Temat: Wulgarne i obraźliwe nazywanie dzieci

Coraz częściej widzi się, że głównie osoby, które dzieci mieć nie chcą nazywają je np bachorami lub kaszojadami. Domyślacie się skąd te zachowania? Nie rozumiem po co obrażać dzieci, których nawet się nie zna i nie chce w swoim życiu. Może tak obrażające osoby mają jakieś deficyty? Bo kurczę to bolesne napisać "nie chcę dziecka" zamiast  "nie chce bachora"

W moim odczuciu gówniak to obraźliwe określenie, jednak kaszojad - chyba niekoniecznie, choć to zależy od ładunku emocjonalnego. W Panamie dzieci nazywa się ryżojadami. ;) A tutejsze społeczeństwo jest nastawione do dzieci pozytywnie. Nie ma tu trendu 'madek i bombelków'. 

Słowa maja takie znaczenie, jakie im się nada. Jak powiem o swoim: ty obsrancu, co tam znowu narobiłeś, bo mu pieluchę muszę zmienić, to nie jest obraźliwe, bo dziecko się cieszy i ucieka jak tak do niego mówię. Jak mi przyjaciółka powie: co tam twój szkodnik dziś nawyczynial? To tez żadna obraza, tylko serdeczne zapytanie. Ale jak jacyś tam obcy o obcych dzieciach się jakoś wyrażają, to przecież ani mnie, ani dziecka nie interesuje. 

..Lynn.. napisał(a):

annamarta napisał(a):

..Lynn.. napisał(a):

annamarta napisał(a):

..Lynn.. napisał(a):

Coraz częściej widzi się, że głównie osoby, które dzieci mieć nie chcą nazywają je np bachorami lub kaszojadami. Domyślacie się skąd te zachowania? Nie rozumiem po co obrażać dzieci, których nawet się nie zna i nie chce w swoim życiu. Może tak obrażające osoby mają jakieś deficyty? Bo kurczę to bolesne napisać "nie chcę dziecka" zamiast  "nie chce bachora"

Uważam, że po części dlatego że w życiu społecznym jest jakby afirmacja modelu życia rodzinnego. Polityka naszego rządu tylko to potwierdza, to rodzi czasem bunt i niechęć w tym sensie że jednostka jest postrzegana głównie jako część rodziny, kobiety jako matki itd. Pokolenie obecnie wychowujące dzieci skłania się ku pajdocentryzmowi w opozycji do poprzedniego modelu wychowania. Wg ostatniego badania CBOS 68% Polek w wieku reprodukcyjnym nie zamierza mieć potomstwa (abstrahując od ich nastawienia do dzieci sensu stricte)

to, że ktoś nie chce mieć dzieci rozumiem ? nie każdy musi chcieć. Nie rozumiem jedynie tego nazewnictwa. Celu w obrażaniu kogos kto  się bronić nie może i kogo się w życiu nie chce. Po co tak postępować?

Despacito faktycznie o gówniaku zapomniałam.

Karlsdatter nawet na Vitalii jest kilka dziewczyn, które tak nazywają dzieci. Może Ci się to nie rzuca w oczy 

akcja rodzi reakcję- jeśli kobiety słyszą że są bezdzietnymi lambadziarami itp. to część może w ten sposób odreagowywać

myślisz,  że reakcja w stronę dzieci jest ok? Czy to dzieci nazywają niektóre bezdzietne lambadziarami? Bo uderzenie w matki jest- "maDki,  odpieluszkowe zapalenie mózgu, mozg wyparła raz z dzieckiem". Ale dlaczego tak nazywać kompletne niewinne osoby?

czesciej można przeczytać  , usłyszeć negatywne nazewnictwo matek i dzieci niż hasło o bezdzietnych lambadziarach 

EgyptianCat napisał(a):

W moim odczuciu gówniak to obraźliwe określenie, jednak kaszojad - chyba niekoniecznie, choć to zależy od ładunku emocjonalnego. W Panamie dzieci nazywa się ryżojadami. ;) A tutejsze społeczeństwo jest nastawione do dzieci pozytywnie. Nie ma tu trendu 'madek i bombelków'. 

Bo to wszystko od ladunku emocjonalnego zalezy...ja sie na bachora, bombelka czy co tam jeszcze nie obrazam, mam wywalone. Ale jak ktos wypisuje, jak to wszystkie bombelki sa zjeb. i tam pada cala wiazanka negatywnych emocji i okreslen, to inny kaliber.

Beiba napisał(a):

Ja dzieci nie mam, nie chce mieć, ale są dla mnie takimi samymi ludźmi jak inni. Nie używam takich słów, chociaż kaszojad czy bombelek to nie jest moim zdaniem obraźliwe, jeśli nie są użyte w zdaniu w kontekście nienawiści do dzieci. Myślę,że ten negatywny stosunek rzeczywiście istnieje, ale rodzice też go wspierają, np.nie lubię dzieci, lubię tylko moje. To jest to samo co powiedzieć nie lubię seniorów, nie lubię kobiet, nie lubię mężczyzn. I ok, każdy może nie lubić kogo chce, ale to sprawia,że się na człowieka nie patrzy jako na jednostkę, tylko jako część grupy której się nie lubi, a przecież ludzie są różni. 

Myślę też, że ludzie się nawzajem na siebie nakręcają, ktoś mówi,że nie chce dzieci, więc ktoś inny mu na to,że to egoizm, że życie bez dzieci jest bezsensowne,i strasznie samotnością na starość. Więc jest odbicie piłeczki, ze dzietni zajmują się tylko dziećmi, nie mają hobby, tylko pieluchowe zapalenie mózgu, i przenosi się to też na niechęć do dzieci, i tak to się kręci. Najlepiej moim zdaniem uznać ,że dla każdego jest dobre co innego, i nawzajem się nie przekrzykiwać który sposób na życie jest lepszy. 

Najlepiej sobie uświadomić że obcych ludzi z neta totalnie nie obchodzi jaki styl życia wiodą inni. No chyba że mają jakiś kompleks i chcą koniecznie udowodnić, że to ich pomysł jest jedynym słusznym. Generalnie ludzi paraliżuje strach, że mogę zmarnować swoje życie, więc taki zarzut , "że życie z dziećmi jest straszne" albo "życie w pojedynkę jest straszne" to od razu jak zarzut, że przemarnujesz swój czas na coś okropnego. Z drugiej strony przyznanie, że każdego może uszczęśliwiać co innego trochę zamyka dyskusje w pewnych obszarach :) i przez to odbiera "fun" ;) najlepiej nie oglądać się na innych, mieć na tyle silny charakter żeby robić po swojemu i nie włazić innym na głowę by czuć się lepszym, bo to świadczy o słabości i tyle.

Są jakieś określenia wyraźnie pejoratywne, ale jedyne co we mnie wzbudzają, to zdziwienie i lekki niesmak, bo patrząc na mojego malucha zastanawiam się jak można określeniem pejoratywnym nazwać coś tak niewinnego, słodkiego i uroczego, co zasługuje wyłącznie na same miłe słowa. I oczywiście obce dzieci nie są dla mnie tak słodkie i urocze jak moje własne, wręcz są mi obojętne, jednakże z minimalnym wysiłkiem i empatia potrafię sobie wyobrazić, że dla rodziców tego obojętnego mi dziecka, ta dziecina jest dokładnie tym samym, czym dla mnie jest mój własny maluch. Z tego wlasnie powodu nie uzywam takich okreslen, ani w stosunku do mojego, ani w stosunku do cudzych dzieci. 

cancri napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

W moim odczuciu gówniak to obraźliwe określenie, jednak kaszojad - chyba niekoniecznie, choć to zależy od ładunku emocjonalnego. W Panamie dzieci nazywa się ryżojadami. ;) A tutejsze społeczeństwo jest nastawione do dzieci pozytywnie. Nie ma tu trendu 'madek i bombelków'. 

Bo to wszystko od ladunku emocjonalnego zalezy...ja sie na bachora, bombelka czy co tam jeszcze nie obrazam, mam wywalone. Ale jak ktos wypisuje, jak to wszystkie bombelki sa zjeb. i tam pada cala wiazanka negatywnych emocji i okreslen, to inny kaliber.

Otóż to. Emocje, kontekst, intencje. Można przecież rzucić z pogardą słowa "twój synek", jak również z czułością "twój bombelek". 

Waflokruch jest słodkie. 

EgyptianCat napisał(a):

cancri napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

W moim odczuciu gówniak to obraźliwe określenie, jednak kaszojad - chyba niekoniecznie, choć to zależy od ładunku emocjonalnego. W Panamie dzieci nazywa się ryżojadami. ;) A tutejsze społeczeństwo jest nastawione do dzieci pozytywnie. Nie ma tu trendu 'madek i bombelków'. 

Bo to wszystko od ladunku emocjonalnego zalezy...ja sie na bachora, bombelka czy co tam jeszcze nie obrazam, mam wywalone. Ale jak ktos wypisuje, jak to wszystkie bombelki sa zjeb. i tam pada cala wiazanka negatywnych emocji i okreslen, to inny kaliber.

Otóż to. Emocje, kontekst, intencje. Można przecież rzucić z pogardą słowa "twój synek", jak również z czułością "twój bombelek". 

ciezko mi sobie wyobrazić w jakim kontekście "bachor" czy "gowniak" może brzmieć dobrze

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.