Temat: Praca

Czy mieliście kiedykolwiek problem z podjęciem pracy ? Nie mówię tu o pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami. My przetrwaliśmy bezrobocie w latach 90 mając 2 małych dzieci, mieszkając na wsi. Bez żadnej pomocy państwa jakoś się dorobiliśmy. Przed pandemią były czasy pracownika a ludzie ciągle tylko narzekają ?

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy “ w Macu czy na kasie”, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego “Maca” go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. 
To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. 
Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

LinuxS napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy ? w Macu czy na kasie?, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego ?Maca? go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

mysle że to kluczowa sprawa. Bardziej się opłaca pracować w maku niż nic nie robić. Już z nudów człowiek by poszedł. Zwykle lenistwo i nieróbstwo 

Mówię tu oczywiście o ludziach w pełni dyspozycyjnych,nie mających małych dzieci i nie uczących się. 

Pasek wagi

Rozrywka w fastoodzie? Serio?

LinuxS napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy ? w Macu czy na kasie?, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego ?Maca? go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

Poszlam bo chciałam być niezależna od niczyjej pomocy a oszczędności miałam tyle że mogłabym rok żyć z tego całą rodziną ale szkoda mi było przejadać te pieniądze. A może ktoś pomyśl że jednak warto nie odpuszczać i zamiast przejadać pieniądze odkładać je na rozwijanie firmy ja miałam właśnie taką strategię. Bez kredytów pomału się rozkręcać w niektórych miejscach pracowałam jak już zarabialiśmy i to na tyle że spokojnie przeżyli byśmy okresy w których nie zarabialiśmy. A kolejna sprawa którą o serwuję w okolicy. Młoda kobieta przepiedziala na kanapie kilka lat gdy jej mąż pracował za granicą, dziecko chodziło już do szkoły. Poszła do Lidla tylko na pół etatu do rozkładania mixow. No idealnie zawodziła dziecko do szkoły, szła do pracy od 8-12 odbierała dziecko i wracali do domu. Porzuciła pracę po tygodniu i nie była to osoba z jakimś super wykształceniem,po LO. Druga mądra (ta akurat mnie łaskawie zaszczyca tym że chce przychodzić do nas na 2-3 miesiące) jak kiedyś zapytaliśmy ją dlaczego nie podejmuje pracy na stałe to oświadczyła że przed ślubem umówiła się z mężem że nie będzie pracować. Sytuacja materialna jedynej i drugiej powodowała że jedna klepała biedę a druga za zarobione u nas pieniądze kupiła sobie np telewizor. Ręce opadają no ale skoro ktoś tak woli to w sumie jego wybór.

Pasek wagi

menot napisał(a):

Rozrywka w fastoodzie? Serio?

Lepsze niż leżenie na kanapie przed tv z piwskiem które ci mama kupi.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy ? w Macu czy na kasie?, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego ?Maca? go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

Poszlam bo chciałam być niezależna od niczyjej pomocy a oszczędności miałam tyle że mogłabym rok żyć z tego całą rodziną ale szkoda mi było przejadać te pieniądze. A może ktoś pomyśl że jednak warto nie odpuszczać i zamiast przejadać pieniądze odkładać je na rozwijanie firmy ja miałam właśnie taką strategię. Bez kredytów pomału się rozkręcać w niektórych miejscach pracowałam jak już zarabialiśmy i to na tyle że spokojnie przeżyli byśmy okresy w których nie zarabialiśmy. A kolejna sprawa którą o serwuję w okolicy. Młoda kobieta przepiedziala na kanapie kilka lat gdy jej mąż pracował za granicą, dziecko chodziło już do szkoły. Poszła do Lidla tylko na pół etatu do rozkładania mixow. No idealnie zawodziła dziecko do szkoły, szła do pracy od 8-12 odbierała dziecko i wracali do domu. Porzuciła pracę po tygodniu i nie była to osoba z jakimś super wykształceniem,po LO. Druga mądra (ta akurat mnie łaskawie zaszczyca tym że chce przychodzić do nas na 2-3 miesiące) jak kiedyś zapytaliśmy ją dlaczego nie podejmuje pracy na stałe to oświadczyła że przed ślubem umówiła się z mężem że nie będzie pracować. Sytuacja materialna jedynej i drugiej powodowała że jedna klepała biedę a druga za zarobione u nas pieniądze kupiła sobie np telewizor. Ręce opadają no ale skoro ktoś tak woli to w sumie jego wybór.

i wybór tych rodzin które ich utrzymują . Bo nie rozumiem rodzicow których dorosłe dziecko leży i czeka na pracę marzeń.

Pasek wagi

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy ? w Macu czy na kasie?, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego ?Maca? go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

mysle że to kluczowa sprawa. Bardziej się opłaca pracować w maku niż nic nie robić. Już z nudów człowiek by poszedł. Zwykle lenistwo i nieróbstwo 

Mówię tu oczywiście o ludziach w pełni dyspozycyjnych,nie mających małych dzieci i nie uczących się. 

Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Ja na dzis, gdybym stracila prace to szukalabym czegos podobnego, a nie poleciala do Maca. Dla mnie to zadna rozrywka (firma, wspolpracownicy, wyplata, itd), a blokowoby mi szukanie pracy. 
Wole poswiecic sie znalezieniu czegos co mi odpowiada. 
I serio, nie wyjezdzaj juz z tymi matkami i dziecmi, bo zalozsne sie robi. Ty akurat reprezentujesz postawe, o ktorej mowi Noir “nie da sie”. Juz kiedys pare razy do tego nawiazalam, wiec nie bede znow zaczynac tematu.

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy ? w Macu czy na kasie?, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego ?Maca? go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

Poszlam bo chciałam być niezależna od niczyjej pomocy a oszczędności miałam tyle że mogłabym rok żyć z tego całą rodziną ale szkoda mi było przejadać te pieniądze. A może ktoś pomyśl że jednak warto nie odpuszczać i zamiast przejadać pieniądze odkładać je na rozwijanie firmy ja miałam właśnie taką strategię. Bez kredytów pomału się rozkręcać w niektórych miejscach pracowałam jak już zarabialiśmy i to na tyle że spokojnie przeżyli byśmy okresy w których nie zarabialiśmy. A kolejna sprawa którą o serwuję w okolicy. Młoda kobieta przepiedziala na kanapie kilka lat gdy jej mąż pracował za granicą, dziecko chodziło już do szkoły. Poszła do Lidla tylko na pół etatu do rozkładania mixow. No idealnie zawodziła dziecko do szkoły, szła do pracy od 8-12 odbierała dziecko i wracali do domu. Porzuciła pracę po tygodniu i nie była to osoba z jakimś super wykształceniem,po LO. Druga mądra (ta akurat mnie łaskawie zaszczyca tym że chce przychodzić do nas na 2-3 miesiące) jak kiedyś zapytaliśmy ją dlaczego nie podejmuje pracy na stałe to oświadczyła że przed ślubem umówiła się z mężem że nie będzie pracować. Sytuacja materialna jedynej i drugiej powodowała że jedna klepała biedę a druga za zarobione u nas pieniądze kupiła sobie np telewizor. Ręce opadają no ale skoro ktoś tak woli to w sumie jego wybór.

Podajesz skrajne przyklady i na tym opierasz swoje teorie. Stad niezrozumienie tematu. 
I umowmy sie: Ty mialas taki pomysl i takie decyzje podjelas, a ktos inny moze miec inny pomysl. Daj ludzim zyc i prawo wyboru.

Mi Twoje wybory zupelnie nie pasuja i w zyciu bym swojego zycia tak nie ulozyla. Ale to ja. Ty zrobilas jak uwazalas i dla Ciebie Twoje decyzje sa sluszne.

maharettt napisał(a):

menot napisał(a):

Rozrywka w fastoodzie? Serio?

Lepsze niż leżenie na kanapie przed tv z piwskiem które ci mama kupi.

No ja gdybym nie musiała pracować, to mam naprawdę milion pomysłów na spędzanie czasu. 

LinuxS napisał(a):

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir_Madame napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Noir, co Ci da wypowiedz przypadkowych osob? Czesc zaczela 30, a czesc 3 lata temu. Rozne mozliwosci i pozycje wyjsciowe, tolerancje na to co akceptowalne. Sama przedstawiasz w stylu ?tak ciezko bylo, a dalam rade?. No cos chyba nie do konca to zasuwanie na przypadkowych etatach na dobre Ci wyszlo, bo strasznie probujesz udowodnic, ze masz lepiej niz masz, a dajesz jasne sygnaly, ze jestes mocno niezadowolona. Jednoczesnie jedziesz po mlodszych, bo teraz taki raj na ziemi maja. Przyjrzyj sie jak faktycznie sytuacja wyglada, jakie sa plusy i minusy   ?Kiedys i dzis? i dopiero wyciagaj wnioski. Nic nie jest czarno-biale. A Ty masz wyjatkowa tendencje do wyciagania wnioskow bez zadnej analizy danych. 

Ja weszlam na rynek pod koniec lat 90 tych i szybko znalazlam prace, kolejna sama do mnie przyszla, a pozniej kolejna. Moze i rynek byl jaki byl, ale dekade czy dwie pozniej tez byly problemy. 

Jak sie chce to sie znajdzie, pytanie tylko czego sie szuka i co ma sie do zaoferowania, plus jak wpisuje sie w rynek. Cala filozofia. 

Poprostu uważam że jeśli jest kilku % bezrobocie to nie pracuje tylko ten kto nie chce.

I tak i nie.

Nie kazdy marzy o pracy ? w Macu czy na kasie?, jako jedynej dostepnej alternatywie. Jak ktos pracowal gdzie indziej, ma mozliwosci robic cos innego, to nic dziwnego, ze nie skacze z radosci na widok tej firmy, zarobkow itd., a raczej szuka czegos bardziej zblizonego do tego co robil lub w jakim kierunku sie ksztalcil. Inna sprawa, ze czesto do tego ?Maca? go nie przyjma. Inna sprawa: sprobuj aktywnie szukac pracy i chodzic na rozmowy (nawet odbierac telefony) jak zasuwasz w Macu. Taki przyklad, moze byc Biedronka czy inna przypadkowa firma. To z niektorzy nie musza pracowac, bo im jakos starcza na zycie (dzieki rodzinie, meziwi, zasilkom itd.) i nie oplaca im sie leciec do Maca to inna sprawa. Ty poszlas, bo chcialas/musialas i nie mozesz zrozumiec, ze ktos moze miec inne podejscie.

mysle że to kluczowa sprawa. Bardziej się opłaca pracować w maku niż nic nie robić. Już z nudów człowiek by poszedł. Zwykle lenistwo i nieróbstwo 

Mówię tu oczywiście o ludziach w pełni dyspozycyjnych,nie mających małych dzieci i nie uczących się. 

Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Ja na dzis, gdybym stracila prace to szukalabym czegos podobnego, a nie poleciala do Maca. Dla mnie to zadna rozrywka (firma, wspolpracownicy, wyplata, itd), a blokowoby mi szukanie pracy. Wole poswiecic sie znalezieniu czegos co mi odpowiada. I serio, nie wyjezdzaj juz z tymi matkami i dziecmi, bo zalozsne sie robi. Ty akurat reprezentujesz postawe, o ktorej mowi Noir ?nie da sie?. Juz kiedys pare razy do tego nawiazalam, wiec nie bede znow zaczynac tematu.

to akurat twoja sprawa i rodziny która cię utrzyma.

ja akurat pracuje w tych godzinach w których mogę. Nie leżę i nie czeka na pracę marzeń i nie marudze. Ale dla ciebie pewnie ja jestem len. A osoba która siedzi na utrzymaniu rodziny bo szuka pracy marzeń jest ok . Pokrętna logika . No ale cóż. 

juz kiedyś zauważyłam pogardę do mojej osoby i do wykonywanej przeze mnie pracy. Nawet jeśli zarabiam więcej niż większość osób w pl w pracy swoich marzeń. 


Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.