego wykopią. Z dwojga złego wynajem w pl a kredyt w pl to już chyba kredyt lepszy. Chyba.

Mnie zastanawia, że kredyt to nie problem ale ślub już tak. To kiepsko wróży jakichby uzasadnień nie wymyślać. W takim układzie nie brałabym nawet chomika na spółkę. 

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

Pasek wagi

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.

Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.

To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.

A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.

To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :) 

A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd. 

Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?  

Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.

Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie,  ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow. 

Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.

Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda. 

Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...

Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce. 

Dalej nie wiesz, o czym mowisz. 

P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...? 

Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.

Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat  czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu. 

Podstawowa potrzeba jest posiadanie dachu nad glowa, a nie mieszkania na wlasnosc. Kwestia ewentualnych remontow, wyposazenia, to chyba kwestia do dogadania z wlascicielami, czy nie?

dachem nad głową może byc również karton, albo miejsce na dworcu 

podstawowa potrzeba jest posiadanie własnego mieszkania/domu 

kolejna sprawa nawet chłop pańszczyźniany dostawal dom 

Noma, please. Ja wiem, ze Ty sie lubujesz w absurdach, ale uwazanie, ze podstawowa potrzeba czlowieka jest posiadanie mieszkania na wlasnosc, bo kazdy ma prawo miec swoje mebelki, jest serio zenua...w czasach, kiedy nawet w PL tylu ludzi wciaz nie ma dostepu do biezacej wody, ani lazienki w ludzkich warunkach, zejdz na ziemie dziewczyno.

I nie bede z Toba dyskutowac, bo wiem, ze bedziesz szla w zaparte do upadlego.

Ale co teraz Noma ma się zrzucić na doprowadzenie wody dla nich czy co ? Ja tam też wolę własność a nie wynajem, przecież krzywdy tym nikomu nie robię, zwykły życiowy wybór.

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Noma, 30 czy 40 lat temu na jakimś Śląsku czy innym Zagłębiu, gdzie były poniemieckie familoki, albo firmy budowały (Nowa Huta, Łódź, czy Żyrardów), żeby ludzie mieli gdzie mieszkać, bo przyjeżdżali ze wsi za pracą. Albo, z innych miast, nie istniał rynek wynajmu za bardzo. Moi rodzice też „dostali” swoje pierwsze mieszkanie od miasta, czy tam rady narodowej po ślubie. 12 m2, 4m wysokie, ogrzewane węglem i z wychodkiem na dole. A sami mieszkali na 2 piętrze. Zupełnie inny system wtedy obowiązywał. Takiego mieszkania nie można było sprzedać ani kupić. Rodzaj własności zapewniały spółdzielnie mieszkaniowe, ewentualnie „przydział”.

Pasek wagi

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób 

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

cancri napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Wiecznie__gruba napisał(a):

nuta napisał(a):

Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.

Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.

To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.

A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.

To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :) 

A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd. 

Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?  

Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.

Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie,  ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow. 

Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.

Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda. 

Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...

Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce. 

Dalej nie wiesz, o czym mowisz. 

P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...? 

Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.

Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat  czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu. 

Podstawowa potrzeba jest posiadanie dachu nad glowa, a nie mieszkania na wlasnosc. Kwestia ewentualnych remontow, wyposazenia, to chyba kwestia do dogadania z wlascicielami, czy nie?

dachem nad głową może byc również karton, albo miejsce na dworcu 

podstawowa potrzeba jest posiadanie własnego mieszkania/domu 

kolejna sprawa nawet chłop pańszczyźniany dostawal dom 

Noma, please. Ja wiem, ze Ty sie lubujesz w absurdach, ale uwazanie, ze podstawowa potrzeba czlowieka jest posiadanie mieszkania na wlasnosc, bo kazdy ma prawo miec swoje mebelki, jest serio zenua...w czasach, kiedy nawet w PL tylu ludzi wciaz nie ma dostepu do biezacej wody, ani lazienki w ludzkich warunkach, zejdz na ziemie dziewczyno.

I nie bede z Toba dyskutowac, bo wiem, ze bedziesz szla w zaparte do upadlego.

Ale co teraz Noma ma się zrzucić na doprowadzenie wody dla nich czy co ? Ja tam też wolę własność a nie wynajem, przecież krzywdy tym nikomu nie robię, zwykły życiowy wybór.

ale własność oznacza albo zakup albo dziedziczenie. Albo darowiznę. A Autorka szuka jakiejś drogi równoległej- chciałaby mieć mieszkanie, bez zakupu, w które mogłaby ewentualnie wyremontować, ale chciałaby je „dostać”. No to nie wiem, do PIS trzeba się zapisać? 

Pasek wagi

.nonszalancja. napisał(a):

Tojotka napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy. 

Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu. 

blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja  i nie przyjmowali innych propozycji,  moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża

Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były  dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.

nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób 

Noma za to, jako „prawnik” uważa, że partyjne rozdawnictwo jest słuszną drogą dochodzenia do własności. Pogratulować. Ciekawe, czy się kiedyś zastanawiała, skąd słusznie miniona władza miała te dobra do rozdawania?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.