Temat: Śmieszne pomyłki w językach obcych.

Temat dla rozrywki :). Zdarzyło Wam się kiedyś zrobić z siebie głupka, mówiąc w obcym języku? A może w Waszym towarzystwie komuś przydarzyła się jakaś zabawna historia? Od siebie załączam screen z Quora i dwie historie (chociaż pewnie miałabym ich o wiele więcej):

1) mój mąż jest Niemcem, po polsku mówi bardzo słabo (uczył się trochę, ale to takie mocne A2). Kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, przez jakiś czas mieszkaliśmy w Polsce. Rano wysłałam go do piekarni po trzy rogaliki. Przychodzi z dwoma i wkurzony, że ekspedientka jest bardzo niemiła i nie chciała mu dać trzech. Pytam go więc, co jej powiedział. On na to: "Czy (nie potrafił wymówić "trzy") rogal?". Dostał jednego. "Ale czy rogal?!". Dostał drugiego. Trzeci raz już nie pytał, ani nie pokazał na palcach, bo się wkurzył na kobietę xD. 

Ogółem uwielbiam, kiedy mój mąż mówi po polsku. Zwłaszcza, kiedy chce powiedzieć "I'm fine" i wychodzi mu "Jestem fajnie" 🙃. 

2) W Hiszpanii spóźniłam się na zajęcia i zamiast powiedzieć "Voy tarde", wypaliłam "Disculpa, soy retrasada", co znaczy "przepraszam, jestem opóźniona w rozwoju"... 😆

Pasek wagi

Dzięki, dziewczyny, pośmiałam się w pracy 😁

Ja może zarzucę coś z naszego podwórka: facet (Polak) zamawia kawę. Pytam czy chce parzoną czy z ekspresu. Odpowiada: "tak, eXpresso". Ręce opadają... Na szczęście to już dość rzadki błąd, nie spotyka się tego na codzień. Najśmieszniejsze jest jednak to, że znam tego pana, często podróżuje z żoną po świecie, sprawia wrażenie oczytanego, a tu problem z odróżnieniem zwykłej kawy od espresso 😉

Pasek wagi

Epestka napisał(a):

Kto nigdy nie zamówił w indonezyjskiej restauracji mrożonej głowy niech pierwszy rzuci kamieniem!

Es kepala= mrożona głowa

Es kelapa= zimny kokos 

haha, ja poliglotką aż tak zaawansowaną  nie jestem, zeby w języku którego nie znam dobrze, aż tak się zapędzić 😁...Ja bym tą mrożoną kawę po prostu po angielsku zamówiła 

Ves91 napisał(a):

Dzięki, dziewczyny, pośmiałam się w pracy ?

Ja może zarzucę coś z naszego podwórka: facet (Polak) zamawia kawę. Pytam czy chce parzoną czy z ekspresu. Odpowiada: "tak, eXpresso". Ręce opadają... Na szczęście to już dość rzadki błąd, nie spotyka się tego na codzień. Najśmieszniejsze jest jednak to, że znam tego pana, często podróżuje z żoną po świecie, sprawia wrażenie oczytanego, a tu problem z odróżnieniem zwykłej kawy od espresso ?

Ludzie w Polsce śmieją się z tych, co mówią modżajto czy proseczio, a za granicą też są takie kwiatki. W Kopenhadze chciałam kieliszek cavy, barman wielkie oczy, w końcu zaskoczył "aaaa, kejwa"....

O Bosh, najgorsze co mi się zdarzyło to powiedzenie pullover ficken (ru.chac) zamiast flicken (cerować). 

PorannyDeszcz napisał(a):

Ja kiedyś w Rosji chciałam zapłacić kartoszką (czyli ziemniakiem) zamiast kartoczką (czyli kartą). 

wygralas 🤣🤣 W sumie nie takie glupie, barter chyba do dzis istnieje

jeszcze przypomniało mi się, mieliśmy w pracy młodą Węgierkę, na początku mało mówiła po niemiecku, ale zawsze jakoś się szło z nią dogadać. Czasem wtrącała jakieś słowo po polsku, ponieważ Polaków było sporo, a laska była kumata jezykowo, innym razem jak już kompletnie nie wiedziała to wtrącała słówko węgiersku. I było kilka zabawnych sytuacji, że np. Chodziła i gadała sama do siebie "wo ist meine rzodkiewka" (szukała zgubionej rekawiczki, ale jej się słówka pomieszały), innym razem przyszła do mnie pocierając oczy, a gdy zapytałam się czy wszystko dobrze, odpowiedziała "ich hab ci.pa im Auge" (miała śpiocha w oku). Pytała się też kiedyś o kupę, bo chciała podlać świeżo posadzone kwiatki przed firmą.

Moj Hit z ubieglego tygodnia- prowadze rozmowe z mama zapisujaca dziecko do przedszkola. Na koniec przypominam ze w pierwszym dniu musi miec aktualne zaswiadczenie o zdrowiu dziecka- Arztattest i zamiast powiedziec Impfbuch - ksiazeczka szczepien powiedzialam "Schimpfbuch" 🙈😂😂😂, wlasna kreacja- ksiazka zawierajaca skargi , wyklinanie😅, zorientowalam sie od razu i mialysmy kupe smiechu.

jakis wiekszych wpadek jezykowych chyba nie zaliczylam (albo nie zauwazylam a inni nie wysmiali mnie w twarz, tylko pod nosem ;)), za to mimowolnie tworze nowe slowa. 

I tak kiedys Himbeeren (maliny) nazwalam Himmelbeeren (niebianskie jagody? ). Zdarza mi sie to z reszta do dzis, nieswiadomie.

Kominiarza (Schornsteinfeger, co mozna by przetlumaczyc jako "zamiatacz kominow") nazwalam Schornsteinpfleger (pielegniarz kominow). W sumie nawet pasuje 🤣

Moja Fryzjerka opowiadała mi historię jak jeszcze mieszkalam w Londynie, że ktoś od niej z rodziny przyjechał dorobić sobie na okres letni, znalazł pracę w Tesco jako kierowca i musiał odstawić gdzieś auto no i potrzebował pilota do jakieś bramy oczywiście nie bardzo wiedział jak powiedzieć pilot po angielsku i wymyślił sobie słowo pajlot, historia z przed 10 lat, ale i tak mnie pozytywnie bawi😅🤣musieli mieć spore braki, że w ogóle dostał tę pracę. 

PorannyDeszcz napisał(a):

Ja kiedyś w Rosji chciałam zapłacić kartoszką (czyli ziemniakiem) zamiast kartoczką (czyli kartą). 

<3 <3

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.