Temat: Czy biliście prześladowani w szkole lub wasze dzieci?

Hej! Dziś u mnie w domu na tapecie temat prześladowań w szkole. Mnie samą to spotkało więc poznałam gorzkie uczucie bycia prześladowaną i gnębioną. Zawsze powodem tego była moja sylwetka i to ile ważę. 
Nawet gdy w okresie dojrzewania wyszczuplałam i miałam tylko lekką nadwagę, to i tak od czasu do czasu zdarzyły mi się przykre sytuacje. Wystarczyło, że nie byłam tak szczupła jak moje koleżanki z klasy. 

Dodam jako ciekawostkę, że 90% tych przytyków i podłych akcji było ze strony chłopców, nie dziewczyn. 

No właśnie.. Czy jest jeden uniwersalny sposób na to aby pomóc takiemu dziecku, zniechęcić te osoby do prześladowań itp? Taki sposób działający. 

Pamiętam, że wtedy szukałam pomocy i czytałam pełno pustych fraz w gazetach i internecie typu "ignoruj ich" czy coś w tym stylu. 
W moim wypadku ignorowanie nie pomogło, bo ta grupa chłopaków sama siebie nakręcała i nawet nie zależało im na mojej reakcji. 
To co mi pomogło, to poproszenie o pomoc chłopców z mojej klasy. Poszli oni do tej grupy prześladowców i im zagrozili. Miałam spokój do końca szkoły. 

Często jednak konflikt istnieje w klasie i cała klasa jest nastawiona przeciwko jednemu dziecku. Teraz mam taką sytuację w rodzinie. Podzielcie się swoją historią jeśli macie ochotę na rozmowę. 😉

Przez chwilę byłam. Z powodu biedy i ogólnego niedopasowania, w gimnazjum. Oddałam tym dziewczynom i sprawa się skończyła. 

Pasek wagi

Chodziłam do podstawówki w l.70 i u mnie w szkole takich problemów nie było. Oczywiście były osoby bardziej lub mnie lubiane (to norma w każdym środowisku), ale to nie rzutowało na nasze relacje. Spotykaliśmy się poza szkołą, jeździliśmy na rowerach, na łyżwach, przesiadywaliśmy po mieszkaniach dziewczyny i chłopaki razem. Zawsze byłam "za duża", ale w szkole nigdy nikt mi nie dokuczał z tego powodu. Byłam jedną z nich. Inną sprawą było to, że nauczyciele dużo ostrzej reagowali na niewłaściwe zachowania i mieli w tym wsparcie rodziców. Nie było bezstresowego podejścia do ucznia, wychowawca nie miał oporów, żeby przyłożyć skakanką po tyłkach kolegów, którzy łobuzowali. Wyszło im to tylko na dobre, bo skończyli szkoły i wyszli na ludzi. 

Nie doświadczyłam prześladowania. Tzn na samym początku, jeszcze w zerowce, miałam kilka takich sytuacji z chłopcami z II klasy. Nie robili mi krzywdy, ale zatrzymywali mnie na drodze, przytrzymywali rower i nie pozwalali jechać do domu. Raz interweniował starszy chłopak i nigdy więcej się to nie powtórzyło. 

Później, od IV klasy, poszłam do większej szkoły, bo ta poprzednia kończyła się na III. Chodzili tam już moi bracia i byli wyśmiewani. Dluga historia. W każdym razie myślano, że jestem taka sama, nawet raz zostałam kopnieta z tego powodu. Ale bardzo szybko zlapalam dobry kontakt z większością klasy i potem już było super. W gimnazjum należałam do czołowej paczki w klasie, w LO też miałam świetną klasę.

Byłam przezywana z powodu włosów. Jak ja ich nie cierpiałam.  Wlosy koszmar mojego dzieciństwa. Moja córka w podstawówce była wysmiewana przez koleżanki. Żałuję, że jej nie zmieniłam.klasy lub szkoły. Były rozmowy z wychowawca, pedagogiem, dyrektorem... nic nie pomagało. Nie potrafiłam.zawalczyc o swoją córkę,  mam do siebie o to żal. 

Pasek wagi

Oczywiscie ze tak. I w sumie mało chyba jest dzieci jak i dorosłych, którzy dobrze wspominają czasy szkoły. 

Kotka-Gotka1992 napisał(a):

Byłam prześladowana przez całą podstawówkę. Z powodu biedy i braku ojca. Ojciec umarł, jak miałam 3 lata, mama popadła w depresję i już nigdy nie podjęła pracy, żyłyśmy z zasiłku, bez prądu, gazu. Mama sama o siebie nie dbała a ja, naśladując ja, nie myłam zębów, kąpałam się co tydzień-dwa, bo myślałam, że to normalne. Dla dzieciaków byłam hivem, syfem, brudasem, a moje rzeczy często lądowały w muszli klozetowej. Pamiętam, że ja nawet nie chciałam już, żeby ktoś mnie polubił, tylko żeby nie zwracali na mnie uwagi i dali w spokoju czytać książki. Nauczyciele? Uznali, że skoro cała klasa zgodnie twierdziła, że sama kazałam się tak nazywać, to tak jest, mimo że ja mówię co innego. 

Bardzo Ci współczuję.

Dzieci nie powinny mieć takich doświadczeń.

oj były czasem sytuacje bardzo przykre... Nie wspominam miło tych czasów. Odżyłam dopiero po szkole średniej.

Pasek wagi

na szczescie nie, moj syn jak dotad (od pukac) nie ma takich problemow, ale mąż za dziecka miał rude wlosy (teraz w ciemny blond mu sie zmienily) i wiem u tesciowej, że mu przez to dzieciaki tak dokuczaly, ze chcial je sobie ufarbowac jak kiedys poszedl z tesciowa do fryziera...

mysle ze teraz dzieci nie wysmiewaja sie tak bardzo z koloru wlosow czy oklularow jak kiedys, ale moze jeszcze nie jestem w temacie bo syn dosc maly jest

Tak, byłam gnębiona całą podstawówkę za 'bycie grubą' mimo że nigdy nie miałam nadwagi, byłam po prostu troszkę większa od szczuplutkich koleżanek. Na pewno wpłynęło to później na rozwój zaburzeń odżywiania. Poza tym w podstawówce 3 razy zmieniałam szkołę przez przeprowadzki + bardzo dobrze się uczyłam ale byłam słaba z wf-u. Z takich bardziej przykrych akcji pamiętam zamykanie w szatni, topienie plecaka w szkolnym kiblu i wyproszenie mnie z urodzin jak tylko dałam prezent. Później wyjechałam za granicę i gnębienie się skończyło :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.