Temat: Śmieszne pomyłki w językach obcych.

Temat dla rozrywki :). Zdarzyło Wam się kiedyś zrobić z siebie głupka, mówiąc w obcym języku? A może w Waszym towarzystwie komuś przydarzyła się jakaś zabawna historia? Od siebie załączam screen z Quora i dwie historie (chociaż pewnie miałabym ich o wiele więcej):

1) mój mąż jest Niemcem, po polsku mówi bardzo słabo (uczył się trochę, ale to takie mocne A2). Kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, przez jakiś czas mieszkaliśmy w Polsce. Rano wysłałam go do piekarni po trzy rogaliki. Przychodzi z dwoma i wkurzony, że ekspedientka jest bardzo niemiła i nie chciała mu dać trzech. Pytam go więc, co jej powiedział. On na to: "Czy (nie potrafił wymówić "trzy") rogal?". Dostał jednego. "Ale czy rogal?!". Dostał drugiego. Trzeci raz już nie pytał, ani nie pokazał na palcach, bo się wkurzył na kobietę xD. 

Ogółem uwielbiam, kiedy mój mąż mówi po polsku. Zwłaszcza, kiedy chce powiedzieć "I'm fine" i wychodzi mu "Jestem fajnie" 🙃. 

2) W Hiszpanii spóźniłam się na zajęcia i zamiast powiedzieć "Voy tarde", wypaliłam "Disculpa, soy retrasada", co znaczy "przepraszam, jestem opóźniona w rozwoju"... 😆

Pasek wagi

JaGooga napisał(a):

I jeszcze jedna sytuacja, jak kierowca w autobusie w Anglii zapytał mojego męża czy chce bilet w jedną stronę (single) a on odpowiedział, że nie, my jesteśmy couple (parą)... ?? Ale my od jakiś 15 lat nie byliśmy w autobusie ani w Polsce, ani za granicą, więc nie wiedzieliśmy za bardzo co i jak i że można kupić odrazu w dwie strony... 

Oo ja w UK jeszcze miałam taką sytuację na lotnisku, jak kiedys pan na bramkach zapytał mnie "who are you flying with?". Odpowiedziałam "Alone". Myślałam, że się o mnie martwi, a nie o jakie linie lotnicze mu chodzi xD 

Pasek wagi

Czytałam to kiedyś na forum. Może nie pomyłka, ale wyraz kreatywności. Kobieta wysłała męża do sklepu po kurę na rosół, ten biega po sklepie w poszukiwaniach, kury biedny nie znalazł. wziął wiec jajka i pyta ekspedientki: „wo ist Mama?” Jako iż nazwy kury po niemiecku nie znał, to zapytał o mamę jajek :D 

Kiedyś miałam się spotkać z mężem, dzwonię do niego i się pytam kiedy będzie. i słyszę:
-I am in a bus.
-Ok, czyli co, za 5, 10 minut? Ile ci to zajmie?
-Eeeee, a lot of time? I am in a bus?
-No dobra, you are in a bus, ale kurde gdzie dokładnie?
-IN A BUS!

No więc tak się przedstawia życie z Francuzami i ich pokracznym akcentem. Mój mąż był "in a bath". Z czego się nabijam do teraz.

Prosiatko.3 napisał(a):

Czytałam to kiedyś na forum. Może nie pomyłka, ale wyraz kreatywności. Kobieta wysłała męża do sklepu po kurę na rosół, ten biega po sklepie w poszukiwaniach, kury biedny nie znalazł. wziął wiec jajka i pyta ekspedientki: ?wo ist Mama?? Jako iż nazwy kury po niemiecku nie znał, to zapytał o mamę jajek :D 

hahahahaha leze 😂

Tonya napisał(a):

JaGooga napisał(a):

I jeszcze jedna sytuacja, jak kierowca w autobusie w Anglii zapytał mojego męża czy chce bilet w jedną stronę (single) a on odpowiedział, że nie, my jesteśmy couple (parą)... ?? Ale my od jakiś 15 lat nie byliśmy w autobusie ani w Polsce, ani za granicą, więc nie wiedzieliśmy za bardzo co i jak i że można kupić odrazu w dwie strony... 

Oo ja w UK jeszcze miałam taką sytuację na lotnisku, jak kiedys pan na bramkach zapytał mnie "who are you flying with?". Odpowiedziałam "Alone". Myślałam, że się o mnie martwi, a nie o jakie linie lotnicze mu chodzi xD 

Byłam świadkiem bardzo podobnej scenki. Na bramce pan pytał "Are you flying United?", na co pasażerka "No, I'm alone".  

On generalnie ma ciężka pracę, bo zaraz potem miał typa, który na pytanie "United or American?" (linie lotnicze, ofc.), odpowiedział: "I'm Chinese". 

Pasek wagi

A ogladalyscie ten filmik, i ja mysle, ze to najwieksza wpadka ever, o pewnym Azjacie, ktory tam w pol roku czy rok nauczyl sie irlandzkiego, zeby przyleciec i moc pracowac w Irlandii, po czym oczywiscie przylecial i sie okazalo, ze nikt biedaka nie rozumie?

cancri napisał(a):

A ogladalyscie ten filmik, i ja mysle, ze to najwieksza wpadka ever, o pewnym Azjacie, ktory tam w pol roku czy rok nauczyl sie irlandzkiego, zeby przyleciec i moc pracowac w Irlandii, po czym oczywiscie przylecial i sie okazalo, ze nikt biedaka nie rozumie?

Na erazmusie miałam w jednej grupie Chińczyka, który m.in. nie słyszał różnicy między p i f. Ale gdy w trakcie prezentacji słyszeliśmy "pympczejn" (fünfzehn), to ledwo się powstrzymywaliśmy, żeby nie parsknąć śmiechem. Tzn. to był fajny koleś i nikt nie chciał być niemiły, ale czasami ciężko powstrzymać reakcję na dźwięki, które brzmią po prostu śmiesznie. Wymowa to w ogóle jest ciekawa rzecz, na studiach miałam też kolegę, który był pół Polakiem, pół Węgrem, ale wychował się na Węgrzech. Po polsku mówił bez akcentu, ale jak zaczynał mówić po niemiecku na zajęciach, to nikt go nie rozumiał.

brujita napisał(a):

cancri napisał(a):

A ogladalyscie ten filmik, i ja mysle, ze to najwieksza wpadka ever, o pewnym Azjacie, ktory tam w pol roku czy rok nauczyl sie irlandzkiego, zeby przyleciec i moc pracowac w Irlandii, po czym oczywiscie przylecial i sie okazalo, ze nikt biedaka nie rozumie?

Na erazmusie miałam w jednej grupie Chińczyka, który m.in. nie słyszał różnicy między p i f. Ale gdy w trakcie prezentacji słyszeliśmy "pympczejn" (fünfzehn), to ledwo się powstrzymywaliśmy, żeby nie parsknąć śmiechem. Tzn. to był fajny koleś i nikt nie chciał być niemiły, ale czasami ciężko powstrzymać reakcję na dźwięki, które brzmią po prostu śmiesznie. Wymowa to w ogóle jest ciekawa rzecz, na studiach miałam też kolegę, który był pół Polakiem, pół Węgrem, ale wychował się na Węgrzech. Po polsku mówił bez akcentu, ale jak zaczynał mówić po niemiecku na zajęciach, to nikt go nie rozumiał.

Brujita w tej historii chodzi o to, ze w Irlandii malo kto mowi po irlandzku...a w zyciu codziennym to sie chyba nikt nie posluguje ;-) Poza tam wiadomo, starsi ludzie i regionalnie moze. W szkolach sie dzieci ucza ale to chyba na zasadzie przetrwania jezyka...

cancri napisał(a):

brujita napisał(a):

cancri napisał(a):

A ogladalyscie ten filmik, i ja mysle, ze to najwieksza wpadka ever, o pewnym Azjacie, ktory tam w pol roku czy rok nauczyl sie irlandzkiego, zeby przyleciec i moc pracowac w Irlandii, po czym oczywiscie przylecial i sie okazalo, ze nikt biedaka nie rozumie?

Na erazmusie miałam w jednej grupie Chińczyka, który m.in. nie słyszał różnicy między p i f. Ale gdy w trakcie prezentacji słyszeliśmy "pympczejn" (fünfzehn), to ledwo się powstrzymywaliśmy, żeby nie parsknąć śmiechem. Tzn. to był fajny koleś i nikt nie chciał być niemiły, ale czasami ciężko powstrzymać reakcję na dźwięki, które brzmią po prostu śmiesznie. Wymowa to w ogóle jest ciekawa rzecz, na studiach miałam też kolegę, który był pół Polakiem, pół Węgrem, ale wychował się na Węgrzech. Po polsku mówił bez akcentu, ale jak zaczynał mówić po niemiecku na zajęciach, to nikt go nie rozumiał.

Brujita w tej historii chodzi o to, ze w Irlandii malo kto mowi po irlandzku...a w zyciu codziennym to sie chyba nikt nie posluguje ;-) Poza tam wiadomo, starsi ludzie i regionalnie moze. W szkolach sie dzieci ucza ale to chyba na zasadzie przetrwania jezyka...

Jasne, ale regionalny język to jedno, a nauka języka z drugiego końca świata w pół roku (?) to drugie. FIlmiku nie oglądałam, ale jeśli uczył się z nauczycielem, to dziwna historia. Jak z duolingo, to raczej nic dziwnego.

brujita napisał(a):

cancri napisał(a):

brujita napisał(a):

cancri napisał(a):

A ogladalyscie ten filmik, i ja mysle, ze to najwieksza wpadka ever, o pewnym Azjacie, ktory tam w pol roku czy rok nauczyl sie irlandzkiego, zeby przyleciec i moc pracowac w Irlandii, po czym oczywiscie przylecial i sie okazalo, ze nikt biedaka nie rozumie?

Na erazmusie miałam w jednej grupie Chińczyka, który m.in. nie słyszał różnicy między p i f. Ale gdy w trakcie prezentacji słyszeliśmy "pympczejn" (fünfzehn), to ledwo się powstrzymywaliśmy, żeby nie parsknąć śmiechem. Tzn. to był fajny koleś i nikt nie chciał być niemiły, ale czasami ciężko powstrzymać reakcję na dźwięki, które brzmią po prostu śmiesznie. Wymowa to w ogóle jest ciekawa rzecz, na studiach miałam też kolegę, który był pół Polakiem, pół Węgrem, ale wychował się na Węgrzech. Po polsku mówił bez akcentu, ale jak zaczynał mówić po niemiecku na zajęciach, to nikt go nie rozumiał.

Brujita w tej historii chodzi o to, ze w Irlandii malo kto mowi po irlandzku...a w zyciu codziennym to sie chyba nikt nie posluguje ;-) Poza tam wiadomo, starsi ludzie i regionalnie moze. W szkolach sie dzieci ucza ale to chyba na zasadzie przetrwania jezyka...

Jasne, ale regionalny język to jedno, a nauka języka z drugiego końca świata w pół roku (?) to drugie. FIlmiku nie oglądałam, ale jeśli uczył się z nauczycielem, to dziwna historia. Jak z duolingo, to raczej nic dziwnego.

Generalnie to respekt dla goscia, ze tak szybko ogarnal ;-) 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.