- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lipca 2023, 18:49
Hej.. szukam porady, wydaje mi się że jesteśmy z chłopakiem w sytuacji bez wyjścia.. chodzi o mieszkanie.
Mam wrażenie, że jesteśmy zbyt bogaci na mieszkanie z urzędu, a zbyt biedni na mieszkanie na kredyt.
Jestem totalnie załamana tą sytuację. Mam już dość wynajmowania mieszkania, w którym nie mogę nic zrobić :/
Interesowaliśmy się kredytem, ale nie dostaniemy jako związek partnerski. Albo ślub, albo dziecko wtedy możemy coś myśleć dalej..
Sprawdzałam jak wygląda z mieszkaniami z miasta, to oczywiście w pierwszej kolejności dostają rodziny z dziećmi, z chorobami, i innymi nieszczęściami. Mam wrażenie, że dla osób takich jak my, szaraczków pracujących nie ma nic ;(
2 lipca 2023, 11:27
Weźcie cywilny, bez imprezy, dla mnie najlepsze wyjście i nie widzę tu wielkich trudności. Jeśli jesteście siebie pewnie to nie widzę tu problemu. Chyba, że nie jesteście? A ślub kościelny (o ile planujecie) i wesele ("prawdziwy ślub") zrobicie później. Dużo ludzi tak robi, życie to nie koncert życzeń.
Jest jak jest, takie narzekanie jest bez sensu. Super mieć mieszkanie na własność, ale jak ktoś nie ma zdolności kredytowej to wynajmuje. Pisanie, że bym chciała nic nie zmieni. Tysiące ludzi jest w takiej sytuacji. Teraz są super kredyty na pierwsze mieszkanie na 2%, ludzie którzy mają kredyt (np. ja) zazdroszczą taki warunków. Płacę około tysiąc złotych wyższą ratę przy niższej kwocie porównując do tej oferty. Lepszej oferty kredytowej nigdy nie było!!! I pewnie nie będzie, nie wiadomo ile czasu ta opcja będzie dostępna. Na pewno do wyborów bo to kiełbasa przedwyborcza. Jeśli przy takiej ofercie was nie stać na kredyt to po prostu was nie stać w ogóle.
No i piszesz dziecinnie i jakoś pretensjonalnie? Witamy w dorosłości. Jeśli chcecie kredyt to warunki dyktują banki i koniec kropka. Ludzie biorąc kredyt spłacają często dwa razy tyle, i co? Pisanie a bo ja wymarzyłam inaczej wesele, a bo ja bym chciała mieszkanie od miasta, żeby móc tam robić remonty... no cóż jest jak jest. Albo weźcie cywilny i kredyt albo nie. Na mieszanie w TBS bez ślubu i dzieci nie macie co liczyć! I po ciul płakać, ze byśmy chcieli takie... Mieszkań komunalnych i spółdzielczych w obecnych czasach nikt nie przydziela. A na TBS czeka się latami, to nie jest opcja dla młodych ludzi, którzy wolą płacić dużo taniej w TBS niż kredyt. Każdy (wiele osób) by pewnie tak chciała. Po co brać kredyt na 30 lat i zaciskać pasa? Osoby nadużywające alkoholu, z gromadką dzieci łapią się dużo szybciej, co jest nie fair ale nie polepsza to w jakikolwiek sposób twojej sytuacji. Możemy popisać 5 stron, że tak jest, jakie to niesprawiedliwe, jest to poważny problem. I co? Jak chcesz to rzuć pracę ty i twój partner, trzaśnij 5 dzieci, w szyję dawać też nie zaszkodzi i wskoczysz na listę dużo wyżej. Satysfakcjonuje cię to? Jeśli nie nie to jojczenie nie ma sensu. Jeśli takie mieszkania były by dawane takim osobom (młode, bez dzieci, kredyt drogi to lepiej taniej od miasta) to jako kraj byśmy chyba zbankrutowali. Zmiany w budowie mieszkań i ich dostępności to problem który trwa od lat i lata będzie trwał.
Inna opcja to ostre oszczędzanie, dorobienie (np. w weekendy sprzątanie, nawet McDonald, inwentaryzacja, cokolwiek, tak samo facet na magazynie, na budowie, popołudniami dodatkowa praca) odłożenie ile się da i za parę lat przy większych oszczędnościach i wkładzie własnym będziecie mieli lepszą zdolność kredytową. Masa ludzi zap...ala parę lat, żeby odłożyć na mieszkanie, również przy pracy fizycznej a nie korpoludki jak piszesz, czy zarabiający powyżej średniej.
Jeszcze inna opcja to wyjazd za granicę, ostra praca kilka lat, choćby przy sprzątaniu, na dachach, na Islandii pracy nie brakuje i po kilku latach powrót i zakup mieszkania. Znam masę ludzi, którzy tak dorobili się mieszkania, a nawet domu.
Z tą pracą za granicą, to trzeba sobie wszystko poważnie przeanalizować, bo w ostatnich latach koszty i ceny życia w PL bardzo nadgoniły (wliczając nieszczęsne mieszkania). Inflacja w PL nie osłabiła złotego. Więc okres jeżdżenia na saksy, żeby się obłowić na jakieś minimalnej pensji, żeby potem być krezusem w PL to już chyba minął.
2 lipca 2023, 11:30
Weźcie cywilny, bez imprezy, dla mnie najlepsze wyjście i nie widzę tu wielkich trudności. Jeśli jesteście siebie pewnie to nie widzę tu problemu. Chyba, że nie jesteście? A ślub kościelny (o ile planujecie) i wesele ("prawdziwy ślub") zrobicie później. Dużo ludzi tak robi, życie to nie koncert życzeń.
Jest jak jest, takie narzekanie jest bez sensu. Super mieć mieszkanie na własność, ale jak ktoś nie ma zdolności kredytowej to wynajmuje. Pisanie, że bym chciała nic nie zmieni. Tysiące ludzi jest w takiej sytuacji. Teraz są super kredyty na pierwsze mieszkanie na 2%, ludzie którzy mają kredyt (np. ja) zazdroszczą taki warunków. Płacę około tysiąc złotych wyższą ratę przy niższej kwocie porównując do tej oferty. Lepszej oferty kredytowej nigdy nie było!!! I pewnie nie będzie, nie wiadomo ile czasu ta opcja będzie dostępna. Na pewno do wyborów bo to kiełbasa przedwyborcza. Jeśli przy takiej ofercie was nie stać na kredyt to po prostu was nie stać w ogóle.
No i piszesz dziecinnie i jakoś pretensjonalnie? Witamy w dorosłości. Jeśli chcecie kredyt to warunki dyktują banki i koniec kropka. Ludzie biorąc kredyt spłacają często dwa razy tyle, i co? Pisanie a bo ja wymarzyłam inaczej wesele, a bo ja bym chciała mieszkanie od miasta, żeby móc tam robić remonty... no cóż jest jak jest. Albo weźcie cywilny i kredyt albo nie. Na mieszanie w TBS bez ślubu i dzieci nie macie co liczyć! I po ciul płakać, ze byśmy chcieli takie... Mieszkań komunalnych i spółdzielczych w obecnych czasach nikt nie przydziela. A na TBS czeka się latami, to nie jest opcja dla młodych ludzi, którzy wolą płacić dużo taniej w TBS niż kredyt. Każdy (wiele osób) by pewnie tak chciała. Po co brać kredyt na 30 lat i zaciskać pasa? Osoby nadużywające alkoholu, z gromadką dzieci łapią się dużo szybciej, co jest nie fair ale nie polepsza to w jakikolwiek sposób twojej sytuacji. Możemy popisać 5 stron, że tak jest, jakie to niesprawiedliwe, jest to poważny problem. I co? Jak chcesz to rzuć pracę ty i twój partner, trzaśnij 5 dzieci, w szyję dawać też nie zaszkodzi i wskoczysz na listę dużo wyżej. Satysfakcjonuje cię to? Jeśli nie nie to jojczenie nie ma sensu. Jeśli takie mieszkania były by dawane takim osobom (młode, bez dzieci, kredyt drogi to lepiej taniej od miasta) to jako kraj byśmy chyba zbankrutowali. Zmiany w budowie mieszkań i ich dostępności to problem który trwa od lat i lata będzie trwał.
Inna opcja to ostre oszczędzanie, dorobienie (np. w weekendy sprzątanie, nawet McDonald, inwentaryzacja, cokolwiek, tak samo facet na magazynie, na budowie, popołudniami dodatkowa praca) odłożenie ile się da i za parę lat przy większych oszczędnościach i wkładzie własnym będziecie mieli lepszą zdolność kredytową. Masa ludzi zap...ala parę lat, żeby odłożyć na mieszkanie, również przy pracy fizycznej a nie korpoludki jak piszesz, czy zarabiający powyżej średniej.
Jeszcze inna opcja to wyjazd za granicę, ostra praca kilka lat, choćby przy sprzątaniu, na dachach, na Islandii pracy nie brakuje i po kilku latach powrót i zakup mieszkania. Znam masę ludzi, którzy tak dorobili się mieszkania, a nawet domu.
Dokladnie tak,mam wielu takich klientów pracujących za granicą i budujący się w pl. Oraz osoby pracujące na własny rachunek po kilkanaście godzin dziennie przez lata bez dnia urlopu czy zwolnienia nawet gdy są chore.
2 lipca 2023, 11:30
Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.
Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.
To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.
A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.
To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :)
A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd.
Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?
Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.
Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie, ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow.
Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.
Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda.
Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...
Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce.
Dalej nie wiesz, o czym mowisz.
P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...?
Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.
Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu.
To się rusz do dodatkowej pracy i zarób tyle, żeby Cię było stać na kredyt, albo weź ślub i wtedy kredyt. Albo zaczniesz wreszcie zarabiać tyle, żeby wziąć mieszkanie na kredyt, albo weźmiesz ślub nie tak jak sobie wymarzyłaś, albo będziesz sie kisić na wynajmowanym. To, ze każdy chce mieć swój kat, nie znaczy, ze będzie go mial. Witaj w świecie dorosłych.
cos ci się pomieszało, mamy duże mieszkanie kupione za gotówkę , i jest to nasze drugie mieszkanie , na początku kupiliśmy małe czyli takie na jakie nas było stać , a po kilku latach dozbieralismy na całkiem spory metraż
a tobie radzę najpierw wypić szklankę wody zanim zaczniesz p ... farmazony
czytanie ze zrozumieniem się kłania
2 lipca 2023, 11:30
Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.
Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.
To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.
A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.
To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :)
A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd.
Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?
Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.
Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie, ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow.
Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.
Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda.
Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...
Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce.
Dalej nie wiesz, o czym mowisz.
P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...?
Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.
Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu.
To się rusz do dodatkowej pracy i zarób tyle, żeby Cię było stać na kredyt, albo weź ślub i wtedy kredyt. Albo zaczniesz wreszcie zarabiać tyle, żeby wziąć mieszkanie na kredyt, albo weźmiesz ślub nie tak jak sobie wymarzyłaś, albo będziesz sie kisić na wynajmowanym. To, ze każdy chce mieć swój kat, nie znaczy, ze będzie go mial. Witaj w świecie dorosłych.
Akurat pracuje dodatkowo na umowie o dzieło, ale niestety nie mogę wliczyć tych dodatkowych dochodów, z racji tego, że trwa to krócej niż rok. Najlepiej cisnąć po kimś żeby się ruszył do roboty dodatkowej, a nie wiedząc nic o tym drugim człowieku.
2 lipca 2023, 11:35
Możesz złożyć podanie o mieszkanie komunalne- to należące do miasta. Listy są pewnie długie, choć to zależy od miasta. W małych miasteczkach, zgodnie z tym co wiem, jest nieco łatwiej. Ale, czynsze wcale nie są niskie, czasem trzeba samemu zatroszczyć się o ogrzewanie, prąd jest na kartę, miasta rzadko zgadzają się na wykup, po prostu jest to długotrwały wynajem. jest coś takiego, jak TBS, gdzie wpłaca się udział, potem płaci wysoki czynsz i czasem po latach można dojść do własności- zależy pewnie od umowy.
Niektóre firmy wciąż mają mieszkania służbowe, typu policja, wojsko, ministerstwa, elektrownie. spoldzielnie wciąż istnieją, ale już nie w formie znanej naszym rodzicom- typu czekanie 15 lat, stała wpłata i na koniec mieszkanie z możliwością wykupu.
blagam, moim rodzice dostali zaraz po ślubie kawalerkę , a po 4 latach 2 pokojowe mieszkanie na które czekali tak długo bo wybrzydzali nad lokalizacja i nie przyjmowali innych propozycji, moja babcia jak przyjęła się do pracy dostała dwupokojowe mieszkanie na spółkę z inną pracownica, a jak zaszła w ciążę to przed porodem dostała swoją kawalerkę , podobnie reszta członków rodziny mojej czy męża
Tak, bo w PRLu mieszkania rozmnażały się przez pączkowanie i było wystarczająco wszystkiego dla każdego. Przestań gadać bzdury bo jeszcze nie wymarli wszyscy, którzy pamiętają czasy komunistycznego "dobrobytu". Mieszkania (i inne dobra luksusowe) od ręki dostępne były dla partyjniaków i innych uprzywilejowanych wielbicieli władzy. Ja bym się na Twoim miejscu tym nie chwaliła.
nie uważam że moja rodzina ma się czego wstydzić , może twoja rodzina swoje nieudacznictwo tłumaczy w taki prostacki sposób
Moja rodzina to moja sprawa, nie wycieram sobie nią gęby na forach jak Ty. A historia jest jedna, dla wszystkich. Pamiętamy i nigdy nie zapomnimy eSBeckich suk.
Bez odbioru.
Buhehe polecam kontakt ze specjalistą, bo widać jakiś głęboki problem emocjonalny. I radzę zdobyć nieco więcej wiedzy o realiach minionego okresu, bo masz bardzo ograniczona oglad na tę kwestię, co ewidentnie szkodzi na twoją psychikę i realna ocenę sytuacji.
p.s.
nikt nikomu nie bronił wyjechać z rodzinnego domu w wieku nastu lat za pracą i mieszkaniem, gębę to ty sobie wycierasz historia tego kraju, dostosowując ją w perfidny sposób do swojej absurdalnej wypowiedzi , wstyd
No więc właśnie. Mój tata został zwerbowany do pracy w zakładzie produkcyjnym, gdy miał zaledwie 19 lat. Po ślubie rodzice dostali kawalerkę, a gdy moja mama zaszła w drugą ciążę - mieszkanie 3-pokojowe z dużym balkonem. Nowiutkie osiedle, niska zabudowa w zielonej, spokojnej okolicy. W tym samym mieście co rodzice Nomy. ;) I pewnie na tych samych zasadach. W partii nikt z mojej rodziny nigdy nie był. Wszystkie mieszkania na tym osiedlu (i wielu innych) zostały rozdane pracownikom i ich rodzinom.
i co ty nie powiesz - ja zylam w tych czasach jak to twoim zdaniem rozdawano jakos nie znam nikogo kto by tak jak ty opisujesz bez czekania cos dostal. Znam za to rodziny, ktore po zapisaniu sie w kolejki czekaly po 20- 25 lat na swoje M-3 - czyli mieszkanie przyznane bylo dopiero jak juz dzieci sie odchowaly. Ja tyle lat nie musialam czekac tylko dlatego ze maz pracowal w firmie budujacej te mieszkania i po wplaceniu 10 procent reszte kredytu splacalo sie razem z czynszem. Nie czuje by ktos nam cos "dal" , cale zycie splacalismy to mieszkanie, po latach mozna bylo wykupic je na wlasnosc.
W tym mieście rozdawano, Berchen. Nie miasto, nie państwo - konkretny zakład pracy, we własnym interesie.
Potwierdzam, że były takie miasta. Moi rodzice dostali mieszkanie 50m2 w nowo wybudowanym bloku po ok 6 miesiącach oczekiwania (z jednym dzieckiem). Dodam, że ojciec był zwyklym pracownikiem fizycznym, do żadnych partii nie należał. Przyjechali do miasta za pracą. Btw kiedyś miałam podejrzenia, że o tym samym mieście mówimy.
A co do wynajmu to ja się wcale nie dziwię, że ktoś nie chce płacić za coś nie swojego i woli spłacać kredyt. Za mieszkanie 40-50m2 odstępne to ok 2200- 2500zl do tego czynsz, rachunki i wyjdzie więcej niż wynajem mieszkania we wspomnianych De i dla zwykłego pracownika wyjdzie, że cała wypłata idzie na rachunki i wynajem.
2 lipca 2023, 12:04
Weźcie cywilny, bez imprezy, dla mnie najlepsze wyjście i nie widzę tu wielkich trudności. Jeśli jesteście siebie pewnie to nie widzę tu problemu. Chyba, że nie jesteście? A ślub kościelny (o ile planujecie) i wesele ("prawdziwy ślub") zrobicie później. Dużo ludzi tak robi, życie to nie koncert życzeń.
Jest jak jest, takie narzekanie jest bez sensu. Super mieć mieszkanie na własność, ale jak ktoś nie ma zdolności kredytowej to wynajmuje. Pisanie, że bym chciała nic nie zmieni. Tysiące ludzi jest w takiej sytuacji. Teraz są super kredyty na pierwsze mieszkanie na 2%, ludzie którzy mają kredyt (np. ja) zazdroszczą taki warunków. Płacę około tysiąc złotych wyższą ratę przy niższej kwocie porównując do tej oferty. Lepszej oferty kredytowej nigdy nie było!!! I pewnie nie będzie, nie wiadomo ile czasu ta opcja będzie dostępna. Na pewno do wyborów bo to kiełbasa przedwyborcza. Jeśli przy takiej ofercie was nie stać na kredyt to po prostu was nie stać w ogóle.
No i piszesz dziecinnie i jakoś pretensjonalnie? Witamy w dorosłości. Jeśli chcecie kredyt to warunki dyktują banki i koniec kropka. Ludzie biorąc kredyt spłacają często dwa razy tyle, i co? Pisanie a bo ja wymarzyłam inaczej wesele, a bo ja bym chciała mieszkanie od miasta, żeby móc tam robić remonty... no cóż jest jak jest. Albo weźcie cywilny i kredyt albo nie. Na mieszanie w TBS bez ślubu i dzieci nie macie co liczyć! I po ciul płakać, ze byśmy chcieli takie... Mieszkań komunalnych i spółdzielczych w obecnych czasach nikt nie przydziela. A na TBS czeka się latami, to nie jest opcja dla młodych ludzi, którzy wolą płacić dużo taniej w TBS niż kredyt. Każdy (wiele osób) by pewnie tak chciała. Po co brać kredyt na 30 lat i zaciskać pasa? Osoby nadużywające alkoholu, z gromadką dzieci łapią się dużo szybciej, co jest nie fair ale nie polepsza to w jakikolwiek sposób twojej sytuacji. Możemy popisać 5 stron, że tak jest, jakie to niesprawiedliwe, jest to poważny problem. I co? Jak chcesz to rzuć pracę ty i twój partner, trzaśnij 5 dzieci, w szyję dawać też nie zaszkodzi i wskoczysz na listę dużo wyżej. Satysfakcjonuje cię to? Jeśli nie nie to jojczenie nie ma sensu. Jeśli takie mieszkania były by dawane takim osobom (młode, bez dzieci, kredyt drogi to lepiej taniej od miasta) to jako kraj byśmy chyba zbankrutowali. Zmiany w budowie mieszkań i ich dostępności to problem który trwa od lat i lata będzie trwał.
Inna opcja to ostre oszczędzanie, dorobienie (np. w weekendy sprzątanie, nawet McDonald, inwentaryzacja, cokolwiek, tak samo facet na magazynie, na budowie, popołudniami dodatkowa praca) odłożenie ile się da i za parę lat przy większych oszczędnościach i wkładzie własnym będziecie mieli lepszą zdolność kredytową. Masa ludzi zap...ala parę lat, żeby odłożyć na mieszkanie, również przy pracy fizycznej a nie korpoludki jak piszesz, czy zarabiający powyżej średniej.
Jeszcze inna opcja to wyjazd za granicę, ostra praca kilka lat, choćby przy sprzątaniu, na dachach, na Islandii pracy nie brakuje i po kilku latach powrót i zakup mieszkania. Znam masę ludzi, którzy tak dorobili się mieszkania, a nawet domu.
Z tą pracą za granicą, to trzeba sobie wszystko poważnie przeanalizować, bo w ostatnich latach koszty i ceny życia w PL bardzo nadgoniły (wliczając nieszczęsne mieszkania). Inflacja w PL nie osłabiła złotego. Więc okres jeżdżenia na saksy, żeby się obłowić na jakieś minimalnej pensji, żeby potem być krezusem w PL to już chyba minął.
Tak, to nie te czasy, że się jechało do USA czy GB i człowiek się obławiał raz dwa. Ale ja nie piszę o takiej opcji. Piszę o kilkuletnim zasuwaniu aby odłożyć jak najwięcej. W wielu krajach da się dalej odłożyć w kilka lat, ale pracując, najlepiej w 2 osoby. Znam dużo takich ludzi obecnie, nie takich które wróciły X lat temu. Trzeba się rozeznać w rynku i ciężko pracować. W Norwegii, Islandii, Belgii, a nawet w Niemczech da się żyć. W nastawieniu tymczasowym i max odkładaniu, co innego gdy ktoś tam mieszka na stałe i nie pracuje fizyczni, kupuje mieszkanie lub wynajmuje ładne 3 pokojowe, ma dzieci które chodzą do szkoły, robi zakupy nie w opcji oszczędzanie itp. Jeśli dwie osoby odkładają (nie mówię o kwocie typu 15 tys miesięcznie, ale niech 1 osoba odłoży 800 euro i druga 800 euro miesięcznie, to w parę lat uzbiera się na solidny wkład własny, albo na 2 pokojowe mieszkanie. Moi bardzo dobrzy znajomi jeżdżą do Belgii mają z tego dobre pieniądze, opłaca im się. Pracują przy zbiorach jabłek i gruszek na jasieni (sierpień - październik), zimą przy sortowaniu owoców, po zimie przy przycinaniu gałęzi. Kto chce może pracować tam cały rok, oni akurat jeźdźą na kilka miesięcy w roku, a kilka spędzają w PL. I nie pracują jak niewolnicy. Praca 8h dziennie, legalna, mieszanie zapewnione (dopłacają jakoś 50 euro miesięcznie, symbolicznie). Pokój w domku, dla każdego oddzielny. Nadgodziny płatne. W tego typu pracy spokojnie w parę lat da się dużą sumę odłożyć.
Inny znajomy pracuje od około 5 lat u dużego gospodarza w Norwegii. Kończy budowę domu. W PL ma żonę (od 2 lat) i roczne dziecko. Jest to jakieś poświęcenie, wiadomo przyjeżdża kilka razy w roku i żona z dzieckiem lata do niego. Ale za chwilę będą mieli dom bez kredytu i będą już razem ze sobą.
Wiadomo, że nie każdy się na to pisze, ale da się i są to prace, które nie wymagają żadnych kwalifikacji. Jedynie pracowitości i chęci nauczenia się obowiązków.
Można też mieszkać w PL za najniższą krajową, nic nie odkładać i płakać, że miasto nie daje mieszkania a żeby dostać kredyt trzeba mieć na wkład własny i zdolność kredytową.
Inni jeźdżą na dorobku na urlop na zbiory, lub opiekę nad dzieckiem. Np. moja znajoma jeździła parę lat na opiekę nad dzieckiem do Francji i chwaliła sobie. Mieszkanie miała zapewnione, również wyżywienie. Odkładała około3 tys euro za letnią pracę na czysto (w PL byłaby w stanie odłożyć miesięcznie 1000 zł), co daje odłożone pieniądze w kwocie 13 tys zł. W Polsce była w stanie odłożyć niewiele. Przy obecnym kursie 5 lat wyjazdów daje kwotę 50 tys, co przy jej zarobkach jest dużą kwotą, i kwotą dającą połowę wkładu własnego aby dostać kredyt w kwocie około 450 tys. W Polsce pracowała i nadal pracuje jako sekretarka medyczna.
Inna znajoma budując dom, pracują w PL jako pielęgniarka jeździła 4 lata do DE na zbiór szparagów. W PL brałą różne prace dodatkowe, prywatnie zastrzyki, kroplówki, dodatkowa poradnia popołudniu. Jej mąż w tym czasie pracował u tego samego gospodarza ale cały rok. Dom postawili i wykończyli szybko (kilka lat) i taraz sobie oboje spokojnie żyją z pracy w PL.
Oczywiście, ktoś powie, że tym osobom się jakoś super trafiło. Ale kto szuka ten znajdzie. Większość z nich zmieniała pracodawców po rozeznaniu się, szukając lepszego miejsca i się im to udawało. Znam masę ludzi, którzy tak robili. Których nie było stać na kredyt, odkładali mało i po prostu coś z tym zrobili.
Można też przecież dorabiać w Polsce. Jak ktoś pracuje na etacie to szuka pracy popołudniu, na weekend. Oczywiście trudno tak funkcjonować całe życie, ale chcąc zarobić na wkład własny, większy lub mniejszy, lub całkowicie kupić coś za gotówkę trzeba sobie jakoś radzić. Lub wynajmować i płakać, że drogo i nie moje. Ja sama bardzo dużo pracowałam w okresie 3 lat przed wzięciem kredytu (żeby był jak najniższy) i z 2 lata po nim w okresie urządzania się i wykańczania domu. Teraz pracuję dużo mniej.
2 lipca 2023, 12:05
nie chce mi się czytać tych 12 stron ale napiszę tak- chcesz mieć mieszkanie to na nie lub na kredyt na nie po prostu zarób, naprawdę to nie jest ciężkie w tych czasach ja jestem sama a kupiłam mieszkanie z małym kredytem. Przez ostatnie 2 lata 2 razy zmieniłam pracę, co spowodowało podwojenie moich pierwotnych zarobków plus podjęłam odważna decyzję o działalności, i mieszkanie, które miałam kupione w 2019 roku myślę, że za 2 lata będę miała spłacone (nadplacanie kredytu baaaaaardzo się opłaca). Może to i było kosztem czasu wolnego (rok nadgodzin) ale wg mnie opłacało się
Edytowany przez Wielbiona 2 lipca 2023, 12:06
2 lipca 2023, 12:06
Nie wiem dlaczego mlodym i zdrowym ludziom mialoby sie nalezec mieszkanie od miasta. Normalnie powinnas sie wstydzic za takie pomysly! A mieszkanie od miasta to czesto jest w nieciekawym stanie.
Nie wiem jakie Wy macie oczekiwania co do tego mieszkania, ze Was nie stac na kredyt. Moze trzeba pomyslec nad zmiana pracy czy pewniejsza umowa lub mniejszym mieszkaniem. Znajmych stac na kredyt na dom, ale nie chcieli sie zajechac kredytem i wybrali 2pokojowe mieszkanie.
To nie sztuka dostac kredyt, tylko go splacac terminowo.
A dodam, ze banki potrafia wcisnac kredyt powyzej czyisc mozliwosci albo tak na styk.
To żart? Dlaczego miałabym nie dostać mieszkania od miasta, nawet takiego do remontu, gdzie byłabym gotowa wsadzić kilkadziesiąt tysięcy w remont? Bo pracuje? Czyli najlepiej siedzieć na dupie i wyciągać ręce po wszystko? Wtedy się należy zapewne :)
A skoro myślami o kredycie i jesteśmy już po rozmowach z doradcą finansowym to myślę że mamy tego świadomość jak wygląda wzięcie kredytu, jak wygląda jego spłacanie, ile wynosi, ile wynosi nasze życie itd.
Czy uwazasz, ze to zart, ze ja sama pracuje i sama biore kredyt aby miec gdzie mieszkac?
Domyslam sie, ze jestes mloda i zdrowa osoba, wiec mozesz zarobic na mieszkanie.
Sa ludzie niepelnosprawni, w trudnej zyciowej sytuacji, takze niedpowiedzialni i skazujacy gromadke wlasnych dzieci na trudne warunki, ktorzy nie maja mozliwosci zarobkowych i latami czekaja na mieszkanie, ktore i tak czesto nie wystarcza dla ich potrzeb (np. maly metraz na osobe, wspolna lazienka, itd). I bardzo dobrze, ze nikt mieszkan nie rozdaje, bo to nie jest dar od miasta, to jest koszt podanikow.
Mnie to sie w glowie nie miesci, ze mloda para rozwaza czy mogliby sie zakwalifikowac do mieszkania z urzedu. Chyba naprawde mlodzi musicie byc i bez swiadomosci dla kogos sa te mieszkania, jak dlugo sie czeka na taka decyzje i w jakim stanie/lokalizacji sa takie mieszkania.
Tak jak napisałam wyżej, jestem w stanie wyremontować takie mieszkanie, a też przy tym się nie zaciągać. To jest po prostu w tym kraju przytłaczające. Młodzi pracują, a potem nawet mają problem, żeby dostać swoje własne 4 kąty, bo sytuacja wygląda jak wygląda.
Chryste, powiedz prosze, ze to zart. Mieszkam w Niemczech i tu maly procent ludzi ma cokolwiek na wlasnosc... nie masz chyba w ogole pojecia, o czym mowisz dziewczyno i przede wszystkim - czego wymagasz...
Nie porównuj sytuacji w Niemczech do sytuacji w Polsce. Dlaczego mamy płacić kupę kasy na wynajem, a mieszkania własnego już nie możemy mieć? To jest absurd jaki panuje w Polsce.
Dalej nie wiesz, o czym mowisz.
P.S. W De malo kogo stac i ludzie jakos zyja. Nie ma cisnienia na posiadanie No ale wiadomo, w PL tak zle...?
Odpowiadajac na pytanie - plcisz, bo korzystasz z czyjejs wlasnosci.
Mieszkanie to podstawowa potrzeba życiowa i chyba każdy chce miec swoj kat czuć się w nim bezpiecznie i robić sobie w nim co mu się podoba, a nie inwestować, remontować coś co nie należy do niego. Ja uwielbiam dopieszczac swoje mieszkanie i w nim przebywać, bo jest moje i takie jak ja chcę. Wracam z pracy i wracam do siebie, nie do cudzego. Mieszkań na wynajmowanym to jak mieszkać na walizkach w hotelu.
To się rusz do dodatkowej pracy i zarób tyle, żeby Cię było stać na kredyt, albo weź ślub i wtedy kredyt. Albo zaczniesz wreszcie zarabiać tyle, żeby wziąć mieszkanie na kredyt, albo weźmiesz ślub nie tak jak sobie wymarzyłaś, albo będziesz sie kisić na wynajmowanym. To, ze każdy chce mieć swój kat, nie znaczy, ze będzie go mial. Witaj w świecie dorosłych.
Akurat pracuje dodatkowo na umowie o dzieło, ale niestety nie mogę wliczyć tych dodatkowych dochodów, z racji tego, że trwa to krócej niż rok. Najlepiej cisnąć po kimś żeby się ruszył do roboty dodatkowej, a nie wiedząc nic o tym drugim człowieku.
Ja ci osobiście nie "cisnę". Piszę o tym jak ludzie z mojego otoczenia sobie radzą. Jeśli nie jesteś w stanie nic zmienić, znaleźć dodatkowej pracy, zmienić pracy lub wyjechać za zarobkiem, to nie zostaje nic innego niż zaakceptować taką sytuację i wynajmować. No cudów nie ma.
2 lipca 2023, 12:10
Pomijając dyskusję, czy własny lokal to podstawową potrzeba życiowa czy nie to jestem zdziwiona, w którym to banku nie chcą dać kredytu parze, która nie jest po ślubie? O ile wiem, jest przynajmniej kilka banków, które udzielają takich kredytów. Chyba, że mówimy o tym kredycie 2% tu chyba nie można.
No chyba, że mówisz , że nie masz zdolności na spłatę kredytu wg banku no wtedy to może warto pomyśleć o czymś mniejszym i tańszym na początek a najwyżej po kilku latach zamienić na coś większego jak będzie potrzeba.
A rzeczywistość jest jaka jest, bez kredytu zarobić na własne lokum to gratuluję takich osobom dorobku, jednak większość to ma po kimś odziedziczone/kupione przez rodziców.