Temat: Czy jest jakaś praca, której byście się nie podjęły?

Gdyby akurat nie było pracy w zakresie Waszych kompetencji, a sytuacja finansowa byłaby nieciekawa?

Ja nigdy nie poszłabym pracować do sklepu spożywczego lub marketu i do gastronomii. Nie wyobrażam sobie pracować według grafiku, robić wieczorami lub co gorsza w weekendy. Jakby mnie mocno przycisnęło poszłabym pracować na produkcje. Wolne weekendy i nie trzeba się użerać z klientami.

W rzeźni na pewno nie. 

ale przede wszystkim w pracach, które pogorszyłyby mój stan zdrowia. W innym temacie jest cała dyskusja o tym, czy "opłaca się" pracować w miejscu, w którym się nie chce, jeśli nie ma innej alternatywy. Po latach pracy dochodzę do wniosku, że nie opłaca się, jeśli to wpływa negatywnie na zdrowie i potem trzeba wydawać kasę na leczenie. Dlatego mam długą przerwę w pracy. Czuję się źle z brakiem sensownego zarobku, ale wiem też, że, póki co, moje leczenie zjadłoby całą pensję, gdyby zdrowie pogorszyło się chociaż trochę. 🤷🏻

Pasek wagi

jakas przy uboju zwierząt. 

prostytutka

Pasek wagi

Na pewno nie podjęłabym pracy w rzeźni, ubojni czy czymkolwiek związanym z obróbką mięsa. Niby z dziećmi też się nie widzę, nie mam uprawnień ale gdyby mnie sytuacja zmusiła to jako jakaś pomoc w przedszkolu bym poszła pracować. No i prostytucja też odpada. Reszta do przemyślenia w razie konieczności. 

Praca z dziećmi - ogólnie. Nie chciałabym być opiekunką w żłobku, ale już absolutnie nie mogłabym pracować z kilkulatkami (przedszkole, szkoła podstawowa, nawet prowadzenie jakiś zajęć dla dzieci typu nauka języków, zajęcia sportowe). Dla mnie to za duży hałas i za duża odpowiedzialność za cudze dzieci.

Nie mogłabym pracować w hospicjum, domu dziecka, schronisku dla zwierząt, jako opiekunka osób starszych. Psychicznie do tego się nie nadaję, nie mam też cierpliwości, mogłabym tylko szkodzić w miejscach. 

Jeśli sytuacja mnie do tego nie zmusi, to nie chciałabym przez cały dzień wykonywać jednej, określonej czynności (np. praca na słuchawce mi tak na szybko przychodzi do głowy). To dla mnie bardzo męczące, lepiej się czuję mając 27363 różnych rzeczy do wykonania, niż robiąc to samo przez cały dzień. Ale to już nie tak, że za nic w świecie bym nie poszła do takiej pracy, po prostu raczej szybko bym stamtąd uciekła ;) 

Widzę, że duzo osob pisze, że nie mogłoby uczyć w szkole. Jestem ciekawa dlaczego? Macie swoje dzieci zapewne.

na pewno nie na produkcji gdzie przez 8 godzin wykonuje sie tę samą czynność w dodatku na stojąco 

Pasek wagi

Mogłabym pracować na produkcji, w gastronomii, w magazynie, przy remontach, budowach, w rzeźni, przy starszych osobach, zwierzętach, dzieciach, zmarłych. Właściwie wszędzie, jeżeli sytuacja finansowa wymagałaby tego (i nie mówię tu o skrajnym ubóstwie, ale gdyby np. nie wystarczało mi na "normalne" jedzenie). 


Nie mogłabym pracować w dezynsekcji, bo robaki obrzydzają mnie do tego stopnia, że wpadam w histerię.
Nie mogłabym też być przedstawicielem handlowym typu wciskanie ludziom kitu i namawianie ich do kupna jakiegoś G. Z nienawiści do tego zawodu. 
Nie byłabym też w stanie pracować w placówce dla bezdomnych, tj. mieć kontakt np. z pościelą po nich w schroniskach dla bezdomnych, z podobnego powodu co nr. 1 - piekielnie brzydzę się robaków i pasożytów. 

Louna napisał(a):

Mogłabym pracować na produkcji, w gastronomii, w magazynie, przy remontach, budowach, w rzeźni, przy starszych osobach, zwierzętach, dzieciach, zmarłych. Właściwie wszędzie, jeżeli sytuacja finansowa wymagałaby tego (i nie mówię tu o skrajnym ubóstwie, ale gdyby np. nie wystarczało mi na "normalne" jedzenie). 

Nie mogłabym pracować w dezynsekcji, bo robaki obrzydzają mnie do tego stopnia, że wpadam w histerię.Nie mogłabym też być przedstawicielem handlowym typu wciskanie ludziom kitu i namawianie ich do kupna jakiegoś G. Z nienawiści do tego zawodu. Nie byłabym też w stanie pracować w placówce dla bezdomnych, tj. mieć kontakt np. z pościelą po nich w schroniskach dla bezdomnych, z podobnego powodu co nr. 1 - piekielnie brzydzę się robaków i pasożytów. 

no to też. Ani nie czułabym się z tym dobrze ani się zwyczajnie do tego nie nadaje. Pracując mam poczucie ze z tej pracy korzystają jacyś ludzi i chcę by byli zadowoleni. Wciskanie jakiegoś kitu nie pasuje 

Pasek wagi

czeresniowysad napisał(a):

Widzę, że duzo osob pisze, że nie mogłoby uczyć w szkole. Jestem ciekawa dlaczego? Macie swoje dzieci zapewne.

No mam, i dlatego wiem, że praca z dziećmi jest bardzo trudna dla introwertyka, jak ja. To ciągłe skupienie, ciągły wysiłek umysłowy (rozmowa z dzieckiem, to jednak nie rozmowa z dorosłym, non stop twój mózg koryguje złą gramatykę, brak logiki, kompletną abstrakcję w sposobie myślenia - to dla mnie jest dość wymagające). Przy większej liczbie dzieci to się multiplikuje plus dochodzi ciągły HAŁAS. Myślę, że do pracy z dziećmi trzeba mieć wrodzone predyspozycje. Do tego to nie jest praca, którą można wykonać na odwal się, to bardzo duża odpowiedzialność. Wielki szacunek dla przedszkolanek. Są niesamowite.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.