Temat: Zobacz, nie ułożyła sobie życia- zupełnie nie rozumiem dlaczego ludzie tak mówią.

Ostatnio rozmawiam z koleżanką, która mówi na temt innej koleżanki z klasy z podstawówki: Zbacz, a tamta taka ładna była i nie ułożyła sobie życia- ani nie ma męza ani dzieci. Zdenerwowałam się szczerze mówiąc. Od małego dużo podrózuje po świecie, takie myślenie uważam za mocno zaściankowe. Wg mnie ułożyć sobie życie to być najszczęśliwszą wersją siebie- szczęscie to wg mnie dla każdego co innego. Jeden spełnia się w pomocy zwierzętom, drugi w byciu matką i żoną, a trzeci jeszcze w czyms innym.

Nie cierpie moich koleżanek, że mają takie ubogie spojrzenie na ten temat. Czy w Polsce naprawde ułożenie sobie życia oznacza tylko potmostwo i małżeństwo? Jestem ciekawa waszych spotrzeżeń.

To chyba nie koleżanki, skoro ich nie cierpisz 😅

A mnie denerwuje wrzucanie całego narodu do jednego worka przez jedną osobę. Nie, w Polsce nie każdy tak patrzy na świat i ułożone życie,  jak twoja "koleżanka". W innych krajach też są ludzie, tacy jak twoja "koleżanka".

kazdy ma swoją wizję i życia i zawsze mu się wydaje, że ma najlepszą. Znam osobę, która na kasie siedzi, nie ma rodziny- ale takie minimum mu do życia wystarczy i jest z tym szczęśliwy. A kobiety często są postrzegane przez pryzmat matki i żony.

Małżeństwo i dzieci oczywiście nie są wyznacznikiem życiowego spełnienia. Natomiast mam kilku znajomych (obu plci), którzy nie mają póki co perspektyw na założenie rodziny i wiem, że jest im z tego powodu przykro i nie są w pełni szczęśliwi. 

Myślę że zdecydowana większość społeczeństwa ma podobne pragnienia, stąd pewnie takie myślenie Twojej koleżanki.

Pasek wagi

agazur57 napisał(a):

kazdy ma swoją wizję i życia i zawsze mu się wydaje, że ma najlepszą. Znam osobę, która na kasie siedzi, nie ma rodziny- ale takie minimum mu do życia wystarczy i jest z tym szczęśliwy. A kobiety często są postrzegane przez pryzmat matki i żony.

O właśnie i to jest też hipokryzja. Samotny facet, który poświęcił się życiu zawodowemu jest postrzegany normalnie a nawet w pozytywny sposób, ale już samotna kobieta, która też poświęciła się świadomie życiu zawodowemu i nie ma męża i dzieci widziana jest przez wiele osób jako wybryk natury - tak której się nie udało, ta która jest sama bo nikt jej nie chciał na pewno. Podwójne standardy.

Pasek wagi

Prawda jest taka, że każdy "wie lepiej" czy jesteś szczesliwy. Masz ślub koscielny- jesteś katolem, masz cywilny nie zależy Ci na zwiazku. Masz dzieci bez slubu- ladacznica wyciągająca zasiłki na samotną matkę. Masz ślub katolicki i dzieci- przyczepia się do czegoś innego.. no cóż  Polacy za mało patrzą na siebie za dużo na innych. Mnie mało obchodzi, co, kto, z kim i jak dlatego mam garść znajomych którzy nie lubią plotkowania. Kiedyś usłyszałam, że czarny kot przynosi pecha i dlatego straciłam dziecko w wyniku poronienia. A mam czarnego kota... i wcale nie dziwię się, że ludzie kiedyś się zabijali i palili wzajemnie na stosach bo czasem są tak durni, że konwersacja z moim kotem jest ciekawsza.. 🤔

Pasek wagi

GreenApple2022 napisał(a):

To chyba nie koleżanki, skoro ich nie cierpisz ?

A mnie denerwuje wrzucanie całego narodu do jednego worka przez jedną osobę. Nie, w Polsce nie każdy tak patrzy na świat i ułożone życie,  jak twoja "koleżanka". W innych krajach też są ludzie, tacy jak twoja "koleżanka".

Całe szczęście, że nie każdy. Ale w Polsce za dużo jest jednak ludzi z zbyt długim jęzorem, wiedzących lepiej. 

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Niby do szczescia nie potrzeba ani faceta, ani dzieci. Ale ile takich szczesliwych singielek znacie? Takich z wyboru? Bo ja osobiscie nie znam ani jednej. Ale za to mase tych przeoranych przez dziadowskie zwiazki, ktore nie mialy szczescia co do partnera. Zeby nie bylo, to takich facetow znam jeszcze wiecej.

A ja znam, moja ciocia nigdy nie chciała mieć męża i dzieci. Wolała podróżować po świecie a było to w latach 70 tych i później. Podróżowała na własną rękę dobnicowcami. Miała z tych podróży mnistwo slajdów. Przyjeżdżała do nas i pokazywała je wspaniale przy tym opowiadając.Dozyla prawie 90 taki. Wolała mieć psa jako towarzysza życia.

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Niby do szczescia nie potrzeba ani faceta, ani dzieci. Ale ile takich szczesliwych singielek znacie? Takich z wyboru? Bo ja osobiscie nie znam ani jednej. Ale za to mase tych przeoranych przez dziadowskie zwiazki, ktore nie mialy szczescia co do partnera. Zeby nie bylo, to takich facetow znam jeszcze wiecej.

Ja tak samo.

Noir_Madame napisał(a):

cancri napisał(a):

Niby do szczescia nie potrzeba ani faceta, ani dzieci. Ale ile takich szczesliwych singielek znacie? Takich z wyboru? Bo ja osobiscie nie znam ani jednej. Ale za to mase tych przeoranych przez dziadowskie zwiazki, ktore nie mialy szczescia co do partnera. Zeby nie bylo, to takich facetow znam jeszcze wiecej.

A ja znam, moja ciocia nigdy nie chciała mieć męża i dzieci. Wolała podróżować po świecie a było to w latach 70 tych i później. Podróżowała na własną rękę dobnicowcami. Miała z tych podróży mnistwo slajdów. Przyjeżdżała do nas i pokazywała je wspaniale przy tym opowiadając.Dozyla prawie 90 taki. Wolała mieć psa jako towarzysza życia.

nie twierdze ze nie mozna byc szczesliwym bez meza i dzieci ale twirdzenie ze jakas ciocia byla szczesliwa  bo duzo podrozowala i pokyzywala slajdy to troche tez na wyrost. W latach 70 nie bylo popularne otwarte mowienie o orientacji sexualnej, nie wiadomo czy ciocia wogole byla zainteresowana plcia przeciwna.

cancri napisał(a):

Niby do szczescia nie potrzeba ani faceta, ani dzieci. Ale ile takich szczesliwych singielek znacie? Takich z wyboru? Bo ja osobiscie nie znam ani jednej. Ale za to mase tych przeoranych przez dziadowskie zwiazki, ktore nie mialy szczescia co do partnera. Zeby nie bylo, to takich facetow znam jeszcze wiecej.

Pamiętam, że byłam zszkowana watkiem o macierzyństwie, który się tuyaj kiedyś pojawił na forum - jak dużo osób pisało, że są tym macierzyństwem rozczarowane (i to nie zasadzie jestem zmęczona, marzę o tym żeby się w końcu wyspać i mieć czas wypić poranną kawę w spokoju, a na zasadzie żałuję, że się zdecydowałam na dziecko, gdybym tylko mogła cofnąć czas to nigdy bym nie zaszła w ciążę). Zakładam więc, że te kobiety byłyby szczęśliwsze może nie jako singielki, ale bez dzieci. Swoją drogą wątków z narzekaniem na mężów też było więcej niż jeden (i znowu, nie na zasadzie wkurzania się, że chłop naczyń po śniadaniu nie pozmywał, a poważnych problemów, gdzie ja się zastanawiałam jak można się tak męczyć i w takiej relacji tkwić). Znowu, czy te kobiety nie byłyby szczęśliwsze będąc same? 


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.