Temat: Gdy kobieta zarabia więcej od mężczyzny

Znacie takie pary, a może same jesteście w takiej sytuacji? 

Czy nie przysparza Wam to problemów?
Czy męska duma nie zostaje urażona? 

Jaki Wy macie to tego stosunek, a jaki ta druga strona?

Zarabiam więcej i to nie ma absolutnie żadnego znaczenia, bo i tak wszystko idzie do wspólnej kasy i ustalamy poważniejsze wydatki.

wszystkie pisza ze to nie przeszkadza. mi tez nie przeszkadzalo, a tak mi sie przynajmniej wydawalo, ale z czasem widze, ze jednak przeszkadza. Zwlaszcza w sytuacji, gdy jestesmy razem 18 lat, ja od 18 lat zarabiam wiecej od niego, a on doskonale wie ze moglby wiecej, ale mu sie nie chce/nie ma ambicji/nie czuje presji - sama nie wiem co. Poza tym, w mojej pracy bywa roznie, czasem jestem tak rozwalona ze mowie "k...a zwolnie sie bo juz nie mam sily", ale za chwile przychodzi refleksja ze jesli zmienie prace, byc moze na gorzej płatną, to domowa plynnosc finansowa sie zwali. Poczucie bycia koniem pociągowym przez tyle lat mnie bardzo męczy.

Pasek wagi

U mnie każdy ma swoje pieniądze , ja się nie chwale mojemu facetowi ile . Zawsze moeie jak pyta ile odpowiadam : wystarczająco na luksusowa emeryturę :-) wiec , on wie ile zarabiam , a będąc na bezrobociu jak moj facet ( po -5 latach ) wiadomo ile sie ma kasy, nawet w Belgii .

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

wszystkie pisza ze to nie przeszkadza. mi tez nie przeszkadzalo, a tak mi sie przynajmniej wydawalo, ale z czasem widze, ze jednak przeszkadza. Zwlaszcza w sytuacji, gdy jestesmy razem 18 lat, ja od 18 lat zarabiam wiecej od niego, a on doskonale wie ze moglby wiecej, ale mu sie nie chce/nie ma ambicji/nie czuje presji - sama nie wiem co. Poza tym, w mojej pracy bywa roznie, czasem jestem tak rozwalona ze mowie "k...a zwolnie sie bo juz nie mam sily", ale za chwile przychodzi refleksja ze jesli zmienie prace, byc moze na gorzej płatną, to domowa plynnosc finansowa sie zwali. Poczucie bycia koniem pociągowym przez tyle lat mnie bardzo męczy.

Bo też pewnie jest różnica jeśli zarabiasz więcej od męża, ale on zarabia mimo wszystko też na tyle dużo że nawet jakbyś straciła pracę to by się nic nie stało, a między sytuacja kiedy mąż zarabia minimalną. 

I też pewnie kwestia tego na ile masz stresującą robotę. 

Galadriela30 napisał(a):

wszystkie pisza ze to nie przeszkadza. mi tez nie przeszkadzalo, a tak mi sie przynajmniej wydawalo, ale z czasem widze, ze jednak przeszkadza. Zwlaszcza w sytuacji, gdy jestesmy razem 18 lat, ja od 18 lat zarabiam wiecej od niego, a on doskonale wie ze moglby wiecej, ale mu sie nie chce/nie ma ambicji/nie czuje presji - sama nie wiem co. Poza tym, w mojej pracy bywa roznie, czasem jestem tak rozwalona ze mowie "k...a zwolnie sie bo juz nie mam sily", ale za chwile przychodzi refleksja ze jesli zmienie prace, byc moze na gorzej płatną, to domowa plynnosc finansowa sie zwali. Poczucie bycia koniem pociągowym przez tyle lat mnie bardzo męczy.

To prawda, tak jest. Ja tez teraz slysze, ze mu sie praca nie podoba i rzuci... ja tez mam dosc swojej pracy czesto ale tak jak mowisz... nie moge sobie tak latwo powiedziec - pierdziele, ide na bezrobocie.

Aktualnie mam nieco większą pensję niż mój mąż. Bywają momenty, kiedy on zarabia więcej na dodatkowych rzeczach, czasami ja. Jesteśmy 32 lata po ślubie i zawsze tak było i nigdy nie było powodów do konfliktów na tym tle. Każde z nas ma swoje konto, mamy podział (ale nie jest on sztywny) wydatków, np. on opłaca mieszkanie, telefony, światło, itp., ja kupuję jedzenie, płacę za ubezpieczenie samochodów (mój i syna), benzynę do swojego, ale np. od czasu do czasu mąż dorzuca się np. do benzyny. Dodatkowo mąż zbiera na mój nowy samochód.

Galadriela30 napisał(a):

wszystkie pisza ze to nie przeszkadza. mi tez nie przeszkadzalo, a tak mi sie przynajmniej wydawalo, ale z czasem widze, ze jednak przeszkadza. Zwlaszcza w sytuacji, gdy jestesmy razem 18 lat, ja od 18 lat zarabiam wiecej od niego, a on doskonale wie ze moglby wiecej, ale mu sie nie chce/nie ma ambicji/nie czuje presji - sama nie wiem co. Poza tym, w mojej pracy bywa roznie, czasem jestem tak rozwalona ze mowie "k...a zwolnie sie bo juz nie mam sily", ale za chwile przychodzi refleksja ze jesli zmienie prace, byc moze na gorzej płatną, to domowa plynnosc finansowa sie zwali. Poczucie bycia koniem pociągowym przez tyle lat mnie bardzo męczy.

kwestia poziomu zarobkow i tego jak duze to sa roznice. Moj maz sam by nas utrzymal, na innym poziomie na pewno, np. nie moglibysmy miec zatrudnionej legalnie opiekunki do dziecka jak teraz, ale bylby to zlobek itp itd. Nie sa to tez roznice "razy dwa" tylko powiedzmy o te 25% wiecej czesto mam, co nie oznacza, ze maz ma malo czy jest nieambitny. Po prostu udalo mi sie w dosyc krotkim czasie podwoic swoja pensje, ktora i wczesniej najnizsza krajowa nie byla.

Znam takie pary i czesto facet jest malo ambitny lub len po prostu. Chodzi o roznice x 2 lub x 3. 
U mnie to maz wiecej zarabia (ogolnie na caly etat porownujac). Gdyby bylo odwrotnie nie mielibysmy z tym problemu. Tyle, ze jest to roznica iles tam tys. rocznie, nie ze ktores z nas ciagnie ten wozek samo. Kazde z nas mogloby tez samo utrzymac rodzine. Oczywiscie nie na takim poziomie jak teraz, ale przyzwoitym.

U mnie nie ma opcji ( poza chwilowa utrata pracy czy dluzsza choroba), by dopuscic do sytuacji, ze roznica w zarobkach bylaby x iles tam. To by oznaczalo, ze ktores z nas idzie po najlzejszej linii oporu i ma wywalone. 

Galadriela30 napisał(a):

wszystkie pisza ze to nie przeszkadza. mi tez nie przeszkadzalo, a tak mi sie przynajmniej wydawalo, ale z czasem widze, ze jednak przeszkadza. Zwlaszcza w sytuacji, gdy jestesmy razem 18 lat, ja od 18 lat zarabiam wiecej od niego, a on doskonale wie ze moglby wiecej, ale mu sie nie chce/nie ma ambicji/nie czuje presji - sama nie wiem co. Poza tym, w mojej pracy bywa roznie, czasem jestem tak rozwalona ze mowie "k...a zwolnie sie bo juz nie mam sily", ale za chwile przychodzi refleksja ze jesli zmienie prace, byc moze na gorzej płatną, to domowa plynnosc finansowa sie zwali. Poczucie bycia koniem pociągowym przez tyle lat mnie bardzo męczy.

Mam tak samo. Wsciekam się o to. Brak chęci ze strony męża,  aby lepiej zarabiać 

Pasek wagi

U nas jest różnica 25%. Także nie jakaś duża, choć przez lata bywała różna. Nie mamy z tym problemu. Skończyliśmy z mężem ten sam kierunek studiów, niełatwy i wg mnie niedoceniany (z perspektywy czasu uważam, że gów**ny) . On został w zawodzie, ja nie. Jak na poczatku bardzo żałowałam, tak po latach doceniłam, że poszłam w innym kierunku. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.