- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 sierpnia 2022, 16:56
Pracuję w firmie dwa lata i odkąd w maju przyjęli moją nową współpracownicę mam dosyć wszystkiego. Pracowałam z różnymi ludźmi, z jednymi się pracowało lepiej, z innymi gorzej, jednak ta kobieta jest nie do przeskoczenia. Nasze stanowisko wygląda w ten sposób, że mamy wydzielone trzy stanowiska dla trzech osób. Każda osoba zajmuje się innym etapem. Ja pracuję na końcu, ona na samym początku. Poprzednio na jej miejscu pracowała młoda dziewczyna, z którą praca była super, bo każda z nas wiedziała co robić i nikt nie wchodził sobie w drogę, a nawet jak było coś nie tak, to wystarczył krótki komunikat bez wchodzenia w szczegóły i wszystko zostawało na luzie wyjaśnione. W maju przyjęli tę nową pracownicę i dali jej nauczycielkę, która w ogóle nie uczy, ale bierze kasę za uczniów. Już od pierwszego dnia zaczęła się przymilać do tej swojej nauczycielki, komplementować jak alfę i omegę i mnie pouczać, jakbym ja się przyjęła razem z nią, a ja tam pracowałam od dłuższego czasu. Powiedziałam jej, że wiem jak to się robi, bo pracuję tu pół roku. Ona to kompletnie zignorowała i dalej mi tłumaczy albo zamiast robić swoje, pilnowała co ja robię (Robiłam dobrze, tylko aby było szybciej, AKCEPTOWALNE jest robienie tego po łebkach. Wtedy nie było pracy, więc specjalnie robiłam to dokładnie, żeby nie stać. W tej pracy tak trzeba i nie jest to moja fanaberia czy lenistwo, bo sam lider potrafi przyjść i szepnąć na ucho, żeby się ociągać, bo to ostatnia seria do końca zmiany.) I tak nie było tej pracy, a ona co chwilę do mnie podchodziła i mi tłumaczyła, żebym tego nie robiła, bo szkoda mojej pracy. Wszystko jej wyjaśniłam, to spotkałam się ze ścianą, bo do niej nic nie dotarło i przychodziła dalej. "Nie przejmuj się, rób swoje" <uderza głową w mur>. Raz wykryłam jej błąd (30szt produktu zrobiła według złej instrukcji) i zatrzymałam całą serię. Mieliśmy to załatwić z liderem po cichu, ale przyszła ta nauczycielka i zaczęła się interesować, a on jej powiedział coś głupiego na zbycie (nie jest u nas lubiana, bo przychodzi węszyć po naszym gnieździe i później kabluje szefowi), a ona oczywiście pobiegła naskarżyć szefowi, że był błąd i jej nie chcieliśmy pokazać. Przyszedł szef, a moja cudowna koleżanka natychmiastowo do mnie podleciała i mi zaczęła przy nim na pokaz tłumaczyć, że trzeba otwierać w komputerze wszystkie instrukcje, bo później wychodzą błędy. Przypominam, że ona tę serię przepuściła, a ja to wykryłam, więc definitywnie nie była to nasza wspólna wina. Po tym incydencie była afera, nawet się zwolnić chciała i płakała całą drogę powrotną do domu, bo jak to nauczycielka może na ucznia donosić. Ano, mamy taki klimat, że może. Zaczęło się obgadywanie jej i podważanie jej kompetencji, już nagle nie była alfą i omegą. Normalnie by to nikogo nie obchodziło, bo wszyscy znają tę nauczycielkę i raczej chłodno się z nią obchodzą. I teraz co ona węszy, to ta mi jakieś komentarze na jej temat na uszko rzuca. Cały czas się rządzi, nie można jej nic powiedzieć, bo w ogóle nie słucha. Liczy się tylko jej racja. Twierdzi, że otwartą rozmową z nią można dojść do zrozumienia, ale nie można. Ona kompletnie ignoruje wszystko co jej mówię, by na mnie naskoczyć i mnie traktować jak uczennicę. Ona nie ma nawet umowy na stałe, a się czuje jakby najdłużej pracowała. Wszystkie moje słowa odwraca przeciwko mnie i mnie przedstawia jako osobę niekompetentną, która ma lekceważący stosunek do pracy. Ja jestem pracowita, dbam o stanowisko pracy i wykonuję swoje obowiązki należycie, jestem dokładna i nie robię błędów. Jedyne błędy jakie robiłam były w czasie nauki, później nie miałam ani jednego, a błędy mojej zmienniczki były mi pokazywane kilka razy w tygodniu - chyba o czymś to świadczy, jak bardzo jestem olewającym i nie przykładającym się do niczego pracownikiem. Tylko ja nie lubię, kiedy mi ktoś truje. Robię swoje bez wczuwania się, a teraz nie da się tak pracować, bo ona stwarza sztuczne zamieszanie, przychodzi mnie kontrolować, łapie się za moją pracę, co mnie wybija z rytmu. Kiedy jej coś powiem, to rzuca jakiś komentarzyk umniejszający mojej osobie typu, że powinnam to ogarniać, bo o ja zrobię jak ją przeniosą. Nie umie dostosować tępa pracy, bo jak tej pracy nie ma, to zrobi szybko swoje, zabierze moje (gnojąc mnie przy okazji) i czeka na medal stojąc godzinę jak kołek, bo się nam praca skończyła. A jak jest praca, to musimy zostawać po godzinach, bo ona na początku się nie wyrobiła. Przy szefie potrafi powiedzieć, że miała gorączkę, ale i tak przyszła, bo jak ja bym sobie bez niej nie poradziła (pracowałam przed jej zatrudnieniem wielokrotnie sama i wyrabiałam się bez większych problemów). Do pieca dołożyła, kiedy to jednego razu pod koniec zmiany wysprzątałam swoje stanowisko na błysk, że można było się przejrzeć, po czym do końca zmiany specjalnie zajmowałam się pierdołowatą pracą dla zabicia czasu, bo cały plan był już dawno zrobiony. I tak za 15 powiedziałam jej, że idę do toalety, mając w planie jeszcze zamieść (ze szczotką nie wolno się kręcić przed za 10), ona przytaknęła. Wróciłam, a tu stoi lider opaty o mój stół, obok ona ręcznikiem "czyści" wysprzątane przeze mnie stanowisko i lider do mnie, że my tu razem pracujemy, a dzisiaj ona musiała wszystko sama, a ja sobie poszłam. Wyjaśniłam liderowi, że poszłam do łazienki, bo to wysprzątałam, a ona tam taka skruszona, prawie płacząca, kompletnie olewając moje słowa: "brzydko się zachowałaś". Ręce mi opadły. Mam jej dosyć, takie akcje są codziennie. Ona coś odwali, to próbuje to zrobić z tego naszą wspólną winę, jest szansa, żeby podszyć się pod moją pracę, to się podszyje i jeszcze nakabluje, że sama to robiła, a ja się obijałam. Mam jej dosyć. Zamiast iść spokojnie do pracy, codziennie mam nerwy. Żadne rozmowy nic nie dają, bo ona mnie atakuje, odwracając wszystko. Nie wiem jak to przedstawić przełożonemu, bo to są takie ataki-nie ataki. Ostatnio jak szukałam w internecie porad, to znalazłam artykuł o mobbingu i wszystkie podpunkty idealnie się pokrywały z jej codziennymi zachowaniami w stosunku do mnie. Nie mam pojęcia jak ją traktować albo odpierać takie zagrywki. A i do tej trzeciej osoby nie podchodzi, bo to jest facet i on ją niby molestuje, a ona ma męża i sobie nie życzy bycia podrywaną.
2 sierpnia 2022, 18:44
nie wchodzila bym w gadki z taka osoba, jezeli nie przyszlaby z konkretnym, pracowym problemem, z ktorym Ty tez masz jakis zwiazek ti bym ignorowala ja az jej sie znudzi. Ewentualnie powiedzialabym, ze mi przeszkadza i zeby nie przylazila na ploty, a tylko wtedy, gdy chodzi o sprawy zwiatane z Twoja/Wasza praca.
Ewentualnie, gdy to tez nie pomoze, wspomnialabym liderowi, ze za czesto do Ciebie przychodzi z jakimis nieistotnymi rzeczami i wybija Cie z rytmu
2 sierpnia 2022, 21:17
Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta
Dlatego napisałam to co powyżej, bo tez nie doczytałam 😉
2 sierpnia 2022, 23:35
Powiedziałabym przełozonemu, że jest to osoba niezrownowazona psychicznie i wciąż przeszkadza ci w pracy. A ją bym ignorowała. Nie odpowiadała. Traktowała jak powietrze. Gdyby zaczęła lamenty skomentowałabym krótko, że tu się pracuje, a nie plotkuje i, że jest dziwnie przewrazliwiona. Takich wrednych ludzi trzeba traktować wrednie.
A ona nie jest przypadkiem jakaś uposledzona umysłowo? Zapytaj lidera:)))
2 sierpnia 2022, 23:52
Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta
Prawda, doszlam gdzies do polowy i spasowalam.
Takie poprawianie ludzi jest wkurzajace, ale sorry, ociaganie sie z robota, byle nie skonczyc przed czasem dla mnie nie jest akceptowane i tez mnie takie cos by wkurzalo. Nic dziwnego, ze zwrocila Ci na to uwage. Reszta to chyba kwestia Twojej zbytniej wrazliwosci. Skoro wiesz lepiej niz nowa kolezanka i nauczycielka, to czym sie przejmujesz?
Edytowany przez cancri 2 sierpnia 2022, 23:53
3 sierpnia 2022, 01:41
ehh, znam klimat. nie dawaj się wciągać w te gierki, ignoruj jak będzie próbowała z tobą rozmawiać o d**** maryny i zacieśniać relacje, a jak będzie robiła drobne złośliwości albo oczerniała się przy kimś to od razu to ujawniaj przy tej osobie z zewnątrz oraz pytaj jej w stylu ,,no i po co te ciągłe złośliwości? na co liczysz?''. w mojej poprzedniej pracy była taka stara baba - pracownik merytoryczny jak i ja, tyle że ja przyszłam z doświadczeniem i wykształceniem, a ona bez niczego i jakiś kompleks miała, bo ciągle próbowała mi umniejszać przed ludźmi i kwestionowała moje dotychczasowe doświadczenie. pracowała pół roku dłużej i mimo że nie do niej to należało do jej zadań, to cały czas jak ktoś przychodził do naszego pokoju spoza naszego działu to wyciągała z szaf jakieś moje zamknięte akta spraw, ostentacyjnie otwierała i głośno wykrzykiwała do mnie ,,zrobiłaś tu błąd!''. ewidentnie już wcześniej siedziała nad tymi moimi zamkniętymi sprawami i czekała tylko na okazję, by taki cyrk odstawiać przy ludziach. na początku bywałam to milczeniem albo próbowałaś się tłumaczyć, analizowałam przy niej akta, ale ona się tylko nakręcała. potem zmieniłam taktykę i super się sprawdziło to - od razu mówiłam przy obecnych, ze gdyby łaskawie przeczytała moją notatkę w aktach to by wiedziała, że dobrze to zrobiłam i nie widzę powodu dla którego mam się jej tłumaczyć, jeśli po pierwsze nie do niej należy kontrola, a do drugie naszych 2 przełożonych zaakceptowało moją prace i nie mieli zastrzeżeń. mówiłam że ja lepiej znam sprawę niż ona i ona tylko przeczytała efekt po łepkach, bez analizy akt. na początku się mocno pultała na takie moje zachowania ,,nie ma tu tego w notatce! blablabla, źle zrobiłaś", wiec od razu odpowiadałam, że żadna sztuka przeczytać moją notatkę, wiedzę że nie przeczytała i ja za nią czytać nie będę ani nie mam się z czego jej tłumaczyć. parę razy wystarczyło utrzeć jej nosa i się skończyło :).
3 sierpnia 2022, 02:18
Napisz to w trzech zdaniach bo sorka ale tego wywodu nikt nie przeczyta
Prawda, doszlam gdzies do polowy i spasowalam.
Takie poprawianie ludzi jest wkurzajace, ale sorry, ociaganie sie z robota, byle nie skonczyc przed czasem dla mnie nie jest akceptowane i tez mnie takie cos by wkurzalo. Nic dziwnego, ze zwrocila Ci na to uwage. Reszta to chyba kwestia Twojej zbytniej wrazliwosci. Skoro wiesz lepiej niz nowa kolezanka i nauczycielka, to czym sie przejmujesz?
Sam lider każe tak pracować. Mamy udawać, że pracujemy albo stać jak kołki, kiedy np. z przodu mają awarię maszyny i wiadomo, że nic już tego dnia nie ruszy? Chyba lepiej zrobić dokładnie. Ta nauczycielka co chwilę bierze ludzi dla kasy i ich w ogóle nie uczy. Mnie wzięła, to mi nie wytłumaczyła niczego. Nauczyła mnie dopiero ta młoda dziewczyna, która na czas mojej nauki też została wykopana do innego gniazda, bo nauczycielka musiała dostać forsę za ucznia. I pamiętam takie sytuacje, że z nią kończyliśmy 3 godziny przed czasem i ona przez te 3 godziny sobie chodziła po zakładzie i ściemniała, śmieszkowała hihi, a ja nie miałam co z sobą zrobić, bo nawet lider mi nie mógł znaleźć pracy. Tak wygląda praca w zakładzie, że jednego dnia z jakichś przyczyn jest zastój i nie ma za bardzo pracy, a drugiego robi się wszystko w biegu z wywieszonym jęzorem. Ja nie jestem leniwa i naprawdę wolę dni, kiedy jest zapieprz. A tym się przejmuję, że powinna się zająć swoją pracą, a nie interesować się tym co się dzieje 5 metrów dalej na innym stole i jej nie dotyczy. Za bardzo się panoszy, jest upierdliwa, przypisuje sobie cudze zasługi, zwyczajnie kłamie i nic do niej do dociera. To jest w porządku, kiedy przy przełożonym próbuje swój błąd zademonstrować jako nasz wspólny? Ona odwaliła błąd na 30szt, ja to od razu zatrzymałam, a ta później przy szefie, żeby szef widział, że ona mi tłumaczy, że MY musimy zwracać uwagę. Jakie "my"?! xD Co złe, to my, a co dobre to ona. Albo ja wszystko wymywam na błysk, żeby ona kłamała w żywe oczy liderowi, że to ona to zrobila? Takie zagrywki z jej strony są częste. Ona chce dominować nad całym gniazdem i wszystko kontrolować, mną najlepiej pomiatać, bo już się poczuwa do dyrygowania mi co i kiedy mam robić. Mi tak rządzić może lider, nie ona. Pracowałam na początku z dwoma młodymi chłopakami i było super, plan wykonany, błędów brak, na stanowisku porządek, później z kobitą i facetem, też było wszystko zgrane, później w innym zespole, epizodycznie z losowymi osobami i ostatecznie na tym stanowisku z tą młodą dziewczyną - z każdym z tych ludzi dało się dogadać. Przyszła taka Kasia i zatruwa atmosferę.