- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 stycznia 2023, 18:50
Czy mieliście kiedykolwiek problem z podjęciem pracy ? Nie mówię tu o pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami. My przetrwaliśmy bezrobocie w latach 90 mając 2 małych dzieci, mieszkając na wsi. Bez żadnej pomocy państwa jakoś się dorobiliśmy. Przed pandemią były czasy pracownika a ludzie ciągle tylko narzekają ?
4 stycznia 2023, 19:38
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
januszami to się nazywa tych nie do końca uczciwych
MENOT mam znajomych po architekturze z podobnymi doświadczeniami.
Edytowany przez maharettt 4 stycznia 2023, 19:43
4 stycznia 2023, 19:43
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
Nazywam Januszem gości jak moi szefowie, którzy byli ekstremalnie bogaci, a jednocześnie utrzymywali firmę stażystami pracującymi bo 80-100 godzin tygodniowo, często ponad 24 godziny rzędem przed oddaniem projektu czy też takich, którzy potrafili zwolnić 50% załogi na okres wakacji, żeby sobie przyoszczędzić. A potem ich zatrudnić na nowo. Nie wiem jak to wyglądało prawnie, ale taki cyrk odstawił pracownikom będącym tam od lat - możesz sobie wyobrazić ich wkurw. A facet sobie jeździ polować na niedźwiedzie polarne. I to nie były małe firmy, raczej przedział 50-100 osób.
Edytowany przez menot 4 stycznia 2023, 19:44
4 stycznia 2023, 19:43
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
januszami to się nazywa tych nie do końca uczciwych .
No nasze państwo obciąża szczególnie małe firmy co raz większymi kosztami. Niestety myślę że mogą przyjść takie czasy że albo pracujesz u Janusza albo wcale. A i mali pracodawcy nie chcąc być Januszami zamkną firmy i będą szukać pracy.
4 stycznia 2023, 19:46
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
januszami to się nazywa tych nie do końca uczciwych .
No nasze państwo obciąża szczególnie małe firmy co raz większymi kosztami. Niestety myślę że mogą przyjść takie czasy że albo pracujesz u Janusza albo wcale. A i mali pracodawcy nie chcąc być Januszami zamkną firmy i będą szukać pracy.
to nie daje im prawa żeby kogoś wyzyskiwać ( jak to menot wyżej opisała). Jeśli ktoś nie jest w stanie prowadzić firmy bez tego to rzeczywiście praca normalna jest lepszym wyborem . Albo inny biznes.
4 stycznia 2023, 19:51
zaczynałam w 2000, gdy było 14% bezrobocia. Znalazłam prace dzięki językowi, na początku pracowałam jako tłumacz. Jakiś czas potem siedzialam w domu i się przekwalifikowalam, w końcu nauczyłam sie angielskiego, bo nic konkretnego nie robiłam wczesniej. Teraz zastanawiam się na działalnością tym bardziej, że mają mnie podobno zwalniać.
Edytowany przez agazur57 4 stycznia 2023, 19:52
4 stycznia 2023, 19:54
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
Nazywam Januszem gości jak moi szefowie, którzy byli ekstremalnie bogaci, a jednocześnie utrzymywali firmę stażystami pracującymi bo 80-100 godzin tygodniowo, często ponad 24 godziny rzędem przed oddaniem projektu czy też takich, którzy potrafili zwolnić 50% załogi na okres wakacji, żeby sobie przyoszczędzić. A potem ich zatrudnić na nowo. Nie wiem jak to wyglądało prawnie, ale taki cyrk odstawił pracownikom będącym tam od lat - możesz sobie wyobrazić ich wkurw. A facet sobie jeździ polować na niedźwiedzie polarne. I to nie były małe firmy, raczej przedział 50-100 osób.
Wiesz no są tacy i to przykre że są tacy ludzie. Mój syn pracował w firmie robiącej kadłuby do jachtów. Ogólnie facet zjeb, zero szacunku dla człowieka. Syn mówił że z dnia na dzień wylał pracownika który pracował 10 lat bo mu się dziecko rozchorowało. My teraz gdy podejrzewamy że spadnie nam sprzedaż nie zatrudnię pracowników, będziemy sami pracować bo koszty utrzymania są cc raz wyższe i nie podoba mi się że jestem dojną krową. A po za tym jestem zdrowa i nie muszę siedzieć i pokazywać palcem. Zawsze pracowaliśmy na równi z naszymi pracownikami. Teraz zmniejszymy produkcję i sami wszystko ogarniemy. Dodatkowo mam już pomysł na inną branżę która nie wymaga tak ciężkiej, kilkunastogodzinnej pracy.
4 stycznia 2023, 20:00
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
Nazywam Januszem gości jak moi szefowie, którzy byli ekstremalnie bogaci, a jednocześnie utrzymywali firmę stażystami pracującymi bo 80-100 godzin tygodniowo, często ponad 24 godziny rzędem przed oddaniem projektu czy też takich, którzy potrafili zwolnić 50% załogi na okres wakacji, żeby sobie przyoszczędzić. A potem ich zatrudnić na nowo. Nie wiem jak to wyglądało prawnie, ale taki cyrk odstawił pracownikom będącym tam od lat - możesz sobie wyobrazić ich wkurw. A facet sobie jeździ polować na niedźwiedzie polarne. I to nie były małe firmy, raczej przedział 50-100 osób.
Wiesz no są tacy i to przykre że są tacy ludzie. Mój syn pracował w firmie robiącej kadłuby do jachtów. Ogólnie facet zjeb, zero szacunku dla człowieka. Syn mówił że z dnia na dzień wylał pracownika który pracował 10 lat bo mu się dziecko rozchorowało. My teraz gdy podejrzewamy że spadnie nam sprzedaż nie zatrudnię pracowników, będziemy sami pracować bo koszty utrzymania są cc raz wyższe i nie podoba mi się że jestem dojną krową. A po za tym jestem zdrowa i nie muszę siedzieć i pokazywać palcem. Zawsze pracowaliśmy na równi z naszymi pracownikami. Teraz zmniejszymy produkcję i sami wszystko ogarniemy. Dodatkowo mam już pomysł na inną branżę która nie wymaga tak ciężkiej, kilkunastogodzinnej pracy.
zgodze się z tobą że państwo nie jest przychylne przedsiębiorcom.
czasem ludzie mają pomysły ale konieczność bulenia za ZUS ich blokuje. Tym bardziej jak człowiek nie wie czy pomysł wypali.
Edytowany przez maharettt 4 stycznia 2023, 20:02
4 stycznia 2023, 20:02
Nie rozumiem tezy i pytania z tematu.Wchodziłam na rynek pracy po 2008 w branży najbardziej rozjechanej kryzysem - czyli budowlance. Pensje w firmach, które mnie interesowały były koszmarne, a żeby w ogóle się na nie załapać, trzeba było zrobić np. 1.5 roku stażu płatnego jakieś grosze. Już nie mówiąc o kulturze zapier.olu i bezpłatnych nadgodzin. Zmieniłam branżę na siostrzaną - czy żałuję? Tak, bo odeszłam z zawodu, w którym byłam wyróżniająca się, bo styl pracy był tak bardzo patologiczny. Zaznaczam - rozumiem wycisk, kiedy się pracuje za godziwe pieniądze i z własnego wyboru, a nie u Janusza za poklepanie po plecach. Na to mnie nie było stać, rodzice pozwolili mi się tak bawić przez rok, potem miałam zacząć na siebie zarabiać.Ponoć parę lat później, się poprawiło. Ale architektura to nadal niemożebnie toksyczna branża biurach konkursowych.
Ja zawsze byłam bardzo elastyczna a ponieważ mieliśmy 2 dzieci to naszym priorytetem było utrzymać się i nie popaść w długi. A teraz wszyscy tylko jęczą a ludzi prowadzących własną działalność nazywa się Januszami ale już tak założyć własną firmę to nie koniecznie bo trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Łatwiej zatrudnić się i problem z głowy.
januszami to się nazywa tych nie do końca uczciwych .
No nasze państwo obciąża szczególnie małe firmy co raz większymi kosztami. Niestety myślę że mogą przyjść takie czasy że albo pracujesz u Janusza albo wcale. A i mali pracodawcy nie chcąc być Januszami zamkną firmy i będą szukać pracy.
to nie daje im prawa żeby kogoś wyzyskiwać ( jak to menot wyżej opisała). Jeśli ktoś nie jest w stanie prowadzić firmy bez tego to rzeczywiście praca normalna jest lepszym wyborem . Albo inny biznes.
No lepiej żeby zamknęło się mnustwo małych firm i żeby ci mali przedsiębiorcy powiększyli rzeszę bezrobotnych a myślę że ci znajdą szybciej pracę niż ci pracujący na etacie. Dla wszystkich pracy nie starczy. Nadchodzi kryzys i państwo zamiast dać ulgi firmom szczególnie tym małym podwyższa wynagrodzenia i ZUS to jest krótkowzroczne myślenie. Ale nie oszukujemy się o to chodzi żeby społeczeństwo ubozalo. Żeby było co raz bardziej zależne od socjali.