Temat: Gdy kobieta zarabia więcej od mężczyzny

Znacie takie pary, a może same jesteście w takiej sytuacji? 

Czy nie przysparza Wam to problemów?
Czy męska duma nie zostaje urażona? 

Jaki Wy macie to tego stosunek, a jaki ta druga strona?

maharettt napisał(a):

uczepilyscie się tego chłopaka jak rzep. 

nawet jakby mógł to może woli kupić sobie tańsze portki a mieć więcej czasu dla siebie , dla dziecka na hobby

wiem. Ja rozumiem to podejście do życia, sama takie mam. Natomiast nie uważam że powinien zarabiać tyle co programista. Tyle. Takie sobie wybrał życie. Tak chce. Ale cancri pisze że powinien zarabiać tyle co brat programista. Otóż nie powinien. Coś kosztem czegoś. On woli mieć spokojniesze życie po prostu, nie chce mu się czegoś nowego uczyć. Woli posiedzieć z rodziną albo po prostu odpocząć

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. 
Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). 
Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. 
Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). 
Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

Może juz warto zejść z tego faceta Cancri to? Bo wygląda to jak wywyższanie się nad osobami pracującymi fizycznie, jakby osoby bez studiów z góry były dla niektórych "groszym sortem". Nie każdy musi studiować. Nie czyni go to leniem tak samo jak nie czyni idealnym pracownikiem człowieka po studiach. Po studiach można mniej zarabiać niż bez. W życiu bywa różnie 🤦‍♀️ nie oceniajmy się w ten sposób, no kurde


LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

domyslam się ile on zarabia w takiej pracy jaką opisała Cancri i nawet jakby ona poszła na pół etatu gdzieś to daliby rade. Poza tym pewnie ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. Więc to że umrą z głodu to im jakoś nie grozi.

Pasek wagi

_Asha_ napisał(a):

Może juz warto zejść z tego faceta Cancri to? Bo wygląda to jak wywyższanie się nad osobami pracującymi fizycznie, jakby osoby bez studiów z góry były dla niektórych "groszym sortem". Nie każdy musi studiować. Nie czyni go to leniem tak samo jak nie czyni idealnym pracownikiem człowieka po studiach. Po studiach można mniej zarabiać niż bez. W życiu bywa różnie ???? nie oceniajmy się w ten sposób, no kurde

dokladnie

Pasek wagi

april_93 napisał(a):

Większość moich koleżanek zarabia mniej niż ich partnerzy. Co do jednej nie mam pewności bo nie wiem ile jej facet może zarabiać (on pracuje na swój rachunek,pracy nie ma stałej, raz zarobi więcej raz nic, ona ma prace stałą, średnia krajowa)- ale ona ma swoje mieszkanie on nie ma i mieszkają u niej. Ogólnie chyba nie mają z tym problemu ale koleżanka chciała i ma intercyze. Różnica w ich związku jest, przynajmniej ja to widze. Nie ma tak jak w związkach innych moich koleżanek, że wszystko jest wspólne, jak robią w mieszkaniu jakiś remont to "oni razem" go robią a nie że ich facet robi remont bo on głównie na niego zapracował. Ta moja koleżanka która ma to swoje mieszkanie robi obecnie remont to właśnie ona go robi, a nie że oni. Podejście ma takie że ona płaci za remont bo to jej mieszkanie ale jej facet za darmo będzie kuł ściany i z jej bratem będzie kładł płytki. Dla mnie dziwna sytuacja, widze że ta koleżanka robi wszystko tak by ją facet czasem na kase nie oszukał. Kasy na rate od niego nie bierze, na remont też nie ale nie wynajęła fachowców tylko męża poprosiła za darmo. Nie chciałabym być w takim związku.

Wydaje mi się że jeśli kobieta więcej zarabia od faceta to zwykle niewiele więcej i jest to mało znaczące. Bardziej widać różnice w podejściu jak kobieta wnosi jakiś znaczący majątek w związek, np. właśnie mieszkanie,dom po rodzicach albo jak różnica w zarobkach jest duża. Wtedy kobiety bardziej zabezpieczają się w razie potencjalnego rozwodu. Przy czym mogą na co dzień normalnie funkcjonować z partnerem, nie kłócic się o pieniadze itp. Oczywiście zapewne są wyjątki

Ja jestem, a właściwie będę w podobnej sytuacji. Mam swoje mieszkanie, mój facet miał brać kredyt i kupić swoje, no ale czasy ciężkie, więc narazie odłożył te plany na inne czasy. W tym roku najprawdopodobniej uda mu się przenieść do jednostki we Wrocławiu i zamieszkamy wtedy razem. Będziemy płacić czynsz i opłaty po połowie, ale nic nie zmieni faktu, że mieszkanie jest moje i remont będę robić za własne pieniądze. Nie oczekuje od niego, że będzie inwestować swoje pieniądze w nie swoje mieszkanie. Życie może się różnie ułożyć i za kilka lat możemy się rozejść. Nie chce wtedy się wykłócać o pieniądze. Mój partner jest tego samego zdania. Może nasze podejście się zmieni jeśli kiedyś zdecydujemy się na ślub, ale to jeszcze dłuuuga droga przed nami. 

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

domyslam się ile on zarabia w takiej pracy jaką opisała Cancri i nawet jakby ona poszła na pół etatu gdzieś to daliby rade. Poza tym pewnie ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. Więc to że umrą z głodu to im jakoś nie grozi.

A jak ona straci prace to im grozi. O to chodzi. 

maharettt napisał(a):

_Asha_ napisał(a):

Może juz warto zejść z tego faceta Cancri to? Bo wygląda to jak wywyższanie się nad osobami pracującymi fizycznie, jakby osoby bez studiów z góry były dla niektórych "groszym sortem". Nie każdy musi studiować. Nie czyni go to leniem tak samo jak nie czyni idealnym pracownikiem człowieka po studiach. Po studiach można mniej zarabiać niż bez. W życiu bywa różnie ???? nie oceniajmy się w ten sposób, no kurde

dokladnie

Tu nie chodzi o tego konkretnego faceta. Cancri podniosla temat i poszlo. 
Ja naprawde  nie mam nic do osob pracujacych fizycznie. Jesli ktos tak oracuje, praca mu odpowiada, jest w stanie sie utrzymac z pensji to reszcie nic do tego. Ktos fizycznie musi pracowac. Ja bym nie chciala, stad nie rozumiem dlaczego dana osoba, jesli nie jest zadowolona z obecnego stanu rzeczy, a ma inne mozliwosci, nie probuje zmienic swojej sytuacji. Tylko tyle.

LinuxS napisał(a):

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

domyslam się ile on zarabia w takiej pracy jaką opisała Cancri i nawet jakby ona poszła na pół etatu gdzieś to daliby rade. Poza tym pewnie ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. Więc to że umrą z głodu to im jakoś nie grozi.

A jak ona straci prace to im grozi. O to chodzi. 

to Ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. 


Pasek wagi

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

maharettt napisał(a):

LinuxS napisał(a):

cancri napisał(a):

Nie skarzylam sie nigdzie, napisalam, ze tak jest, ze ja nie jestem w stanie  z dnia na dzien rzucic ot tak pracy. To jest skarzenie sie?

I wlasnie o tym mowie, uwazasz, ze leniem jest ktos, kto wstaje na 6 do pracy, tyra fizycznie do 16, albo jeszcze lepiej, tyra na 3 zmiany. Tylko dlatego, ze mniej zarabia. Nie ujmuje zaslug bratu, ale tez nie wmowisz mi, ze siedzenie 8h przed kompem to tak samo ciezka praca, jak 8h fizycznie na 3 zmiany, zejdz na ziemie... Oczywiscie, ze w wiedze i umiejetnosci trzeba inwestowac, ale sama idealnie tym postem potwierdzilas to, co napisalam powyzej - wlasnie takie podejscie, ze ludzie pracujacy fizycznie i zarabiajacy malo sa leniami i nie maja ambicji. 

I jeszcze jedno - moj D jest w stanie sobie dorobic kilka swoich pensji przez weekend - bo od kilku lat inwestuje swoj czas w poglebianie wiedzy odnosnie swojej pasji, na ktorej zarabia sie tez dobre pieniadze. Ale nie mam potrzeby trabienia o tym, bo wlasnie i tak wszyscy oceniaja go jako leniwego chlopaka z magazynu, bo taka ma stala umowe o prace. I wlasnie o tym szufladkowaniu ludzi mowie.

U mnie nie ma problemu po 14 latach, bo od poczatku wiedzialam, jaki ma background i jakie mozliwosci, nie bylam i nie jestem z nim z tego powodu, gdzie pracuje i ile zarabia. Nie mam potrzeby wiszenia na pensji faceta, gdyby nie pracowal to bysmy byli w stanie sie normalnie utrzymac z mojej pensji - moze skromniej niz obecnie, to jasne. I nie, nie mam z tym problemu. Czy on ma? Tez nie, zarabia, doklada sie do wszystkiego 50/50, wiec to nie tak, ze ja go utrzymuje a on lezy i pachnie, jak to napisalas Linux powyzej.

Genialnie odwrocilas kota ogonem. Teraz tak: ktos musi pracowac fizycznie a ktos umyslowo. Tak swiat ustawiony. Tyle, ze jesli ktos od lat tyra fizycznie i nic nie zmienia, tylko skarzy sie na swoj los i rzuca robote, zamiast isc do przodu i cos zmienic, to tak, jest dla mnie leniem i brak mu ambicji. Nie sama praca fizyczna.

Inn sprawa, ze o ile praca fizyczna moze bc wyczerpujaca fizycznie, to umyslowa wyczerpuje psychicznie i fizycznie w wielu wypadkach (zalezy od rodzaju pracy, ale to bardzo mozliwe). Odnosnie Twojego: taki geniusz, a tyra fizycznie? Dlaczego w takim razie zamiast tyrac w magazynie troche sie nie wysili i nie zmieni roboty na taka, do ktorej jak twierdzisz ma predyspozycje i moze zarabiac duzo wiecej? Przyznam, ze nie rozumiem jak mozna nie wykorzystac takiej szansy. I powtarzam, juz nie o dama kase tu chodzi, ale ma sie 2w1. Kolejna rzecz: zarabia czy nie, bo sie pogubilam. Jesli Ci nie przeszkadza, ze po 14 latach Twoj facet stoi w tym samym Miejscu to ok. Mi by przeszkadzalo. Niezaleznie jaki mial start (tu wiem, zenie wszyscy maja taki sam). Ja tez nie wisze na mezu, ale mam ten komfort (i on tez), ze jakby cos sie sypnelo po ktorejs stronie to nie utoniemy. A Ty nie masz. Wisiec nie musze, ale komfort mam. Widzisz roznice? 

domyslam się ile on zarabia w takiej pracy jaką opisała Cancri i nawet jakby ona poszła na pół etatu gdzieś to daliby rade. Poza tym pewnie ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. Więc to że umrą z głodu to im jakoś nie grozi.

A jak ona straci prace to im grozi. O to chodzi. 

to Ma wypracowany zasiłek dla bezrobotnych. 

Czyli znow, bez niej i jej zapobiegawczosci by zgineli. Nie wiem jak zasilki liczone sa w Niemczech, ale chyba sa jakies max wartosci i ramy czasowe, jak wszedzie? Jak ona rzuci robote to tez zasilek przysluguje? 
Mozemy dyskutowac w nieskonczonosc, ale prawda jest taka, ze jak sie zarabia sensowne pieniadze i chce sie zyc na odpowiednim poziomie, to partner z minimalna i kiepska praca raczej tego nie ulatwia. Juz pomijajac same pieniadze, ale brak tej stabilnosci i bezpieczenstwa. Jak to niektorym pasuje to ok. Raczej wielu nie pasuje. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.