Temat: Gdy kobieta zarabia więcej od mężczyzny

Znacie takie pary, a może same jesteście w takiej sytuacji? 

Czy nie przysparza Wam to problemów?
Czy męska duma nie zostaje urażona? 

Jaki Wy macie to tego stosunek, a jaki ta druga strona?

LinuxS napisał(a):

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

domyslam się ile on zarabia w takiej pracy jaką opisała Cancri i nawet jakby ona poszła na pół etatu gdzieś to daliby rade. Poza tym pewnie ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. Więc to że umrą z głodu to im jakoś nie grozi.

A jak ona straci prace to im grozi. O to chodzi. 

to Ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. 

Czyli znow, bez niej i jej zapobiegawczosci by zgineli. Nie wiem jak zasilki liczone sa w Niemczech, ale chyba sa jakies max wartosci i ramy czasowe, jak wszedzie? Jak ona rzuci robote to tez zasilek przysluguje? Mozemy dyskutowac w nieskonczonosc, ale prawda jest taka, ze jak sie zarabia sensowne pieniadze i chce sie zyc na odpowiednim poziomie, to partner z minimalna i kiepska praca raczej tego nie ulatwia. Juz pomijajac same pieniadze, ale brak tej stabilnosci i bezpieczenstwa. Jak to niektorym pasuje to ok. Raczej wielu nie pasuje. 

ale dlaczego by niby miała rzucać robotę? Jeśli rzuci pracę bo ma taki kaprys własnej woli to byłaby kwestia jej lenistwa a nie wina parnera. Dlaczego mamy obarczać tym partnera.

jaki poziom masz na myśli? Może jemu wystarcza portki z Lidla a ona musi mieć od Prady to niby czemu on miałby spełniać jej zachcianki? ( Oczywiście przedstaeiam tutaj przykładowe sytuacje, nie że uważam że Cancri ma takie wymagania)

Zasiłek jest czasowy , ale raczej wystarczający na znalezienie nowej pracy. 

Pasek wagi

Ja przez chwilę zarabialam więcej, więc mój się spiął i znowy wskoczył szczebelek wyżej w zarobkach, bo mowil, ze nie, ale najwyrazniej go to jednak uwierało ;-) Minus jest taki, że pracuje dosc duzo, więc na codzien ja gl. ogarniam dom i dzieci (ale jak wraca do domu, to poświęca 100%czasu rodzinie), więc czasem wolalabym, zeby za cenę mniejszych zarobkow bylo go więcej. Coś za coś...

Byłam w 2 związkach gdzie tez zarabialam więcej, obaj byli leniami i taka orawda, ze najchętniej spędzali czas na gierkach przed kompem. Nie byloby dla mnie porblemem zarabiać na stale więcej, pod warunkiem, że druga strona na tym nie pasożytuje: tj. jest tez pracowity, ale specyfika pracy nie daje takich zarobkow. Lub gdyby przy mniejszej ilosxi pracy ogarniał dom i dzieci. 

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Jakiego komfortu nie mam? Nie raz pisalam, ze przed samym covidem "stracil" prace i nie mogl nowej znalezc przez pierwsza fale, bo byly problemy bo nie zatrudniali ludzi nigdzie bo byly zakazy przez lockdown. Sprawa byla w sadzie, byl bezprawnie zwolniony, dostal odszkodowanie. Mamy kredyt i zylismy normalnie, zasilek ma wypracowany wiec w czym problem, pod las spac jakos nie musielismy isc (i nie, nic nam za darmo nie przyslugiwalo), jak tylko cofneli lockdown to od razu dostal prace. I to jest wlasnie te slabe podejscie - dlaczego ktos mialby zmieniac prace tylko dlatego, ze nie jest super platna i jest fizyczna, jesli jemu i pieniadze i praca odpowiadaja? Nie kazdy marzy o Karaibach 5 razy w roku. W zyciu moze sie zdarzyc wszystko i nawet najlepiej zarabiajacy maz moze stac sie niezdatnym do jakiejkolwiek pracy.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. 

Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). 
Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. 
Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). 
Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Dlaczego wg Ciebie brak ambicji to lenistwo? Każdy ma inne priorytety. Przykre jest, że tak dyskredytujesz osoby, które mają czelność mieć inne niż Ty.

Poza tym facet Cancri nie rzucił pracy, dopowiedziałaś to sobie.

Alegriaa napisał(a):

Genialnie odwrocilas kota ogonem. 

Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Dlaczego wg Ciebie brak ambicji to lenistwo? Każdy ma inne priorytety. Przykre jest, że tak dyskredytujesz osoby, które mają czelność mieć inne niż Ty.

Poza tym facet Cancri nie rzucił pracy, dopowiedziałaś to sobie.

len to siedzący z piwskiem przed tv. A tu pracowity chlopak

Pasek wagi

Zależy jakie są to dysproporcje. Ja zarabiałam kilka razy więcej od niego. Był duży problem, zazwyczaj to ja u niego ze względu na moje dzieci nocowałam i kupowałam jakieś mu drobne rzeczy do domu bo stale coś brakowało. Często to ja płaciłam za kolacje, lody itp. Było mi przykro, że np. stoimy przy lodach a on czeka aż zapłacę. Nigdy nie odnosiłam się pieniędzmi przy Nim, on nie miał do końca świadomości, że zarabiam aż tak dużo. Jednak widziałam, że mi zazdrości po cichu, kilka razy padło, że skazana jestem na sukces. Zawsze narzekał na pracę w domyśle, że mało zarabia, chodź duma nie pozwalała mu to wyartykułować. Rozpadło się, niedługo po tym jak przez przypadek dowiedział się ile dostałam za jeden kontrakt. Najśmieszniejsze, że jego mamusia kiedyś przy mnie powiedziała, że on przecież nie może utrzymywać moich dzieci. Rzeczy kupionych przez mnie nigdy mi nie zwrócił. 

Potem spotykałam się jeszcze kilka razy z podobnym panem ale na wstępnie zobaczyłam, że jego duma strasznie cierpi dałam sobie spokój. 

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Jakiego komfortu nie mam? Nie raz pisalam, ze przed samym covidem "stracil" prace i nie mogl nowej znalezc przez pierwsza fale, bo byly problemy bo nie zatrudniali ludzi nigdzie bo byly zakazy przez lockdown. A mamy kredyt i zylismy normalnie, zasilek ma wyprcowany wiec w czym problem, pod las spac jakos nie musielismy isc (i nie, nic nam za darmo nie przyslugiwal), jak tylko cofneli lockdown to od razu dostal prace. I to jest wlasnie te slabe podejscie - dlaczego ktos mialby zmieniac prace tylko dlatego, ze nie jest super platna i jest fizyczna, jesli jemu i pieniadze i praca odpowiadaja? Nie kazdy marzy o Karaibach 5 razy w roku. W zyciu moze sie zdarzyc wszystko i nawet najlepiej zarabiajacy maz moze stac sie niezdatnym do jakiejkolwiek pracy.

Cancri, ja pisze, ze gdyby sie Tobie noga powinela (strata pracy, choroba itd) to masz problem, a Ty nadal o partnerze, ktory stracil i sobie poradziliscie. 

I tak, wlasnie kazdemu moze sie cos przydarzyc i dobrze jest, jak obydwoje ciagna ten wozek, a nie tylko jedno, bo jak sie temu “ciagnacemu” cos stanie, to generalnie sytuacja wyglada nieciekawie. 
Podkreslalam, ze nie chodzi o zycie w luksusie i wakacje na drogich, tropikalnych wyspach, ale zycie na sensownym poziomie. I praca moze byc fizyczna, jesli komus taka odpowiada, chyba to jasno juz podkreslilam. Tyle, ze w waszym przypadku, jest to praca slabo platna, niestabilna (tu stracil tam nie mogl znalezc), do tego mu nie odpowiadajaca (skoro ja “rzuca”). 

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Jakiego komfortu nie mam? Nie raz pisalam, ze przed samym covidem "stracil" prace i nie mogl nowej znalezc przez pierwsza fale, bo byly problemy bo nie zatrudniali ludzi nigdzie bo byly zakazy przez lockdown. A mamy kredyt i zylismy normalnie, zasilek ma wyprcowany wiec w czym problem, pod las spac jakos nie musielismy isc (i nie, nic nam za darmo nie przyslugiwal), jak tylko cofneli lockdown to od razu dostal prace. I to jest wlasnie te slabe podejscie - dlaczego ktos mialby zmieniac prace tylko dlatego, ze nie jest super platna i jest fizyczna, jesli jemu i pieniadze i praca odpowiadaja? Nie kazdy marzy o Karaibach 5 razy w roku. W zyciu moze sie zdarzyc wszystko i nawet najlepiej zarabiajacy maz moze stac sie niezdatnym do jakiejkolwiek pracy.

Cancri, ja pisze, ze gdyby sie Tobie noga powinela (strata pracy, choroba itd) to masz problem, a Ty nadal o partnerze, ktory stracil i sobie poradziliscie. 

I tak, wlasnie kazdemu moze sie cos przydarzyc i dobrze jest, jak obydwoje ciagna ten wozek, a nie tylko jedno, bo jak sie temu ?ciagnacemu? cos stanie, to generalnie sytuacja wyglada nieciekawie. Podkreslalam, ze nie chodzi o zycie w luksusie i wakacje na drogich, tropikalnych wyspach, ale zycie na sensownym poziomie. I praca moze byc fizyczna, jesli komus taka odpowiada, chyba to jasno juz podkreslilam. Tyle, ze w waszym przypadku, jest to praca slabo platna, niestabilna (tu stracil tam nie mogl znalezc), do tego mu nie odpowiadajaca (skoro ja ?rzuca?). 

Byl zwolniony bezpodstawnie po 7 latach, wygral sprawe w sadzie i dostal odszkodowanie. Pracy nie mogl dostac tylko dlatego, ze bylo to na poczatku pandemi i jak wszedl lockdown to firmy mialy zakaz zatrudniania nowych pracownikow - inaczej nie moglyby posylac ludzi na tzw. Kurzarbeit tu, co robila wiekszosc firm w 1. fali, kiedy wszystko zamknieto na cztery spusty. Jak tylko zniesli ograniczenia to prace dostal od razu od kwietnia. Wiec na zasilku byl 5 msc, ale chyba wszyscy wiemy, jakie to byly miesiace.

Wiec nie, nie rzucil pracy, bo mu nie odpowiadala i nie siedzial na zasilku, bo mial na to ochote i byl zbyt leniwy, zeby pracowac.


I owszem, napisalam, ze nie moge rzucic sobie pracy od tak, bo jednak chce zyc na jakims poziomie. Ale zasilku w dalszym ciagu dostane wiecej, niz on wyplaty i bylibysmy w stanie normalnie funkcjonowac. Bedac samej na zasilku bede w stanie normalnie wynajac mieszkanie i zyc i facet nie jest mi do tego potrzebny. Jakby nas zostawil z dnia na dzien tez damy rade zyc. 

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Jakiego komfortu nie mam? Nie raz pisalam, ze przed samym covidem "stracil" prace i nie mogl nowej znalezc przez pierwsza fale, bo byly problemy bo nie zatrudniali ludzi nigdzie bo byly zakazy przez lockdown. A mamy kredyt i zylismy normalnie, zasilek ma wyprcowany wiec w czym problem, pod las spac jakos nie musielismy isc (i nie, nic nam za darmo nie przyslugiwal), jak tylko cofneli lockdown to od razu dostal prace. I to jest wlasnie te slabe podejscie - dlaczego ktos mialby zmieniac prace tylko dlatego, ze nie jest super platna i jest fizyczna, jesli jemu i pieniadze i praca odpowiadaja? Nie kazdy marzy o Karaibach 5 razy w roku. W zyciu moze sie zdarzyc wszystko i nawet najlepiej zarabiajacy maz moze stac sie niezdatnym do jakiejkolwiek pracy.

Cancri, ja pisze, ze gdyby sie Tobie noga powinela (strata pracy, choroba itd) to masz problem, a Ty nadal o partnerze, ktory stracil i sobie poradziliscie. 

I tak, wlasnie kazdemu moze sie cos przydarzyc i dobrze jest, jak obydwoje ciagna ten wozek, a nie tylko jedno, bo jak sie temu ?ciagnacemu? cos stanie, to generalnie sytuacja wyglada nieciekawie. Podkreslalam, ze nie chodzi o zycie w luksusie i wakacje na drogich, tropikalnych wyspach, ale zycie na sensownym poziomie. I praca moze byc fizyczna, jesli komus taka odpowiada, chyba to jasno juz podkreslilam. Tyle, ze w waszym przypadku, jest to praca slabo platna, niestabilna (tu stracil tam nie mogl znalezc), do tego mu nie odpowiadajaca (skoro ja ?rzuca?). 

Byl zwolniony bezpodstawnie po 7 latach, wygral sprawe w sadzie i dostal odszkodowanie. Pracy nie mogl dostac tylko dlatego, ze bylo to na poczatku pandemi i jak wszedl lockdown to firmy mialy zakaz zatrudniania nowych pracownikow - inaczej nie moglyby posylac ludzi na tzw. Kurzarbeit tu, co robila wiekszosc firm w 1. fali, kiedy wszystko zamknieto na cztery spusty. Jak tylko zniesli ograniczenia to prace dostal od razu od kwietnia. Wiec na zasilku byl 5 msc, ale chyba wszyscy wiemy, jakie to byly miesiace.

Wiec nie, nie rzucil pracy, bo mu nie odpowiadala i nie siedzial na zasilku, bo mial na to ochote i byl zbyt leniwy, zeby pracowac.

I owszem, napisalam, ze nie moge rzucic sobie pracy od tak, bo jednak chce zyc na jakims poziomie. Ale zasilku w dalszym ciagu dostane wiecej, niz on wyplaty i bylibysmy w stanie normalnie funkcjonowac. Bedac samej na zasilku bede w stanie normalnie wynajac mieszkanie i zyc i facet nie jest mi do tego potrzebny. Jakby nas zostawil z dnia na dzien tez damy rade zyc. 

To prawda, tak jest. Ja tez teraz slysze, ze mu sie praca nie podoba i rzuci... ja tez mam dosc swojej pracy czesto ale tak jak mowisz... nie moge sobie tak latwo powiedziec - pierdziele, ide na bezrobocie.

Twoj post z tego tematu, jako komentarz do wpisu innej uzytkowniczki, mowiacej, ze ma dosyc obecnego ukladu …  

Chyba dalsza rozmowa nie ma sensu. Na sile udowadniasz, ze przeciez jest swietnie, a on ma dobra wymowke tu czy tam. 
Tu nie chodzi o Twoj zasilek, ale fakt, ze Ty ciagniesz ten wozek, a on jest slabym ogniwem. Ale jesli Ci to pasuje (chociaz chyba nie do konca?) to mi nic do tego. 
Dyskusja zeszla na Twojego faceta, przy czym ja serio traktuje to jako przyklad, nie konkretnie mam cos do niego. 

Nie chciałabym, żeby mój facet zarabiał mniej. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.