Temat: Koleżanka obrzydzająca pracę...

Pracuję w firmie dwa lata i odkąd w maju przyjęli moją nową współpracownicę mam dosyć wszystkiego. Pracowałam z różnymi ludźmi, z jednymi się pracowało lepiej, z innymi gorzej, jednak ta kobieta jest nie do przeskoczenia. Nasze stanowisko wygląda w ten sposób, że mamy wydzielone trzy stanowiska dla trzech osób. Każda osoba zajmuje się innym etapem. Ja pracuję na końcu, ona na samym początku. Poprzednio na jej miejscu pracowała młoda dziewczyna, z którą praca była super, bo każda z nas wiedziała co robić i nikt nie wchodził sobie w drogę, a nawet jak było coś nie tak, to wystarczył krótki komunikat bez wchodzenia w szczegóły i wszystko zostawało na luzie wyjaśnione. W maju przyjęli tę nową pracownicę i dali jej nauczycielkę, która w ogóle nie uczy, ale bierze kasę za uczniów. Już od pierwszego dnia zaczęła się przymilać do tej swojej nauczycielki, komplementować jak alfę i omegę i mnie pouczać, jakbym ja się przyjęła razem z nią, a ja tam pracowałam od dłuższego czasu. Powiedziałam jej, że wiem jak to się robi, bo pracuję tu pół roku. Ona to kompletnie zignorowała i dalej mi tłumaczy albo zamiast robić swoje, pilnowała co ja robię (Robiłam dobrze, tylko aby było szybciej, AKCEPTOWALNE jest robienie tego po łebkach. Wtedy nie było pracy, więc specjalnie robiłam to dokładnie, żeby nie stać. W tej pracy tak trzeba i nie jest to moja fanaberia czy lenistwo, bo sam lider potrafi przyjść i szepnąć na ucho, żeby się ociągać, bo to ostatnia seria do końca zmiany.) I tak nie było tej pracy, a ona co chwilę do mnie podchodziła i mi tłumaczyła, żebym tego nie robiła, bo szkoda mojej pracy. Wszystko jej wyjaśniłam, to spotkałam się ze ścianą, bo do niej nic nie dotarło i przychodziła dalej. "Nie przejmuj się, rób swoje" <uderza głową w mur>. Raz wykryłam jej błąd (30szt produktu zrobiła według złej instrukcji) i zatrzymałam całą serię. Mieliśmy to załatwić z liderem po cichu, ale przyszła ta nauczycielka i zaczęła się interesować, a on jej powiedział coś głupiego na zbycie (nie jest u nas lubiana, bo przychodzi węszyć po naszym gnieździe i później kabluje szefowi), a ona oczywiście pobiegła naskarżyć szefowi, że był błąd i jej nie chcieliśmy pokazać. Przyszedł szef, a moja cudowna koleżanka natychmiastowo do mnie podleciała i mi zaczęła przy nim na pokaz tłumaczyć, że trzeba otwierać w komputerze wszystkie instrukcje, bo później wychodzą błędy. Przypominam, że ona tę serię przepuściła, a ja to wykryłam, więc definitywnie nie była to nasza wspólna wina. Po tym incydencie była afera, nawet się zwolnić chciała i płakała całą drogę powrotną do domu, bo jak to nauczycielka może na ucznia donosić. Ano, mamy taki klimat, że może. Zaczęło się obgadywanie jej i podważanie jej kompetencji, już nagle nie była alfą i omegą. Normalnie by to nikogo nie obchodziło, bo wszyscy znają tę nauczycielkę i raczej chłodno się z nią obchodzą. I teraz co ona węszy, to ta mi jakieś komentarze na jej temat na uszko rzuca. Cały czas się rządzi, nie można jej nic powiedzieć, bo w ogóle nie słucha. Liczy się tylko jej racja. Twierdzi, że otwartą rozmową z nią można dojść do zrozumienia, ale nie można. Ona kompletnie ignoruje wszystko co jej mówię, by na mnie naskoczyć i mnie traktować jak uczennicę. Ona nie ma nawet umowy na stałe, a się czuje jakby najdłużej pracowała. Wszystkie moje słowa odwraca przeciwko mnie i mnie przedstawia jako osobę niekompetentną, która ma lekceważący stosunek do pracy. Ja jestem pracowita, dbam o stanowisko pracy i wykonuję swoje obowiązki należycie, jestem dokładna i nie robię błędów. Jedyne błędy jakie robiłam były w czasie nauki, później nie miałam ani jednego, a błędy mojej zmienniczki były mi pokazywane kilka razy w tygodniu - chyba o czymś to świadczy, jak bardzo jestem olewającym i nie przykładającym się do niczego pracownikiem. Tylko ja nie lubię, kiedy mi ktoś truje. Robię swoje bez wczuwania się, a teraz nie da się tak pracować, bo ona stwarza sztuczne zamieszanie, przychodzi mnie kontrolować, łapie się za moją pracę, co mnie wybija z rytmu. Kiedy jej coś powiem, to rzuca jakiś komentarzyk umniejszający mojej osobie typu, że powinnam to ogarniać, bo o ja zrobię jak ją przeniosą. Nie umie dostosować tępa pracy, bo jak tej pracy nie ma, to zrobi szybko swoje, zabierze moje (gnojąc mnie przy okazji) i czeka na medal stojąc godzinę jak kołek, bo się nam praca skończyła. A jak jest praca, to musimy zostawać po godzinach, bo ona na początku się nie wyrobiła. Przy szefie potrafi powiedzieć, że miała gorączkę, ale i tak przyszła, bo jak ja bym sobie bez niej nie poradziła (pracowałam przed jej zatrudnieniem wielokrotnie sama i wyrabiałam się bez większych problemów). Do pieca dołożyła, kiedy to jednego razu pod koniec zmiany wysprzątałam swoje stanowisko na błysk, że można było się przejrzeć, po czym do końca zmiany specjalnie zajmowałam się pierdołowatą pracą dla zabicia czasu, bo cały plan był już dawno zrobiony. I tak za 15 powiedziałam jej, że idę do toalety, mając w planie jeszcze zamieść (ze szczotką nie wolno się kręcić przed za 10), ona przytaknęła. Wróciłam, a tu stoi lider opaty o mój stół, obok ona ręcznikiem "czyści" wysprzątane przeze mnie stanowisko i lider do mnie, że my tu razem pracujemy, a dzisiaj ona musiała wszystko sama, a ja sobie poszłam. Wyjaśniłam liderowi, że poszłam do łazienki, bo to wysprzątałam, a ona tam taka skruszona, prawie płacząca, kompletnie olewając moje słowa: "brzydko się zachowałaś". Ręce mi opadły. Mam jej dosyć, takie akcje są codziennie. Ona coś odwali, to próbuje to zrobić z tego naszą wspólną winę, jest szansa, żeby podszyć się pod moją pracę, to się podszyje i jeszcze nakabluje, że sama to robiła, a ja się obijałam. Mam jej dosyć. Zamiast iść spokojnie do pracy, codziennie mam nerwy. Żadne rozmowy nic nie dają, bo ona mnie atakuje, odwracając wszystko. Nie wiem jak to przedstawić przełożonemu, bo to są takie ataki-nie ataki. Ostatnio jak szukałam w internecie porad, to znalazłam artykuł o mobbingu i wszystkie podpunkty idealnie się pokrywały z jej codziennymi zachowaniami w stosunku do mnie. Nie mam pojęcia jak ją traktować albo odpierać takie zagrywki. A i do tej trzeciej osoby nie podchodzi, bo to jest facet i on ją niby molestuje, a ona ma męża i sobie nie życzy bycia podrywaną. 

koczko. napisał(a):

ehh, znam klimat. nie dawaj się wciągać w te gierki, ignoruj jak będzie próbowała z tobą rozmawiać o d**** maryny i zacieśniać relacje, a jak będzie robiła drobne złośliwości albo oczerniała się przy kimś to od razu to ujawniaj przy tej osobie z zewnątrz oraz pytaj jej w stylu ,,no i po co te ciągłe złośliwości? na co liczysz?''. w mojej poprzedniej pracy była taka stara baba - pracownik merytoryczny jak i ja, tyle że ja przyszłam z doświadczeniem i wykształceniem, a ona bez niczego i jakiś kompleks miała, bo ciągle próbowała mi umniejszać przed ludźmi i kwestionowała moje dotychczasowe doświadczenie. pracowała pół roku dłużej i mimo że nie do niej to należało do jej zadań, to cały czas jak ktoś przychodził do naszego pokoju spoza naszego działu to wyciągała z szaf jakieś moje zamknięte akta spraw, ostentacyjnie otwierała i głośno wykrzykiwała do mnie ,,zrobiłaś tu błąd!''. ewidentnie już wcześniej siedziała nad tymi moimi zamkniętymi sprawami i czekała tylko na okazję, by taki cyrk odstawiać przy ludziach. na początku bywałam to milczeniem albo próbowałaś się tłumaczyć, analizowałam przy niej akta, ale ona się tylko nakręcała. potem zmieniłam taktykę i super się sprawdziło to - od razu mówiłam przy obecnych, ze gdyby łaskawie przeczytała moją notatkę w aktach to by wiedziała, że dobrze to zrobiłam i nie widzę powodu dla którego mam się jej tłumaczyć, jeśli po pierwsze nie do niej należy kontrola, a do drugie naszych 2 przełożonych zaakceptowało moją prace i nie mieli zastrzeżeń. mówiłam że ja lepiej znam sprawę niż ona i ona tylko przeczytała efekt po łepkach, bez analizy akt. na początku się mocno pultała na takie moje zachowania ,,nie ma tu tego w notatce! blablabla, źle zrobiłaś", wiec od razu odpowiadałam, że żadna sztuka przeczytać moją notatkę, wiedzę że nie przeczytała i ja za nią czytać nie będę ani nie mam się z czego jej tłumaczyć. parę razy wystarczyło utrzeć jej nosa i się skończyło :).

Tak, ona ciągle próbuje odstawiać takie cyrki przy przełożonych. Tylko u nas ja dłużej pracuję, więc jest "nasz błąd". Nawet jak coś do mnie dojdzie i ja nawet tego nie ruszę, bo widzę, że jest źle i od razu cofam. Po tej akcji jak wszystko poczyściłam i wymyłam, poszłam do WC i ona nakłamała, że to ona samiusieńka zrobiła, byłam cały weekend nabuzowana i w poniedziałek miałam, że tak powiem siłę na złośliwości. Zaczęłam pracować tak, żeby nie wiedziała co jest pięć. I chodziła zdezorientowana cały dzień, bo nie mogła kontrolować. Niestety, ale chyba będzie trzeba wybudować taki mur niedopowiedzenia na środku gniazda, żadnego informowania, żeby się gubiła w tym, co jest skończone, co chwilowo musi czekać, a co dalej poszło itd. Niech sama się dowiaduje, bo jak jest niepewna gruntu, to zauważyłam nie urządza cyrków. Na normalną współpracę nie ma co liczyć... 

cancri napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta 

Prawda, doszlam gdzies do polowy i spasowalam. 

Takie poprawianie ludzi jest wkurzajace, ale sorry, ociaganie sie z robota, byle nie skonczyc przed czasem dla mnie nie jest akceptowane i tez mnie takie cos by wkurzalo. Nic dziwnego, ze zwrocila Ci na to uwage. Reszta to chyba kwestia Twojej zbytniej wrazliwosci. Skoro wiesz lepiej niz nowa kolezanka i nauczycielka, to czym sie przejmujesz?

Ja przeczytałam do końca, bo jest składnie napisane, z interpunkcją i wiadomo, o co chodzi. Jeden błąd ortograficzny, ale ignoruję, bo reszta jest tak dobrze napisana, że zaczynam odzyskiwać wiare w ludzką umiejętność komunikacji. 

Co do 'koleżanki' to może spróbuj powalczyć jej własną bronią? Ja wiem, że to trudne, bo do niej może albo nie dotrzeć, albo uda głupią, a w rzeczywistości jest wstrętną manipulantką. Albo spisz przykłady przez jakis czas i jeśli przełożony znów cię 'przyłapie', a ona wyjdzie na tą dobrą, to zwyczajnie idź do niego z listą i przedstaw swoją wersję. 

Pasek wagi

cokolwiek w tej sprawie zrobisz musisz być w stanie to unieść. Już wiemy, że nie jesteś w stanie ignorować, bo potem odreagowujesz w czasie wolnym. Nie jesteś w stanie posłać jej w piz** bo juz dawno byś to zrobiła. Nie jesteś w stanie walczyć z nią jej bronią, bo nie leży to w Twojej naturze. Być może będziesz potrzebowała czyjejś pomocy. Tak, kolezanka stosuje wobec Ciebie mobbing. Gdyby było tak łatwo sie przed nim chronić to zjawisko by nie istniało. A przede wszystkim nie możesz z sytuacjach z przełożonymi przemilczać prawdy, tak jak przy tym stole czy zatrzymaniu produkcji. Twój team lider musi też mieć świadomość, że przegrywasz konfrontacje dlatego, że nie potrafisz na chłodno reagować na takie manipulacje. Na razie możesz rzeczywiście nie udzielać jej informacji kiedy nie musisz, niech sama dopytuje to się czymś zajmie ;), ale druga strona medalu jest taka, że ona może wyskoczyć wobec przełożonych, że jej nie informujesz albo celowo wprowadzasz w błąd. I to zrobi wcześniej czy później. 

cancri napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta 

Prawda, doszlam gdzies do polowy i spasowalam. 

Takie poprawianie ludzi jest wkurzajace, ale sorry, ociaganie sie z robota, byle nie skonczyc przed czasem dla mnie nie jest akceptowane i tez mnie takie cos by wkurzalo. Nic dziwnego, ze zwrocila Ci na to uwage. Reszta to chyba kwestia Twojej zbytniej wrazliwosci. Skoro wiesz lepiej niz nowa kolezanka i nauczycielka, to czym sie przejmujesz?

Widzisz, a gdybyś doczytala do końca to wiedziałabyś doskonale skąd wynika ociąganie się i nie pisała później takiego komentarza.

Pasek wagi

Wykladzina napisał(a):

koczko. napisał(a):

ehh, znam klimat. nie dawaj się wciągać w te gierki, ignoruj jak będzie próbowała z tobą rozmawiać o d**** maryny i zacieśniać relacje, a jak będzie robiła drobne złośliwości albo oczerniała się przy kimś to od razu to ujawniaj przy tej osobie z zewnątrz oraz pytaj jej w stylu ,,no i po co te ciągłe złośliwości? na co liczysz?''. w mojej poprzedniej pracy była taka stara baba - pracownik merytoryczny jak i ja, tyle że ja przyszłam z doświadczeniem i wykształceniem, a ona bez niczego i jakiś kompleks miała, bo ciągle próbowała mi umniejszać przed ludźmi i kwestionowała moje dotychczasowe doświadczenie. pracowała pół roku dłużej i mimo że nie do niej to należało do jej zadań, to cały czas jak ktoś przychodził do naszego pokoju spoza naszego działu to wyciągała z szaf jakieś moje zamknięte akta spraw, ostentacyjnie otwierała i głośno wykrzykiwała do mnie ,,zrobiłaś tu błąd!''. ewidentnie już wcześniej siedziała nad tymi moimi zamkniętymi sprawami i czekała tylko na okazję, by taki cyrk odstawiać przy ludziach. na początku bywałam to milczeniem albo próbowałaś się tłumaczyć, analizowałam przy niej akta, ale ona się tylko nakręcała. potem zmieniłam taktykę i super się sprawdziło to - od razu mówiłam przy obecnych, ze gdyby łaskawie przeczytała moją notatkę w aktach to by wiedziała, że dobrze to zrobiłam i nie widzę powodu dla którego mam się jej tłumaczyć, jeśli po pierwsze nie do niej należy kontrola, a do drugie naszych 2 przełożonych zaakceptowało moją prace i nie mieli zastrzeżeń. mówiłam że ja lepiej znam sprawę niż ona i ona tylko przeczytała efekt po łepkach, bez analizy akt. na początku się mocno pultała na takie moje zachowania ,,nie ma tu tego w notatce! blablabla, źle zrobiłaś", wiec od razu odpowiadałam, że żadna sztuka przeczytać moją notatkę, wiedzę że nie przeczytała i ja za nią czytać nie będę ani nie mam się z czego jej tłumaczyć. parę razy wystarczyło utrzeć jej nosa i się skończyło :).

Tak, ona ciągle próbuje odstawiać takie cyrki przy przełożonych. Tylko u nas ja dłużej pracuję, więc jest "nasz błąd". Nawet jak coś do mnie dojdzie i ja nawet tego nie ruszę, bo widzę, że jest źle i od razu cofam. Po tej akcji jak wszystko poczyściłam i wymyłam, poszłam do WC i ona nakłamała, że to ona samiusieńka zrobiła, byłam cały weekend nabuzowana i w poniedziałek miałam, że tak powiem siłę na złośliwości. Zaczęłam pracować tak, żeby nie wiedziała co jest pięć. I chodziła zdezorientowana cały dzień, bo nie mogła kontrolować. Niestety, ale chyba będzie trzeba wybudować taki mur niedopowiedzenia na środku gniazda, żadnego informowania, żeby się gubiła w tym, co jest skończone, co chwilowo musi czekać, a co dalej poszło itd. Niech sama się dowiaduje, bo jak jest niepewna gruntu, to zauważyłam nie urządza cyrków. Na normalną współpracę nie ma co liczyć... 

uważaj z takimi gierkami, bo może odbić się ci to czkawką i tylko ty poniesiesz negatywne konsekwencje tego. rozmawiaj z nią tylko w sprawach służbowych i w tym zakresie udzielaj jej pełnych informacji, takich które musisz, ale bez pogaduszek pozasłuzbowych i bez wdawania się w szczegóły jak nie trzeba.

Trochę to wygląda tak, że nowa weszła wam w paradę swoimi kombinacjami w sensie, że uczeń szybko przeskoczył mistrza... To nie Twoja "wina". Kierownik swoim "systemem" otworzył drogę do tworzenia kolejnych "systemów alternatywnych". Gdzieś podświadomie zdajesz sobie sprawę, że nie możesz szczerze narzekać bez przyznania, że czystego działania tam już wcześniej nie było. Mieszasz kwestie zawodowe z emocjami, a wtedy zawsze będziesz mieć prędzej, czy później przykre sytuacje i przenoszenie tego do domu. W robocie interesuje Cię robota, a nie np. jej stosunek do mężczyzn... Dzięki temu kończąc pracę masz czas wolny. 

Pasek wagi

Poproś o zmianę współpracownicy, pogadaj z liderem i powiedz, co ona odwala (przynajmniej ja zawsze mogłam powiedzieć co mi leżało), a jak to nie da, to zacznij się odzywać, odbijaj piłeczkę. Jakby mi taką akcję zrobiła z tym sprzątaniem, że niby to ona to bym sobie z nią pogadała tak, że by się rozpłakała. 

Pół roku pracy to i tak jesteś "nowa", więc tak Cię traktuje, ale j.w. 

A i jeszcze jedno, pod żadnym pozorem nie odzywaj się do niej na temat osób z pracy, a jak tobie coś nagaduje, to zmieniaj temat albo otwarcie mów, że to nie prawda, ale najlepiej tylko sprawy zawodowe, bo widać, że to taka osoba, która miesza. 

cancri napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta 

Prawda, doszlam gdzies do polowy i spasowalam. 

Takie poprawianie ludzi jest wkurzajace, ale sorry, ociaganie sie z robota, byle nie skonczyc przed czasem dla mnie nie jest akceptowane i tez mnie takie cos by wkurzalo. Nic dziwnego, ze zwrocila Ci na to uwage. Reszta to chyba kwestia Twojej zbytniej wrazliwosci. Skoro wiesz lepiej niz nowa kolezanka i nauczycielka, to czym sie przejmujesz?

ale to jest normalne, jak ktoś pracował na produkcji ten wie, nawet lider o to prosił, więc? Ktoś planuje produkcję, skończy się za wcześnie to on beknie, więc trzeba się dogadywać.Ty pomożesz temu a tamten pomoże tobie. Raczej nigdzie nie jest idealnie. A przyjdzie taka nowa, nie ma pojęcia o współżyciu w danym miejscu i wprowadza swoje zasady. I tak ją tam lajtowo traktują..

margo00 napisał(a):

cancri napisał(a):

ByleDo60 napisał(a):

Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta 

Prawda, doszlam gdzies do polowy i spasowalam. 

Takie poprawianie ludzi jest wkurzajace, ale sorry, ociaganie sie z robota, byle nie skonczyc przed czasem dla mnie nie jest akceptowane i tez mnie takie cos by wkurzalo. Nic dziwnego, ze zwrocila Ci na to uwage. Reszta to chyba kwestia Twojej zbytniej wrazliwosci. Skoro wiesz lepiej niz nowa kolezanka i nauczycielka, to czym sie przejmujesz?

Widzisz, a gdybyś doczytala do końca to wiedziałabyś doskonale skąd wynika ociąganie się i nie pisała później takiego komentarza.

Doczytalam do konca, ale zdania nie zmieniam, wiec nie edytowalam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.