Temat: Bracia Rodzeń

Ostatnio sporo słucham ich na YT i z jednej strony wiem że wszystko się zmienia. Że to co kiedyś propagowano może okazać się zupełnie nieaktualne, że jesteśmy manipulowani na każdej płaszczyźnie naszego życia.Ze dużo żarcia to dzisiaj syf,nie tylko fastfood.Ze koncerny spożywcze pasą nas żeby zwiększać swoje zyski.Ze zdrowe jest niejedzenie a nie jedzenie 15 posiłków dziennie i będąc ciągle nie najedzonym i nasze życie kręci się w koło jedzenia.Niby to wszystko o czym mówią brzmi bardzo sensownie z drugiej mam wrażenie jakby tworzyli jakąś sektę i że dieta Lchf/keto jest lekiem na wszystkie bolączki związane z nadwagą, zaburzeniami metabolicznie, cukrzycą i nie wiadomo na co jeszcze. Co myślicie o tym co mówią, czy rzeczywiście większość lekarzy jest w błędzie ale potrafią bądź najzwyczajniej nie chce im się zgłębiać wiedzy.

 Mimo pewnych wątpliwości postanowiłam przetestować 24 godzinne posty i ograniczać węglowodany do 100 g

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

Ta-Zuza napisał(a):

Rodzeń mają wiele racji, jednak bardzo często spłycają temat. Powołują się na badania (chwała im za to!) jednak niejednokrotnie spłycają temat, a niewygodnych fragmentów nie tłumaczą. Warto ich posłuchać, zrozumieć zasadę działania ludzkiego organizmu, przetrawić tę wiedzę i zastosować własne filtry. Zresztą oni na niewygodne pytania nigdy nie odpowiadają. Nigdy. Ostatnio nagromadziło się wiele takich pytań, tsunami prawie, więc aby nie tracić klientów(tak teraz mają klientów, nie pacjentów!) to chwycili się ... wpływu relacji na... wszystko. Wszyscy mówią dziś o relacjach, Rodzeń także. Nie masz efektów - relacje. Zbyt wolno chudniesz - relacje. Włosy Ci garściami wypadają na LCHF - relacje. Nie twierdzę, że relacje nie są ważne. Nie o to chodzi. Chodzi o to skandowanie - jak na meetingu sekty.

Dodatkowo te mądrości o tym jak beznadziejnie lekarze są wykształceni, to negowanie nauki, studiów i ambicji jest żałosne, bo przecież gdyby nie ich studia medyczne jako zaplecze nikt by dziś nie kupował ich produktów. Dla mnie od jakiegoś czasu są sprzedawcami w sekcie "Można pięknie żyć!"

Denerwuje mnie ich niechlujstwo językowe. To tak poza tematem.

dokładnie po paru filmikach odniosłam to samo wrażenie. Powinno jednak częściej padać sformułowanie że nie u każdego to zadziała lub zadziała tak samo.

No to proponuję książkę "Kod otyłości" dr. Funga. Tam bez trudnego naukowego języka, po ludzku i na wielu przykładach, łącznie z badaniami doktor Fung tłumaczy zawiłości ludzkiego metabolizmu i bardzo fajnie omawia temat insuliny. To najlepsza książka o odchudzaniu, jaka wpadła mi w ręce, a przewinęło się tego u mnie całkiem sporo. 

Cyrica napisał(a):

Nieważne w sumie kto i co mówi, bo na każdą tezę znajdzie się zarówno potwierdzenie jak i antyteza. Nie ma żadnej prawdy dotyczącej jedynego słusznego sposobu, oprócz tego, ze wszystko co da się zjeść i ulega metabolizmowi jest jadalne. Nie potrzeba Ci ekspertów by stwierdzić, że jak po cebuli boli Cię brzuch, to lepiej jej nie jeść, ale zaraz przyjdzie pan doktor i powie że cebula jest drogocennym żródłem rzeczy, których nigdy nie widziałaś na oczy a które są Ci niezbedne do życia i zaczniesz kombinować jak tu jeść cebulę, po przecież ludzie jedzą a doktory zachwalają, i jednak żeby Cię ten brzuch nie bolał. I zaczyna się parada eksperckich porad w internetów, zaczynasz jeść chaotycznie i bez potrzeby, bo przecież ciągle tylko myslisz o jedzeniu co napędza apetyt, potem zaś masz pretensje do siebie że jesteś wstetnym obżartuchem i zaczynasz się głodzić. Wszystko przez głupią cebulę. I teraz sobie wstaw w miejsce cebuli każdą rzecz o której toczą się rozmowy okołożarciowe. Gdzie jesteś? ;)

za kilka lat będą wieszać psy na diecie nisko węglowodanowej. Największy problem jest w tym, że mamy za dużo jedzenia, jest ono napakowane cukrem i solą. Do tego dochodzi zanieczyszczenie (na yutubie ogladałam wykład endokrynologa, który mówił, że np. plastik podłącza się do komórek, bo organizm to identyfikuje jak własne białko i to powoduje zwiększona ilość zachorowań na tarczycę). Chociaż nie wiem czy kiedyś to zanieczyszczenie nie było większe- zwłaszcza w ośrodkach przemysłowych, ale ludzie żyli tak krótko, że nie dożywali konsekwencji tego. Ja sobie nie wyobrażam życia bez weglowodanów, ale jak za dużo zjem, to potem jestem głodna- grunt to obserwować własny organizm jak na co reaguje. Poza tym u kobiet wchodzą np. cykle, gdzie to zapotrzebowanie może się zmieniać . 

agazur57 napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Nieważne w sumie kto i co mówi, bo na każdą tezę znajdzie się zarówno potwierdzenie jak i antyteza. Nie ma żadnej prawdy dotyczącej jedynego słusznego sposobu, oprócz tego, ze wszystko co da się zjeść i ulega metabolizmowi jest jadalne. Nie potrzeba Ci ekspertów by stwierdzić, że jak po cebuli boli Cię brzuch, to lepiej jej nie jeść, ale zaraz przyjdzie pan doktor i powie że cebula jest drogocennym żródłem rzeczy, których nigdy nie widziałaś na oczy a które są Ci niezbedne do życia i zaczniesz kombinować jak tu jeść cebulę, po przecież ludzie jedzą a doktory zachwalają, i jednak żeby Cię ten brzuch nie bolał. I zaczyna się parada eksperckich porad w internetów, zaczynasz jeść chaotycznie i bez potrzeby, bo przecież ciągle tylko myslisz o jedzeniu co napędza apetyt, potem zaś masz pretensje do siebie że jesteś wstetnym obżartuchem i zaczynasz się głodzić. Wszystko przez głupią cebulę. I teraz sobie wstaw w miejsce cebuli każdą rzecz o której toczą się rozmowy okołożarciowe. Gdzie jesteś? ;)

za kilka lat będą wieszać psy na diecie nisko węglowodanowej. Największy problem jest w tym, że mamy za dużo jedzenia, jest ono napakowane cukrem i solą. Do tego dochodzi zanieczyszczenie (na yutubie ogladałam wykład endokrynologa, który mówił, że np. plastik podłącza się do komórek, bo organizm to identyfikuje jak własne białko i to powoduje zwiększona ilość zachorowań na tarczycę). Chociaż nie wiem czy kiedyś to zanieczyszczenie nie było większe- zwłaszcza w ośrodkach przemysłowych, ale ludzie żyli tak krótko, że nie dożywali konsekwencji tego. Ja sobie nie wyobrażam życia bez weglowodanów, ale jak za dużo zjem, to potem jestem głodna- grunt to obserwować własny organizm jak na co reaguje. Poza tym u kobiet wchodzą np. cykle, gdzie to zapotrzebowanie może się zmieniać . 

I bisfenol też podobno działa jak hormon w naszym organizmie i powoduje zaburzenia wagi w kierunku wzrostowym. Chyba że właśnie to miałaś na myśli.

Pasek wagi

Noir_Madame napisał(a):

agazur57 napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Nieważne w sumie kto i co mówi, bo na każdą tezę znajdzie się zarówno potwierdzenie jak i antyteza. Nie ma żadnej prawdy dotyczącej jedynego słusznego sposobu, oprócz tego, ze wszystko co da się zjeść i ulega metabolizmowi jest jadalne. Nie potrzeba Ci ekspertów by stwierdzić, że jak po cebuli boli Cię brzuch, to lepiej jej nie jeść, ale zaraz przyjdzie pan doktor i powie że cebula jest drogocennym żródłem rzeczy, których nigdy nie widziałaś na oczy a które są Ci niezbedne do życia i zaczniesz kombinować jak tu jeść cebulę, po przecież ludzie jedzą a doktory zachwalają, i jednak żeby Cię ten brzuch nie bolał. I zaczyna się parada eksperckich porad w internetów, zaczynasz jeść chaotycznie i bez potrzeby, bo przecież ciągle tylko myslisz o jedzeniu co napędza apetyt, potem zaś masz pretensje do siebie że jesteś wstetnym obżartuchem i zaczynasz się głodzić. Wszystko przez głupią cebulę. I teraz sobie wstaw w miejsce cebuli każdą rzecz o której toczą się rozmowy okołożarciowe. Gdzie jesteś? ;)

za kilka lat będą wieszać psy na diecie nisko węglowodanowej. Największy problem jest w tym, że mamy za dużo jedzenia, jest ono napakowane cukrem i solą. Do tego dochodzi zanieczyszczenie (na yutubie ogladałam wykład endokrynologa, który mówił, że np. plastik podłącza się do komórek, bo organizm to identyfikuje jak własne białko i to powoduje zwiększona ilość zachorowań na tarczycę). Chociaż nie wiem czy kiedyś to zanieczyszczenie nie było większe- zwłaszcza w ośrodkach przemysłowych, ale ludzie żyli tak krótko, że nie dożywali konsekwencji tego. Ja sobie nie wyobrażam życia bez weglowodanów, ale jak za dużo zjem, to potem jestem głodna- grunt to obserwować własny organizm jak na co reaguje. Poza tym u kobiet wchodzą np. cykle, gdzie to zapotrzebowanie może się zmieniać . 

I bisfenol też podobno działa jak hormon w naszym organizmie i powoduje zaburzenia wagi w kierunku wzrostowym. Chyba że właśnie to miałaś na myśli.

nie pamiętam co to było- chodziło o tarczycę.

https://akademiawitalnosci.pl/...


tutaj kobieta pisze o diecie Kempnera, opartej na węglowodanach, i to leczyło cukrzycę, tylko, że właśnie, była to niskokaloryczna dieta i pewnie naturalnie wychodziła IF, więc możliwe, że tu jest pies pogrzebany, że nie chodzi o to co się je, ale ile i kiedy

Użytkownik4523567 napisał(a):

https://akademiawitalnosci.pl/...

tutaj kobieta pisze o diecie Kempnera, opartej na węglowodanach, i to leczyło cukrzycę, tylko, że właśnie, była to niskokaloryczna dieta i pewnie naturalnie wychodziła IF, więc możliwe, że tu jest pies pogrzebany, że nie chodzi o to co się je, ale ile i kiedy

Tak myślę że zasadnicze znaczenie może mieć długość przerw między posiłkami

Pasek wagi

U mnie efekt w postaci spadku insuliny na czczo był po 6 tygodniach - wtedy zrobiłam badania. Spadek z 12 na 5. To było prawie 1,5 roku temu. Od tamtej pory konsekwentnie stosuje tylko IF (z przerwą na miesiąc urlopu, święta itp). 

Glukozę na czczo przez ten czas miałam 90-93-95. Teraz jednak wyszło mi 100 i trochę się wystraszyłam. Niby nadal nie mam wg homa insulinooporności, ale wielu lekarzy twierdzi, że glukoza powinna być na poziomie max 90. Mam glukometr i po zmianie diety cukier na czczo mam nawet 79. 


Na węglowodany szczególnie słodycze polecam chrom - badałam zawartość we włosach i wyszedł mi mega niedobór. Odkąd biore ochota na słodycze mniejsza, a słodkie jest mega słodkie.

agazur57 napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Nieważne w sumie kto i co mówi, bo na każdą tezę znajdzie się zarówno potwierdzenie jak i antyteza. Nie ma żadnej prawdy dotyczącej jedynego słusznego sposobu, oprócz tego, ze wszystko co da się zjeść i ulega metabolizmowi jest jadalne. Nie potrzeba Ci ekspertów by stwierdzić, że jak po cebuli boli Cię brzuch, to lepiej jej nie jeść, ale zaraz przyjdzie pan doktor i powie że cebula jest drogocennym żródłem rzeczy, których nigdy nie widziałaś na oczy a które są Ci niezbedne do życia i zaczniesz kombinować jak tu jeść cebulę, po przecież ludzie jedzą a doktory zachwalają, i jednak żeby Cię ten brzuch nie bolał. I zaczyna się parada eksperckich porad w internetów, zaczynasz jeść chaotycznie i bez potrzeby, bo przecież ciągle tylko myslisz o jedzeniu co napędza apetyt, potem zaś masz pretensje do siebie że jesteś wstetnym obżartuchem i zaczynasz się głodzić. Wszystko przez głupią cebulę. I teraz sobie wstaw w miejsce cebuli każdą rzecz o której toczą się rozmowy okołożarciowe. Gdzie jesteś? ;)

za kilka lat będą wieszać psy na diecie nisko węglowodanowej. Największy problem jest w tym, że mamy za dużo jedzenia, jest ono napakowane cukrem i solą. Do tego dochodzi zanieczyszczenie (na yutubie ogladałam wykład endokrynologa, który mówił, że np. plastik podłącza się do komórek, bo organizm to identyfikuje jak własne białko i to powoduje zwiększona ilość zachorowań na tarczycę). Chociaż nie wiem czy kiedyś to zanieczyszczenie nie było większe- zwłaszcza w ośrodkach przemysłowych, ale ludzie żyli tak krótko, że nie dożywali konsekwencji tego. Ja sobie nie wyobrażam życia bez weglowodanów, ale jak za dużo zjem, to potem jestem głodna- grunt to obserwować własny organizm jak na co reaguje. Poza tym u kobiet wchodzą np. cykle, gdzie to zapotrzebowanie może się zmieniać . 

ja bym z tymi rewelacjami plastikowymi uważała, bo opinie udzielane przez ludzi z branży moga być wciąż ich opiniami prywatnymi na podstawie tego w co wierzą, natomiast nie musi być to coś, co zostało udowodnione i opublikowane - czyli też zrecenzowane przez odpowiednia  liczbę kompetentnych osób - w piśmie naukowym. Ale ja nie o tym.

Odnośnie do kazdej diety znajdziesz materiały wykazujace jej plusy i jej minusy, wszystkie bedą rzetelne bo w swoim zakresie badań są potwierdzone, jednakże nie ma mozliwości orzeczenia kompleksowego z uwagi na wielość zmiennych - 7 miliardów zmiennych brykających po świecie. 

Jeśli wegle robią Ci sieczke z głowy, a LC sprawia że trzymasz się w ryzach to tak, masz takie doświadczenie. Ale miliard mieszkańców Indii go nie ma, bo tam ogólnie je się bardziej wegetariańsko (nie w sensie filozoficznym, tylko po prostu taki region). Aktualnie Indie są drugim państwem na świecie co do śmiertelnego żniwa jakie zbiera cukrzyca, choc spozycie cukru ma mieszkanca jest wciąż mniejsze niz w regionach, którym do jarskiego sposobu żywienia daleko. Nie ma z tego żadnych rzetelnych wniosków co do stopnia zapadalności na tę chorobe w odniesieniu globalnym, bo ich być nie może. Są tylko wnioski robione na lokalnych społecznościach w grupach. I podobnie bedzie z każdym systemem żywienia i zapadalnością na choroby z jedzeniem zwiazane. Nie ma i nie bedzie żadnych prawd odnoszonych do wszystkich ludzi. 

hanca napisał(a):

U mnie efekt w postaci spadku insuliny na czczo był po 6 tygodniach - wtedy zrobiłam badania. Spadek z 12 na 5. To było prawie 1,5 roku temu. Od tamtej pory konsekwentnie stosuje tylko IF (z przerwą na miesiąc urlopu, święta itp). 

Glukozę na czczo przez ten czas miałam 90-93-95. Teraz jednak wyszło mi 100 i trochę się wystraszyłam. Niby nadal nie mam wg homa insulinooporności, ale wielu lekarzy twierdzi, że glukoza powinna być na poziomie max 90. Mam glukometr i po zmianie diety cukier na czczo mam nawet 79. 

Na węglowodany szczególnie słodycze polecam chrom - badałam zawartość we włosach i wyszedł mi mega niedobór. Odkąd biore ochota na słodycze mniejsza, a słodkie jest mega słodkie.

Dla mnie słodycze mogą nie istnieć, za to świeża, chrupiąca kajzerka to pokusa nie do odparcia czasem. Czyli za 6 tygodni idę zrobić wyniki, wcześniej z pewnością nie ma co. Zobaczę też co będzie działo się z wagą i czy obwód talii się niejszy. Odkąd ograniczam proste węgle idzie mi co raz lepiej trzymanie niżej węgli ale idzie to bardzo wolno. Trudno jednak muszę to zaakceptować bo jak za szybko chciałam poczuć nałóg to wieczorem rzucałam się na żarcie.



Pasek wagi

Ta-Zuza napisał(a):

Rodzeń mają wiele racji, jednak bardzo często spłycają temat. Powołują się na badania (chwała im za to!) jednak niejednokrotnie spłycają temat, a niewygodnych fragmentów nie tłumaczą. Warto ich posłuchać, zrozumieć zasadę działania ludzkiego organizmu, przetrawić tę wiedzę i zastosować własne filtry. Zresztą oni na niewygodne pytania nigdy nie odpowiadają. Nigdy. Ostatnio nagromadziło się wiele takich pytań, tsunami prawie, więc aby nie tracić klientów(tak teraz mają klientów, nie pacjentów!) to chwycili się ... wpływu relacji na... wszystko. Wszyscy mówią dziś o relacjach, Rodzeń także. Nie masz efektów - relacje. Zbyt wolno chudniesz - relacje. Włosy Ci garściami wypadają na LCHF - relacje. Nie twierdzę, że relacje nie są ważne. Nie o to chodzi. Chodzi o to skandowanie - jak na meetingu sekty.

Dodatkowo te mądrości o tym jak beznadziejnie lekarze są wykształceni, to negowanie nauki, studiów i ambicji jest żałosne, bo przecież gdyby nie ich studia medyczne jako zaplecze nikt by dziś nie kupował ich produktów. Dla mnie od jakiegoś czasu są sprzedawcami w sekcie "Można pięknie żyć!"

Denerwuje mnie ich niechlujstwo językowe. To tak poza tematem.

pod tym podsumowaniem moge tez sie podpisac, sa bardzo pomocni, robia dobra robote, jednak w pewnym momencie zaczeli isc na ilosc nie na jakosc, mialam ustawione powiadomienia na youtube to musialam wylaczyc zeby nie byc bombardowana krotkimi filmikami nie wnoszacymi nic nowego, powoli odebralam to jako natarczywe.


Dodam ze sam kierunek jest ok, nie jest niczym odkrytym przez tych panow, w Niemczech mialam juz literature austriackiego autora mowiaca dokladnie to samo i dzieki niej wyszlam z bardzo wysokich poziomow insuliny do poziomu gornych norm. Schudnac nie schudlam, bo po prostu nie jestem konsekwentna. Zmiana odzywiania sprawila jednak ze czuje sie duzo lepiej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.